Nowiński Józefat
Dramatopisarz, prozaik, poeta, krytyk literacki, nauczyciel. Kryptonimy: Em-jot; Emjot; J.N.; ***.
Informacje biograficzne. Dane na temat pochodzenia i dzieciństwa Nowińskiego są skąpe, niewiele dokumentów zachowało się w archiwach ukraińskich. Urodził się 26 XI 1863 w Hordijówce (pow. lipowiecki, gub. kijowska). Chodził do gimnazjum w Odessie, studiował w Paryżu, zamieszkał w Warszawie, gdzie od lat 80. XIX w. uczestniczył w życiu literackim miasta, współpracując z wieloma tytułami (najściślej z warszawskim „Życiem”, „Głosem”, „Ateneum”, „Gazetą Polską”, „Wiekiem”). Pisał wiersze (Sonety, „Kłosy” 1888, nr 1222), opowiadania (Świekra i inne nowele, 1897), sceny dramatyczne (Niewolnik i sułtanka, „Życie” 1890, nr 5–10); był autorem powieści Życie i marzenie. Powieść współczesna („Kurier Codzienny” 1901, nr 10–109, wyd. osob. 1902) oraz pięcioaktowej „szekspirowskiej” sztuki Biała gołąbka (wyst. 1899), która przyniosła mu drugą nagrodę i 500 rubli w konkursie dla młodych dramaturgów im. Ignacego Paderewskiego; przegrał wprawdzie konkurencję z Lucjanem Rydlem, ale pokonał m.in. Bogdana Jaxa-Ronikiera i kilku autorów prac wyróżnionych. Pośmiertnie ukazał się inspirowany buddyzmem i nietzscheanizmem poemat prozą Ku bytowi (1906). Twórczość literacką Nowińskiego przyjmowano na ogół życzliwie, z nadziejami na przyszłość (A. Neuwart-Nowaczyński); nie brakowało jednak opinii krytycznych (M. Komornicka).
Nowiński chorował psychicznie, był leczony w szpitalu św. Rocha w Warszawie, gdzie podjął z własnej woli pracę posługacza. W ostatnich latach życia pracował jako nauczyciel. W sobotni ranek 26 VII 1906 wyszedł ze swego mieszkania przy ul. św. Barbary i udał się do Ogrodu Botanicznego, gdzie przy ruinach Świątyni Opatrzności strzałem z rewolweru odebrał sobie życie. W liście do Kasy Literackiej (prosił o upublicznienie ostatniego słowa) precyzował powody swojej decyzji: „Mam w duszy całe piekło ziemi swojej – z tym brutalizowaniem ludności przez żołdactwo, z torturami w cytadeli, z mordowaniem po cyrkułach i rozstrzeliwaniem po ulicach. I błogosławię los, że nic nie stoi między mną a przeznaczeniem moim: ani strach, ani obowiązki rodzinne, ani olśnienie szczęścia” (List śp. Józefata Nowińskiego, „Słowo Polskie” 1906, nr 334). Śmierć Nowińskiego odbiła się głośnym echem w prasie galicyjskiej, gdzie komentarzy nie tamowała cenzura, i w pismach warszawskich, które starały się ograniczenia omijać.
Sylwetki pisarzy. W pracach krytycznoliterackich Nowiński skupił się na tworzeniu sylwetek pisarzy. Nie były to ani portrety w stylu Charles-Augustina Sainte-Beuve’a, ani pozytywistyczne prace typu „życie i twórczość”. Właściwą nazwą dla formy uprawianej przez Nowińskiego byłoby określenie „pisanie o pisarzach” lub formuła „wrażenia z lektury”. W tekstach tych (nie zawsze są to artykuły sensu stricto ani eseje) krytyk snuje obszerne, niespieszne, luźno skomponowane rozważania na temat autorów lub opowiada o odczuciach i myślach, których doświadczył podczas czytania. Praktyka krytycznoliteracka Nowińskiego może budzić irytację: teksty są przegadane, rozwichrzone, pozbawione nie tylko prób obiektywizacji wywodu (co warto powiązać z modernistyczną odmianą dyskursu krytycznego), ale elementarnej powściągliwości i dyscypliny. Można jednak odkryć w tej formie twórczości nieoczekiwane zalety: krytyk-erudyta przyjmuje punkt widzenia czytelnika naiwnego, doceniając prostotę i zwyczajność fabuł i obrazów. Lub przeciwnie – czytelnika niekonwencjonalnego, sięgającego w ramach – jak to określał – antropomorfizacji lektury do własnej biografii (Sienkiewicz, 1901), co było źle przyjęte, ówczesne reguły dyskursu publicznego nie pozwalały bowiem na tego typu odwołania.
