Ren
„Znasz mnie – – – Z tej stromej skały, hen,
Mój zamek cicho patrzy w Ren.
Już późny czas, już chłodem wieje – – –
Już nigdy z tej nie wyjdziesz kniei!”.
(J. von Eichendorff, Loreley, w: Niemiecka ballada romantyczna 1963: 220)
Reńska deziluzja, Heidegger i Mickiewicz
W odczycie „Pytanie o technikę”, wygłoszonym w listopadzie 1953 roku, Martin Heidegger, ukazując zgubny wpływ techniki na współczesność, „lamentuje nad tym, co stało się z Renem jako miejscem człowieka”, jak to określa komentująca Heideggera w swej książce Miejsca, strony, okolice Hanna Buczyńska-Garewicz (Buczyńska-Garewicz 2006: 37). Sięgnijmy przeto do źródła, do eseju Heideggera, w którym wyrażony został na kanwie współczesnej percepcji miejsca motyw zagłady jakże bogatego w treści duchowe mitu „złotego Renu” – jednego z kluczowym obrazów romantyzmu niemieckiego. Kult techniki znamienny dla współczesnej cywilizacji spowodował, iż wytwarzająca prąd elektryczny hydroelektrownia na Renie, pisze Heidegger, zajęła miejsce innego rodzaju obrazów. Rzeka przedzielona elektrownią, będąca obecnie „rzeką w krajobrazie”, staje się swego rodzaju atrakcją turystyczną, wszakże przestaje być „tym” Renem: z baśni, mitów i poezji śnionych przez niemieckich romantyków. „Niesamowitość” współczesnej deziluzji mitu Renu ukazuje Heidegger w wymownym – jakże nierównorzędnym – zestawieniu: „«Ren» wbudowany w dzieło-elektrownię i «Ren» rozbrzmiewający z dzieła sztuki, hymnu Hölderlina pod tym samym tytułem” (Heidegger 2002: 18–19). Komentująca ów passus Buczyńska-Garewicz sugestywnie dopowiada Heideggerowskie rozpoznanie: „Ren jako miejsce człowieka staje się pustynią duchową, bo sens Renu ubożeje odarty z całej dawnej mitologii” (Buczyńska-Garewicz 2006: 38).
Warto w tym miejscu przypomnieć relację z listu Mickiewicza do Otylii Goethe z 16 grudnia 1829 roku, w którym pojawia się bardzo podobne przeciwstawienie Renu „romantycznego” Renowi odartemu z mitologii; tyle że u Mickiewicza winna jest skrzętna cywilizacja mieszczańska, niemiecka gospodarność spod znaku domków z zasadzoną obok nich kapustą i marchwią. Pisał Mickiewicz: „Nie potrafię ukryć przed Panią rozczarowania, jakiego doznałem, zwiedzając brzegi Renu. Ta rzeka arcyrycerska i arcyromantyczna stała się po mieszczańsku gospodarna. Topór cywilizacji nie pozostawił na wzgórzach ani jednego lasu, ani jednego drzewa godnego tej nazwy. Wszędzie winnice i winnice bez końca. Pan Goethe skarżył się kiedyś na monotonię łanów sycylijskich. Wasze germańskie winnice, nieruchome i jednakowe, wydały mi się tysiąc razy nudniejsze. Gdzieniegdzie pośrodku owych pól widzi się jeszcze starożytne zamki; tkwią tam jak jeńcy wojenni skazani na poniżającą pracę na roli, podczas gdy nowoczesne domki, pękate, gładkie, dobrze wybielone, podobne do poczciwych flamandzkich mieszczuchów, mnożą się wesoło wśród kapusty i marchwi” (Mickiewicz 1998: 620). Ach, gdzie są niegdysiejsze brzegi – chciałoby się sparafrazować melancholijny rytm Villona, co się stało z mitycznym, rycerskim Renem?
Czy Mickiewiczowski lament nie jest jednak przedwczesny?
