Pękalski Wojciech
Dramatopisarz, librecista, poeta, tłumacz, redaktor, krytyk teatralny, wolnomularz.
Informacje biograficzne. Wojciech Pękalski h. Odrowąż urodził się ok. 1780 r. jako syn Ignacego, subdelegata grodzieńskiego piotrkowskiego (1776), wychowanka i brygadiera Szkoły Rycerskiej. Uczył się w szkołach pijarskich w Piotrkowie. W 1802 r. rozpoczął karierę w warszawskiej policji, godząc to zajęcie z rolą librettopisarza oraz autora tłumaczeń i adaptacji na potrzeby Teatru Narodowego. Debiutował przeróbką komedii Augusta F. Kotzebuego Figle pazia (premiera 21 X 1804); przetłumaczył z języka francuskiego, niemieckiego i włoskiego blisko 50 sztuk, napisał trzy – uznawane za oryginalne – libretta operowe, stając się jednym z najczęściej grywanych na scenach warszawskich autorów obok Ludwika Adama Dmuszewskiego i Alojzego Żółkowskiego. Drukiem ukazało się tylko jedno dzieło sceniczne Pękalskiego – libretto Rotmistrz Gorecki (1807). Większość pozostałych dzieł, pozostawionych w rękopisach, zaginęła, a informacje o nich podawane są najczęściej za źródłami z epoki, zwłaszcza za afiszami teatralnymi, recenzjami i omówieniami premier.
W l. 1807–1809 Pękalski zajmował stanowisko sekretarza biura ministra sprawiedliwości Księstwa Warszawskiego, od 1808 r. pełnił dodatkowo obowiązki sekretarza Rady Nadzorczej Szkoły Prawa i Administracji Publicznej, a później także inne funkcje w administracji sądowej. Należał do Towarzystwa Szaradarskiego, które spotykało się w mieszkaniu Dmuszewskiego. W l. 1815–1816 był sekretarzem w biurze Rządu Królestwa Polskiego. Od 10 II do 30 III 1814 działał w Dyrekcji Rządowej Teatrów, a po śmierci Hipolita Wyżewskiego (1813) od 1814 r. przejął obowiązki redaktora „Gazety Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego”, z którą już wcześniej współpracował jako krytyk teatralny, nie sygnując jednakże nazwiskiem – zgodnie z dominującą w epoce konwencją – swoich recenzji.
Był wolnomularzem Wielkiego Wschodu Narodowego: w l. 1805–1809 należał do „Świątyni Mądrości”, potem do „Świątyni Izis”, piastował w niej urząd mówcy, w 1816 r. przeszedł do loży „Kazimierz Wielki”. Pisał okolicznościowe wiersze masońskie. Zachowały się Wiersze przyjaźni i wdzięczności… oraz Pieśń ogólna przypominająca podstawowe założenia masonerii, także Kantata na dzień urodzin Ludwika Osińskiego z muzyką Józefa Elsnera, o której informują źródła, zaginęła.
W styczniu 1817 r. Pękalski wyszedł z domu, informując rodzinę, że udaje się do Wiejskiej Kawy, po czym zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Przyjęto, że popełnił samobójstwo, topiąc się w Wiśle. Pozostawił żonę Józefę z Chwałkowskich (vel Fałkowskich) (ślub w 1808 r.) i czworo dzieci (we wrześniu 1817 r. urodził się jego syn Wojciech Filip).