W rozprawie poświęconej Adolfowi Dygasińskiemu (Dygasiński jako beletrysta, „Ateneum” 1897, t. 2), podobnie jak w większości pism krytycznych, Nowiński wyodrębnił zalety i wady prac pisarza. W tym przypadku mieszanina jakościowa była pochodną różnorodności gatunkowej i tematycznej, wobec której krytyk czuł się nieco zagubiony i szukał nici Ariadny. Dostrzegał w dziełach Dygasińskiego wiedzę, spostrzegawczość, humor, inteligencję, ale „nigdzie tej intuicji, która widzi, co jest niedostrzegalne dla innych, przenika do głębin ducha niedostępnych dla zwykłych śmiertelników” (tamże). Niewątpliwą zaletą omawianej prozy było umiłowanie przyrody ojczystej, które krytyk doceniał m.in. za niekonwencjonalny (asentymentalny) sposób wyrażania uczuć, zgłaszając jednak zastrzeżenia co do estetycznej wartości wielu autorskich sformułowań, jak w przytaczanym za Dygasińskim zdaniu: „[…] i oto widzę przed sobą reprezentantkę naszej szpilkowej roślinności, sosnę” (tamże). Ganił natomiast skłonność do rezonerstwa, wywodów filozoficznych i pseudofilozoficznych.
Naturalistyczny pogląd na miłość nazywał „płaską nędzą duchową” (tamże), ale równocześnie komplementował trzeźwość pisarskich rozpoznań. Prawdziwymi arcydziełkami Dygasińskiego pozostawały w opinii krytyka opowiadania (przedkładał je nad powieści tego autora), oddające prostotę zwykłych ludzi i dramatyzm życia zwierząt. Trzymając się zasady „ganić, chwaląc” i „chwaląc, ganić”, Nowiński przypominał, że ten rodzaj twórczości może przykuć uwagę czytelnika, ale nie może wzbudzić jego zapału.
Poetyka falującego następstwa pochwał i przygan rządziła omówieniem twórczości Marii Konopnickiej. Krytyk zarzucał poetce, zwłaszcza w serii pierwszej Poezji, grzechy kardynalne: nieoryginalność, naśladownictwo wielkich twórców, nieszczere tony. W serii drugiej autorka, przekonana o swej wielkości głosami przesadzającej w pochwałach krytyki warszawskiej, która rekompensowała jej perturbacje towarzyszące publikacji fragmentów dramatycznych Z przeszłości (1881), uderzyła w ton wieszczy, pisząc np. „Pójdźcie, obaczcie, kto jestem i jaki / siew rzucam w rolę przyszłości”. Nowiński komentował: „Czy może kto wyobrazić sobie poetę, bohatera miłości prawdy, proroka, apostoła lub prawodawcę, w którego ustach słowa te wydawałyby się skromnymi? Czy nie byłyby one najwłaściwsze, gdyby się tyczyły Chrystusa?” (Maria Konopnicka, „Ateneum” 1894, t. 1). Wiersze wieszcze krytyk przeciwstawił wierszom pisanym w chwili „szczerego natchnienia” (tamże), co wiązał z udaną ekwiwalentyzacją uczucia smutku. Krytyka przekonywała proza Konopnickiej, opowiadania Banasiowa i U źródła nazwał nowelami-poematami i dodawał, że aby nabrać wyobrażenia na temat ich piękności, należałoby je w całości przepisać.
Wyznaczając linię rozwojową poezji Konopnickiej, krytyk przyjmował, że w serii drugiej Poezji zaznaczył się proces korzystnych przemian i prawdziwej indywidualizacji, który przybrał postać dojrzalszą w wierszach serii trzeciej i objawiał się siłą oraz jędrnością słowa zauważalną także w utworach wzniosłych, tyrtejskich. Zasadniczo jednak Nowiński skłaniał się ku utworom skromnym w wymowie, nieeksponującym podmiotu mówiącego, nie- wadzącym się z Bogiem, pozbawionym tonu oskarżycielskiego wobec warstw społecznych, odpowiedzialnym za nędzę „maluczkich”.
