Przyborowski Walery
Powieściopisarz, publicysta, historyk. Pseudonimy i kryptonimy: Anonym; Autor Bitwy pod Raszynem; Autor Dziejów 1863 roku; Autor Historii dwóch lat; Autor Króla Kraka i Królewny Wandy; Autor Nocy z 3 na 4 Grudnia; Autor Sokoła królewskiego; Imci pan Niemira; Sigma; Sulima L.; W.; W.P.; W.P. Walery; Walery; Walery P.; Walery Przy…; Wanda; Wanda L…; Z.L.S.; Zygmunt L. Sulima; Zygmunt Ludwik Sulima; Ż.K.; Żelisław Krzywda. Pseudonimy wątpliwe i błędne: Eksdziennikarz; J. Waligóra; Walery z Przyborowa; Sulima A.; Sulima Z.S.
Informacje biograficzne. Walery (Walerian) Zygmunt Lucjan Przyborowski urodził się 27 XI 1845 w Domaszewicach k. Kielc. Był synem Ignacego (ur. 1808), uczestnika powstania listopadowego, który prawdopodobnie po ukończeniu seminarium duchownego został księdzem w Kielcach, ale ok. 1844 r. porzucił stan kapłański, przeszedł na protestantyzm, ożenił się z Teklą Biechońską, matką ochrzczonego w kościele ewangelickim Walerego i został nauczycielem w ludowej szkole w Domaszewicach. Walery Przyborowski uczył się w Kielcach i w gimnazjum w Radomiu, skąd z kolegami uciekł do oddziałów powstańczych w 1863 r. Wspominał, że był ranny i więziony, ale w aktach śledczych powstania styczniowego nie ma jego nazwiska. Po ukończeniu radomskiego gimnazjum zapisał się na Wydział Filologiczno-Historyczny Szkoły Głównej Warszawskiej. W czasie studiów Przyborowski żył biednie, ale zdolny, ambitny i pracowity, z dużą łatwością pisania – szybko – bo w 1867 r. nawiązał kontakty z grupą tzw. młodych pozytywistów skupionych wokół kierowanego przez Adama Wiślickiego „Przeglądu Tygodniowego”. W 1872 r. skończyły się na krótko kłopoty materialne: Przyborowski ożenił się z majętną wdową, Bronisławą Różą z Müllerów Blumową, z którą miał pięcioro dzieci. Zamieszkali na warszawskim Starym Mieście, a popularny wkrótce autor musiał zarabiać piórem na utrzymanie coraz liczniejszej rodziny. Po śmierci pierwszej żony (1899) Przyborowski ożenił się z Józefą Sokołowską (miał z nią syna Walerego Ignacego, 1909–1975) i przeniósł się do Radomia, gdzie pracował jako nauczyciel.
Zmarł 13 III 1913 w Warszawie, został pochowany najpierw na cmentarzu ewangelickim, po kilku miesiącach zwłoki przeniesiono na cmentarz Powązkowski, prawdopodobnie przez rodzinę drugiej żony.
W „Przeglądzie Tygodniowym”. Przyborowski jeszcze w czasie studiów debiutował jako historyk artykułem Jak dotąd pisano dzieje („Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 7–8). Poszczególne odcinki podpisane są: W.P. i Walery Przy , z informacją „pisałem w Warszawie d. 14/8 66 r.”, a w spisie treści rocznika podano pełne imię i nazwisko przyszłego historyka, powieściopisarza i publicysty. Tekst opatrzony jest uwagą redakcyjną, pewnie pióra Adama Wiślickiego: „Jakkolwiek Redakcja uznaje pewną przesadę w wypowiedzianych w tym artykule zdaniach, drukuje go w całości, oczekując dyskusji, która by ważną dla nas kwestię historiografii odmłodniła i na nowe, a pożyteczniejsze dla nas tory, wprowadziła dziejopisarstwo”. Przyborowski kończył swój artykuł niemal patetycznym apelem: „Zostawmy więc Niemcom na pastwę Rzym i Grecję, dajmy pokój Słowiańszczyźnie, a badajmy przede wszystkim kwestie czasu”, skończmy „z ciężko uczonymi frazesami, bo ich nikt nie czyta […]. Niech każde pismo będzie przystępne dla mas, by i one się kształciły” (tamże). Jako dziennikarz i publicysta Przyborowski wystąpił w końcu 1867 r. i w 1868 r. Opublikował cykl zatytułowany Listy o kobiecie („Przegląd Tygodniowy” 1868, nr 78–79) sygnowane pseudonimami Wanda, Wanda L., Wanda L. z Brzozówki, opowiadające się za emancypacją kobiet i za szerszym dostępem do nauki i kultury; anonimowo lub podpisując się literami W., W.P., Walery P., Przyborowski publikował recenzje, przeglądy prasy, sprawozdania z odczytów, np. O tendencyjnej powieści w sztuce („Przegląd Tygodniowy” 1870, nr 15 – tu został podsumowany przez sprawozdawcę jako twórca frazesów, który „idealistów nie pokonał, a realistom zrobił krzywdę”), nawet krótkie omówienia literatur obcych, przekłady z niemieckiego i francuskiego, wreszcie – może wspólnie z Wiktorem Gomulickim – cykl felietonów obyczajowych pt. Sylwetki. Drogi Wiślickiego i Przyborowskiego rozeszły się z powodu sporu po publikacji anonimowej recenzji wydanych w 1869 r. Szkiców Klina, tj. Juliana Kaliszewskiego (Nul, dat. 10 II 1869), a zatytułowanej Nule („Przegląd Tygodniowy” 1869, nr 41), w której jej autor-redaktor, czyli Adam Wiślicki, zaatakował bardzo ostro nie tylko Klina – autora, ale także „starą” prasę. Przyborowski w drukowanym w „Kurierze Warszawskim” (1869, nr 225) oświadczeniu odciął się od autorstwa czy współautorstwa tego tekstu.