Kręgi twórczości. Pękalski jako tłumacz sięgał po utwory zróżnicowane stylistycznie i gatunkowo, kierując się nie tyle ich wartością artystyczną, ile pragmatyzmem, który nakazywał mu respektować gust i upodobania szerszej publiczności. Obok komedii Carla Goldoniego wybierał sztuki drugo- i trzeciorzędnych autorów francuskich, komedie i niemieckie dramy mieszczańskie oraz libretta pogodnych oper i komediooper. Taki dobór repertuaru teatralnego był wówczas mocno kontestowany przez krytyków o orientacji klasycystycznej. Stąd na łamach warszawskiej prasy pojawiły się liczne utyskiwania przedstawicieli Towarzystwa Iksów wypowiadających się przy okazji premier sztuk przekładanych przez Pękalskiego przeciwko dramie i melodramie. Jeden z Iksów na łamach „Gazety Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” pisał: „Porzućmy ten nieszczęśliwy gust tłumaczenia bez wyboru dzieł obcych i dawania tak częstego sztuk podobnych Żelaznej masce, a pewny jestem, że i publiczność, i antrepryza lepiej na tym wyjdą”. Przetłumaczoną przez Pękalskiego Żelazną maskę Heinricha Zschokkego określił przy tym jako „[rzecz] pisaną bez mocy, bez myśli, bez gustu, płód obcej krainy”, którego na polską scenę nie warto wprowadzać („Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1815, nr 78). Inny, po premierze Puszczy pod Hermannstadt Louisa Caigneza, następnego dzieła, które wziął na warsztat Pękalski, dziwił się, że „ci sami aktorowie, którzy przed kilku dniami pewnej dosięgli doskonałości w Otellu, w Alzy- rze, do takich sztuk się zniżają i nawet, jak nam się słyszeć zdarzyło, lubią się zniżać” (tamże, nr 70). Iksowie nie popierali także tłumaczenia przez Pękalskiego na język polski miernych sztuk epigonów klasycyzmu. W związku z wystawieniem Regulusa Claude’a Josepha Dorata jeden z nich deklarował: „[…] całym moim zamiarem jest skłonić go [tłumacza] do lepszego dzieł wyboru i do omijania tych tworów, których blask przemijający nie zdołał uratować od zupełnego upadku i które już dawno zapomnianymi zostały w ojczyźnie Rasyna i Kornela” („Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1816, nr 71).
Najpopularniejszym dziełem Pękalskiego jest Rotmistrz Gorecki. Opera narodowa w 3 aktach, która z muzyką Jana Stefaniego i w doborowej obsadzie została wystawiona na scenie Teatru Narodowego 3 IV 1807, zykując uznanie publiczności. Widzowie dobrze reagowali na akcenty polityczne związane z Napoleonem („Gazeta Warszawska” 1807, nr 28).
Pękalski napisał jeszcze dwie jednoaktówki: komediooperę Echo w lesie (1808) i zaginione intermezzo Benefis (1810). Ich akcja opiera się na schemacie qui pro quo. W Benefisie odnotowano aluzje do sytuacji politycznej i choć recenzent uznał, że: „Wzmianka […] o Polakach zdaje się być nieco naciągniętą”, zwłaszcza w tym kontekście, docenił „zręczność” librecisty oraz „komiczność lekką i nie bez przesady” („Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1810, nr 10). W podobnym duchu wypowiedział się krytyk „Gazety Warszawskiej” (1810, nr 9): „Myśl wcale nowa, rzecz zwięźle napisana i styl piękny są zaletą tego intermezza mile od publiczności przyjętego i z tego jeszcze względu, iż bardzo dobrze było grane”.
Redaktor i krytyk teatralny. Redagowany przez Pękalskiego od 1814 r. dział teatralny „Gazety Korespondenta Warszawskiego i Teatralnego”, obok analogicznej rubryki w „Gazecie Warszawskiej”, odegrał podstawową rolę w rozwoju polskiej krytyki teatralnej. Obie gazety zainicjowały w prasie warszawskiej nurt bieżących, systematycznych recenzji i omówień przedstawień wystawianych na scenie narodowej. Na ich łamach odbywały się najważniejsze wówczas dyskusje dotyczące sposobu uprawiania krytyki, zasad gry aktorskiej i interpretacji sztuki teatralnej, a zwłaszcza – doboru repertuaru prezentowanego w Teatrze Narodowym. W sytuacji rywalizowania w repertuarze teatru warszawskiego regularnej tragedii i nowych odmian dramatu tematykę recenzji i omówień publikowanych w „Gazecie Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” zdominowała batalia między – reprezentowanymi od 1815 r. przez Towarzystwo Iksów – zwolennikami „wysokiego”, elitarnego repertuaru klasycystycznego a obrońcami sztuk o charakterze bardziej egalitarnym, mieszczących się w ramach dramy, melodramy, komedioopery.