Rozprawę na temat Konopnickiej krytyk uzupełnił uwagami poświęconymi czwartej serii Poezji, przyjmując, że nie wniosła ona wiele do warsztatu poetki, choć wydobyła „czarowne dźwięki” (Maria Konopnicka. Seria czwarta, „Głos” 1897, nr 30). Utożsamianie podmiotu lirycznego z poetką sprawiało, że krytyk zauważał przede wszystkim to, co miało świadczyć o idiolatrii Konopnickiej, a więc „dziwaczność niezrozumiałą”, spowiedź „z własnego bohaterstwa”; pochwały skupiły się głównie na doskonałości przekładów wierszy Roberta Hamerlinga, Jaroslava Vrchlickiego, Juliusa Wolffa (tamże).
Odmienny charakter ma praca Nowińskiego Sienkiewicz. Z pozostałymi sylwetkami łączy ją niespieszny tok opowieści, subiektywizm sądów, nieokiełznany język krytyka, dzieli wszystko inne. Sienkiewicz to apologia pisarza i człowieka, hołd złożony jego osobie i talentowi; wypowiedź wykraczająca poza dyskurs krytycznoliteracki, idąca w stronę prozy poetyckiej, modlitwy, ekstazy. Krytyk przedstawił ewolucję talentu Henryka Sienkiewicza: jego pierwsze utwory nie zapowiadały geniusza, ale też pisarz nie stał się bezkrytycznym wyznawcą żadnej ideologii. W Ameryce zmężniał jako artysta i człowiek, a po powrocie był już pisarzem, którego czytanie stało się obowiązkiem „inteligentnego Polaka” (tamże). Z natchnieniem Nowiński pisał o Ogniem i mieczem: o genialności scen zbiorowych, idealnych wcieleniach postaci bohaterów, do których zaliczał m.in. Jeremiego Wiśniowieckie- go. Wiele scen określił mianem szczytnych pieśni w szczytnym poemacie (tamże). W Potopie dostrzegał indywidualności ludzkie skłonne zarówno do dobra, jak i zła. Komplementował miłość Kmicica i Oleńki, bohaterkę nazwał „najbardziej żywą w swej typowości postacią niewieścią w piśmiennictwie naszym” (tamże). W Panu Wołodyjowskim akcentował wzniosłość wielu scen, których nie sposób streścić lub opisać. Wysoko cenił także powieści współczesne, w Bez dogmatu zachwycał się postacią Anielki, w Rodzinie Połanieckich dostrzegł ideę „służby Bożej” jako horyzont duchowy (religijny) bohaterów. Oprócz wielu uwag poświęconych Quo vadis? krytyk podkreślił sceniczność powieściowych ujęć, dialogowe zwarcia i konfrontacje, wcześniej widoczne jedynie w Panu Wołodyjowskim („Rozmowa Chilona z przesądnym Westinusem o mękach chrześcijan jest nie do zapomnienia”, tamże). W przypadku powieści Krzyżacy zapytał wprost: „[…] jak człowiek mógł to stworzyć?” (tamże). Nowiński uznał, że są dwa przeznaczenia człowieka: „[…] być bohaterem lub czcić bohatera” (tamże). Kto nie wypełnia żadnego z tych zadań, lokuje się „poza ludzkością”. Czytając Sienkiewicza, krytyk podjął dziejową powinność czciciela jego artystycznej i duchowej potęgi. Był dumny z tego, że „służył pod nim” (tamże).
Prusowi krytyk nie poświęcił „sylwetki”. Obszerna rozprawa o Faraonie („Głos” 1897, nr 15–21) częściowo ją zastępuje, przynosząc wiele refleksji na temat autora powieści i jego warsztatu.