Dziennikarz warszawski. Przyborowski opublikował w „Tygodniku Mód” z l. 1869–1870 cykl 11 artykułów zatytułowanych Listy o literaturze i literatach (młodych literatach) warszawskich i adresowanych do nieznajomej kobiety (ich bohaterami byli: B. Aspis, Miron, S.M. Rzętkowski, J. Wojciechowski, K. Podwysocki, A. Kraushar, W. Bełza, F. Gumowski, W. Gomulicki, W. Ordon, A. Maszewski i in.). Odniósł się do częstych w epoce dyskusji o miejscu poezji i poetów: „Mówią powszechnie, że w zimnych piersiach naszych wymarła poezja. Chociaż tak źle nie jest, by poezja całkiem już ze swych eterycznych krain nie spłynęła na ziemię. Przybiera ona tylko inny kierunek, wprawdzie znacznie niższej wartości wewnętrznej jak owe wiekopomne utwory, marzy o oczach z lazuru, o pocałunkach skradzionych kochanej lub zagłębia się w tonie filozoficznej idei jakiejś” (Listy o literaturze i literatach warszawskich, „Tygodnik Mód” 1869, nr 49). Za najwybitniejszego przedstawiciela młodych poetów warszawskich Przyborowski uważał Bogumiła Aspisa. Odnajdując w jego poezji bajronowskie nawiązania, dostrzegał też specyficznie rodzime tony, które tworzyły początek pewnego nurtu w poezji postyczniowej: „Kiedy z piersi zdarto złudzenia, kiedy marzeń zabrakło dla ducha, wtedy zwrócił się [Aspis] ku filozofii, owej matce spokoju” (tamże). Przyborowski jako krytyk koncentruje się na ideach, nie stawia sobie zadania, by głębiej wnikać w arkana sztuki poetyckiej: „Tak więc poeta [Aspis] ostatecznie znajduje ukojenie swych bólów w sztuce, w której się odradza. Czy to jest prawdziwym, nie będę tego rozbierał. Język czysty, wiersz, jak widzisz z licznych ustępów, którem ci przytoczył, gładki, poważny, rzeźbiony, choć czasami zbyt twardy znamionuje ten utwór” (tamże). Chce widzieć w poezji także uczestniczkę życia społecznego: „Poezja bowiem już od najdawniejszych czasów dźwigała na sobie brzemię społecznej doniosłości, wspomnij sobie na spartańskiego wieszcza, Tyrteusza… biada więc temu, kto może, a nie chce dłonią własną sondować ran socjalnych!…” (tamże, nr 50). Pisząc o Mironie (A. Michaux), zauważa: „[…] potrafi on [Miron] odczuć wszystko szczęście i radości ludzkie, a w dziwnej organizacji swego ducha postawi je zaraz obok smutków czarnych. Stąd wywiązuje się kontrast silny, efekt wielki i głębia poetyczna…” (tamże). Krytyk dystansuje się nieraz od emocjonalności i poetyki młodych warszawskich poetów, traktując ich jako epigonów romantyzmu: „Zadziwi to i ciebie zapewne, że poeci nasi, mianowicie młodsza generacja, tak lubuje się w tym wyszarzanym typie bajronowskim, typie, który już nie istnieje na ziemi, bo i świat dzisiejszy nie rad zdobywa się na tego rodzaju osobistości. Inne czasy, inni ludzie. Co do mnie, pamiętam, że od chwili, w której przeczytałem dwóch nieśmiertelnych Don Żuanów, tj. Bajrona i Moliera, uczułem do podobnych osobistości niesmak i niechęć i dziwi mię niezmiernie, jakim sposobem można się lubować w donżuanerii. Jest to, przyznasz sama, donkiszonada literacka…” (tamże).
