Rzewuski Henryk
Iwona Węgrzyn

Rzewuski Henryk
Iwona Węgrzyn

Powieściopisarz, publicysta. Pseudonimy: Jarosz Bejła; H.R.; H. hr. R.; Rajmund Hreczka; Wojciech Rybka; Seweryn Soplica; cześnik parnawski; stary szlachcic litewski; Petroniusz Tetera; Teterowianin.

Informacje biograficzne. Urodził się 3 V 1791 w Sławucie na Wołyniu w magnackiej rodzinie jako syn Adama Wawrzyńca, kasztelana witebskiego, i skoligaconej z Radziwiłłami Justyny z Rdułtowskich. Początkowe nauki pobierał w konwikcie karmelickim w Berdyczowie, następnie przez trzy lata uczył się w instytucie wychowawczym księdza Nicole’a w Petersburgu, w l. 1806–1807 brał prywatne lekcje w Krakowie. Wziął udział w kampanii 1809 r. jako porucznik wojsk Księstwa Warszawskiego. W l. 1810–1811 przebywał w Szwajcarii, po powrocie mieszkał w Krakowie, na Wołyniu i w Petersburgu, gdzie został członkiem masonerii i współtwórcą loży „Orzeł Biały”. W 1818 r. udał się w następną podróż po Europie. Zwiedził Niemcy, Francję, Włochy, Anglię i Turcję. Na dłużej zatrzymał się w Paryżu, gdzie przez trzy lata uczęszczał na uniwersytet jako wolny słuchacz na wydziałach filozofii, prawa i literatury. W 1823 r. powrócił na Wołyń, skąd w 1825 r. wybrał się, zaproszony przez siostrę Karolinę Sobańską, na wycieczkę na Krym, w czasie której poznał Adama Mickiewicza. W 1826 r. poślubił Julię z Grocholskich. W l. 1829–1832 przebywał we Włoszech; w Rzymie ponownie spotkał Mickiewicza. Po powrocie do kraju osiadł w Cudnowie i został marszałkiem pow. żytomierskiego. Urząd piastował do 1836 r. W l. 1840–1850 był stałym współpracownikiem „Tygodnika Petersburskiego” i przewodził grupie konserwatywnych twórców skupionych wokół pisma, a określanych mianem „koterii petersburskiej”, „koterii tygodnikowej”, „koterii litewsko-wołyńskiej” lub „pentarchii”. U szczytu popularności, oprócz Rzewuskiego i Michała Grabowskiego, do grupy należeli: Ignacy Hołowiński, Józef Ignacy Kraszewski, Gustaw Olizar, Konstanty Podwysocki, Aleksander Przeździecki, Ludwik Sztyrmer. Do grona sympatyków zaliczali się w różnych okresach także: Kazimierz Bujnicki, Stanisław Chołoniewski, Placyd Jankowski, Michał Jezierski, Juliusz Strutyński, Konstanty Świdziński.

W l. 1845–1849 Rzewuski mieszkał w Petersburgu, prawdopodobnie wtedy popadł w poważne kłopoty finansowe, licząc na otrzymanie rządowej emerytury, podjął współpracę z rosyjską administracją. W 1850 r. przeniósł się do Warszawy, gdzie został urzędnikiem do szczególnych poruczeń przy namiestniku Iwanie Paskiewiczu. W 1851 r. założył „Dziennik Warszawski”, który miał być dochodowym, ale i ambitnym przedsięwzięciem wydawniczym, wzorowanym na prasie zachodnioeuropejskiej. Redaktorską przygodę zakończyło bankructwo pisma w 1856 r. W 1852 r. Rzewuski został radcą dworu, a rok później otrzymał odznaczenie za wierną służbę i został mianowany rzeczywistym radcą stanu. W 1856 r. powrócił do swego majątku Cudnów. W 1857 r. podróżował do Francji, gdzie dzięki swym siostrom Ewelinie de Balzac i Karolinie – wówczas żonie Jules’a Lacroix, nawiązał kontakty z elitą intelektualną. W 1865 r. zamieszkał w Dreźnie. Zmarł 28 II 1866 w Cudnowie.

Twórczość w kręgu krytyki. Największy sukces literacki przyniósł Rzewuskiemu zbiór opowieści Pamiątki JPana Seweryna Soplicy, cześnika parnawskiego, powszechnie uznanych za arcydzieło gatunku określanego jako romantyczna gawęda szlachecka. Zbiór ukazał się anonimowo w Paryżu (1839–1841), poprzedzony wstępem Stefana Witwickiego, następne wydanie paryskie zostało uzupełnione przedmową Stanisława Ropelewskiego.

