Poznań
W podobnie romantycznych barwach zobaczyła Wielkopolan Narcyza Żmichowska. Autorka Poganki pisze wtedy o Poznańskiem jako „jakiejś awanturniczej ziemi”, „ziemi szaleństw, fanaberii i pojedynków”. Z drugiej strony, przenikliwie dostrzegła inny proces: „rozwijanie się dwóch najkosztowniejszych przyszłej narodowości klejnotów: publicznego rozumu i publicznej opinii”.
Klęska Wiosny Ludów uświadomiła nierealność metody zbrojnej, upewniła elity Poznania, że jedyną drogą są działania prawne, legalne, praca organiczna. Symbolem tego przewartościowania stanie się biografia Hipolita Cegielskiego, wybitnego filologa, profesora gimnazjum św. Marii Magdaleny, autora romantycznego podręcznika literatury polskiej Nauka poezji (1845). W latach pięćdziesiatych Cegielski rozwinął (założony w 1846) sklep części żelaznych w wielką, nowoczesną fabrykę maszyn rolniczych. Tuż po klęsce powstania poznańskiego i utracie złudzeń co do solidarności ludów i narodów europejskich – przyjaciel i współpracownik Cegielskiego, Władysław Bentkowski (nb. syn wybitnego profesora Uniwersytetu Warszawskiego), opublikował manifest programu pracy organicznej pt. I cóż tu robić? („Gazet Polska”, 2 sierpnia 1848). Wzywał do ciężkiej, codziennej pracy nad powiększaniem „siły moralnej i materialnej”, uporczywego wysiłku organizacyjnego i cywilizacyjnego – zamiast „fajerwerków zapału”, przedwczesnych porywów. Niemal taką samą wymowę miał ogłoszony latem 1848 roku obszerny memoriał konserwatysty Jana Koźmiana pt. Stan rzeczy w Wielkim Księstwie Poznańskim.
To przewartościowanie nie dokonałoby się, gdyby nie wieloletni intelektualny i organizacyjny trud poznańskich „filozofów narodowych”: Augusta Cieszkowskiego, Karola Libelta. Cieszkowski należał do zamożnej szlachty podlaskiej, w 1842 uciekł z Warszawy przed rosyjską policją i biurokracją; Libelt był synem poznańskiego rzemieślnika. Obaj zdobyli doktoraty na uczelniach niemieckich (Libelt u Hegla) i podjęli gruntowną pracę nad systemem polskiej kultury narodowej, dążąc do syntezy romantyzmu i oświecenia, heglizmu, mesjanizmu. Jak dziś ocenia Andrzej Walicki, stworzyli wraz z Bronisławem Trentowskim i Henrykiem Kamieńskim (który mieszkali gdzie indziej, lecz bywali i drukowali w Poznaniu) udany i nowoczesny program modernizacji narodu, obejmujący kluczowe zagadnienia roli inteligencji, systemu narodowej edukacji (Chowanna Trentowskiego, 1842), rozwoju kultury materialnej, ufilozoficznienia religii. Byli krytyczni wobec irracjonalizmu i romantycznej formuły patriotyzmu insurekcyjnego. Byli filozofami, którzy chcieli zmieniać rzeczywistość i działali na wszelkich możliwych polach życia poznańskiego; w kolejnych dziesięcioleciach rola Cieszkowskiego i Libelta w społeczeństwie poznańskim będzie rosła. Obaj należą do założycieli Ligi Polskiej (1848), są pierwszymi prezesami Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk (zał. 1857). Historiozoficznym optymizmem, pragmatyzmem i wiarą w sens wszelkiej pracy w granicach tego, co możliwe, Cieszkowski budził prawdziwe zgorszenie swego przyjaciela i wierzenickiego gościa, Zygmunta Krasińskiego.