Wkrótce Przyborowski współpracował już z większością dzienników i periodyków warszawskich, z grupy zarówno „starej”, jak i „młodej prasy”, a także np. z „Gazetą Kielecką”, „Gazetą Radomską”, „Kaliszaninem”, z czasopismami innych zaborów, chociażby z „Gazetą Krakowską”, krakowskim „Przeglądem Powszechnym”, z lwowskim „Przeglądem Politycznym, Społecznym i Literackim”, petersburskim „Krajem”, „Tygodnikiem Wielkopolskim”, nawet z polskojęzyczną prasą emigracyjną, np. „Dziennikiem Chicagowskim” czy „Zgodą”. Bywał też redaktorem i właścicielem czasopism, „Kuriera Codziennego” w 1881 r. czy „Echa” w 1883 r., w końcu w 1885 r. stał się właścicielem i głównym autorem dziennika „Chwila”, ale po kilkunastu miesiącach zbankrutował, pewnie z powodu niemal bojkotu tytułu przez czytelników zrażonych ugodowością wobec zaborcy, szczególnie po artykule My i oni. (Kilka słów o stosunku towarzyskim Polaków i Rosjan) z 64 numeru z 1886 r., a podpisanym pseudonimem Sigma.
Atrybucja Starej i młodej prasy. Największą chyba przesłanką do określania Walerego Przyborowskiego mianem krytyka literackiego byłaby pseudonimowa publikacja Stara i młoda prasa. Przyczynek do historii literatury ojczystej (1866–1872). Kartki ze wspomnień Eksdziennikarza. Praca ta, drukowana w Krakowie w 1896 r., ale z adresem wydawniczym Petersburg 1897, to książka głośna i czytana oraz cytowana od końca XIX w. do dziś, a od ok. przełomu marca i kwietnia 1913 r., tj. od ukazaniu się trzech (spośród wielu innych) nekrologów, została połączona z nazwiskiem Walerego Przyborowskiego, występującego rzekomo pod pseudonimem Eksdziennikarz. Nikt tego nie kwestionował, ale i nie dokumentował. Wątpliwości pojawiły się w okresie prac nad Słownikiem pseudonimów pisarzy polskich powstającym w IBL PAN pod kierunkiem Edmunda Jankowskiego. Efektem różnych badań były artykuł Walery Przyborowski czy Eksdziennikarz. Rozważania o autorstwie „Starej i młodej prasy” oraz reedycja – po prawie 100 latach – książki Eksdziennikarza. Zaproponowano zmianę atrybucji pseudonimu Eksdziennikarz i połączono go z nazwiskiem Juliana Kaliszewskiego oraz starano się zgromadzić argumenty dla tej zmiany.
Inna działalność. Cenione w dorobku Przyborowskiego są opracowania dotyczące dziejów Warszawy oraz powstania styczniowego (Ostatnie chwile powstania styczniowego, t. 1–4, 1887–1888; Dzieje 1863 roku, t. 1–5, 1897–1905) oparte na zespole oryginalnych, zakupionych i przez wiele lat zbieranych archiwaliów. W Przyczynach upadku Polski (1909) Przyborowski pisał gorzko o powstaniu 1863 r.: „Było ono błędem już nie wodzów, nie pojedynczych ludzi, ale całego tłumu i niedouczonej młodzieży. Nie przedstawia też ono ani jednego faktu, na którym by oko historyka zatrzymać się mogło i poddać pod sąd dziejowy winnych i niewinnych. Tu byli wszyscy winni i wszyscy niewinni”.
Bibliografia
NK, t. 15; PSB, t. 29
Źródła:
Jak dotąd pisano dzieje, „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 7–8;
Listy o kobiecie, „Przegląd Tygodniowy” 1868, nr 78–79;
Listy o literaturze i literatach warszawskich, „Tygodnik Mód” 1869, nr 49–50, 52;
1870, nr 4, 7, 10, 12, 14, 20, 36, 46;
[W. Przyborowski?, J. Kaliszewski?], Stara i młoda prasa. Przyczynek do historii literatury ojczystej 1866–1872. Kartki ze wspomnień Eksdziennikarza, oprac. D. Świerczyńska, Warszawa 1998.
Opracowania:
M. Dubiecki, Historyk owych czasów, „Świat” 1912, nr specjalny [30 XI];
A. Kraushar, Collectanea W. Przyborowskiego, „Rozprawy Historyczne Towarzystwa Naukowego Warszawskiego” 1921, t. 1, z. 4 i odb.;
J. Cieślikowski, Walery Przyborowski, w: Obraz literatury polskiej XIX i XX w., t. 3, Warszawa 1969;
A. Bocheński, Przyborowski, w: Dzieje głupoty w Polsce. Pamflety dziejopisarskie, Warszawa 1984;
D. Świerczyńska, Walery Przyborowski czy Eksdziennkarz? Rozważania o autorstwie „Starej i młodej prasy”, „Pamiętnik Literacki” 1988, z. 3;
D. Świerczyńska, Posłowie, w: Stara i młoda prasa… Kartki ze wspomnień Eksdziennikarza, Warszawa 1998.