Załamanie popularności Rzewuskiego przyniosła publikacja Mieszanin obyczajowych (1841–1843) – zbioru szkiców i obrazków rodzajowych odczytanych jako wyraz bezprecedensowego krytycyzmu autora wobec współczesnych mu Polaków oraz kultury polskiej. W dyskusjach szczególnie podawano w wątpliwość patriotyzm autora i jego niewiarę w możliwość odrodzenia się Polski. Pisane ze stanowiska skrajnie konserwatywnego Mieszaniny oburzyły opinię publiczną i sprowokowały wieloletnią debatę nad granicami lojalności wobec „rządu egzystującego” oraz przyszłością kultury polskiej. Utrwaliły także opinię na temat Rzewuskiego, który teraz był przeklinany i nazywany zdrajcą oraz przeniewiercą. Jednym z ubocznych efektów debaty stały się ostra polaryzacja stanowisk twórców literatury krajowej (polemistami Rzewuskiego byli m.in. E. Dembowski, F. Zieliński, G. Olizar, T. Szczeniowski) oraz włączenie do dyskursu publicznego refleksji nad dziedzictwem kultury sarmackiej. Rzewuski swe poglądy rozwijał i uzasadniał w następnych zbiorach szkiców publicystyczno-filozoficznych: Głos na puszczy (1847), Teofrast polski (1851), Wędrówki umysłowe (1851), Cywilizacja i religia („Dziennik Warszawski” 1851) czy w opublikowanych już po śmierci Próbkach historycznych (1868), a także w przypisach i wstępach do innych swych dzieł.

Mimo kontrowersji, jakie wzbudzały jego poglądy, Rzewuski cieszył się uznaniem współczesnych jako autor popularnych powieści historycznych, twórczo rozwijających tradycję walterskotowską i wzbogacających ją w kontuszowe tradycje sarmackie. W jego powieściowym dorobku szczególnie ceniony jest Listopad (1845–1846), uznawany za najlepszą polską powieść historyczną powstałą przed Henrykiem Sienkiewiczem. Karierę literacką Rzewuskiego zamyka publikacja wielotomowych fingowanych Pamiętników Bartłomieja Michałowskiego (1856–1857), które zostały przez współczesnych krytyków potraktowane jako apologia koniunkturalizmu i narodowego indyferentyzmu – choć dostrzegano ich podobieństwo do wciąż podziwianych Pamiątek, powieść zyskała miano symbolu ostatecznego upadku autora.

Tematy krytycznoliterackie. Włączenie Henryka Rzewuskiego do grona XIX-wiecznych krytyków literackich może wydać się ryzykowne. Przez współczesnych postrzegany był jako ceniony prozaik i wielce kontrowersyjny publicysta, sam zaś uważał się za moralistę, który piętnował współczesnych za odstępstwo od tradycji ojców. Na wagę tematów literackich w obrębie twórczości Rzewuskiego wskazuje jednak zbiór znajdujących się w Bibliotece Narodowej rękopisów dzieł, które nie zostały dopuszczone do druku przez carską cenzurę. Rękopisy te są niekompletne, czasem mocno zniekształcone przez cenzorskie ingerencje, ale nawet w tym ułomnym kształcie poświadczają duże zainteresowanie pisarza kwestiami szeroko rozumianej krytyki literackiej. Wiele spośród problemów w nich poruszonych znalazło swe miejsce w literackiej i publicystycznej twórczości Rzewuskiego.

