Okraszewski Stanisław
Agata Seweryn

Okraszewski Stanisław
Agata Seweryn

Poeta, pisarz, krytyk literacki i teatralny, pedagog. Kryptonimy: S.O.; S. Okr.

Informacje biograficzne. Stanisław Okraszewski h. Lubicz urodził się w 1785 r. na Lubelszczyźnie jako syn Stanisława Samuela Okraszewskiego (zm. 1821), mineraloga i chemika, wynalazcy, wychowawcy dzieci Michała Potulickiego. W dzieciństwie zajmował się nim prymas Michał Poniatowski, a rodzina Potulickich, zatrudniając ojca, zapewniła również synowi dobrobyt i opiekę (o „zbawczych wpływach” tej rodziny pisał krytyk we wspomnieniu o ojcu: Stanisław Samuel Okraszewski, „Gazeta Codzienna” 1861, nr 27). Studiował na uniwersytecie w Wiedniu, uzupełniając formalną edukację podróżami (typu grand tour): w l. 1810–1811 mieszkał w Paryżu, zwiedził także Neapol, Rzym i południową Francję. Za granicę wyjeżdżał też później jako nauczyciel domowy księcia Leona Sapiehy (od 1811 r.), próbując godzić obowiązki wychowawcy i pedagoga z rolą krytyka teatralnego. Podejmując ostatecznie decyzję o poświęceniu „i czasu nieocenionego, i własnej zabawy, i wszelkiego innego rodzaju sławy” na rzecz wychowania „jednego z najdostojniejszych w kraju naszym młodzieńców”, w 1816 r. ogłosił, że „opuszcza na zawsze pole krytyki” (recenzja opery Józef w Egipcie, „Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1816, nr 90). Do pisania recenzji jednak sporadycznie powracał.

W l. 1820–1823, towarzysząc Leonowi Sapiesze podczas pobytu w Paryżu, odbył podróż do Londynu. Około 1824 r. otrzymał na własność od Teofili z Jabłonowskich Sapieżyny (babki Leona) wieś Tychoml (Tychomel) na Wołyniu, w której osiadł na stałe. Pisał utrzymane w anachronicznej już wówczas poetyce wiersze (np. „legendę” Edwin i Minna nawiązującą do sentymentalnych dum grozy). Bywał w krzemienieckim salonie Salomei Bécu, z którą przyjaźniła się jego żona. Tam poznał Juliusza Słowackiego. W 1841 r. wyprawił się jeszcze – przez Galicję i Kraków – do Wiednia (przebywał tam przez rok) i Niemiec. Swoje wojaże zrelacjonował potem częściowo w Szkicach podróżnego („Biblioteka Warszawska” 1843, t. 1). Był żonaty z Pauliną (nazwisko panieńskie nieznane), miał z nią syna i córkę. Zmarł 6 X 1865 w Tychomlu.

Działalność literacka. Od 1817 r. zaczął upubliczniać swoje poezje, prezentując się z jednej strony jako zwolennik tradycji i poetyki klasycznej (Panegiryk nowych, a szczęśliwie wynalezionych rymów, „Pamiętnik Warszawski” 1817, t. 8; Wspomnienie okolic Rzymu. Elegia, „Pamiętnik Warszawski” 1818, t. 10), z drugiej – jako autor otwarty na nowe zjawiska literackie, takie jak osjanizm i gotycyzm (duma Izora i Artur, „Pamiętnik Warszawski” 1817, t. 7). Nowe tendencje literackie łączył ściśle z wzorcami stylistyczno-kompozycyjnymi i schematami przeżywania właściwymi sentymentalizmowi oraz respektem dla wysokiego stylu klasycystycznego. W warszawskich czasopismach ogłosił ponadto wiersze: Do mojej córki; I to nie nada („Biblioteka Warszawska” 1842, t. 3), Śpiewak („Biblioteka Warszawska” 1843, t. 1), Szarada. Na posąg strzelającego z łuku Amorka („Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1817, t. 7).

