Rabski Władysław
Krytyk teatralny i literacki, publicysta, felietonista, dramaturg, działacz polityczny. Pseudonimy i kryptonimy: Kaprys; Lector; Mariusz; Sulla; W.R.
Informacje biograficzne. Urodził się 27 IV 1865 w Kępnie (Poznańskie) w rodzinie sędziego powiatowego. Uczęszczał do gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu, gdzie zaprzyjaźnił się z Janem Kasprowiczem. Za udział w tajnym stowarzyszeniu patriotycznym został usunięty ze szkoły i przeniósł się w 1887 r. do gimnazjum w Wągrowcu, gdzie zdał maturę (1888) razem ze Stanisławem Przybyszewskim. Na uniwersytecie berlińskim studiował slawistykę, historię sztuki i filozofię. Młodego Rabskiego cenił Aleksander Brückner i pomagał mu w opublikowaniu rozprawy doktorskiej Über die Satiren des Christoph Opaliński (1892). W stolicy Cesarstwa Niemieckiego krytyk poczynił liczne znajomości w świecie artystycznym; poznał m.in. Gerharta Hauptmanna, a z malarką Anną Costenoble łączyła go bliska zażyłość. W „Der Zeitgenosse” (Nowy Korbut) lub „Grenzboten” (W. Feldman) miał ogłosić rozprawę Das junge Polen. Publikował również w „Magasin für inund ausländische Literatur”. Nadsyłał artykuły do prasy warszawskiej („Głos”, „Tygodnik Mód i Powieści”, „Życie”) i poznańskiej („Dziennik Poznański”). Okres studiów i atmosfera berlińskiego życia przyczyniły się w dużym stopniu do ukształtowania osobowości intelektualnej i artystycznej Rabskiego.
W 1892 r. osiadł w Poznaniu i związał się z „Dziennikiem Poznańskim”, w którym pełnił funkcję felietonisty i krytyka teatralnego. Był przez trzy lata sekretarzem wydziału historycznego Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk oraz przewodził młodzieży poznańskiej skupionej w Sokole; przeciwstawiał się polityce germanizacyjnej, krytykował ugodowość sfer ziemiańskich i klerykalnych, szerzył ideologię narodowo-demokratyczną. Wygłaszał odczyty poświęcone nowej generacji twórców, która niebawem przyjmie nazwę Młodej Polski. W 1894 r. objął redakcję „Przeglądu Poznańskiego”. Kierując pismem przez trzy lata, propagował najnowsze prądy europejskie w literaturze, nauce i sztuce, upowszechniając założenia ideowo-artystyczne modernizmu. Zapoznawał czytelników z twórczością pisarzy tzw. Młodej Skandynawii. Prowadził tu stały felieton Na wyłomie (łącznie 134 odcinki), pisał recenzje teatralne, artykuły publicystyczne. Jest autorem dwóch utworów dramatycznych powstałych z inspiracji ibsenowskich, które wystawił teatr poznański: Asceta (1893) i Zwyciężony (1895).
Po upadku „Przeglądu Poznańskiego” (1896) Rabski opuścił Poznań i z początkiem 1897 r. przeniósł się do Warszawy. Pobytu w Wielkopolsce nie wspominał ciepło, narzekał na ataki kół klerykalnych: „Doszło przecież do tego, że kucharki podjudzane w różnych bractwach dewocyjnych, wymawiały mi służbę, utrzymując, że jestem… masonem” (Kandydatura poznańska, „Kurier Warszawski” 1909, nr 339). Krytyczny obraz życia kulturalnego Wielkopolski przedstawił w artykule Ruch umysłowy w Poznańskiem („Głos” 1897, nr 12–15, 17). W Warszawie podjął współpracę z „Wiekiem”, po czym związał się na stałe jako felietonista i krytyk teatralny z „Kurierem Warszawskim” (cykle: Listy z Krakowskiego Przedmieścia, 1899–1903; O czym mówią, 1900–1905; Kartki ulotne, 1919–1925). Współpracował także m.in. z „Bluszczem”, „Kurierem Polskim”, „Tygodnikiem Ilustrowanym”, „Wędrowcem”.