Spuścizna krytyczna Rzewuskiego odbiega od standardu obowiązującego w literaturze krajowej poł. XIX w. Swą rolę widział on nie tyle jako autora recenzji i przeglądów zamieszczanych w prasie, ile moralisty, który na dzieła kultury patrzy z perspektywy etycznej i historiozoficznej. W świetle konserwatywnych poglądów Rzewuskiego, przedstawiającego się jako zaciekły przeciwnik kultury współczesnej i zdeklarowany apologeta dawnej Polski, konieczne okazuje się przedefiniowanie tradycyjnej atrybucji genologicznej jego publicystyki (Mieszaniny obyczajowe, Teofrast polski, Głos na puszczy czy Wędrówki umysłowe), czytanej do tej pory wyłącznie jako proza społeczna i polityczna. Wpisana w te dzieła refleksja na temat kultury okazuje się jednym ze stale obecnych wątków historiozoficznych rozważań na temat doświadczanego kresu cywilizacji. Rozpoznając swą współczesność jako „epokę konwulsyjną” – czas między odchodzącą przeszłością a jeszcze nieznaną przyszłością, Rzewuski zjawiska literackie opisuje jako konsekwencje i emanacje zachodzących procesów cywilizacyjnych. W kontekście europejskim takim momentem krytycznym był dla niego wybuch rewolucji francuskiej, w Polsce zaś triumf idei oświeceniowej, która pogrzebała dawną tradycję sarmacką. Dlatego z jednej strony Rzewuski tak bardzo interesował się kulturami „wyczerpanymi”: problemem „śmierci kultury” (Rzut oka na literaturę starożytną, w: Mieszaniny, t. 2) i utrwalał tradycje przedoświeceniowej kultury sarmackiej, a z drugiej strony podejrzliwie przyglądał się niedającemu się zaprzeczyć rozkwitowi współczesnej mu literatury polskiej (rozdziały Poezja narodowa Popularność literacka, w: tamże, t. 1). Te przeciwstawne zjawiska pisarz uspójniał, interpretując „wybuch” polskiego romantyzmu (który sam, będąc autorem Pamiątek Soplicy i wielbicielem twórczości Mickiewicza, współtworzył) jako przedśmiertny spazm, ostatni akt narodowej tragedii, poprzedzający ostateczne roztopienie się polskości w triumfującej Słowiańszczyźnie reprezentowanej przez Imperium Rosyjskie (tamże).

Rzewuski refleksję historiozoficzną łączył z uwagami o literaturze, na plan pierwszy wysuwając potrzebę dowartościowania przedoświeceniowej kultury sarmackiej oraz specyficznej tradycji oralno-performatywnej dostrzeżonej w bardach polskich, których symbolami uczynił: Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”, Benedykta Hulewicza czy Józefa Hohola i Adama Wąsowicza (Bardowie polscy, w: tamże). Ta właśnie tradycja miała mieć charakter źródłowy dla gawędy szlacheckiej. Ważnym wątkiem tych rozważań staje się tożsamościowy wymiar tradycji szlacheckiej postrzeganej przez Rzewuskiego jako tradycja narodowa: „Każdy naród tej ziemi ma swoje właściwe podania, które to sprawiają, że jest tym, a nie innym narodem. Każdy [naród] ma swoją poezję, filozofię, uczuciowość własną, tak jak historię i obyczaje, które z jego właściwych podań się rozwijają” (Listy z Warszawy, „Dziennik Warszawski” 1852, nr 303).

Ważnym nurtem swych rozważań uczynił obronę wartości i tradycji kultury sarmackiej: atakował współczesne sobie wynaturzenia kultury szlacheckiej (baragułów, skarnawalizowaną kulturę kontraktów), krytykował krzemieniecki typ nowoczesnej edukacji, dopominał się o sprawiedliwą ocenę jezuickiej Ratio Studiorum, zaściankowej szlachcie dającej poczucie dumy z własnej tożsamości, ale i poczucie przynależności do wielkiej tradycji kultury klasycznej. Był prekursorem zainteresowań epoką saską, jej kulturą prawną i instytucjami politycznymi; inspirował inicjatywy wydawania dawnych opowieści szlacheckich.

