Na brzegu rzeki
W powstałych w latach 1991-1994 utworach powraca Miłosz do podstawowych pytań swojej twórczości: o sens poetyckiego rzemiosła (Sprawozdanie, Odczyt), o wartość własnego życia (W pewnym wieku, Capri), o związek między moralnością i sztuką (Biografia artysty), o powody zaniku odczuć metafizycznych wśród ludzi (Dlaczego?), o źródła współczesnej obojętności (Sarajewo), o fundamentalną różnicę między światem ludzkim a naturą (Do Pani Profesor w obronie honoru kota i nie tylko, Wołacz), o sens cierpienia (Ten świat, Po odcierpieniu, Ciało), o eschatologiczne konsekwencje zła, o poczucie grzechu i szanse jego odkupienia (W pewnym wieku, Do Dajmoniona, Zdarzenia gdzie indziej) – także przez sztukę (W Szetejniach). Wątpliwości przeplata Miłosz wspomnieniami. W cyklu Litwa, po pięćdziesięciu dwóch latach zdaje poetycką relację z podróży do miejsc dzieciństwa. Porównuje, notuje zmiany i akceptuje je: „Chwała życiu, za to, że trwa, ubogo, byle jak”. (Dwór). Lukę po tym, co minęło – miejscach i ludziach – zapełnia lirycznymi impresjami: zapamiętanych scen z życia ziemiaństwa (Przeszłość), wizyt z ojcem w miejskiej łaźni (Platońskie dialogi), młodzieńczych miłości (To lubię), jednokrotnych spotkań (Suknia w groszki) i długoletnich przyjaźni (Wanda). W zamykającej tom apostrofie do matki dwie główne emocje tego tomu, nostalgia i etyczne zwątpienia artysty, znajdują chwilowe ukojenie: „Ty jedna, mądra i sprawiedliwa, umiałabyś mnie uspokoić, tłumacząc, że zrobiłem tyle, ile mogłem.” (W Szetejniach).
W wielu utworach zbioru Na brzegu rzeki odnaleźć można tytułowy motyw. Heraklitejska figura czasu raz po raz wciela się w tym tomie w jedną z litewskich rzek – w Niewiażę, opisaną przez Miłosza w Dolinie Issy, nad którą upłynęło jego dzieciństwo, i w wileńską Wilię. O obu opowiada poeta w ujętym w biblijne wersety Capri: „Błogosławię was, rzeki, wymawiam wasze imiona, tak jak wymawiała je moja matka, z szacunkiem, a pieszczotliwie”. Rzekom zawdzięcza „ekstazę poza jakąkolwiek myślą i troską, (…) dotychczas trwa[jącą] w (…) ciele”. Kiedy wspomina rodzinne Szetejnie, wyznaje: „Gdziekolwiek wędrowałem, po jakich kontynentach, zawsze twarzą byłem zwrócony do Rzeki”. (W Szetejniach). Pamięć absolutnego szczęścia zaznanego nad rzekami młodości kazała poecie przez całe życie „ścigać pod przebraniem utraconą Rzeczywistość”. (Capri). Podsumowuje te dążenia sądem pozbawionym złudzeń: „Teraz myślę, że dzieło jest zamiast szczęścia i że zostaje skażone litością i grozą”. Opinię o daremności sztuki powtarza poeta w tomie Na brzegu rzeki kilkakrotnie: „(…) trudziłem się, już jednak na wpół wiedząc, że niezwykłe zmienia się w powszednie. // I w planetarnej mieszaninie wyznań i języków jesteśmy nie bardziej pamiętani niż wynalazcy kołowrotka albo tranzystora”. (Do Allena Ginsberga); „Kot śpi w słońcu i dalej trwa świat, nie potrzebując liter świadectwa. / Bo nic by z nich nie wynikło prócz zrozumienia, że jesteśmy biedni ludzie”. (Emeryt). Odczucie znikomości własnych wysiłków ilustruje przygodą w bibliotece starodruków, których wyblakłych liter nie jest w stanie