Na początku 1906 r. ożenił się z Zuzanną Krausharówną (1888–1960), początkującą wówczas nowelistką i poetką. Rabscy w swoim mieszkaniu przy Krakowskim Przedmieściu 5 przyjmowali pisarzy, dziennikarzy, poetów i artystów (bywali tam m.in. F. Nowicki, W.S. Reymont, K. Tetmajer). Szczególnym kultem Rabski otaczał Henryka Sienkiewicza, wydając „myśli” wybrane z jego utworów w książce Światła i kwiaty (1896). Kampania antysienkiewiczowska prowadzona przez „Glos” wywoływała w nim oburzenie, któremu dawał wyraz w artykułach polemicznych (Obcy człowiek, „Kurier Warszawski” 1903, nr 75). Podważał geniusz Przybyszewskiego (Nadludzie bez maski, „Kurier Warszawski” 1901, nr 171). Występował przeciwko Stanisławowi Brzozowskiemu, zakładając w procesie o jego współpracę z Ochraną winę pisarza (W bagnie, „Kurier Warszawski” 1909, nr 57).
W poł. 1914 r. udał się do Berlina, a w roku następnym ewakuował się do Piotrogradu w obawie przed represjami niemieckimi za działalność publicystyczną. W listopadzie 1916 r. został współredaktorem endeckiego pisma „Dziennik Polski”. Odegrał znaczącą rolę w stworzonym oraz kierowanym przez Narodową Demokrację Związku Wielkopolan. Opublikował broszurę Wielkopolska a wojna. Mowa wygłoszona na plenarnych posiedzeniach „Klubów Narodowych” w Piotrogradzie i Moskwie (1917). Był świadkiem wybuchu rewolucji październikowej. Po powrocie do Warszawy (czerwiec 1918 r.) i krótkim pobycie w cytadeli wrócił do pracy dziennikarskiej w „Kurierze Warszawskim”, zajmując się przede wszystkim problematyką polityczną. Znalazł się wówczas wśród czołowych publicystów Narodowej Demokracji, wśród których pozostanie do końca życia, zwalczając wszelkie ugrupowania i kierunki lewicowe. Od 1922 r. był posłem na Sejm z ramienia stronnictwa narodowego. Bezwzględnie występował przeciwko nowym kierunkom w sztuce, dyskredytując je kryteriami rasowymi i politycznymi – jako żydowskie i bolszewickie. Zwalczał grupę Skamandra. Wybór z olbrzymiej liczby swych felietonów politycznych z „Kuriera Warszawskiego” (ok. 600) wydał w antologii Walka z polipem (1925). W tym samym roku opublikował wybór recenzji teatralnych Teatr po wojnie. Zmarł 31 VIII 1925 w Warszawie.
Teatralia. O naturalizmie i modernizmie. Rabski był przede wszystkim krytykiem teatralnym; poświęcał teatrowi recenzje i – rzadziej – większe studia, zgodne w swej strukturze z założeniami krytyki pozytywistycznej. Najbardziej znana rozprawa Rabskiego dotyczyła twórczości Gerharta Hauptmanna (Gerhart Hauptmann, „Przegląd Poznański” 1894, nr 14–18), dostarczając informacji biograficznych, a także przynosząc charakterystykę osobowości pisarza oraz omówienie jego twórczości w porządku chronologicznym. Przywołując młodzieńczy poemat symboliczny Promethidenlos (1885), Rabski stwierdził, że w prologu tego utworu autor zawarł projekt całej twórczości. Inspiracją dla Hauptmanna – stwierdził Rabski – nie był naturalizm francuski, lecz była nią „wojownicza północ”; Hauptmannowi bliżej do „subiektywnego polemisty Ibsena niż do obiektywnego Zoli…” (tamże, nr 15). Omawiając dramat Przed wschodem słońca (1889), ukazujący upadek bogatej rodziny chłopskiej, zauważał, że zapoczątkował on naturalizm na scenie niemieckiej. W dramacie widział przede wszystkim obraz społecznej patologii: „Socjalizm w walce z kapitalizmem, ponury obraz rodzinnych stosunków, brutalna lubieżność, alkoholizm i dziedziczność, wszystko to plącze się i wyrasta przed okiem widza do rozmiarów posępnego obrazu dantejskiego piekła” (tamże). Chwalił konstrukcję postaci, która w teatrze powinna dążyć do upraszczania typu (tamże, nr 17). Dramat Tkacze określił mianem „jednej z najpiękniejszych kart literatury niemieckiej – wspaniałym krzykiem miłosierdzia nad czeluścią nędzy…” (tamże, nr 16); zwrócił też uwagę na podobieństwo utworu do rzymskich tragedii Williama Shakespeare’a (tamże, nr 18).