Przedmowy do wielu swych powieści Rzewuski potraktował jako ważną przestrzeń refleksji krytycznoliterackiej, np. w Zamku krakowskim, gdzie we wstępie objaśniał genezę własnej twórczości gawędowej (tu: problem tekstów „z nie swojej teki” i polemika z krytykami zarzucającymi mu nieoryginalność Pamiątek Soplicy), ale też formułował zarys definicji gawędy szlacheckiej. Powieściowe prefacje w postaci listów dedykacyjnych lub zwrotu do czytelników Rzewuski wykorzystywał także, by objaśniać swe stanowisko oraz kontynuować wszczynane polemiki. We wstępie do Rycerza Lizdejki pisał: „Zarzucano mi niejednokrotnie, że jestem umysłem wstecznym, że dlatego, że nigdy nie taiłem mojego wstrętu do tego ruchu umysłowego, który się przebija i w literaturze, i w stanie towarzyskim Zachodu Europy, ale nie idzie za tym, żebym roił sobie powrót dzisiejszego pokolenia do dawnej naszej obyczajowości, bo jakkolwiek przeszłość wpływać musi koniecznie na teraźniejszość, przecie teraźniejszością być nie może. Ani czasy upłynnione nie mogą się odnowić w tożsamości, ani rzeki powracać do swoich źródeł. Ale dlaczegoż nie szanować dawnych pamiątek i pogardzać tym, co nasi ojcowie miłowali” (Do prenumeratorów „Dziennika Warszawskiego”, w: Rycerz Lizdejko. Powieść z czasów panowania Jana Kazimierza, t. 1, 1851). W Przedmowie do Teofrasta polskiego (w formie listu adresowanego do L. Trypolskiego) Rzewuski rozważał kwestię relacji między pisarzem a publicznością literacką, a także zastanawiał się nad źródłami współczesnej „pisomanii utrwalającej swoje płody szkaradnym wynalazkiem Fausta, czy jak chcą nasi, Twardowskiego”. Zauważał: „Pisarzów można podzielić na dwie kategorie, bez względu na stopień ich wartości. Jedni piszą, bo nie mogą nie pisać. Jest to natura, która swoich praw koniecznie dopełnić musi, i w ciągu swojego zawodu niczym się nie zrazi. […] Drudzy piszą dlatego tylko, że tamci piszą: jak ta bajeczna żaba, która nogę nadstawia, dlatego że widzi, iż konia kują. Już część rzemieślnicza pisarstwa tak jest ułatwioną, że bez wielkiego zachodu można tom wyklecić” (Teofrast polski, w: Pisma, t. 3, 1851).

Najmocniej uwikłana w dyskusje krytycznoliterackie jest powieść Paź złotowłosy, czyli wieczory sułtana (ukończ. 1847, wyd. osob. 1858), której wstęp i pierwsze rozdziały stanowią z jednej strony rodzaj porachunku z „warszawskimi księgarzami”, z drugiej zaś próbę uzasadnienia przekonania o wyczerpaniu się możliwości powieści jako gatunku: „[…] powieściopisarstwo, nie tylko obyczajowe, ale nawet historyczne, wedle mojego zdania już się wyczerpało, albo przynajmniej jest tego bliskie. I na tym opieram moje przekonanie, że już i pierwsze, i drugie uformowało jakieś mizerne a płodne szkolarstwo, kolej, w którą wpada każda forma literatury, skoro już jest zużytą; a więc potrzeba szukać nowych form, inaczej publiczność nasza zaskorupieje w chińskiej głupocie. Coraz nudniejsze elukubracje wychodzą spod pras” (tamże, t. 1). Na planie fabularnym powieści Rzewuski umieścił złośliwy pamflet wymierzony w Kraszewskiego, którego sportretował jako posiadacza „fakundotypu” (nazwa nawiązuje do pseudonimu, jakim posługiwał się pisarz) – machiny pozwalającej mu w nieskończoność mnożyć swe teksty.

Miejscem istotnym dla twórczości krytycznej Rzewuskiego są też przypisy, którymi hojnie opatrywał swe rozprawy publicystyczne i powieści. Idąc śladem Waltera Scotta, przypisy wykorzystywał dla przekazania informacji – tłumaczył niejasne dla czytelnika terminy czy kontekst kulturowy, częściej jednak zamieszczał tam polemiki ze swymi krytykami, odnosił się do stawianych mu zarzutów bądź objaśniał swe stanowisko. W przypisach można znaleźć rzucane w trybie dygresji uwagi na temat zjawisk artystycznych: „W sztuce realizm nie może być dowolnie odłączony od idealizmu. I w tym geniusz artysty jest silniejszy od własnej jego woli” (Teofrast polski, t. 1), oraz komentarze do lektur: „Romanse Aleksandra Dumas i Eugeniusza Sue nie mają nic prawdy, nawet względnej: każdy jest zbiorem scen sztucznych, których efekt jest wyrachowany. W tych wszystkich figurach zamiast życia są poruszenia galwaniczne i to nie może być inaczej, bo ani jedna z nich nie jest oryginalną, wszystkie są przesadzone kopie typów już znanych w dawnym romansopisarstwie, w melodramatach, w Szekspirze, w Walter Scotcie i tak dalej. Są to reminiscencje obrobione z wielkim talentem i nic więcej. Jerzy Sand [George Sand], jakkolwiek wyraziciel i apostoł najohydniejszych doktryn, jest potężnym geniuszem. Wszystkie jego osoby są pełne życia, wszystkie u niego skutki nie wypływają z czegoś umówionego, ale z natury; u niego namiętności są szkaradne, a przecie logiczne. Zresztą jego styl, zawsze barwny i ognisty, często przypomina prozatorów francuskich wielkiego wieku” (tamże, t. 2).

