19. Nad „trumną próżną” na cmentarzu Montmartre

V

 

Przesłanie sonetu Na grobie Słowackiego brzmi: „pomyśl, nie wszystko umiera”. W ostatnim wersie utworu spotykają się różne epoki, dwie tradycje literackie, dwa gatunki. Pieśń, która już w antyku osiągnęła rangę wybitnie „pojemnej”, obfitującej w możliwości formy literackiej – i sonet, gatunek o rodowodzie średniowiecznym i ludowym. Klasyczność i romantyczność; tradycja rygorów i powtórzeń w wypowiedzi literackiej – i tradycja oryginalności, kreatywności, nowatorstwa. Czy to zderzenie, do którego Wierzyński, poeta znakomity, nie powinien był dopuścić? Jest inaczej. Historyczne przemiany literackich form, tematów, toposów prowadzą (gdy pisarz ma odpowiednie kompetencje artystyczne) do efektów nieraz tym bardziej znakomitych, im mniej oczekiwanych. Sonet Kazimierza Wierzyńskiego scala środki z repertuarów romantycznej elegii i liryki wysokiej oraz klasycystycznej opisowości i dyskursywności (co starałem się wykazać w różnych miejscach niniejszego tekstu). Także odwołanie się do pieśni Horacego Exegi monumentum aere perennius (Carmina, III, 30) nie jest zwykłą repetycją frazy i jej sensu, lecz użyciem skrzydlatego słowa, które w ciągu wieków zdążyło roziskrzyć się licznymi znaczeniami. Wystarczy w tym kontekście przywołać pars pro toto jedynie poetów z najściślejszego polskiego kanonu. Oto Jan Kochanowski w Pieśni XXIV (z Ksiąg wtórych) podtrzymuje z entuzjazmem ufność antyku w trwanie mistrzowskiego słowa poezji. Tymczasem Adam Mickiewicz w wierszu Exegi munimentum aere perennius… rozważa nieśmiertelność autorską w autoironiczny, żartobliwy sposób. W liryku Testament mój Słowackiego prognoza nieśmiertelnego trwania („siła fatalna” poezji) jawi się jako pochodna podjętej (ale czy obiecującej?) walki z inercją duchową „zjadaczy chleba”…