Studium o Hauptmannie świadczyło o dobrej orientacji autora we współczesnych zjawiskach artystycznych, takich jak np. naturalizm. I o sympatii dla modernizmu. W późniejszym okresie publicysta zmienił – na bardziej krytyczny – swój stosunek do tendencji naturalistycznych w sztuce i do modernizmu, zwłaszcza skandynawskiego. Jednym z sygnałów tej przemiany była daleka od entuzjazmu recenzja z inscenizacji dramatu Knuta Hamsuna w warszawskich „Rozmaitościach”: „Knut Hamsun u nas? Skąd się to wzięło? Skąd dramat nie wystawiany ani w Paryżu, ani w Berlinie, ani w Wiedniu, ani w ogóle w żadnym z ton nadających teatrów Europy znalazł drogę do Warszawy, trzymającej się przecież z dawien dawna zasady: vestigia semper adora?” ([rec.] K. Hamsun, „U królewskich wrót”, „Kurier Warszawski” 1908, nr 339). Doceniał powieściowy talent Hamsuna, nie widział jednak w jego sztukach zapowiedzi talentu dramaturgicznego. Inscenizacje w teatrach Krakowa i Warszawy wiązał z „głodem” dobrych ról. W latach 20. XX w. publicysta przekonał się do Ibsena, dostrzegając niegasnącą karierę sceniczną jego dramatów (Rosmersholm, „Kurier Warszawski” 1920, nr 336).
W poszukiwaniu komedii. Ceniąc kulturę popularną i recenzując codzienny repertuar teatralny, Rabski siłą rzeczy odnosił się do komedii, fars, jednoaktówek; w dyskusję włączył się Józef Kotarbiński, dyrektor teatru krakowskiego (W sprawie komedii polskiej. List otwarty z powodu artykułu Wł. Rabskiego „Bankructwo komedii polskiej”, „Kurier Warszawski” 1904, nr 109), upatrując przyczyn zaniku utworów komediowych i braku takich inscenizacji – w trudnej sytuacji politycznej, w pewnej stagnacji piśmiennictwa francuskiego w tym zakresie (głównie Francuzi dostarczali zgrabnych komedii), w zagarnięciu sceny przez ponurych dramaturgów skandynawskich. Tylko z repliki Kotarbińskiego możemy wnioskować, że podtrzymywał on stanowisko Rabskiego; artykułu inicjującego wymianę zdań nie udało się odnaleźć. Do tematu Rabski wrócił u schyłku życia w recenzji z jubileuszu Edwarda Lubowskiego: „Były to »lata chude« teatru polskiego, lata, w których Fredro już zamilkł, a z wyjątkiem Blizińskiego żaden talent królewskiej miary nie przemawiał z desek sceny narodowej” (Jubileusz Lubowskiego, „Kurier Warszawski” 1922, nr 85). W tej sytuacji twórczość Lubowskiego, skromna, niewychodząca poza wąskie ramy dramatów i komedii mieszczańskich, nabierała znaczenia.