Wstępy i przypisy do własnych dzieł stawały się przestrzenią dla komentarzy i polemik, których publikacji w pismach poświęconych literaturze wzbraniała Rzewuskiemu cenzura, a których ze względów ambicjonalnych nie chciał toczyć na łamach czasopism – uznawanych za „grunt” jego przeciwników.

Działalność krytyczna. Aktywność Rzewuskiego jako krytyka literackiego ogranicza się do kilku rozpraw opublikowanych w „Tygodniku Petersburskim” oraz cyklu Listów z Warszawy pisanych w l. 1852–1853 dla redagowanego przez siebie „Dziennika Warszawskiego”.

W l. 1840–1849 ogłosił w „Tygodniku Petersburskim” dziewięć artykułów, z czego większość można potraktować jako „koleżeńskie kontrybucje” członka „koterii petersburskiej” wspierającego przyjaciół po piórze (recenzje Witoloraudy J.I. Kraszewskiego i Stanicy hulajpolskiej M. Grabowskiego) czy doraźne korespondencje literackie. Za najistotniejszą wypowiedź krytyczną pisarza z tego okresu należy uznać artykuł Czy jest konieczną historyczna prawda w romansie („Tygodnik Petersburski” 1842, nr 98–100), gdzie objaśniając swoje stanowisko w kwestii powieści historycznej, Rzewuski kategorycznie deklarował: „Ja prawdę historyczną uważam za główną treść w romansie. Tło epoki powinno być użyczone domyślanym postaciom i niejako przelewać się w ich barwie. Jest to koloryt obrazu. Właściwąż, aby ten koloryt działał wspacznie na źródło, skąd sam nabiera blasku?” (tamże, nr 98). Pisane w formie listów Dzieje spółczesne („Tygodnik Petersburski” 1848, nr 97–100; 1849, nr 1) w eseistycznej formule podejmowały ważne dla konserwatystów kwestie pokoleniowego transferu tradycji. Rzewuski, powołując się na autorytet Mickiewicza, podkreślał znaczenie niedającej się zamknąć w wiedzę książkową tradycji narodowej: „Bo gdyby nauka czerpała się tylko nauczaniem urzędowym i książkami, nauki musiałyby kwitnąć wszędzie, gdzie są szkoły i księgozbiory, a jednak nic prawdziwszego nad to, co wyrzekł Niemeński wieszcz, że nadzwyczajni mężowie kunsztu i nauki nie wyszli z jakiejś szkoły, ale swoją wielkość wyrobili głębokim wtajemniczeniem się do wielkich podań swoich narodów” (tamże, nr 97).

Za najważniejszą i najspójniejszą wypowiedź krytyczną Rzewuskiego trzeba uznać cykl 10 Listów z Warszawy („Dziennik Warszawski” 1852, nr 12; 1853, nr 22 z przerw.). Listy były próbą nawiązania bliższego kontaktu z czytelnikami i w przystępnej, konwersacyjnej formule prezentowały krytycznoliterackie poglądy hrabiego. Specyfikę tego cyklu określa wybrana forma gatunkowa – listu, który oscylował między bliską gawędzie opowieścią o poznanych ludziach i przemyślanych problemach a rodzajem felietonistycznej medytacji nad współczesnością: „Miałem stosunki częstokroć ścisłe z największymi romantykami naszego stulecia, jako Byronem, Walterem Scottem, Puszkinem, Tieckiem, Wernerem, Mickiewiczem, Manzonim i zaręczam, że każdy z nich był głęboko uczonym, a co więcej, wielbicielem starożytnej literatury, że nieraz słyszałem, z jaką pogardą się odzywali o tych pseudopisarzach, którzy bez nauki, bez zgłębienia starożytności podszywali się pod ich mniemaną szkołę. Jeżeli romantyzm i klasycyzm mają oznaczać, że pierwszy dla dzieł sztuki żadnych praw ani przepisów nie przypuszcza, a drugi ma jakieś uzupełnione prawidła, których jeniuszowi nie wolno przekroczyć pod żadnym względem, i jedni, i drudzy przeciw takiemu zdaniu powstaną” („Dziennik Warszawski” 1852, nr 230).