Polemista. Erudycja i temperament czyniły z Nowińskiego świetnego polemistę. Talent tego rodzaju objawił się m.in. w artykule Bankructwo rozumu („Głos” 1896, nr 8–9) poświęconym krytycznemu omówieniu dwu prac Teodora Jeske-Choińskiego Na schyłku wieku. Studium (1895) oraz Rozkład w życiu i literaturze (1895). Nowiński powątpiewał, czy lekarstwem na kryzys etyczny w świecie i erupcję ludzkiego egoizmu jest religia inkwizytorska egzekwowana administracyjnie. Szczególnie mocno protestował przeciwko oskarżaniu nauki traktowanej jako „synonim zepsucia” (tamże, nr 8) o szerzenie demoralizacji. Dodawał: „Należy przy tym pamiętać, że teorie p. Ch[oińskiego] nie mają nic wspólnego ani z ideą powrotu do natury Rousseau, ani z pojęciem Carlyle’a, który wszelką wiarę szczerą i głęboką, całą duszę wypełniającą, a więc niepotrzebującą żadnych z zewnątrz »nakazów kategorycznych« – stawi wyżej od wszelkiej wiary formalnej […]. Że wiedza sama nie może zaspokoić wszystkich potrzeb ducha ludzkiego, wątpić mogą ci tylko kochankowie przyrody, co idąc od odkrycia do odkrycia, w jednym tylko kierunku myśl wytężając, nie mają czasu zatrzymywać się nad pytaniami natury ogólnej, ale p. Ch. żąda anatemy na naukę nie w imię ekstatycznej miłości dla jakiegoś ideału, nie wskutek rozpaczliwego odczucia całą treścią swej istoty krwawych szponów pytań, na które wiedza odpowiedzi dać nie jest w stanie (Tołstoj), lecz po prostu ze względu na cele praktyczne: nauka zbrodniarką jest, bo kto się jej dotknie, traci »naiwność«, »nie czuje w gębie wędzidła«” (tamże). Krytyk przekonująco zdezawuował autorytet naukowy Jeske-Choińskiego, przemawiającego „tonem Fausta nowożytnego” (tamże, nr 9), wykazując, że autor rozpraw zbudował hasłową erudycję („bigos”) na wiedzy z drugiej ręki, nieporozumieniach i rażących przekłamaniach.
Polemiczny majstersztyk stanowiła praca poświęcona Stanisławowi Przybyszewskiemu (Stanisław Przybyszewski, 1902), w której krytyk w proch obracał nadęte, często nielogiczne, nieodpowiedzialnie formułowane wywody pisarza (co łączył m.in. z uprawianym przez niego „kultem alkoholu”).
Krytyk o krytyce. Nowiński wypowiadał się wielokrotnie na temat krytyki. Pośród przyczyn słabości widział jej „zreporteryzowanie”, czyli dostosowywanie się do dziennikarskiej powierzchowności, niski poziom etyki i – co traktował jako przypadłość polską – rekrutowanie się krytyków z „legionu” autorów (Kilka słów o naszej krytyce, „Ateneum” 1892, t. 2, z. 5). W innym miejscu podkreślał, że na Zachodzie toczą się nieustanne debaty na temat metod krytycznych, „u nas krytyk może bezkarnie być reporterem, reklamistą, wendeciarzem, plotkarzem lub gawędziarzem: nikt w prasie nie zwróci uwagi na to, czy on plecie trzy po trzy, czy trafia w sedno rzeczy” (Uwagi o krytyce, „Gazeta Polska” 1899, nr 57). Sam nie angażował się w dyskusje na temat przedmiotu i metod krytyki, jego wypowiedzi raczej nie mają charakteru metakrytycznego, mówią o społecznym funkcjonowaniu krytyki i jej relacjach z życiem publicznym.
Rola recenzenta. Wypełniał ją z pozoru podobnie do całej rzeszy dziennikarzy literackich: streszczał fabuły omawianych utworów, wyodrębniał ich cechy szczególne; w przypadku nowel Michała Bałuckiego był to humor („Życie” 1889, nr 51), w przypadku Zygmunta Kaczkowskiego – umiejętność oddania ducha opisywanych epok („Głos” 1896, nr 38), w przypadku Argonautów Elizy Orzeszkowej („Ateneum” 1900, t. 3) – śmiałość w podejmowaniu aktualnych problemów („brak dyfuzji z innymi warstwami społecznymi” osłabiał jednak diagnozę pisarki).
Z gazetowej recenzji opartej głównie na streszczeniu fabuły utworu potrafił wydobyć więcej niż inni. Dystansował się dyskretnie wobec nieprawdopodobnych rozwiązań fabularnych lub lapsusów autorskich, a jednocześnie żartobliwie przyznawał, że utwory np. Marii Rodziewiczówny są z handlowego punktu widzenia równe dziełom Sienkiewicza. Ironia nie likwidowała uznania dla potwierdzonych poczytnością walorów literatury – dzisiaj nazywanej – literaturą popularną. U Rodziewiczówny podkreślał szczegół – umiejętność budowania dialogu („Gazeta Polska” 1890, nr 76). Omówienie Ziemi obiecanej potwierdzało istotną cechę warsztatu recenzenckiego Nowińskiego, skupionego raczej na poszczególnych elementach utworu niż na syntezie. Krytyk dokonał błyskotliwej oceny bohaterów Władysława Stanisława Reymonta, nazywając narzeczoną Borowieckiego „sentymentalnym manekinem”, a jego samego „zlepkiem niepogodzonych i niemożliwych do pogodzenia sprzeczności”, powieść zaś złagodzoną wersją brutalizmów Zoli, unikał natomiast rozważań ideowych, zastępował je metaforą, w tym przypadku mówił o przytłumionym świetle jesiennego poranka jako ekwiwalencie szczególnego nastroju powieści („Gazeta Polska” 1899, nr 37).