Styl uprawiania krytyki teatralnej w „Gazecie Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” zmieniał się na przestrzeni lat. W l. 1807–1809 recenzje, spośród których większość jest przypisywana Wojciechowi Pękalskiemu (choć jego autorstwo pozostaje niepewne), przede wszystkim objaśniały i omawiały treść sztuki (posługując się niekiedy obszernymi cytatami z wystawianych dzieł), zamieszczały podstawowe informacje na temat autora, relacjonowały przebieg spektaklu, koncentrując się zwłaszcza na obsadzie aktorskiej. Jeśli pojawiały się passusy o charakterze krytycznym, dotyczyły gry aktorskiej lub – nieco rzadziej – scenografii. Do bardziej interesujących należy relacja z premiery Rzymu oswobodzonego, czyli Powrotu wojowników Franciszka Wężyka („Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1809, nr 103), w której autor po omówieniu treści dzieła i zacytowaniu obszernych jego fragmentów skoncentrował się na aktorach (okazali oni „wiele gorliwości w wystawieniu sztuki”) i – przede wszystkim – na inscenizacji, która nie spełniła jego oczekiwań. Zarówno scenografia, jak i kostiumy wydały mu się „mało starożytnymi” w stosunku do tematu sztuki, Wojciech Bogusławski zaś jako reżyser miał popełnić różne nadużycia wobec oryginału. Na uwagi recenzenta odpowiedział Bogusławski, broniąc swojej koncepcji i zarzucając krytykowi nieznajomość finansowych uwarunkowań, z jakimi musi mierzyć się teatr, a autorowi dramatu pospieszność w jego pisaniu oraz brak starannych didaskaliów („Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1810, nr 3). To z kolei sprowokowało Wężyka do szczegółowej odpowiedzi, w której wytknął Bogusławskiemu poważne luki w znajomości historii starożytnej przyczyniające się zarówno do błędnej interpretacji dramatu w jego scenicznej wersji, jak i innych usterek inscenizacyjnych (tamże).
Polemiki krytycznoteatralne w „Gazecie Korespondenta”. Dyskusja, dość nietypowa dla sposobu uprawiania krytyki na tych łamach, stała się poniekąd zapowiedzią zmiany jej tonu na bardziej polemiczny. W marcu 1810 r. zaczął tu bowiem pisywać Jan Żebrowski, który negatywnie odniósł się do stylu dotychczasowych, przypisywanych Pękalskiemu recenzji, zarzucając mu, że „ślizga się częstokroć tam, gdzie go widoczna chropowatość zastanawiać powinna, a zbyt gorliwie ostrzega o głębiach, których widoczna przepaść najnieprzezorniejszego wstrzymuje, a tym samym nie grozi niebezpieczeństwem” („Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1810, nr 21). Głos ten zainicjował polemikę dotyczącą formy, celu i granic dyskursu krytycznoteatralnego. Pękalski (?), konsekwentnie występując bezosobowo jako recenzent Teatru Narodowego, zarzucił Żebrowskiemu nadmierną ogólnikowość, tendencję do „mistycznych napomknień, z których się tylko tyle zdaje wyjaśniać, że nie każda głębia bywa przecie zgłębioną i ślizgać się po chropowatościach byłoby szczególną sztuką” oraz opieranie się na „niesprawiedliwych urojeniach, naciąganych najczęściej” po to, by lepiej zaprezentować się w prasie publicznej (tamże, nr 23). Żebrowski z kolei, odpowiadając, wskazał najistotniejsze jego zdaniem dyrektywy, którymi powinien kierować się dobry krytyk teatralny: 1) recenzje winny dotyczyć tylko sztuk wartościowych, pomijać zaś dzieła „jarmarczne i nie warte teatru stolicy”; 2) obok zalet inscenizacji powinny wskazywać