19. Nad „trumną próżną” na cmentarzu Montmartre

Postawa skamandrytów (a wśród nich Wierzyńskiego) wobec tradycji romantycznej była niejednoznaczna i zmieniała się z czasem, jest jednak faktem, że sprowadzenie prochów Słowackiego wywołało w tym gronie wielkie poruszenie. Jarosław Iwaszkiewicz pisał po wielu latach: 

 

[…] ten jedyny i osobliwy moment w moim życiu, kiedy brałem udział w ostatniej posłudze oddawanej Słowackiemu, został tak głęboko w sercu i w pamięci i tylekroć odtwarzany w mowie i w piśmie, wciąż pozostaje żywy i pamiętny.

 

Na tle całej poezji upamiętniającej sprowadzenie prochów wieszcza (a była to twórczość autorów różnych pokoleń i różnych orientacji estetycznych) autentyzmem i subtelnością wyrazu oraz doskonałością artystyczną wyróżniały się liryki Juliana Tuwima Pogrzeb Słowackiego i Jana Lechonia Włosy Słowackiego. Lechoń, podobnie jak Artur Oppman, został delegowany przez polski PEN Club do Paryża i był świadkiem ekshumacji oraz uczestnikiem eksportacji prochów wieszcza. W surowych i przejmujących słowach określił stan szczątków i ukazał proces ich badania przez profesora antropologii. Otwarta trumna odsłoniła czaszkę z nienaruszonymi włosami i szczątki kości. Lechoń tak pisał o puklu włosów umarłego:

 

Patrzymy nań w milczeniu, bo żadna cię tkliwość
Jak za życia i teraz po włosach nie gładzi,
Lecz gdzie chciałeś, tam wracasz. Bierzemy cię bladzi
I wiemy. Nie ma śmierci i jest sprawiedliwość.
w.9–12

Wydaje się mało prawdopodobne, aby ten utwór, ten wiersz-świadectwo, nie zapisał się na trwałe w pamięci Wierzyńskiego i aby nie przychodził mu na myśl nad pustym grobem na cmentarzu Montmartre.