Inna sprawa, że na zmierzch romantyzmu w Poznaniu wpłynęła i historia, i biologia. Na początku lat pięćdziesiątych jedni romantycy umierają (Woykowscy, Moraczewski), inni wyjeżdżają (Zmorski, Berwiński). Prawdziwym epilogiem romantyzmu tyrtejskiego i mesjanistycznego w Poznaniu są perypetie innego poety z Warszawy, więźnia warszawskiej Cytadeli i zesłańca syberyjskiego – Karola Balińskiego. Autor sławnego wiersza Farys-Wieszcz był w Wielkopolsce prawie trzy lata (od kwietnia 1849 do marca 1852); mieszkał w tym samym pokoju, co przedtem Słowacki i Teofil Lenartowicz – u Bukowieckich na ulicy Piekary 12. Baliński przez pół roku redaguje czasopismo „Krzyż a Miecz” (1851), gorliwie krzewiąc ideę poezji tyrtejskiej i mesjanistyczne posłannictwo Polski. W poetach widział wybrańców Boga, którzy spokojnie „idą na wygnanie lub na śmierć”. Prasa poznańska, zrazu powitawszy entuzjastycznie poetę niczym wieszcza, wkrótce zaczęła reagować coraz bardziej sceptycznie. W egzaltowanej postawie Balińskiego zgodnie dostrzegła epigonizm i romantyczne oderwanie od rzeczywistości; Julia Woykowska nazwała „Krzyż a Miecz” czasopismem „humorystycznym”, „Goniec Polski” – „tygodnikiem religijno-socjalno-radykalno-mistyczno-poetyczno-politycznym”. Baliński nie pozostał poznaniakom dłużny: zarzucił im uleganie „niemieckiej mądrości”, „zatracenie uczucia polskości”. Otwarcie skrytykował za „jakieś umowy”, „rokowania”, „jakieś nawet koncesje” z wrogiem.
W latach pięćdziesiątych Wielkopolanie reprezentowany przez Balińskiego model romantyzmu i tradycji narodowej uznali po prostu za przeżytek. Z podobnych powodów krytycznie odnosili się do rzadkich, nieskutecznych prób krzewienia towianizmu w Wielkopolsce. Na tym tle z Narcyzą Żmichowską poróżniła się Bibianna Moraczewska. Przed pokusami mistycyzmu poznaniaków chroniły praktycyzm i ortodoksyjne przywiązanie do Kościoła katolickiego, którego rola w obronie polskości w drugiej połowie XIX wieku będzie coraz większa. Nie jest przypadkiem, że sukcesów nie odnieśli tutaj ani Andrzej Towiański, ani osławiona matka Makryna Mieczysławska, choć od Poznania (u arcybiskupa Marcina Dunina) zaczynali swój podbój Paryża.
Tradycja romantyczna nigdy jednak w Poznaniu nie została wprost i jednoznacznie zanegowana; od drugiej połowy XIX wieku przechodzi w sferę solennego kultu, pełni funkcje „pokrzepicielskie”, jednoczące. W myśleniu i działaniach praktycznych Wielkopolan zwycięża eklektyczno-synkretyczne pojęcie kultury narodowej jako konglomeratu różnych tradycji i nurtów; w doskonałej zgodzie współistnieją romantyzm, klasycyzm i biedermeierowskie ideały cnót rodzinnych, tradycyjnej religijności, społecznego solidaryzmu. Nieprzypadkiem najpopularniejszym pisarzami w Wielkopolsce pod koniec XIX wieku stają się Henryk Sienkiewicz, Józef Ignacy Kraszewski, Maria Konopnicka (jako autorka Roty, nowel ludowych i poezji patriotycznej). Przybierający na sile kult romantycznych wieszczów służył przede wszystkim podtrzymywaniu uczuć patriotycznych, przetrwaniu w nieprzyjaznym czasie i wrogim otoczeniu.
Charakterystycznym dokumentem wielkopolskiego synkretyzmu, w jedno łączącego tradycje romantyczne i pozytywistyczne, heroizm i rozsądek, jest pamiętnikarskie, dwutomowe dzieło Marcelego Mottego Przechadzki po mieście. Wydana w latach 1888–1891, napisana z prawdziwie geograficzną wyobraźnią (kompozycję wyznacza marszruta wędrówek kolejnymi ulicami Poznania) gawęda szanowanego profesora filologii klasycznej w gimnazjum Marii Magdaleny – jest kroniką miasta XIX wieku, epopeją ducha poznańskiego, pomnikiem poznańskiego umiaru i rozsądku. Motty, potomek francuskiego oficera, znał w Poznaniu wszystkich, pamiętał dzieje wszystkich ważnych rodzin, ulic i kamienic; obserwował romantyków w Paryżu i rozmawiał z nimi w Poznaniu (co opisał z reporterskim zacięciem). W typowo poznański sposób godził kult wielkich romantyków z najwyższą atencją dla poznańskich społeczników i ludzi pracy umysłowej. Do poezji, „lirycznych wywnętrzeń”, miał stosunek pozytywny, lecz zdystansowany; był głęboko przekonany, że poetom oprócz talentu i natchnienia potrzebna jest „gruntowna praca” i „sforne, spokojne życie”.
