33. Odrastanie topoli

Ich dynamika odwzorowuje prędkość, pęd pociągu, ukazywanie się topoli tylko przez mgnienie oka. Dlatego też w poprzednich wersach na określenie patrzenia pojawiło się słowo „zerkam”, a więc patrzę pospiesznie, nie wpatruję się, ale wiem, że tam będzie. Patrzę pośpiesznie, bo zobaczę ją tylko przez krótki czas. Ten sposób obserwacji buduje napięcie między poruszającym się obserwatorem a nieruchomym przedmiotem, swoiste wyczekiwanie na pojawienie się topoli zawsze w tym samym miejscu. Nieruchome drzewo wskutek postrzegania przez poruszające się oko, także nabiera pewnej dynamiki: „bieli się i pręży”. W kolejnym wersie podmiot opuszcza jednak obszar aktualnie postrzeganego i odwołuje się do pamięci, do obrazów w niej przechowanych: „we wszystkim przypominając swoją matkę” (w. 14). Tu – zauważmy – pojawia się wyraźne rozróżnienie „tożsamości” dwóch drzew: topoli starej, ściętej, i topoli nowej, wyrosłej z korzenia (choć – jeszcze raz należy przypomnieć – w tytule pojawia się topola biała w liczbie pojedynczej). Określenie ich jako matki i córki ma wymiar metaforyczny, po raz kolejny specyficzne użycie języka powoduje wytworzenie analogii  między światem roślinnym a ludzkim. Nie jest to bowiem relacja wynikająca z urodzenia potomstwa, choć ścięta topola niewątpliwie „dała życie” egzemplarzowi, który teraz jest przedmiotem obserwacji. Patrząca zwraca jednak uwagę, że matki: „[…] przecież / nigdy nie widziałam w takim czasie” (w. 15–16), a więc w takim wieku, w takiej fazie rozwoju – ujawnia się tu precyzja spojrzenia „zawodowego” obserwatora (tego samego, który użył gatunkowego określenia w tytule), pamiętającego mocniej niż zwyczajny patrzący, że drzewa mają różne fazy rozwoju. Ale nie tylko o taką „profesjonalną”, dendrologiczną obserwację tu chodzi, ale o coś więcej, co patrząca odsłania w dwóch ostatnich wersach, dopełniając jednocześnie to spostrzeganie o inną, niespodziewaną, płaszczyznę refleksji: „jak i tej nie zobaczę, / jaką widziałam matkę” (w. 17–18).