26. „Mój ty pomniku niezupełny”. Współczesny poeta wobec tradycji horacjańskiej

Interpretacja szczegółowa obejmująca część drugą. Analiza i interpretacja metaforyki. Wskazanie funkcji zabiegów poetyckich: stylizacji, parodii i ironii

Pierwszy z nich odsyła do chrześcijańskiej eschatologii, nauczającej o życiu wiecznym jako nagrodzie dla tych, którzy dostąpią zbawienia. Tę perspektywę sugeruje synekdocha „suchy palec księży”. Można ją interpretować jako obraz mentorskiej (palcem można grozić, ale też wskazywać drogę), pozbawionej życia (takie skojarzenia uruchamia epitet „suchy”) nauki. Niewątpliwie nie jest to atrakcyjna propozycja. Alternatywą dla teologicznej wykładni jest świecka myśl, że wszystko, co istnieje, podlega zniszczeniu i śmierci. Drugi sposób – oddać pomnik „deszczom co z chmury piasku cieką” – to pozwolić, by unicestwiły go siły natury, rozmył deszcz, zasypał piasek. Horacjański koncept wiecznotrwałego pomnika, którego „ani […] deszcz trawiący, ani Akwilony / Nie pożyją bezsilne”, pojawił się właśnie jako remedium na nieuchronną przemijalność. Czy deszcze, o których mowa w wierszu Herberta, są aluzją do „deszczu trawiącego” z wiersza rzymskiego poety? Jeśli tak, a nie ma powodów, by taką możliwość wykluczyć, byłby to intertekstualny sygnał dialogu z Horacym i zarazem polemika z jego wizją (autor wiersza Do moich kości, odwrotnie niż Horacy, wydaje się dopuszczać możliwość, że deszcze zniszczą pomnik).

Odrzuciwszy obie przedstawione wyżej możliwości, podmiot wybiera inne rozwiązanie: „oddać swój pomnik akademii”. Jeśli po śmierci można przekazać zwłoki do celów naukowych, to podobnie postąpić można ze swoim szkieletem, powierzając go badaczom zajmującym się anatomią człowieka. W pierwotnym znaczeniu akademia to właśnie zgromadzenie uczonych, którzy kształcą się pod kierunkiem wybitnego autorytetu. Tu jednak akademia funkcjonuje raczej jako określenie miejsca, w którym prowadzone są badania i eksperymenty. Zarazem sposób, w jaki jej członkowie postępują z pomnikiem, pokazuje, że nie chodzi tylko o praktyki badawcze.

 

postawią w jasnej szklanej szafie
i modlić będą się łaciną
przed ołtarzykiem z os frontalis
policzą kości i płaszczyzny
i nie zapomną nie pominą
w. 13–17

 

Przedstawiona sytuacja unaocznia, że „zabezpieczenie” cennego dla badań naukowych obiektu nie będzie się ograniczać do czynności naukowych, które symbolizuje „policzenie kości i płaszczyzn”. „Mój pomnik”, umieszczony „w jasnej szklanej szafie”, stanie się przedmiotem czci podobnej do tej, jaką darzone jest bóstwo.

Ukazując uczonych, którzy zachowują się niczym wierni podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, Herbert prześmiewczo nawiązuje do kościelnych praktyk. Aluzją do chrześcijańskiego obrządku jest modlitwa łaciną, ołtarzyk i szafa z os frontalis, przypominająca tabernakulum. Parodia, z którą mamy do czynienia w tym fragmencie, polega na naśladowczym zniekształceniu religijnych znaczeń. Odpowiednikiem modlitwy, wypowiadanej w języku łacińskim, są łacińskie nazwy obowiązujące w podręczniku anatomii. Przekręcenie medycznego terminu os frontale, który oznacza kość czołową, i zmiana końcówki na frontalis pełni tu podobną funkcję jak makaronizmystylizuje wypowiedź na mowę uczoną. Z kolei zdrobnienie „ołtarzyk” deprecjonuje celebrację i umniejsza znaczenie ofiary, dokonującej się na ołtarzu.

Strona: 123456789