Na innych zasadach w czasy „dawnego rycerstwa” Okraszewski przeniósł swojego czytelnika w rozprawie Rysy celniejsze charakteru polskiego („Pamiętnik Warszawski” 1819, t. 14; tekst zapowiedziany jako pierwsza część cyklu nie doczekał się kontynuacji). Łączył tu idee głoszone przez Kazimierza Brodzińskiego na temat łagodności ludów słowiańskich ze staropolską wizją polskiego rycerza z epoki Piastów i Jagiellonów, walecznego potomka Sarmatów, stworzył tu stereotypowy wizerunek „przemądrych ojców naszych” potrafiących zarówno dzielnie władać szablą, jak i posługiwać się pługiem, pracując na roli. Nosicielem charakteru narodowego u Okraszewskiego jest jednak nie lud, lecz szlachta. Zgodnie ze światopoglądem neosarmackim wyrażał przekonanie, że koniec kultury i obyczajowości szlacheckiej to koniec polskiej narodowości. Zagrożeniem dla niej okazuje się przede wszystkim „cudzoziemszczyzna” (czyli „cudzoziemski trąd”). „Płochość, romanse francusko-angielskie i stek nieprzeliczonych fafołkowych powinności” sprawiły bowiem, że dla współczesnego Polaka „świat staropolski niedostępniejszym od Chin lub Japonii”. Hołdując izolacjonizmowi narodowemu przy jednoczesnej apoteozie tradycji sarmackiej, Okraszewski wystąpił jako zdecydowany przeciwnik zmian kulturowych i obyczajowych.

„Charakter narodowy” to temat, do którego Okraszewski chętnie powracał także w swoich Szkicach podróżnego w przelocie przez Europę w r. 1842 („Biblioteka Warszawska” 1842–1843), skupiając się jednakże przede wszystkim na Austriakach oraz przeciwstawianych im Niemcach i dając – przy okazji – świadectwo znajomości idei wyłożonych przez Germaine de Staël w rozprawie O Niemczech (1810). Zdecydował się bowiem w tym przypadku opisać „charaktery narodowe” przez pryzmat estetyki Północy i Południa, stąd Wiedeńczycy jawią mu się niczym stereotypowe dzieci Południa, Berlińczycy zaś – to dzieci Północy ukształtowane przez zimny klimat, powolne, melancholijne i zatopione w książkach.

Krytyka teatralna. o roli publiczności. Pierwszą i zarazem najsłynniejszą wypowiedzią Okraszewskiego jako krytyka teatralnego jest artykuł Uwagi nad aktorami i widzami warszawskimi („Pamiętnik Warszawski” 1815, t. 2). Wychodząc z założenia, że to „publiczność tworzy po większej części aktorów i autorów”, piętnuje w nim – po pierwsze – kosmopolityczne gusty polskiej widowni, dla której „w Wiedniu, Paryżu, Neapolu itd. wszystko jest lepiej”, co wynika nie tyle z jakości polskiej sceny, ile z „galomanii” Polaków sprawiającej, że lepiej niż po polsku mówią oni po francusku, oraz z „płochości” naszego charakteru narodowego, każącej „jak w politycznym, tak i dramatycznym świecie cudzoziemszczyznę ubóstwiać, narodowością się brzydzić, a co gorsza, kroku żadnego ku poprawie złego nie czynić” (tamże). Po drugie, Okraszewski krytykuje niewyrobiony gust publiczności, preferowanie sztuk o treściach błahych, po trzecie wreszcie – arogancję i brak dobrego wychowania. Podczas gdy na scenie odgrywana jest sztuka, parter „roi się na kształt mrowiska”, przemieszczając się i hałasując, wzorując się w tym na wykształconej arystokracji zasiadającej na pierwszym piętrze. Powinna ona dawać dobry przykład, niestety – pobyt w teatrze traktuje jako pretekst do odbywania spotkań towarzyskich. Drugie i trzecie zaś piętro (czyli „niebianie”) nie potrafią wydać wiarygodnego sądu, wszystko uśredniając („drugiego i trzeciego piętra godłem: ni czarno, ni biało”).

