Orfeusz. Sztuka w trzech aktach
Anna Świrszczyńska

Orfeusz. Sztuka w trzech aktach
Anna Świrszczyńska

PROLOG

Przebywa we mnie nieprzeparta chęć mówienia żartem. Ba, nic by w tym nie było niebezpiecznego, gdyby równocześnie nie przebywała we mnie nieprzeparta chęć mówienia poważnie. Z śmiertelną powagą człowieka jedzącego pieczeń, który na stołek mówi stołek, a na kość – kość. Z śmiertelną powagą człowieka konającego, który na gromnicę mówi gromnica, a na żonę – żona.
Dwa duchy stają u mego ramienia i gadają mi zza pleców, jak dwie gęby bożka Janusa.
Jeden mówi: – Sztuka jest amoralna. A drugi odpowiada: – Człowiek jest zwierzęciem moralnym.
I jeden mówi: – Sztuka jest nieuleczalnie lekka. Ma dziesięć twarzy. A drugi: – Rzeczy tego świata są nieuleczalnie ciężkie. Wszystkie mają jedną twarz. Twarz śmierci.
I dodaje: – Przeklęte niech będzie słowo, które igra, słowo, które uchyla się od odpowiedzialności, słowo nieuchwytne.
Tym dwu duchom cóż powiem?
Szczęśliwi, którym dano tworzyć sztukę ciężką jak życie i jednoznaczną jak śmierć.

Strona: 123456