W drugiej połowie XIX wieku, zanim roli tej nie przejęły Kraków i Warszawa, Poznań najlepiej pełnił funkcję depozytariusza narodowej pamięci, inicjatora ogólnonarodowych przedsięwzięć (jubileusz J.I. Kraszewskiego w 1879, pomnik J. Słowackiego w Miłosławiu w 1890), budujących obszar wspólnej tradycji narodowej, opartej na romantyzmie jako tradycji kluczowej, zredukowanej jednak do kilku haseł patriotycznych i do funkcji formacyjnej, wychowawczej. W Poznaniu romantyzm jest czczony, ale konsekwentnie ociosywany z wszelkich kantów i nierówności. W XIX-wiecznym Poznaniu zwyciężyła – i praktycznie do dzisiaj panuje – kumulatywna idea kultury, niemiecka filozofia Bildung i zasada dążenia do kompromisu. Dlatego poznański panteon tworzą w pierwszym rzędzie księgarze i wydawcy, nauczyciele i historycy, kolekcjonerzy i lekarze. Uniwersytet Poznański otrzymał imię Mickiewicza, ale Uniwersytet Przyrodniczy (dawniej Akademia Rolnicza) chlubi się Augustem Cieszkowskim jako swym patronem.
A jednak – może właśnie z powodu nadmiaru opiekuńczości i skromności – do Poznania i Wielkopolski w drugiej połowie wieku XIX przykleiła się łatka „kulturalnej Beocji”. Paradoksalnie, najbardziej krytyczni byli pozytywiści. Bolesław Prus i Aleksander Świętochowski zarzucali Wielkopolanom nadmierny utylitaryzm, umysłowe lenistwo. Lepsze zdanie miał J.I. Kraszewski, choć też pisał o braku „zmysłu artystycznego” poznaniaków. Z kolei Kujawianin Stanisław Przybyszewski z jednej strony dostrzegał niebezpieczeństwa dla ducha narodowego wynikające z imponującego rozwoju materialnego Wielkopolski, z drugiej, czule wspominał młodzieńcze lektury Berwińskiego, Libelta, Cieszkowskiego. W książce z roku 1917 Poznań ostoją myśli polskiej pisał, że w XIX-wiecznym „mistycznym Poznaniu” biło „serce Polski” (mieszkał w Poznaniu w l. 1919–1920). Romantyczny i zarazem awangardowy duch Poznania odżył w latach aktywności ekspresjonistycznej grupy „Zdroju” (1917–1922) Przybyszewskiego, braci Hulewiczów, Adama Bederskiego, których energia i genezyjska wyobraźnia z pewnością uradowałyby Słowackiego.
Z romantycznych biografii, z XIX-wiecznych doświadczeń Poznania pozostało w lokalnej pamięci regionu wiele zdarzeń, wspomnień, epizodów. Przede wszystkim wizyty Mickiewicza i Słowackiego, uwiecznione kilkoma pomnikami, których historia byłaby osobną opowieścią o funkcjonowaniu romantyzmu w Wielkopolsce. Pierwszy pomnik Mickiewicza, autorstwa emigracyjnego artysty Władysława Oleszczyńskiego, stanął już w roku 1859. Od roku 1904 były w Poznaniu już dwa pomniki Mickiewicza, a właściwie jeden w dwóch formach (z brązu i kamienia). Oba zniszczyli Niemcy w 1939, ale dzisiaj również są dwa pomniki autora Dziadów: na placu Mickiewicza, przed budynkiem Uniwersytetu, monumentalny posąg poety z księgą (od 1960) oraz kopia dzieła Oleszczyńskiego na dziedzińcu PTPN (od 1998). Pamięć o pobycie Słowackiego w Poznaniu sygnują popiersie poety w miejskim parku (od 1932) oraz tablica pamiątkowa w pobliżu już nieistniejącego domu na ulicy Piekary 12.