W romantycznej wyobraźni wszakże Ren – i jako drugi biegun mitycznej geografii niemieckiego romantyzmu: Dunaj – to szczególne miejsce, to w Heideggerowskim sensie „okolica”. Mieszkanie bogów i ludzi, miejsce ich bycia. Rzeka, która jest oczywiście czymś więcej niż tylko rzeką. Tak jak Olimp jest czymś więcej niż górą. Jak zwięźle ujął ów antagonizm rzek Claudio Magris, wydobywając przy tym węzły dwu mitologii, których korzenie tkwią w starożytności germańskiej, w romantycznie rozpoznawanym średniowieczu: „Od czasów Pieśni o Nibelungach Ren i Dunaj przeciwstawiają się sobie i współzawodniczą. Ren to Zygfryd, męstwo i germańska czystość, wierność Nibelungów, rycerskie bohaterstwo i nieustraszona amor fati niemieckiej duszy. Dunaj zaś to Panonia, królestwo Attyli, wschodnia i azjatycka fala pochłaniająca w końcowej partii Pieśni o Nibelungach wartości germańskie […] Dunaj otacza często symboliczna aura antyniemiecka, to rzeka, wzdłuż której spotykają się, krzyżują, mieszają różne narodowości, nie jest on, tak jak Ren, mitycznym strażnikiem czystości rasy” (Magris 1999: 23). Dunaj, jak chciałby Hölderlin, to wehikuł spotkania Germanów z Dziećmi Słońca nad brzegami Morza Czarnego, to łącznik Niemiec i ducha dawnej Grecji. Dlatego w wierszu Wędrówka mówi się o „urzeczeniu Dunajem”, Ren zaś, „jeden z synów” matki Szwabii, ma przypisany inny los – przepada gdzieś daleko, niosąc w swych wodach myśl o dali, nieskończoności. Ren jest także symbolem siły, rzec by można, jest dumny w swej dynamice: nazwany „boską bestią” – „śmiało przeciera swój szlak” (Powrót do kraju, w: Hölderlin 2003: 165).
Postawmy przeto pytanie – jakich znaczeń nabierają fale Renu i ciemne tonie rzeki, która, jak się rzekło, jest czymś więcej niż rzeką? Romantyczny mit Renu wyrasta z Nibelungów i podróży szlakiem średniowiecznych zamków i ruin. To wszak z Nibelungów pochodzi wymowny symbol złota zatopionego w odmętach rzeki. Skarb, który Zygfryd zdobył tytaniczną mocą pokonując Nibelungów, pozostawał pod strażą karła Alberyka. Ale kiedy po śmierci Zygfryda jego zabójca Hagen i król Gunter nalegają, by wdowa po herosie Krymhilda przeniosła skarb z kraju Nibelungów nad Ren, rozpoczyna się krwawa historia przeznaczenia, pychy, zdrady, zbrodni i zemsty, będący fundamentem mitologii germańskiej. Ren Nibelungów pozostaje przy tym symbolem dwoistości dziejów, przejścia od epoki heroicznej, czasów męstwa, walki i honoru, do czasów dzikich, krwawych zbrodni sycących się zemstą, której należało wszak dokonać. Zygfryd i Krymhilda, Gunter i Brunhilda – przeglądają się w ich losach narodowe dzieje, epoka heroiczna i czasy nowsze, w których zagłada Burgundów wieszczy kres nadreńskiego królestwa, ale wszyscy bohaterowie rozpoznają swój los, często tragiczny, jako zdążanie ku śmierci, której nie można uniknąć, którą trzeba mężnie przyjąć. Oto źródło narodowej mitologii, oto specyfika germańskiego losu, splecionego nieodłącznie z Renem i ukrytym w jego wodach złotem. Średniowieczne mitologie rycerskie przepadły w historii, zaginęły w mrokach dziejów, wszakże pozostał po nich ślad w narodowym eposie, a ich widomym znakiem stały się zamki nad Renem – strażnicy dawnych dziejów i ich bohaterów.
Romantyczne mitologie, romantyczne podróże
Ale nie takie są początki historii i mitologii Renu, które piszą romantycy: Hugo i Hölderlin.
Ren jest zmienny, niepochwytny – należałoby właściwie mówić nie o jednej rzece, ale o wielu Renach. Jej źródła naznaczone są potrójnym chrztem, jak pisze Hugo, germańskim, rzymskim i francuskim. Celem Renu jest „rhei”, „rinnen”, płynąć, określa zgodnie z etymologiczną modą epoki autor Nędzników – „przebywa lasy i góry, dociera do Jeziora Bodeńskiego, daje susa w Szafuzie, okrąża tylne grzbiety Jury, toczy swoje wody skrajem Wogezów, przewierca łańcuch wygasłych wulkanów Taunusu […] napełniwszy mrowisko europejskie nieustannym szumem swoich fal, na który jakby składały się odgłosy odwiecznej waśni Południa i Północy, zmieszawszy w sobie wody dwunastu tysięcy dopływów, minąwszy sto czternaście miast, oddzieliwszy czy raczej podzieliwszy jedenaście narodów, toczy w swoim spienionym nurcie i miesza z jego łoskotem dzieje trzydziestu stuleci oraz trzydziestu ludów i ginie wreszcie w morzu”.
