
13. Paradoksy ironii
Cyprian Norwid
Rzecz o wolności słowa
[fragment z części XI]
[…]
151 Nie! znam ja coś gorszego nad uśmiechy krzywe,
Nad Cynizm, nad Ironię…
…znam – Serio-fałszywe!
I gdy byłem w Neptuno, gdzie łaźnie Nerona
Wypłukuje z wiszarów fala zapieniona,
155 Bijąc w takt nieustannie, i z wielkim spokojem
Obłamuje mozaiki, i ciska jak swojem
Różnobarwnymi głazy – i ciągle je ślini
Pianą – i zaokrągla, i równymi czyni…
I jak kulami rzuca… ten, tyle potężny,
160 Żywioł, jak malec jaki lub kto niedołężny:
O! pomyśliłem wtedy… że fałszywe-serio
Ruchem tych fal, że kolor morza – jest liberią,
I że to społeczeństwo jakieś niewolnicze
Bawi się tu – więc czyni, co się jego tycze,
165 I odszedłem od brzegu morskiego…
…Nie chciałem
Ironii!… ale ona szła jak cień za ciałem,
I tarzała się w piasku, gdzie stąpiłem nogą,
Jak padalec – stała się obuwia ostrogą…
Choć ani mogłem myśleć o niej, ni myślałem
170 Tam, gdzie się stokroć łatwiej spotkać z Ideałem!
*
Inny? – przekląłby morze…
…jam wielbił te słowa
Psalmu: „Naśmieje się z nich kiedyś Sam Jehowa!”
I poznałem, co to jest? Ironia-zrządzenia,
Które nie wyszło z serca ludzkiego, ni chcenia.
175 – I spomniałem to Serio-fałszywe – okrutne! –
Gdy ludzie, prawdę widząc, czczą kłamstwo wierutne,
Niewolniki tych, którzy dzierżą, i zgnębionych,
Stworzyć nic nie śmiejący, pyły form stworzonych,
Służebni zawsze – zawsze żadni – czy ich słowo
180 Przeczy? lub twierdzi? – równie krągle jednakowo,
Bo myśl ich jest tym piaskiem brzegu, który psuje
Formę swoją tym kształtem, jakim morze pluje,
Pieniąc się, i popycha stopą fali białą
Ten proch, jak księgę jaką pustą i zbutwiałą:
*
185 Pogardziłbym – – i zmilkłbym – –
– – Czy? serio takowe,
Gdy jak wąż najedzony oślini ci mowę,
A społeczeństwo jemu więcej niż przyklaśnie,
Bo przemilczy… lub w słońce poglądając zaśnie,
Jak Dulcynea silna, leniwa i czerstwa…
190 Lub ogół w asocjację zmieni przeniewierstwa
I między wszystkich rozda po cząstce nałogu,
Żeby się wydać pełnym społeczeństwem Bogu,
I okrągłym, i całym… czy? takowe serio,
Które by niebo swoją okryło liberią
195 I zapięło na guzik cynowy księżyca,
Lepsze jest od Ironii i pewniej oświéca?
[…]
Pierwodruk: 1869.
Tekst wg: Cyprian Norwid, Pisma wszystkie, zebrał, tekst ustalił, wstępem i uwagami krytycznymi opatrzył Juliusz W. Gomulicki, t. III: Poematy, Warszawa 1971, s. 598–600[1].