Wyciągając wnioski z burzliwej dyskusji, jaka wybuchła wokół rozprawy Cywilizacja i religia, Rzewuski wyraźnie zmienił styl i konwencję wypowiedzi – nie prowokował ani nie pouczał już swych czytelników, a zapraszał do wspólnej refleksji nad obserwowanymi przemianami: „Dawniej pisarstwo było powołaniem lub przynajmniej usiłowało za takie uchodzić, stąd każdy pisarz musiał być koniecznie z jakiegoś względu moralistą. Publiczność była wyrozumiałą na ostrość pióra gromiącego jej zboczenia, bo czuła, że pisarz nie bronił zasad samowolnie przez siebie albo przez innego pisarza wymyślonych, ale opierał się na wierzeniach wszystkim wspólnych lub na podaniach niemniej świętych swojego społeczeństwa. Stawał więc w obronie nie własnej myśli, ale publicznego skarbu. Ale odkąd ten skarb moralny omalże nie rozproszonym został, namiętności dzienne publiczności przybrały pewną powagę, którą bezkarnie nie można naruszać. Czytelnicy domagają się od piszącego, żeby ich bawił, żeby im podchlebiał […]. Tym sposobem krytyka literacka zgasła, bo dotykając pisarza, choćby tylko chwilowo wziętego, tym samym obraziłaby publiczność, której miał szczęście się podobać […]. W tej anarchii intelektualnej pisarze przestali być skromnymi nauczycielami publiczności, a zostali jej pochlebcami” (tamże, nr 205).

Tematy podejmowane przez Rzewuskiego w Listach z Warszawy pozostają zasadniczo te same, co w przynoszących tyle kontrowersji tomach publicystycznych, wywód jednak został wyraźnie wzbogacony w pogłębioną refleksję nad znaczeniem literatury dla życia narodowego („Literatura narodu jest to kwiat rozwinięty z wszystkich jego sił umysłowych”, tamże, nr 302) oraz próbą opisu współczesnego życia literackiego: „Nie można zaprzeczyć, że w publiczności naszej jest dziś większa ilość czytających polskie książki niżeli przed pięćdziesiąt laty, że możemy pokazać trzech wieszczów, produkt nieznany dotąd na naszej ziemi, że mamy wielu pisarzy nie bez talentu, że […] kiedy w początkach niniejszego stulecia literaci omalże nie wyłącznie zajmowali się przekładem dzieł zagranicznych, teraz jawią się często pisma oryginale, a przynajmniej wprost nietłumaczone twory nam obce. A jednak pomimo tych zasobów literatura znacznie się zniżyła w opinii powszechnej” (tamże, nr 276).

Dopominając się o szacunek dla profesjonalnej i uczciwej krytyki literackiej: „Jakże tu ma być krytyka, kiedy każda, choćby najumiarkowańsza, jest przyjętą za pocisk osobisty, byle tylko rozbiór pisma zrobiła. A jednak krytyka jest tym dla literatury, czym sól dla kucharki” (tamże), postulując zacieśnienie współpracy między pisarzami z różnych regionów Polski, Rzewuski w Listach z Warszawy ujawnił zupełnie nowe oblicze. Można odnieść wrażenie, że redagując „Dziennik” i próbując wpływać na warszawskie życie literackie, chciał się sprawdzić w diametralnie innej roli niż zwykle – nie tradycjonalisty krytykującego wszelkie nowości, ale pisarza organizującego nowoczesny polski rynek wydawniczy; pisarza, który podejmuje się roli integratora środowiska.