Ale to nie wszystko w próbie wykreślenia i uchwycenia jakiejś istoty, esencji tej rzeki w jej Opatrznościowym i historiozoficznym celu, właściwie niemożliwej do nazwania, pozostaje więc wyliczanie: „Rzeka-Proteusz; pas mocarstw, granica ambicji, hamulec zdobywców; żmija oplatająca olbrzymi kaduceusz, który nad Europą wznosi bóg Handlu; ozdoba i klejnot kuli ziemskiej; długa zielona grzywa Alp, spływająca aż do oceanu” (Hugo 1987: 302). To dlatego Wiktora Hugo zajmuje cały Ren, a nie jak w większości romantycznych peregrynacji jedynie środkowy odcinek rzeki, od Moguncji do Kolonii – „romantyczny” w pięknie mrocznych urwisk, z kipielą opływającą skały, ruinami i zamkami, widniejącymi wieżami katedr, winoroślą pnącą się po wzgórzach. Dla Hugo – tak jak dla wielu romantyków – podróż Renem to podróż przez historię, powrót do kolebki Europy jako wysiłku duchowego i projektu politycznego dwu narodów: Niemców i Francuzów. Mijane zamki, ruiny, to miejsca zawierające w sobie pamięć o przeszłości, są zarazem dziejami kształtowania się ducha ludzkości (Europy). Nadreńskie pejzaże to dla francuskiego podróżnika palimpsesty historii wrastającej w naturę, ślady i ruiny – znaki działań człowieka, zdarzeń historycznych, to niemi świadkowie historii (tamże: 323), w których przeistoczyli się z niegdysiejszych świadków zdarzeń. Nadreńskie zamki „widziały”, były „naocznymi świadkami”, „obserwowały”, „patrzyły” (tamże: 324) – spoglądają z góry na toczące się wody, owe pamiątki po nadreńskich możnowładcach, ślady stuleci wojen i projektów politycznych.
Wiktor Hugo kreśli swoją historię Renu, mając na uwadze dalekosiężny cel polityczny, pogodzenia Niemców i Francuzów, dla których to „wspólna” rzeka, tak w sensie mitologii narodowych, jak i w sensie politycznym jako rzeka przyszłego pojednania, nowej niemiecko-francuskiej Europy. Spojrzenie Hugo na Ren wydobywa zrazu charakter osobny rzeki jako żywiołu: „Długo patrzyłem na tę dumną rzekę, gwałtowną, ale nie rozhukaną, dziką, lecz majestatyczną” (tamże: 128). Ale Ren staje się dla niego – stać się może dla zwaśnionych wielkich, europejskich narodów – rzeką pojednania, godzenia przeciwieństwa. Rzeka symbolizuje więc sensy historiozoficzne – jest rzeką wojowników i myślicieli, a jego nurt „skłania Francję do ruchu”, tak jak szum „skłania Niemcy do marzeń” (tamże). Nic więc dziwnego, że Ren jest jakby summą wszystkich rzek, syntezą, zawierającą wszystko: szybkość Rodanu, głębokość Mozy, królewskość Dunaju czy baśniowość rzek Azji.