Według Okraszewskiego krytyką powinni zająć się przede wszystkim literaci, udzielając autorom i aktorom światłych i bezstronnych uwag, najlepiej na łamach najpoczytniejszych czasopism. Aktorom, zwłaszcza aktorkom, krytyk radzi zaś, by poskromiły pychę i czerpały z dobrych wzorów. Artykuł ten wywołał poruszenie, głównie polemiczne, w prasie warszawskiej: „[…] nasłuchałem się do woli przycinków, pochwał i uwag, które się po wyjściu pisemka mego obficiej jak fijołki po deszczu zrodziły” – pisał Okraszewski (Autor uwag nad aktorami i widzami warszawskimi do Pani A.K., „Pamiętnik Warszawski” 1815, t. 2). Na łamach „Pamiętnika Warszawskiego” replikowała dama (?) o inicjałach A.K. (Kilka słów z pierwszego piętra do Autora uwag nad aktorami i widzami warszawskimi, tamże), podkreślając, że dobrze mówi po polsku w przeciwieństwie do polskich aktorów, którzy kaleczą język, posądzając zaś Okraszewskiego o mizoginizm i fascynację cudzoziemszczyzną. W tym samym numerze K.K. (najprawdopodobniej K. Kurpiński) w artykule Do autora uwag nad aktorami i widzami warszawskimi zarzucił krytykowi niesprawiedliwość wobec polskiej publiczności, która nie odstaje swym zachowaniem i sądami np. od francuskiej, oraz brak znajomości sztuki muzycznej zlekceważonej w Uwagach. Przede wszystkim jednak artykuł Okraszewskiego miał wpływ na ukonstytuowanie się Towarzystwa Iksów, co potwierdza autor w Szkicach podróżnego i co przyjmują za pewnik współcześni badacze (Z. Przychodniak).

Kontynuując wywołaną artykułem Okraszewskiego polemikę, w imieniu Iksów głos zabrał Franciszek Morawski, publikując Odpowiedź na „Uwagi nad aktorami i widzami warszawskimi” („Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1815, nr 47), gdzie odwrócił rozumowanie Okraszewskiego: to nie widzowie i krytycy tworzą aktorów, lecz aktorzy kształtują swoją publiczność, „dając jej pierwsze wyobrażenie prawdziwej piękności i dobrego smaku”. Morawski koncentrował się też w duchu demokratycznym nie na piętrze z zasiadającą na nim arystokracją, lecz właśnie na parterze: „Na każdym prawie teatrze zagranicznym parter celniejszym jest sędzią: on nakazuje cichość, zmusza do słuchania, on tłumaczy niechęć zasłużoną lub oklaskami wieńczy usiłowania aktorów. Od niego więc zacząć należy” (tamże).

Do odpowiedzi Morawskiego Okraszewski odniósł się pośrednio w swojej recenzji z warszawskiej realizacji opery Étienne’a Méhula Józef w Egipcie, gdzie pożegnał się oficjalnie z rolą krytyka, uznając, że jego zadanie jest skończone, gdyż na polskim gruncie zaczęła się rozwijać fachowa krytyka teatralna: „Rzadki talent kwitnącego już pióra uczyniłby zabiegi moje nie tylko zbytecznymi, ale nawet zuchwałymi” (dod. „Gazety Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1816, nr 90), on sam zaś może odejść w glorii tego, który jako pierwszy nie wahał się „piór krytyki pochwycić” i „na pierwszy ogień się wystawić i oburzyć na siebie mnóstwo osób, które mu śmiałości jego nigdy nie wybaczą, a które on mimo niesłusznej ich nienawiści szanuje, poważa i kocha” (tamże).

Po poetykę recenzji teatralnej Okraszewski sięgnął jeszcze raz w obszernym felietonie Żytomierz i jego teatr, jest temu lat trzydzieści, a teraz („Gazeta Warszawska” 1858, nr 225–226, 243), gdzie jednak podtrzymał swoją tezę, że to przede wszystkim publiczność kształtuje aktorów. Doceniał też kulturotwórczą rolę Józefa Ignacego Kraszewskiego i jego wkład w rozwój żytomierskiego teatru (tamże, nr 243).

