
13. Paradoksy ironii
Szczególnie ważnym czynnikiem w poezji Norwida – może najważniejszym – jest ironia. Okazuje się ona kategorią wieloznaczną, nieustannie się przeobrażającą, wzbogacającą nowymi kontekstami intelektualnymi i egzystencjalnymi. Jej energia znaczeniotwórcza unaocznia ewolucję Norwidowskiej poetyki od czasów warszawskich i pierwszego okresu paryskiej emigracji aż po ostatnie lata życia poety w Domu św. Kazimierza. W Norwidowskiej twórczości ironia jest zawsze (często w połączeniu z gnomicznością) antidotum przeciw „romantycznej” wylewności, ale na emigracji staje się dodatkowo doświadczeniem egzystencjalnym. W poemacie („przypowieści”) Quidam, napisanym w pierwszych latach pobytu poety w Paryżu, jego starożytne alter ego – syn Aleksandra z Epiru – ujmuje swą tragiczną śmierć z dala od ojczyzny jako ironiczną, choć nie rozumie jej głębszego znaczenia w świetle sacrum: „historii świętej” w sensie pewnego mitu – jak powiedzieliby współcześni Norwidowi teologowie krytyczni tacy jak David Friedrich Strauss i Ernest Renan – albo (bardziej współcześnie) struktury mitycznej, do której włączają się jednostki, uświadamiające sobie znaczenie Ewangelii dla indywidualnych wyborów życiowych. Nie będąc chrześcijaninem, zachował się (z „naszej” perspektywy, na poziomie świata przedstawionego, reprezentowanym przez ogrodnika) jak chrześcijanin i właśnie za to ponosi „przypadkową” śmierć – właściwiej: męczeństwo.