Swoistość Renu wyrasta z jego wulkanicznej genealogii – Hugo, wyróżniając cztery fazy historyczne Renu (pierwsza to wulkaniczne początki, druga – okres historii starożytnej, trzecia – epoka baśniowa, i czwarta – historia współczesna) podkreśli, jak ważne są owe wulkaniczne początki. Gigantyczne siły natury nadały przeto rzece jej charakter. Następnie zmieniła Ren rzymska kolonizacja, po której nastąpiła odmiana oblicza rzeki za sprawą chrześcijaństwa. I właśnie chrześcijaństwo wiąże Hugo z domeną legendy i baśni znajdujących na brzegach Renu swoje miejsce. Palimpsestowa historia Renu biegnie wedle rytmu, który Hugo oddaje w następujących słowach: „I kiedy obok rzymskich ruin, dziś już prawie niewidocznych, wznoszono z pięknego, nowego bazaltu saskie i gockie zamki, które dziś stoją w ruinie, okolice nadreńskie zapełniło mnóstwo baśniowych istot, z którymi bezpośrednio stykały się piękne panny i urodziwi rycerze; oready władające lasami, ondyny, władające wodami, gnomy władające wnętrzem ziemi” (tamże: 137) – i dalej Hugo wylicza owe fantastyczne postaci. Ale z takiego stricte romantycznego przeżycia historii wyrasta rytm i charakter podróży francuskiego romantyka w górę rzeki – kiedy ujrzał olśniewające wulkaniczne skały nad Wellmilch, z górującą ruiną, nie zawahał się przypomnieć „chłopskie” okropne historie, żyjącą do dziś legendę tego miejsca. Potrzaskane ruiny łączą się z legendą tudzież przekazem historycznym, ale ów przekaz jest tyleż historyczny, co legendowy, splatają się więc w organiczną całość bohaterowie opowieści: historyczny Falkenstein i jakiś olbrzym. Wiele takich historii zanotuje Hugo w swej podróży Renem.
Wszakże Ren to przede wszystkim dla Hugo rzeka opatrznościowa i rzeka symboliczna. Jak to rozumieć? Otóż Ren to granica Północy i Południa („Opatrzność uczyniła go rzeką-granicą; fortece czynią z niego rzekę-mur”; tamże) – „płynąc majestatycznie przez Europę spełnia swoją podwójną funkcję, rzeki wojny i rzeki pokoju” (tamże: 138), oznacza z jednego swego brzegu – siłę, z drugiego – radość; wykreślając w ten sposób dwa bieguny przyszłej syntezy europejskich dziejów, teraz rozdzielonych pierwiastków: romańskiego Południa i germańskiej Północy, Ren uzyskuje swą samowiedzę z woli Opatrzności. Jest także rzeką symboliczną: „W swoim spadku, biegu, obszarach, przez które przepływa, stanowi, jeśli można się tak wyrazić, obraz cywilizacji, której oddała i odda jeszcze tyle ważnych usług”. Bieg Renu – z „krainy orłów”, miasta papieży, Konstancji, do „miasta śledzi”, Rotterdamu – to symbol cywilizacji, symbol dziejów duchowych ludzkości, „która od myśli podniosłych, niewzruszonych, niedostępnych, świetlistych, olśniewających dochodzi do myśli szerokich, zmiennych, burzliwych, ciemnych, użytecznych, żeglownych, niebezpiecznych, niezgłębionych, co wszystko na sobie dźwigają i wszystko z sobą niosą, wszystko zapładniają i wszystko pochłaniają” (tamże: 141).
Inną mitologię Renu kreślił wcześniej Hölderlin, który tak jak Hugo, umieszcza początki Renu w pomroku dziejów.
Ren Friedricha Hölderlina to poetyckie marzenie i poetycka kosmogonia zarazem. Prapoczątek Renu ujrzany w poetyckim widzeniu. Oto rodzi się „najszlachetniejsza” z rzek w błagalnym i szalonym, mrocznym i złorzeczącym akcie odejścia od Matki-Ziemi i Ojca-Gromowładcy. Początek Renu to ciemna groza i od razu spętanie Losem; ów Los jest Tajemnicą i zapowiedzią przeznaczenia:
„I który tak szczęśliwie,
Na cudownych wyżynach
I z łona tak świętego,
Byłby jak Ren zrodzony?”.
(Ren, w: Hölderlin 2003: 193)
Ren, który marzy o wędrówce do greckich prapoczątków, do Azji, został wszakże przeznaczony do innych działań: jego szalony dynamizm, pęd początku, źródeł ustępuje spokojnej wędrówce „po niemieckiej krainie”.
„Bo na równinie Ren-Ojciec uprawia ziemię i żywi
Umiłowane dzieci
W miastach, które założył”.