Krytyka literacka. Dyskusje o rymie i rytmie. W dyskusję na temat współczesnej sobie literatury Okraszewski włączył się nie tradycyjną recenzją, lecz wierszem Panegiryk nowych a szczęśliwie wynalezionych rymów. Zaczyna się on słowami: „Precz mi z Febem! – Febus żak, / Precz z harmonią, czczy to dym! / Wiwat modnych wieszczów smak, / Wiwat podkasany rym!” (w. 1–4). ów „podkasany rym” to, jak można wywnioskować już na podstawie ukształtowania wersyfikacyjnego zacytowanych wersów, rym męski oparty na – rzadko występującym w polszczyźnie – akcencie oksytonicznym, odrzucany przez poetyki klasycystyczne jako zaburzający harmonię wiersza i nieelegancki, prowokujący onomatopeiczność. Kończy życzeniem, by Muzy przyozdobiły skronie wieszczów posługujących się rymami jednozgłoskowymi wieńcami z pokrzyw. Bezpośrednim impulsem dla Okraszewskiego były drukowane na łamach „Pamiętnika Warszawskiego” (1816, t. 6) wiersze Brodzińskiego Złe i dobre oraz Dumka, rymowane częściowo oksytonicznie i zaopatrzone w zapisy nutowe pokazujące, że klauzule męskie dyktowane są tu koniecznością zachowania zgodności akcentowej między słowem a melodią, czyli podstawową regułą, jaką powinny kierować się „wiersze do muzyki” w rozumieniu Józefa Franciszka Królikowskiego i Józefa Elsnera.

Nie zaskakuje zatem, że to Królikowski (Uwagi nad jednozgłoskowym rymem, „Pamiętnik Warszawski” 1817, t. 8) jako pierwszy odniósł się polemicznie do Panegiryku Okraszewskiego, uznając, że rymy męskie nie ustępują pod względem estetycznym rymom żeńskim (są tylko trudniejsze w użyciu), i podkreślając konieczność ich stosowania w utworach przeznaczonych do umuzycznienia: pieśniach i librettach operowych. Ideał, na który wskazywał Królikowski, to wiersz sylabotoniczny (zwany wówczas „wierszem miarowym”), ułatwiający uzgodnienia akcentowe między warstwą słowną i muzyczną. Sprowokowało to Okraszewskiego do opublikowania rozprawy Myśli moje nad pracą F.K. o zastosowaniu poezji do muzyki („Pamiętnik Warszawski” 1818, t. 10), w której pisał: „Jamby! trocheje! daktyle! a to co za dziwolągi? Niejedno spasłe niewiniątko nad Sanem i Bugiem, nie znając innych daktylów prócz onych, które nam z Turczyzny przywożą, darmo sobie mózg smaży nad odgadnieniem »Pamiętnikowych«, a w utrapieniu swoim cieszy się tylko nadzieją, że autora kiedyżkolwiek za to robak sumienia gryźć będzie”; dodawał, że za te „materie hieroglificzne” i „talizmaniczne”, które krytyk nazywa „bredniami” i które są nie tylko niezrozumiałe, ale i podejrzane, Królikowski „powinien by być w stawie jak czarownica pławionym” (tamże).

Okraszewskiego niepokoiło przede wszystkim podporządkowanie poezji prawom muzycznym. Stosowanie stóp metrycznych jawiło mu się jako nakładanie niepotrzebnych więzów na sztukę słowa, które mogą ograniczyć „ogień, imaginację, gust i czucie” – czyli istotę dobrego wiersza. Na dowód, że pomysły Królikowskiego dotyczące prozodii języka polskiego są niepotrzebne, że harmonię wiersza można zapewnić, sięgając po starożytne, greckie wzory, Okraszewski napisał elegię Wspomnienie okolic Rzymu wpisującą się w nurt zwany „sylabotonizmem »uczonym«” (M. Dłuska, T. Kuryś). Poeta, naśladując antyczny dystych elegijny i nawiązując do starożytnego heksametru, stworzył wiersz bezrymowy, oparty na wersach różnej długości, rozbudowanych składniowo i kształtowanych przez zestroje akcentowe, których jednakże jednolicie nie uporządkował (jak postulowali Królikowski i Elsner).