O literaturze najnowszej. Wypowiedzi Rabskiego na tematy literackie mają charakter doraźny. W odczycie O najnowszych prądach w poezji polskiej wygłoszonym w Poznaniu 13 XI 1892 prelegent dokonał surowej oceny romantyzmu polskiego, a przede wszystkim niemieckiego. Uważał, że dzikość niemieckich romantyków była reakcją na lata racjonalizmu, który wystudził serca, i stąd (zgodnie z prawem odchylonego wahadła) „szamotanie konwulsyjne, stąd owa wiara sztuczna, pełna kabalistycznych wierzeń” („Dziennik Poznański” 1892, nr 265). Lepszą ocenę Rabski wystawił pozytywistom, wymieniając Marię Konopnicką, porównaną do Louise Ackermann, i Adama Asnyka, zestawionego z Urielem Acostą. Jego stosunek do obojga poetów był ambiwalentny; krytyk wskazywał jedynie na objawy decydujące o jego rezerwie, nie dociekał natomiast przyczyn psychicznego rozedrgania przypisywanego artystom: „[…] nerwy ich jeszcze stargane i myśli w głowach się mącą” (tamże). Pewną ambiwalencją opinii odznaczają się też inne recenzje Rabskiego, co pokazuje, że krytyk nie szukał w omawianych dziełach określonych form lub idei, raczej ulegał urokom literatury lub piętnował jej braki; kryterium podstawowym był gust i temperament piszącego ([rec.] C. Walewska, „Z paradoksów życia. Studia i obrazki”, tamże, nr 156).
Rabski odnotował nadejście nowej fali w literaturze, która jego zdaniem wiązała się ze stopniowym zanikiem zainteresowania problematyką historyczną (w Polsce residua tego zainteresowania zawsze będą żywsze z powodów oczywistych), z rozkwitem dramatu i powieści. Wywód Rabskiego bywał często pełen niekonsekwencji, co wynika z braku precyzji i zamiłowania do atrakcyjnych formuł, np. krytyk dostrzega wyraźnie wpływ Rosji i – przede wszystkim Północy – na Teodora Tomasza Jeża, Elizę Orzeszkową, Aleksandra Mańkowskiego, Marię Konopnicką i Henryka Sienkiewicza, którego powieść Bez dogmatu stanowi nowy ton w literaturze polskiej; natychmiast dodaje: „Kierunek [ten] rozwija się w Polsce samoistnie, nie hołdując na wzór niemiecki przesadnemu ibsenizmowi ani strojąc się w tak modne strzępy Zoli, Dostojewskiego lub Tołstoja. Te same prądy przenikają całą Europę, ale nie kopiowanie pewnych genialnych pionierów nowoczesnego kierunku, lecz wyciśnięcie na ogólnych prądach własnej indywidualności lub narodowej odrębności jest postulatem rozwojowym literatury” (O najnowszych prądach w poezji polskiej).
Był też rys stały, choć nie znajdziemy go we wczesnych artykułach ([rec.] W. Motty, „Demon miłości”, „Dziennik Poznański” 1891, nr 232) – stanowiła go niechęć do pisarzy modernistycznych nadmiernie eksploatujących tematy erotyczne. Tym samym Rabski solidaryzował się z opinią Sienkiewicza na temat literatury erotyczno-zmysłowej wyrażoną w odpowiedzi na ankietę dotyczącą repertuaru teatralnego („Kurier Teatralny” 1903, nr 12). Brzozowski replikował artykułem I smutek tego wszystkiego („Głos” 1903, nr 10), ubolewając, że artysta tej klasy co Sienkiewicz ograniczył swoją wypowiedź do jednego, opacznie pojętego elementu, nazwał pisarza „człowiekiem obcym”, który utracił kontakt z istotnymi problemami rzeczywistości społecznej. Oburzony Rabski nawiązał polemicznie do użytej przez Brzozowskiego formuły obcości, wytykając mu, że przyjął nagrodę (za dramat Mocarz) w konkursie, który rozstrzygał m.in. Sienkiewicz. Retoryka felietonu była dość obraźliwa, protekcjonalna, mnożąca zwroty adresatywne typowe dla wypowiedzi potocznej i rozmowy z kimś niżej postawionym na drabinie społecznej: „O, panie Brzozowski” („Obcy człowiek”, „Kurier Warszawski” 1903, nr 75).