odczytać: „Eheu! – Zawołałem – więc na to wam przyszło? / Wam, o dostojni, waszym brodom i perukom, / Nocom strawionym przy świecy, zgryzotom żon waszych? / Więc na zawsze umilkło zbawienne posłanie?” (Eheu). A jednak w charakterystyczny dla tej poezji sposób tezę o błahości tworzenia równoważy antyteza – o jego nieodzowności. Najdobitniej paradoks ten wyraża Miłosz w pierwszym utworze, w całości zbudowanym na kontradykcjach: „Serce moje jest pełne wdzięczności, choć poznałem niedole tego zawodu”; „Z urojenia bierze się poezja i przyznaje się do swojej skazy. (…) Za każdym wschodem słońca wyrzekam się zwątpień nocy i witam nowy dzień drogocennego urojenia”. (Sprawozdanie). Przyznaje, zwracając się do swojego dajmoniona: „na pewno nie mógłbym żyć inaczej. / Przepadłbym gdyby nie ty”. (Do dajmoniona). Mówi o sobie, że został „powołany”, „wezwany” i że obok innych poetów czuł się „kompanem w wyprawie, która nigdy nie ustaje, choć mijają wieki”. Jednemu z członków tej „wędrującej załogi” poświęca osobny utwór, przeobrażając hołd w swoistą spowiedź: „Tobie wyznaję, moje życie nie było takie, jak bym chciał. (…) Poddane obyczajom, z wiedzą, że są absurdalne, i konieczności, która zrywa co ranka i każe jechać do pracy”. (Do Allena Ginsberga). Pisanie poezji określa mianem „służby nienazwanej (…) [w] braku lepszych określeń podając ją jedynie za czynność pisania wierszy”. W innym miejscu nazwie ją „przymusem miłosnego dążenia do esencji dębu / i górskiego szczytu, i osy, i kwiatu nasturcji. // Żeby, trwając, potwierdzały naszą hymniczność przeciw śmierci”. (Sprawozdanie). Swoje powołanie rozumie jako pracę podejmowaną dla tych, którzy „byli, dążyli i nazwać nie mogli”. Chociaż niezbyt wysoko ocenia jej wyniki i oskarża siebie o to, że był „mało przytomny” („Następnym razem wcześnie szukałbym mądrości. (…) / Wyrzekając się, wybrałbym los w posłuszeństwie”.), uważa jednocześnie, że bez zanurzenia w świecie, zarówno w tym, co w nim dobre, jak i w tym, co złe, twórczość nie jest możliwa („Powierzyłbym się tylko jednemu zadaniu. // Które jednak wtedy nie mogłoby być wykonane”.) (Jeszcze jedna sprzeczność). Mimo wszystkich rozterek wyraża nadzieję: „Oby moje dzieło przyniosło ludziom pożytek i więcej ważyło niż moje zło”. (W Szetejniach).
Problematyka zła stanowi równoległy wątek tomu Na brzegu rzeki, silnie spleciony z zagadnieniem odpowiedzialności twórcy. Wielokrotnie porusza Miłosz temat poczucia winy („Chcieliśmy wyznać grzechy i nie było komu. (…) wydawaliśmy się sobie piękni i szlachetni, / A później na tym miejscu szkaradna ropucha” (W pewnym wieku)), czuje odpowiedzialność za czyny nie przez siebie popełnione („dlaczego muszę tamte wydarzenia pamiętać. // I winić moją osobę o to, co nie zależało ode mnie”.) i zazdrości innym niewinności (Emeryt). Grzech, winę i wyrzuty sumienia postrzega jako fenomeny specyficznie ludzkie. Z tego powodu sprzeciwia się oskarżaniu natury o okrucieństwo. W wierszu Do Pani Profesor w obronie honoru kota i nie tylko polemicznie odnosi się do artykułu Marii Podrazy-Kwiatkowskiej Przeciw okrucieństwu. W przeprowadzonej