Nowiński recenzował również prace naukowe i popularnonaukowe. Wiernie oddał treść książki ks. Stanisława Załęskiego O masonii w Polsce („Ateneum” 1889, t. 4, z. 12), zachowując jednak prawo do swobodnego komentarza łagodzącego opinię autora na temat bezwzględnej szkodliwości masonerii i jej wrogości wobec Kościoła i tronu. Dziwił się Janowi Władysławowi Dawidowi, że w swoich Szkicach psychologicznych tak często odwoływał się do metafizyki: „Hipoteza nieświadomej myśli wydaje mi się stosowniejszą do wypełniania tej przepaści faszyną” („Życie” 1889, nr 50).
Recenzent w teatrze. Nowiński zajmował się także nowościami teatralnymi. Łączył uwagi dotyczące dramatu z rozpoznaniami na temat inscenizacji, a przede wszystkim sztuki aktorskiej. Dzwon zatopiony Gerharta Hauptmanna potraktował jako przykład dramatu symbolicznego, obfitującego w niejasności i rezonerskie monologi, co utrudniało stworzenie udanych kreacji aktorskich nawet tak inteligentnym aktorom, jak Seweryn Nowicki i Józef Śliwicki („Głos” 1899, nr 10). Recenzent umiał oddać wartość sztuk opartych na wydumanej, nielogicznej fabule, które dzięki obyciu scenicznemu ich autorów wciągały widza, wywoływały w nim falę naiwnych, ale „zaangażowanych” dociekań: „Ach, te pytania!”. Recenzent delikatnie zaznaczał swój dystans do tego rodzaju produkcji artystycznej, jednocześnie poważnie i kompetentnie komentował grę aktorów np. w Bawidełku Edwarda Lubowskiego („Gazeta Polska” 1899, nr 87).
Próba podsumowania. Na dorobek krytyczny Józefata Nowińskiego składają się prace różnej jakości. Najbardziej kontrowersyjna wydaje się rozprawa poświęcona Sienkiewiczowi, i tak też została oceniona przez współczesnych autorowi. Aureli Drogoszewski pisał: „Niekiedy drażni, lecz najczęściej sprawia komiczne wrażenie. Zawahałem się, kładąc słowo niezbyt grzeczne, ale kto tyle, co p. Now[iński] rozdał na wsze strony epitetów, jak: tępa głowa, pozytywno-pozytywkowy, niepowołany, lecz mający się za powołanego, poszukiwacz dziur na całym, głupiec, kura, plotkarstwo, bezmyślność, głupota naturalna, ślepota przyrodzona itp. – ten chyba nie ma prawa wymagać względności dla siebie” („Prawda” 1902, nr 11). Mniej krytyczny Józef Flach uznał Nowińskiego za „osobistość ciekawą, prawie wyjątkową” („Przegląd Polski” 1901, z. 11), ale o pracy wiele dobrego powiedzieć nie mógł. Inne rozprawy spotykały się zasłużenie z lepszą oceną, a wypowiedzi polemiczne Nowińskiego były świetne: pisane z lekkością i wdziękiem, wnosiły ważne spostrzeżenia, były trafne i – jeśli można tak rzecz ująć – sprawiedliwe.
Nowiński był krytykiem w każdym rozumieniu tego słowa osobnym. Nie trzymał się z góry przyjętych zasad, nie wyznawał żadnej ideologii (ani pozytywnej, ani przyświecającej modernizmowi). Nie precyzował, jaki rodzaj krytyki preferuje; raz pisał, że „[u]twór krytyczny to dzieło sztuki z powodu dzieła sztuki” (Uwagi o krytyce), ale wielokrotnie upominał się o unaukowienie i w pewnym sensie o zestandaryzowanie pracy krytycznej (przez systematyczny rozbiór utworu) i przywoływał nazwiska koryfeuszy tego kierunku w dobrze mu znanej krytyce francuskiej. Można tę zmienność brać za rodzaj niekonsekwencji. Można też przyjąć, że Nowiński był gotów w konfrontacji z utworem literackim poddawać własne założenia krytyczne permanentnej weryfikacji. Jedno z nich nie podlegało fluktuacjom: tęsknota za arcydziełem, które byłoby zdolne poruszyć wszystkie struny w duszy odbiorcy. W jednym z nekrologów znalazło się takie zdanie o Nowińskim: „Ciągle dopasowywał życie praktyczne do ideału” (B.K., Śp. Józefat Nowiński. Wspomnienie pozgonne, „Gazeta Polska” 1906, nr 197). Ta uwaga stosuje się także do uprawianej przez niego działalności krytycznoliterackiej.