Rabski nie miał też uznania dla kobiecych nurtów w sztuce. Nie znajdował podstaw dla pojęcia „twórczość kobieca”, traktując je jako wyraz myślenia importowany z Zachodu. Nie może więc dziwić, że bardzo krytycznie ocenił i pomysł, i zawartość wystawy „Koła Artystek Polskich” w Salonie Krywulta. Wprawdzie wyróżnił Olgę Boznańską, Zofię Stankiewiczównę, Marię Gersonównę, Marię Czajkowską, lecz pisał przede wszystkim o „secesji dyletantyzmu kobiecego” i – w duchu Karola Irzykowskiego – „o szczegółach i szczególikach”, gdzie „głębszego artyzmu nie widać” (Z salonów artystycznych, „Kurier Warszawski” 1899, nr 269). Wiele zjawisk awangardowych komentował równie lekceważąco, nie dociekając istoty rzeczy, przyjmując, że zainteresowanie publiczności wynika ze snobizmu lub z obawy, by nie znaleźć się po stronie „mydlarzy”, tj. tych, którzy nie rozumieją owej sztuki i wybierają gładkie, opatrzone konwencje. Hurtowo rozprawiał się z „pretensjonalną” powieścią Irzykowskiego Pałuba. Sny Marii Dunin, a także z francuską modą na malarstwo i teatr japoński, który – jego zdaniem – mógł wydawać się zajmujący wyłącznie „jako osobliwość etnograficzna” (Snobizm i mydlarstwo, „Kurier Warszawski” 1904, nr 7).
Zdecydowanie aprobatywny stosunek krytyk wyrażał wobec twórczości Kasprowicza wyłączonego z pola literatury dekadenckiej. Rabski nie poddawał jego poezji (jak prawie żadnej innej) analitycznym rozbiorom, raczej pieczętował metaforycznymi formułami: „Pierwszy tomik poezji jego był jak dźwięk ligawki pastuszej i dzwon buntu młodzieńczego. A potem coraz głębsze, coraz harmoniniejsze odzywały się pieśni, aż z piersi męskiej zabrzmiał hymn potężny, pełen majestatu boleści i grozy: Święty Boże, święty mocny, święty a nieśmiertelny” (Kasprowicz, „Kurier Warszawski” 1901, nr 177). Na tym poziomie ogólności, podbudowanej silnymi emocjami i przekonującą retoryką, pozostawał również w odniesieniu do innych autorów. We wstępie do pierwszego wydania sentencji wybranych z twórczości Sienkiewicza pisał, że dzieło to zasługuje na wysiłek analityczny, ale antologia stawia sobie inny cel; zmierza do prawdy „odsłaniającej w formach aforystycznych duchowe oblicze poety, mozaikę jego poglądów na etykę, społeczeństwo, kobietę, sztukę, filozofię i tłum różnorodnych zagadnień życiowych” (Przedmowa, w: Światła i myśli).
Styl. „Szkice piórkiem” – tak Rabski określał uprawiany gatunek publicystki artystycznej (Przedmowa, w: Teatr po wojnie). Jeszcze lepiej charakteryzowały go słowa, którymi oddawał styl Kazimierza Zalewskiego jako recenzenta teatralnego: „Przeważnie opowiadał tylko to, co się działo na scenie, przeplatając swoje uwagi ironicznymi uśmiechami lub delikatnym mlaśnięciem języka. Dyskusji teoretycznych unikał, za to podawał sztukę publiczności jakby na półmisku z dobrej porcelany” (Po zgonie Kazimierza Zalewskiego, w: tamże). Także charakterystyka innego recenzenta teatralnego, Wojciecha Bogusławskiego, któremu Rabski przypisał formułę „L’homme de feuilleton”, odnoszącą się do francuskiego dziennikarza Francisque’a Sarcey’ego, stosuje się do niego samego (Władysław Bogusławski, w 70. rocznicę urodzin, „Kurier Warszawski” 1908, nr 40). Łatwość pisania na każdy temat i lekki styl stanowiły podstawy jego osiągnięć dziennikarskich.