(tamże: 195)
Zapamiętajmy – ta więź mityczna Ojca i dzieci jest ponowieniem greckiego mitu w niemieckich dziejach. Ren i miasta, które założył – oto istota przeznaczenia boskiej rzeki. Ren płynący przez krainy Germanii określa jej misję – w przyszłym spotkaniu ludzi i bogów. To dlatego mityczny Ren obrastać zaczyna w ludzi i bohaterów – półbogów. Musi – z wyroku Losu – porzucić swe młodzieńcze początki, bo tylko w ten sposób można przezwyciężyć chaos. Musi nauczyć ludzi, jak ciężkie bywa „brzemię radości” rozpoznania swego miejsca na ziemi, kiedy zdąża się ku spotkaniu z nieśmiertelnymi bogami. W świecie poetyckim Hölderlina Ren i inne rzeki rozpoznają swój metafizyczny los, są wszak „potomstwem Niebios”. W swym klasycznym studium Hölderlin i rzeczy przyszłe Hans-Georg Gadamer pisał o sensie Renu jako ujawnieniu odpowiedniości, a nie mglistej symboliki (znanej, dodajmy, z innych utworów romantycznych): „Spojenia i bruzdy nieba i ziemi są dla nas znakami losu; ludzkie dzieje bowiem, dzieje jednostki i dzieje narodów, nie tylko są przyporządkowane takim, wyrytym w naturze, znakom przeznaczenia, ale same są przeznaczeniem, spotkaniem ludzi i bogów, częścią dziejów boskich.” (Gadamer 2000: 170–171). „Bo nie na darmo rzeki płyną / przez suche ziemie”, czytamy z kolei w wierszu Ister Hölderlina (Hölderlin 2003: 233), bo ich wędrówka to połączenie rozdzielonego, w płynięciu dniem i nocą, w świetle słońca i blasku księżyca, by mogło dojść do ponownego spotkania dzieci Ziemi i Niebian w ich wspólnym przeżywaniu świata.
Lorelei i nocna podróż Renem
W mitologii Renu ważną rolę odgrywa romantyczna symbolika nocy księżycowej, marzenia i grozy śmierci. Wiąże się w balladach z przejętym z nadreńskich legend motywem Lorelei – stromej skały, w której na zamku mieszka „czarodziewa Loreley”, jak czytamy w balladzie Josefa von Eichendorffa, symbol mroku, śmierci i nieodwołalnych wyroków losu:
„Znasz mnie – – – Z tej stromej skały, hen,
Mój zamek cicho patrzy w Ren.
Już późny czas, już chłodem wieje – – –
Już nigdy z tej nie wyjdziesz kniei!”.
(J. von Eichendorff, Loreley, w: Niemiecka ballada romantyczna 1963: 220)
W wierszu Heinricha Heinego Lorelei nadreńska legenda nieodłącznie wiązana jest z nastrojem smutku, wyzwalanym przez majestatyczny nurt rzeki, a gdzieś na skale złotowłosa Lorelei śpiewa swą pieśń, przywodząc zasłuchanych na zatracenie:
„Coraz to ciemniej i chłodniej,
Spokojny płynie Ren –
Szczytom ostatnie śle ognie
Dogasający dzień.
Dziewica cudna – wysoko
Na skalny wyszła głaz,
Płonie klejnotów jej złoto
Lśni złotych włosów blask.
Czesze je złotym grzebieniem
I w tęskny zawodzi ton:
Bije melodia nad Renem
Jak czarodziejski dzwon.
Żeglarza, co łódką sunie,
Zniewolił dziki jej żal:
Już patrzy do góry, ku niej –
Oddany na łaskę fal.
Żeglarzu – twa łódka w końcu
Pryśnie o głazu skraj:
Swą pieśnią urzekającą
Zabija Lorelei…”.
(H. Heine, Lorelei, w: tamże: 280)
Warto dodać, że dla Wiktora Hugo „słynna skała Lurlei” to atrakcja i rozczarowanie; atrakcja, bo niezwykle położona skała „wygląda jak strzaskane schody, wznosi się niemal pionowo nad Renem” (Hugo 1987: 156), rozczarowanie – bo głos francuskiego podróżnika powtarza echo nie siedmiokrotnie, ale nie więcej niż pięć razy. „Oreada Lurlei” jest teraz znudzona.
W balladzie Clemensa Brentano Na Renie w jedną całość obrazową zespalają się w posępnych rozważaniach rybaka – duch zmarłej ukochanej, noc, mgły i nurt Renu owiany księżycem i promieniami gwiazd:
„I aż się pełnia wytoczy,
Aż błysną gwiazd promienie,
Czeka na swoją najmilszą,
By wozić ją po Renie”.
Podróż z duchem kochanki rychło staje się podróżą oniryczną, choć topografia średniowiecznych nadreńskich miast znajduje tu istotne miejsce w symbolice Renu:
„Pozdrawia stare wieżyce
I wiotkim swym ramieniem
Gwiazdek srebrzyste iskierki
Łowić by chciała w Renie.