również wady, dzięki czemu odegrają rolę wychowawczą, kształtującą publiczność; 3) recenzent powinien mieć prawo pisania w tonie „surowym”, ponieważ „ostrzejsza trochę krytyka większe zrobi wrażenie”; 4) przy tym wszystkim recenzentowi nie wolno przekroczyć „granic grzeczności” ani kierować się osobistymi animozjami (tamże, nr 25, 30). Pękalski, podpisując już odpowiedź własnym imieniem i nazwiskiem, przyznawał, że krytyka teatralna powinna doskonalić gust publiczności, ale obstawał przy poglądzie, że recenzent musi zajmować się także przedstawieniami „niewartymi tej stolicy”, choćby z tego względu, że „tego rodzaju sztukom udaje się zbyt często bardzo dobre przyjęcie”. Nie popierał też zachęty do „ostrości sądzenia”, od postulowanej przez Żebrowskiego „surowości” bardziej ceniąc „daleką od petimetrowskiej żółci delikatność” (tamże, nr 28). Takie poglądy Pękalskiego (oraz dokonane przez niego wybory sztuk, które zdecydował się przetłumaczyć z myślą o wystawieniu ich na scenie narodowej) raczej nie pozwalają zidentyfikować go ze słynnym Hiacyntem Suflerowiczem – krytykiem, który podpisawszy się tym pseudonimem, przyjął perspektywę zwolennika reguł tragedii klasycystycznej. Utrzymaną w ostrym tonie recenzją Władysława pod Warną Juliana Ursyna Niemcewicza (tamże, nr 92) sprowokował do dyskusji licznych polemistów, zachęcił też do snucia domysłów nad tożsamością Suflerowicza. Sugestie, że mógłby nim być Pękalski, pojawiały się już wtedy, gdy spór ten budził burzliwe emocje na warszawskich salonach. Potwierdza to zainteresowanie poemat heroikomiczny Józefa Franciszka Królikowskiego Suflerois, czyli wojna piór uczonych („Pamiętnik Warszawski” 1817, t. 7, kwiecień). Akcja tego utworu kończy się próbą samobójczą Hiacynta Suflerowicza, który usiłuje utopić się w Wiśle, lecz zbroja rycerska, w której toczył swą walkę, zrobiona – jak przystało na krytyka literackiego – z piór, nie pozwala mu utonąć. Powodem wojny była zaś nieopanowana skłonność recenzenta, którego imienia nie poznajemy, do wyrażania niepochlebnych opinii wobec sztuki dobrze przyjętej przez publiczność. Autor poematu sugeruje, że nie chodzi o obronę konkretnych wartości i gustów, ale o potrzebę siania krytycznego zamętu.
Suflerowiczem Pękalski raczej nie był, zresztą po stoczeniu polemiki z Żebrowskim zamilkł jako krytyk teatralny, koncentrując się na pracy pisarza Sądu Kryminalnego. Objąwszy zaś stanowisko redaktora „Gazety Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” (od 1814 r.), zadowalał się publikacjami recenzji przedstawicieli Towarzystwa Iksów, choć – jak zauważa Zbigniew Przychodniak – współpraca ta niekoniecznie układała się harmonijnie, o czym może świadczyć wydrukowanie przez Pękalskiego w tym samym numerze (nr 19 z 1816 r.) dwóch, znacznie się różniących, napisanych przez Iksów recenzji opery Kopciuszek Nicola (N. Isouarda), żeby czytelnicy mogli je porównać i wyrobić sobie na tej podstawie własną opinię. Być może też Pękalski identyfikował się z autorami podpisanymi jako „Towarzystwo Przyjaciół Prawdy”, którzy z polemiczną intencją przeanalizowali – poświęconą ko- mediooperze Jan Kochanowski w Czarnym Lesie (J.U. Niemcewicz, K. Kurpiński) – recenzję Iksów. „Być może”, ponieważ „Gazeta Korespondenta” z tym artykułem ukazała się 18 I 1817 (nr 5), czyli w miesiącu nagłego zaginięcia Pękalskiego.