Nawet u Kazimiery Iłłakowiczówny, tak zdystansowanej do wielkopolskiego partykularza, w poetyckim Leciutkim abecadle dla wycieczek po Poznaniu (Szeptem, 1966) znalazły się osobne litery-strofy: „Adam”, „Bazar”, „Cegielski”, „Działyńscy” (obok „Ludgardy”, „Uniwersytetu”, „Zoo”). Podobnie poeta Wojciech Bąk w 1959 roku widział w Poznaniu miasto, które „nie jest miastem ze snu”, nie jest „rzeźbą doskonałości”, lecz jest „miastem powagi”, uczciwości i prostoty. Także dla Wincentego Różańskiego to „miasto tradycjonalne”, „miasto rozważne”. Barańczak wyjechał z Poznania w 1980 roku, ale jego siostra, Małgorzata Musierowicz, od roku 1977 pisze „Jeżycjadę”, niezwykle popularny cykl powieści młodzieżowych (dotąd 16 powieści, m.in. Szósta klepka, Ida sierpniowa, Opium w rosole), którego bohaterowie, rodzina Borejków z secesyjnego domu na ulicy Roosvelta 5, wcielają liczne poznańskie cnoty i przywary, pracowitość i solidność, ale i zamiłowanie do książek, poezji. Wiele w nich cytatów z Mickiewicza, Słowackiego, z klasyki greckiej i rzymskiej. Trzeba wszakże dodać, że ostatnio w niektórych środowiskach „młodokulturalnych” Poznania coraz śmielej kontestowane są konserwatywne ideały życiowe państwa Borejków.
Poznań do dzisiaj zmaga się z opinią miejsca wygodnego do życia na co dzień, lecz kulturze wysokiej i wzlotom twórczym słabo sprzyjającego. Istotnie, zachowując tak wiele śladów XIX wieku, pozostaje i romantyczny, i rozważny.
Bibliografia
1. Dzieje Poznania, red. J. Topolski, t. 2: Dzieje Poznania 1793–1918, red. J. Topolski
i L. Trzeciakowski, Warszawa–Poznań 1994.
2. Etos Wielkopolan. Antologia tekstów o społeczeństwie Wielkopolski z drugiej połowy XIX i XX wiek, wybr. i oprac. W. Molik przy współudziale A. Baszko, Poznań 2005.
3. Grot Zdzisław, Hipolit Cegielski, Poznan 2000.
4. Jakóbczyk Witold, Zasłużeni Wielkopolanie XIX wieku, Warszawa 1987.
5. Literackie przystanki nad Wartą, red. Z. Szweykowski, Poznań 1962.
6. Maciejewski Jarosław, Mickiewicza wielkopolskie drogi. Rekonstrukcje i refleksje, Poznań 1972.
7. Maciejewski Jarosław, Słowacki w Wielkopolsce. Szkice i materiały, Wrocław 1955.
8. Molik Witold, Jan Działyński jako mecenas nauki i sztuki, „Materiały i studia do dziejów kultury w Wielkopolsce” 1974, z. 7.
9. Motty Marceli, Przechadzki po mieście, t. 1–2, oprac. i wstęp Z. Grot, przypisy popr. i uzup. W. Molik, Poznań 1990.
10. Pieścikowski Edward, Poeta-tułacz. Biografia literacka Romana Zmorskiego, Poznań 1964.
11. Pieścikowski Edward, «Ach! W tym Poznańskiem…!». Życie literackie XIX wieku, Poznań 2003.
12. Pieśni i pejzaże. Wiersze o Poznaniu i Wielkopolsce, red. J. Ratajczak, Poznań 1981.
13. Przychodniak Zbigniew, Poznań, rewolucja i romantyzm, „Kronika Miasta Poznania” 2008, z. 1.
14. Trzeciakowscy Maria i Lech, W dziewiętnastowiecznym Poznaniu, Poznań 1987.
15. Wasylewski Stanisław, Wspomnienia i szkice znad Warty, opr. W. Nawrocki, Poznań 1973.
16. Wielkopolanie XIX wieku, red. W. Jakóbczyk, t. I, Poznań 1966; t. II, Poznań 1969.
17. Zakrzewski Bogdan, «Tygodnik Literacki» 1838–1845. Zarys monograficzny, Warszawa 1964.