Krytycy stanęli po stronie Królikowskiego. Okraszewskiemu odpowiedział Parafianin znad Buga (Parafianin znad Buga do Pana St. Okraszewskiego z powodu myśli jego nad rozprawą o zastosowaniu poezji do muzyki, „Pamiętnik Warszawski” 1818, t. 10), który dowodził, że słowo „daktyle” kojarzy mu się nie tylko z owocami, a także krytyk o inicjałach S.P. (Zdanie o myślach S. Okraszewskiego nad rozprawą J.F. Królikowskiego, okazującą potrzebę zastosowania poezji do muzyki, umieszczonych w „Pamiętniku Warszawskim” r.b. na miesiąc styczeń, k. 89, tamże) podkreślający konieczność naukowego namysłu nad prozodią polszczyzny i wreszcie Królikowski (Kilka słów do piszących wierszem miarowym, tamże) dokonujący krytycznego rozbioru Wspomnienia okolic Rzymu i wytykający Okraszewskiemu niestosowanie się do zasad akcentowania w języku polskim. Swoje uwagi powtórzył potem Królikowski w Prozodii polskiej (1821), rozsławiając w ten szczególny sposób nazwisko Okraszewskiego.

Zadania krytyki. Rozproszone, zazwyczaj ogólnikowe uwagi na temat literatury pojawiają się także w innych rozprawach Okraszewskiego. Niektóre z nich mają charakter metakrytyczny, mówią o tym, jaka powinna być dobra krytyka literacka i czym się różni od „pseudokrytyki”. „Krytyka jest czcigodną, niezbędną, lecz nad wszelki pomysł trudną, zupełnego bowiem zaparcia się namiętności wymaga. Pseudokrytyka […] nade wszystko pomiotłem zazdrości będąc, nader jest łatwą, powszechną i tanią. W kale zepsucia i przewrotności dzisiejszej stała się plagą, a prawdziwa krytyka także już tylko ideałem zostawszy, przeszła do krain poezji i nie wiem, czy istnieje dziś niebo, pod którym żyłaby jeszcze” – pisał Okraszewski (Szkice podróżnego). Wzorem krytyka jest dla Okraszewskiego przede wszystkim Michał Grabowski. Zdaniem Okraszewskiego krytycy literaccy są zdecydowanie bardziej zawistni od krytyków zajmujących się innymi dziedzinami sztuki, nie dają przez to społeczeństwu „poić się wonią przecudnego kwiatu, wiecznie mu w uszy trąbiąc, że nadgnił i że robak w nim siedzi” (tamże).

Styl recenzji. Styl pisarski Okraszewskiego od początku budził zastrzeżenia polemistów, którzy zgodnie podkreślali brak elegancji i nadmiar „gminnego” słownictwa. K.K., parodiując autora Uwag nad aktorami i widzami warszawskimi, pisał: „[…] lubo przysłowia Sanszom uchodzą, nie powiem ani czarno, ani biało temu, co broniąc sprawy, strzyże i goli” (Do autora uwag nad aktorami i widzami warszawskimi). Morawski zarzucił mu zaś przemawianie w sposób „zbyt ostry”, czyli niepotrzebnie sarkastyczny i urągliwy, oraz używanie „dzikich wyrażeń”; ta rubaszność Okraszewskiego pozostaje jego zdaniem w sprzeczności z kulturą wysoką i ideą, że teatr i sztuka mają kształcić gust (Odpowiedź na „Uwagi nad aktorami i widzami warszawskimi”). Rzeczywiście język recenzji Okraszewskiego, pełen swady, plastyczny, dosadny, zmysłowy i zakorzeniony w żywiole staropolskiej gawędy (autor Uwag nad jednozgłoskowym rymem ma upodobanie do znanych przysłów, sentencji i frazeologizmów), zdecydowanie wykracza poza normy wysokiego stylu klasycystycznego. Przywodzi nieraz na myśl barokizujący styl klasycysty Adama Naruszewicza.

Podsumowanie. Okraszewski nie należał do autorów wybitnych. Jako poeta i pisarz nie wychodził na ogół poza epigonizm, nie aspirował też raczej – mimo niewątpliwych predyspozycji – do miana profesjonalnego krytyka teatralnego i literackiego, zadowalając się rolą prowokatora-polemisty. Jego wystąpienia prasowe dotyczące prozodii stały się ważnym punktem odniesienia dla teorii Królikowskiego, Uwagi nad aktorami i widzami warszawskimi zaś zainspirowały publiczną debatę na temat stanu ówczesnej polskiej krytyki teatralnej, przyczyniając się do ukonstytuowania Towarzystwa Iksów. Można więc powiedzieć, że Okraszewski swoją rolę odegrał z sukcesem.