na łamach „Dekady Literackiej” dyskusji, do której asumpt dało wznowienie książki Mariana Zdziechowskiego O okrucieństwie, poza Miłoszem udział wzięli Leszek Kołakowski i o. Jan Andrzej Kłoczowski. Ich wypowiedzi – bez komentarza – przedrukowuje Miłosz w swojej książce. Temat zła w przyrodzie obecny w jego poezji od Trzech zim, a i później wielokrotnie przywoływany – zarówno w analizach pozorów naturalnej idylli, jak i opisach złudności jej okrucieństwa – w tomie Na brzegu rzeki podejmuje Miłosz raz jeszcze w przejmującym wierszu Wołacz. Słowami „Ty, której imię agresja i pożeranie” zwraca się w nim do nie nazwanej dosłownie natury. Nie po raz pierwszy ujmuje tę problematykę w kategoriach manichejskich, akcentując rozziew między duchem a materią i manifestując poczucie braku przynależności do świata poddanego naturalnym prawom: „Co z tego, że mnie połkniesz, kiedy twój nie jestem.” Podobnie pogardliwie odnosi się do losu swoich szczątków pośmiertnych: „Nieżywemu niedźwiedziowi co do tego, / Jak fotografować będą wypchanego”. (Po osiemdziesiątce). A jednak i w tej sprawie dba Miłosz o zachowanie zbawiennej niejednoznaczności. Odrzuca co prawda naturę jako „rzeźnię dymiącą od krwi”, ale pragnie zadośćuczynienia dla cierpiących z tego powodu istnień i dlatego raz jeszcze przypomina w utworach Ten świat oraz Po odcierpieniu ideę apokatastasis, omówioną przez siebie wcześniej w Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada oraz w Ziemi Ulro). Pewną rolę w tym dziele „odnowienia wszechrzeczy” rezerwuje dla poezji, w której widzi „hymniczność przeciw śmierci”, „[n]a samej granicy, na kruchej granicy, za którą rozpościera się kraina skarg i bełkotów”. (Sprawozdanie).
Spis treści:
Sprawozdanie
Odczyt
W pewnym wieku
Capri
Litwa, po pięćdziesięciu dwóch latach
Bogini
Dwór
Pewna okolica
To lubię
Kto?
Miasto młodości
Łąka
Do dajmoniona
Ściana muzeum
Biografia artysty
Realizm
Jeszcze jedna sprzeczność
Tłumacząc Annę Świrszczyńską na wyspie Morza Karaibskiego
Do Allena Ginsberga
Pierson College
Po osiemdziesiątce
Człowiek-mucha
Przeszłość
Platońskie dialogi
Rozbieranie Justyny
Uzupełnienie do wiersza
Dlaczego?
Sarajewo
Emeryt
Suknia w groszki
Wanda
Ten świat
Eheu!
Do Pani Profesor w obronie honoru kota i nie tylko
Leszek Kołakowski, Udręczenie
Jan Andrzej Kłoczowski OP, Hiobowe zabawy?
Wołacz
Sala
Zdarzenia gdzie indziej
Po odcierpieniu
Ciało
W Szetejniach
Bibliografia
Barańczak S., Sprawozdanie, „Zeszyty Literackie” 1995, nr 50;
Błoński J., Dziękczynienie, „Tygodnik Powszechny” 1994, nr 40.
Fiut A., Twarzą zwrócony do Rzeki. O ostatnich wierszach Czesława Miłosza, „Rzeczpospolita –„Plus Minus”, 1998.05.09.
Franaszek A., Zostaje z nieustannego dążenia, „Nagłos” 1994, nr 17.
Górnicka-Boratyńska A., Odchodzę z moją epoką, „Polityka – Kultura” 1994, nr 11.
Lisowski K., U Heraklita, nad rzeką czasu, „Nowe Książki” 1994, nr 12.
Myszkowski K., Apokatastasis panton, „Kwartalnik Artystyczny” 1994, nr 4.
Olejniczak J., Co dalej? „Fa-Art” 1994, nr 4.
Stankowska A., Nad brzegiem Styksu, „Arkusz” 1995, nr 2.
Wolski J., Pochwała istnienia, „Ogród” 1994, nr 4.