
13. Paradoksy ironii
Mamy tu do czynienia ze szczególnym rodzajem ironii sytuacyjnej, którą poeta w Rzeczy o wolności słowa określa jako „ironię zdarzeń i czasów” („[…] Jest Ironia-zdarzeń / I jest Ironia-czasów – obie się nie rodzą / Z woli serca jednego, ani w jedne godzą”; III, 598). Owa ironia ma często formę tragikomedii. Człowiek staje się niewolnikiem zamieszania spowodowanego przez niezrozumienie swych własnych wysiłków poznawczych. Pada ofiarą zniewalającej siły, którą Norwid nazywa „Serio-fałszywym” (III, 598). Myśli, że jest wolny, ale w istocie ubiera się dobrowolnie w niewolniczą „liberię”. „Serio-fałszywe” pozwala na spójne interpretacje rzeczywistości, które okazują się jednak jednowymiarowe, pozbawione głębi. (Norwidowska „prawda” pochodzi – albo raczej rodzi się – z głębi, w jakimś „łonie”, w które wciela się słowo – logos – i pochodne od niego „słowa”). Przyczyną tego samozniewolenia jest zerwanie relacji między „zjawiskami” a transcendentną sferą sacrum. Zjawiska przestają funkcjonować w odniesieniu do „historii świętej”. Poprawność „Serio-fałszywego” jest skutkiem braku pokory poznawczej. Choć z drugiej strony ów brak pokory wydaje się nieodzownym elementem ludzkiej wolności, otwartości zarówno na zbawienną wolność, jak i na niewolę. Ambiwalencja ta jest sama w sobie ironiczna i wydaje się źródłem stosunku Norwida do ironii. Ironia mu się narzuca. Nie jest do końca dobra i pożądana, ale dzięki niej poeta nie pada ofiarą skłonności do immanentyzacji ideału:
Zacytowany fragment jest częścią dłuższego epizodu z części XI Rzeczy o wolności słowa, którą można by potraktować jako samodzielny utwór. Równocześnie prawie wszystkie formalnie samodzielne utwory Norwida poprzez sposób, w jaki kontekstualizują i dookreślają wspomniane już Norwidowskie pojęcia i słowa-klucze (w powyższym fragmencie: „ironia”, „Ideał”), tworzą jeden, wielki, nieskończony, a może raczej nieustannie dokończający się poemat. Nie należy jednak mylić tego wirtualnego utworu z Mallarmeańską „Księgą” (która, gdyby powstała, byłaby samowystarczalną rzeczywistością literacką). Nie są to również „ułamki jednej wielkiej spowiedzi” („Bruchstücke einer großen Konfession”), jak w przypadku twórczości Goethego.