Wilhelm Feldman, nazywając Rabskiego we Współczesnej krytyce literackiej w Polsce „bardzo dobrym mieszczańskim pisarzem”, podkreślał, że zawsze miał on oko otwarte na Europę, a to, co napisał o Henriku Ibsenie, Gabrielu D’Annunziu, przerastało poziomem artykuły dziennikarzy warszawskich; „Nikt tak dobrze jak on – pisał Feldman – w dwanaście godzin po przedstawieniu nie odtworzy wrażeń inteligentnego widza, z werwą, z życiem, bez ciasnoty parafialnej, bez ustępstw dla zakonnej gawiedzi”. Rabski nie zrewanżował się Feldmanowi podobną przychylnością; kiedy po publikacji piątego wydania Feldmanowskiej Współczesnej literatury polskiej wybuchł skandal zaogniony bezpardonowym starciem autora z Jerzym Żuławskim, Rabski stanął po stronie tego drugiego, krytykując Feldmana, nazwanego „wojowniczym Ajaksem socjalizmu”, za arogancję, bałamutność i pomijanie uznanych autorytetów (Głośna książka. O p. Feldmanie, „Kurier Warszawski” 1909, nr 164).
Bilans (z rzutem oka na międzywojnie). Rabski to przede wszystkim świetny dziennikarz. Ogólnikowość i pewna arbitralność opinii literackich paradoksalnie służyły jego sławie wspomaganej umocowaniem materialnym i towarzyskim. Liczono się z jego zdaniem, artykuły przedrukowywano, głównie w prasie lwowskiej, choć z reguły nie zabierał głosu w sprawach zasadniczych, np. w dyskusjach na temat krytyki literackiej. Sytuacja zmieniła się wraz z końcem I wojny, kiedy pojawiło się w Warszawie nowe pokolenie poetów i pisarzy, krytycznych wobec sztuki mieszczańskiej, tradycyjnego teatru, butnych, pewnych swego. Rabski odnosił się do nowych prądów krytycznie, a skamandryci odpowiadali kpiną, pisząc o nim: „Rozmawia sobie po felietonach z Panem Bogiem, do poważnego poety Hauptmanna mówi po imieniu, raz po raz irytuje się w recenzji »i niech mi tutaj nikt nic nie mówi«, albo też zwierza się cynicznie, »że stała się wtenczas ze mną rzecz dziwna«” ([J. Lechoń], Pieńkowski i Rabski, „Pro Arte” 1919, nr 5). Wytykano mu, podobnie jak Stanisławowi Pieńkowskiemu, antysemityzm, co nie było bezpodstawne. Jednak w tym przypadku nazywanie skamandrytów „bolszewizującymi Żydkami”, Jarosława Iwaszkiewicza „erotomanem”, akolitów – „degeneratami płciowymi” wypływało także z obawy przed konkurencją; skargi na burdy urządzane przez skamandrytów w teatrach wystawiających słabe komedie, cieszące się dotąd uznaniem nie tylko publiczności, ale i krytyków, wynikało z próby obrony sztuki mieszczańskiej zadowalającej przeciętny gust, sztuki popularnej, rozrywkowej, nieeksperymentalnej, a także własnej pozycji – prominentnego recenzenta tych przedstawień. Ale już domysł, że przedstawiciele nowych prądów i nowych sposobów komunikacji artystycznej są kierowani przez kogoś, kto dąży do podważenia „całego gmachu kultury polskiej”, wywodzi się wprost z języka konserwatywno-klerykalno-prawicowych polityków (Bojówki literackie, „Kurier Warszawski” 1921, nr 72).