Jego działalność literacka i krytycznoteatralna znakomicie wpisuje się w atmosferę czasów Księstwa Warszawskiego i zasługuje na uwagę jako interesujący przyczynek do studiów nad kulturą tej epoki. Znaczenie tej działalności zasadza się nie tyle na osobistym wkładzie recenzji tego autora do dziejów krytyki teatralnej i literackiej, ile na pełnieniu przezeń funkcji inspiratora dyskusji na temat sposobów uprawiania krytyki, jej celów i adresu społecznego.
Bibliografia
NK, t. 6; PSB, t. 25
Źródła:
List do Redaktora „Gazety Korespondenta”, „Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1810, nr 28;
Mowa przy obchodzie pamiątki zeszłych braci na zgromadzeniu sprawiedliwej i doskonałej Loży Świątyni Izys pod Wielkim Wschodem Polskim dnia 14 marca X.R.P.S. 5811, Warszawa 1811;
Wiersz przyjaźni i wdzięczności Bratu Piotrowi Reychowi, członkowi Świątyni Izys w dzień obchodu skończonego przez niego pół wieku zakonnego życia, to jest d. 28 marca R.P.Ś. 5814, Warszawa 1814;
Pieśń ogólna, w: E. Wichrowska, Antologia poezji masońskiej, Warszawa 1995.
Opracowania:
S. Uruski, Rodzina. Herbarz szlachty polskiej, t. 13, Warszawa 1916;
L. Simon, Zapomniany pisarz sceniczny Wojciech Pękalski, „Kurier Warszawski” 1938, nr 242;
E. Szwankowski, Teatr Wojciecha Bogusławskiego w l. 1799–1814, Wrocław 1954;
Opery polskie, oprac. K. Michałowski, Kraków 1954;
Recenzje teatralne Towarzystwa Iksów 1815-1819, oprac. i wstęp J. Lipiński, przypisy oprac. J. Lipiński i Z. Jabłoński, Wrocław 1956;
J. Elsner, Sumariusz moich utworów z objaśnieniami o czynnościach i działaniach moich jako artysty muzycznego, tłum. K. Lubomirski, oprac. A. Nowak-Romanowicz, Kraków 1957;
A. Papierzowa, Libretta oper polskich z lat 1800–1830, Kraków 1959;
W. Giełżyński, Prasa warszawska 1661–1914, Warszawa 1962;
E. Szwankowski, Repertuar teatrów warszawskich 1814–1831, Warszawa 1973;
T. Kostkiewiczowa, Krytyka literacka w Polsce w epoce oświecenia, w: E. Sarnowska-Temeriusz, T. Kostkiewiczowa, Krytyka literacka w Polsce w XVI i XVII wieku oraz w epoce oświecenia, Wrocław 1990;
Z. Przychodniak, U progu romantyzmu. Przemiany warszawskiej krytyki teatralnej w latach 1815–1825, Wrocław 1991;
J. Łukaszewicz, Carlo Goldoni w polskim Oświeceniu, Wrocław 1997;
K. Ossowski, Suflerowicz i inni, czyli o sporach teatralnych w gazetach Księstwa Warszawskiego rzecz krótka, „Pamiętnik Literacki” 2005, z. 2;
Z. Raszewski, Bogusławski, t. 2, wyd. 2, Warszawa 2015.