Bibliografia

NK, t. 5; PSB, t. 23

Źródła:

Uwagi nad aktorami i widzami warszawskimi, „Pamiętnik Warszawski” 1815, t. 2, maj, przedr. w: J. Lipiński, Recenzje teatralne Towarzystwa Iksów (1815–1819), Wrocław 1956;

Autor uwag nad aktorami i widzami warszawskimi do Pani A.K., „Pamiętnik Warszawski” 1815, t. 2, czerwiec;

[rec.] E.H. Méhul, „Józef w Egipcie”, libretto A. Duval, przekł. W. Bogusławski, dod. „Gazety Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1816, nr 90, przedr. w: J. Lipiński, Recenzje teatralne Towarzystwa Iksów;

Panegiryk nowych, a szczęśliwie wynalezionych rymów, „Pamiętnik Warszawski” 1817, t. 8, maj, przedr. w: P. Hertz, Zbiór poetów polskich XIX w., ks. 1, Warszawa 1959;

Myśli moje nad pracą F.K. o zastosowaniu poezji do muzyki, „Pamiętnik Warszawski” 1818, t. 10;

Rysy celniejsze charakteru polskiego, „Pamiętnik Warszawski” 1819, t. 14;

Szkice podróżnego w przelocie przez Europę w r. 1842, „Biblioteka Warszawska” 1842, t. 2–4; 1843, t. 1, 3;

Żytomierz i jego teatr, jest temu lat trzydzieści, a teraz, „Gazeta Warszawska” 1858, nr 225–226, 243;

Stanisław Samuel Okraszewski, „Gazeta Codzienna” 1861, nr 25–27.

Opracowania:

A.K., Kilka słów z pierwszego piętra do Autora uwag nad aktorami i widzami warszawskimi, „Pamiętnik Warszawski” 1815, t. 2, czerwiec;

K.K. [K. Kurpiński?], Do autora uwag nad aktorami i widzami warszawskimi, tamże;

Y [F. Morawski], Odpowiedź na „Uwagi nad aktorami i widzami warszawskimi”, „Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1815, nr 47, przedr. w: J. Lipiński, Recenzje teatralne Towarzystwa Iksów (1815–1819), Wrocław 1956;

[S.P.], Zdanie o myślach S. Okraszewskiego nad rozprawą J.F. Królikowskiego, okazującą potrzebę zastosowania poezji do muzyki, umieszczonych w „Pamiętniku Warszawskim” r.b. na miesiąc styczeń, k. 89, „Pamiętnik Warszawski” 1818, t. 10, luty;

[b.a.], Parafianin znad Buga do Pana St. Okraszewskiego z powodu myśli jego nad rozprawą o zastosowaniu poezji do muzyki, tamże; J.F. Królikowski, Kilka słów do piszących wierszem miarowym, „Pamiętnik Warszawski” 1818, t. 10 (marzec);

J.F. Królikowski, Prozodia polska, czyli o śpiewności i miarach języka polskiego, z przykładami w nutach muzycznych, Poznań 1821;

A. Lange, Ballada przed Mickiewiczem, „Głos” 1899, nr 42;

M. Szyjkowski, Dzieje polskiego upiora przed wystąpieniem Mickiewicza, „Rozprawy Akademii Umiejętności. Wydział Filologiczny” 1917, t. 55;

I. Górski, Ballada polska przed Mickiewiczem, Kraków [1920];

C. Zgorzelski, Duma – poprzedniczka ballady, Toruń 1949;

M. Dłuska, T. Kuryś, Sylabotonizm, Wrocław 1957;

M. Straszewska, Czasopisma literackie w Królestwie Polskim w l. 1832–1848, cz. 2, Wrocław 1959;

M. Kamionka-Straszakowa, Nasz naród jak lawa. Studia z literatury i obyczaju doby romantyzmu, Warszawa 1974;

E. Sarnowska-Temeriusz, T. Kostkiewiczowa, Krytyka literacka w Polsce XVI i XVII wieku oraz w epoce oświecenia, Wrocław 1990;

Z. Przychodniak, U progu romantyzmu. Przemiany warszawskiej krytyki teatralnej w latach 1815–1825, Warszawa 1991;

P. Pluta, Polska ballada gotycka, Warszawa 2018.