[…]
Pędzą – i miasta wysokie
Z lewej i prawej strony
Mijają w pędzie – a w miastach
Biją rozliczne dzwony”.
(C. Brentano, Na Renie, w: tamże: 216)
Ten oniryczny pęd do śmierci i ze śmiercią – pośród zabarwionej krwią „sinej głębi” – nie może przynieść ukojenia po przebudzeniu. Żaden radosny świt z ptaszęcym – jakżeby inaczej – śpiewem i słońcem odbijającym się na wieżach katedr nie odsunie nocnej lekcji Renu; a Ren płynie jakby nic się nie wydarzyło – fala unosi łódkę ku morzu, czasem przeleci jaskółka, pozostała ciemna ballada, pamiątka tamtego spotkania.
W swej podróży Renem Hugo odwiedza wiele zamków i ruin, dociera do ruin Mäuseturm, pamiętnych dziecięcą reminiscencją usłyszanej posępnej baśni, bo Ren to baśń i ruina nierozłącznie ze sobą splecione, to ogromne w dziecięcej wyobraźni i snach wieże, kipiące wodne topiele, błyskawice rozdzierające chmury i mroczne, „średniowieczne” baśnie i legendy.
Bibliografia
1. Brentano Clemens, Na Renie, przeł. S. Zarębski, w: Niemiecka ballada romantyczna, 1963, opr. Z. Ciechanowska, Wrocław.
2. Buczyńska-Garewicz Hanna, 2006, Miejsca, strony, okolice. Przyczynek do fenomenologii przestrzeni, Kraków.
3. Byron Georg G., Wędrówki Czajld Harolda, przeł. J. Kasprowicz, w: tegoż, 1986, Wybór dzieł, red. J. Żuławski, t. 1, Warszawa.
4. Eichendorff Joseph von, Loreley, przeł. J. Gamska-Łempicka, w: Niemiecka ballada romantyczna, 1963, opr. Z. Ciechanowska, Wrocław.
5. Gadamer Hans-Georg, 2000, Hölderlin i rzeczy przyszłe, przeł. M. Łukasiewicz, w: tegoż, Rozum, słowo, dzieje, wybór, opr. i wstęp K. Michalski, Warszawa.
6. Heidegger Martin 2002, Pytanie o technikę, przeł. J. Mizera, w: tegoż, Odczyty i rozprawy, Kraków.
7. Heine Heinrich, Lorelei, przeł. S. Zarębski, w: Niemiecka ballada romantyczna, 1963, opr. Z. Ciechanowska, Wrocław.
8. Hölderlin Friedrich, 2003, Powrót do kraju, Ren, Ister w: tegoż, Co się ostaje, ustanawiają poeci, przeł. A. Libera, Kraków.
9. Hugo Wiktor, 1987, Ren, przeł. I. Rogozińska, przypisy i nota wydawnicza P. Hertz, Warszawa.
10. Krasiński Zygmunt, 1975, Listy do Delfiny Potockiej, opr. Z. Sudolski, t. 2 i 3, Warszawa.
11. Kraszewski Józef Ignacy, 1977, Kartki z podróży 1858–1864, przypisy i posłowie P. Hertz, t. 2, Warszawa.
12. Magris Claudio, 1999, Dunaj, przeł. J. Ugniewska, A. Osmólska-Mętrak, Warszawa.
13. Mickiewicz Adam, Listy. Część pierwsza 1815–1829, opr. M. Dernałowicz, E. Jaworska, Zielińska M., w: tegoż, 1998, Dzieła. Wydanie Rocznicowe, t. XIV, Warszawa.
14. Odyniec Antoni Edward, 1961, Listy z podróży, opr. M. Toporowski, wstęp M. Dernałowicz, t. 1, Warszawa.
15. Siemieński Lucjan, Do Renu, w: P. Roguski, «Jeśli nad Renem będziesz…». Ren i Kolonia w korespondencji Zygmunta Krasińskiego, w: Śladami romantyków. Profesorowi Zbigniewowi Sudolskiemu w osiemdziesiątą rocznicę urodzin, 2010, red. E. Kasperski i O. Krysowski, Warszawa.
16. Stiller Robert, 1974, Krymhilda. Opowieść rycerska o Nibelungach według średniowiecznego eposu, Warszawa.
Mapa Renu: http://www.bpb.de/fsd/flusskarten/rhein.html; dostęp 3 czerwca 2015.