Bibliografia
NK, t. 15; PSB, t. 29
Źródła:
[rec.] W. Motty, „Demon miłości”, „Dziennik Poznański” 1891, nr 232;
[rec.] C. Walewska, „Z paradoksów życia. Studia i obrazki”, „Dziennik Poznański” 1892, nr 156;
O najnowszych prądach w poezji polskiej, „Dziennik Poznański” 1892, nr 265;
Gerhart Hauptmann. Studium, „Przegląd Poznański” 1894, nr 15–18;
Ruch umysłowy w Poznańskiem, „Głos” 1897, nr 12–15, 17;
Z salonów artystycznych, „Kurier Warszawski” 1899, nr 269;
Nadludzie bez maski, „Kurier Warszawski” 1901, nr 171; Kasprowicz, „Kurier Warszawski” 1901, nr 177;
„Obcy człowiek”, „Kurier Warszawski” 1903, nr 75;
Wilczy bilet Sienkiewicza, „Kurier Warszawski” 1903, nr 86;
Snobizm i mydlarstwo, „Kurier Warszawski” 1904, nr 7;
Władysław Bogusławski, w 70. rocznicę urodzin, „Kurier Warszawski” 1908, nr 40;
[rec.] K. Hamsun, „U królewskich wrót”, przeł. Z. Wójcicka, „Kurier Warszawski” 1908, nr 339;
W bagnie, „Kurier Warszawski” 1909, nr 57;
Głośna książka. O p. Feldmanie, „Kurier Warszawski” 1909, nr 164;
[rec.] H. Ibsen, „Rosmersholm”, „Kurier Warszawski” 1920, nr 336;
Bojówki literackie, „Kurier Warszawski” 1921, nr 72;
Jubileusz Lubowskiego, „Kurier Warszawski” 1922, nr 85;
Teatr po wojnie. Premiery warszawskie 1918–1924, Warszawa 1925;
Walka z polipem. Wybór felietonów 1918–1924, Poznań 1925.
Opracowania:
B. Chrzanowski, Wspomnienia, rkps Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Edwarda Raczyńskiego, sygn. 1375/I;
J. Kotarbiński, O komedii polskiej. List otwarty do Wł. Rabskiego, „Kurier Warszawski” 1904, nr 109, przedr. „Przegląd Polityczny, Społeczny i Literacki” 1904, nr 113;
W. Feldman, Współczesna krytyka literacka w Polsce, Warszawa 1905;
A. Wojtkowski, Historia Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, Poznań 1927;
S. Przybyszewski, Moi współcześni. Wśród swoich, Warszawa 1930;
A. Grzymała-Siedlecki, Wspomnienie o W. Rabskim, „Kurier Warszawski” 1935, nr 208;
E. Pieścikowski, Opowiadania Stefana Żeromskiego w „Przeglądzie Poznańskim”, „Pamiętnik Literacki” 1956, z. 3–4;
Z. Rabska, Moje życie z książką. Wspomnienie, t. 1, Wrocław 1964;
B. Frankowska, Teatr okresu Młodej Polski a literatura, w: Obraz literatury polskiej XIX i XX wieku. Literatura okresu Młodej Polski, t. 2, Warszawa 1967;
M. Sroka, [komentarze], w: S. Brzozowski, Listy, t. 1, Kraków 1970;
J.J. Lipski, Warszawscy „Pustelnicy” i „Bywalcy”. Felietoniści i kronikarze 1818–1919, t. 1, Warszawa 1973;
E. Pieścikowski, Literatura, w: Dzieje Wielkopolski. Lata 1793–1918, t. 2, red. W. Jakóbczyk, Poznań 1973;
J. Data, Wstęp, w: W. Rabski [Sulla], Listy z Poznania. Wybór felietonów z drugiej połowy XIX wieku, oprac. J. Data, Poznań 1988;
M. Piotrowska, Nie tylko Ibsen. O recenzjach teatralnych Władysława Rabskiego w „Kurierze Warszawskim” 1902–1925, Lublin 2019.