Bibliografia
NK, t. 15; PSB, t. 23
Źródła:
[rec.] ks. S. Załęski, „O masonii w Polsce”, „Ateneum” 1889, t. 4, z. 12;
[rec.] Ostoja [J. Sawicka], „Nowele”, „Życie” 1889, nr 46;
[rec.] J.W. Dawid, „Szkice psychologiczne”, „Życie” 1889, nr 50;
[rec.] M. Bałucki, „Zbiór nowel”, „Życie” 1889, nr 51;
[rec.] M. Rodziewicz, „Nowele”, „Gazeta Polska” 1890, nr 76;
Kilka słów o naszej krytyce, „Ateneum” 1892, t. 2, z. 5;
Maria Konopnicka, „Ateneum” 1894, t. 1, z. 2;
[rec.] Z. Kaczkowski, „Kobieta w Polsce. Studium historyczno-obycza- jowe”, „Ateneum” 1895, t. 1, z. 3;
Bankructwo rozumu, „Głos” 1896, nr 8–9;
[rec.] H. Sienkiewicza, „Quo vadis?”, „Głos” 1896, nr 32–34;
Zygmunt Kaczkowski, „Głos” 1896, nr 38;
Dygasiński jako bele- trysta, „Ateneum” 1897, t. 2;
[rec.] B. Prus, „Faraon”, „Głos” 1897, nr 15–21;
[rec.] M. Konopnicka, „Poezje”. Seria czwarta, „Głos” 1897, nr 30;
[rec.] W.S. Reymont, „Ziemia obiecana”, „Gazeta Polska” 1899, nr 37;
Uwagi o krytyce, „Gazeta Polska” 1899, nr 57;
[rec.] E. Lubowski, „Bawidełko”, „Gazeta Polska” 1899, nr 87;
[rec.] G. Hauptmann, „Dzwon zatopiony”, „Głos” 1899, nr 10;
[rec.] E. Jeleńska (Dmochowska), „Panienka”;
Z. Kowerska, „Bracia z wyboru”, „Wiek” 1899, nr 10;
[rec.] E. Orzeszkowa, „Argonauci”, „Ateneum” 1900, t. 3, z. 7/8;
Sprostowanie, „Głos” 1900, nr 24;
Sienkiewicz, „Tygodnik Mód i Powieści” (fragm.), wyd. osob. Warszawa 1901;
Stanisław Przybyszewski, „Wędrowiec” 1902, nr 7–18, wyd. osob. Warszawa 1902.
Opracowania:
ib, Dwaj nagrodzeni, „Kurier Codzienny” 1899, nr 60;
ib, Z tygodnia na tydzień, „Tygodnik Ilustrowany” 1899, nr 14;
A. Neuwart-Nowaczyński, Dramat polski XIX wieku. Studium impresjonistyczne, „Ateneum” 1900, t. 3;
J. Flach, [rec.] J. Nowiński, „Sienkiewicz”, „Przegląd Polski” 1901, R. 35, z. 11;
I. Chrzanowski, Nowe książki, „Tygodnik Ilustrowany” 1902, nr 32;
A. Drogoszewski, [rec.] J. Nowiński, „Sienkiewicz”, „Prawda” 1902, nr 11;
A. Mazanowski, [rec.] J. Nowiński, „Sienkiewicz”, „Pamiętnik Literacki” 1902;
Włast [M. Komornicka], Powieść, „Chimera” 1902, z. 15;
[b.a.], Józefat Nowiński, „Biesiada Literacka” 1906, nr 33;
[b.a.], Śp. Józefat Nowiński, „Dziennik Kijowski” 1906, nr 131;
B.K. [B. Koskowski], Śp. Józefat Nowiński. Wspomnienie pozgonne, „Gazeta Polska” 1906, nr 197;
List śp. Józefata Nowińskiego, „Słowo Polskie” 1906, nr 334;
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1906, nr 200.