Z jednej strony Listy z Warszawy są świadectwem dokonujących się w poł. XIX w. zmian w relacjach między twórcami, czytelnikami, wydawcami a kompetentną i sprofesjonalizowaną krytyką literacką: „Odkąd krytycy zaczęli siebie nazywać estetykami, krytyka literacka znikła. Wszystkie te dość rzadko jawiące się na świat rozprawy niby krytyczne są zbiorem jakichś ogólników o sztuce, istne komunały krążące po ulicach Berlina i Lipska, a które o pismach, jakie im posłużyły do tej rozprawy, istotnego wyobrażenia nie dają. W żadnym dzienniku tutejszym nie ma recenzji pism wychodzących, o co redaktorów obwiniać nie byłoby słusznie, gdyż połowa przynajmniej tutejszych autorów czuje, że ich pisma porządnej krytyki wytrzymać nie mogą, a więc każda krytyka, która nie będzie panegirykiem, koniecznie ich obrazi” (tamże). Z drugiej zaś zdają się one odsłaniać nieznane oblicze Rzewuskiego, człowieka trafnie diagnozującego zmiany statusu literatury w nowym kapitalistycznym świecie, a także przedsiębiorcy, który próbuje pogodzić wysoki standard wydawanej gazety z potrzebą kształtowania nowego typu czytelników – ludzi wykształconych, świadomych i krytycznych wobec zachodzących zmian. Na poły gawędziarska formuła listów, nasycenie ich pierwiastkami o charakterze autobiograficznym oraz intymność tego epistolograficznego wyznania czynią z Listów z Warszawy gatunkową hybrydę, która łączy felieton, pamiętnik intelektualny z wypowiedzią o charakterze programowym. Rzewuski zaś, jako człowiek pióra, wydawca, ale też zatroskany współczesnością konserwatywny myśliciel, staje się figurą niemal symboliczną. Zdaje się jednać świat dawnych tradycji literackich z wymogami nowoczesnej prasy, kulturę szlacheckiej prowincji z wielkomiejską, inteligencką i dalece już zdemokratyzowaną Warszawą, wreszcie nawet na poziomie wykorzystywanych gatunków literackich łączy tradycyjną gawędę i nowoczesny felieton. W jego przemyśleniach wybrzmiewa świadomość krytycznego momentu dziejów, w którym ważą się losy polskości: „Idzie o rzecz nader ważną. O to, żeby nasza literatura i poezja po tym swoim wybuchu raptownym nie oniemiały. Wszakże tak stało się z grecką po okresie Peryklesa, z rzymską po Auguście, włoską po Medyceuszach. Więcej podobnych przykładów przytoczyć by można, ale gdyby był tylko jeden, już ten przerażać by nas powinien. Bo jeżeli literatura nasza przestanie się rozwijać, cóż nam pozostanie?” (tamże, nr 278).

W ocenie dorobku krytycznego Rzewuskiego powinien zostać uwzględniony także, podkreślany przez wszystkich współczesnych, jego wybuchowy temperament. Niemal w każdą jego wypowiedź publiczną wpisany był agon. Rzewuski był prowokatorem i zaciekłym polemistą, przy czym nie były to wybuchy jego gwałtownego charakteru, ale świadomie wybierana postawa „ptaka, co własne gniazdo kala” (tematyzowana w Mieszaninach obyczajowych i wielu szkicach autobiograficznych). Tym samym krytycznej spuścizny Rzewuskiego nie sposób sprowadzać jedynie do konkretnych wypowiedzi, raczej winno się postrzegać ją jako rodzaj konsekwentnej postawy krytycznej.

Bibliografia

NK, t. 9; PSB, t. 34

Źródła:

Oświadczenie w sprawie „Pamiątek Soplicy”, „Tygodnik Petersburski” 1840, nr 75;

[rec.] „Witolorauda. Pieśń z podań litewskich” przez J.I. Kraszewskiego, „Tygodnik Petersburski” 1840, nr 94;

[rec.] „Stanica hulajpolska”, „Tygodnik Petersburski” 1842, nr 75–76;

Czy jest konieczną historyczna prawda w romansie, „Tygodnik Petersburski” 1842, nr 98–100;

List do Wydawcy „Tygodnika”, „Tygodnik Petersburski” 1845, nr 76;

List do M. Grabowskiego z powodu rozbioru „Listopada” pomieszczonego w oddziale VI „Athenaeum”, „Tygodnik Petersburski” 1847, nr 2–3;

List drugi z powodu rozprawy pana W[alerego] W[róblewskiego] w oddziale I nowego szeregu „Athenaeum” umieszczonej, „Tygodnik Petersburski” 1847, nr 68;

Dzieje spółczesne. List 1–2, „Tygodnik Petersburski” 1848, nr 97–100; 1849, nr 1;

Listy z Warszawy (I–XI), „Dziennik Warszawski” 1852, nr 125, 132, 146–147, 156, 205–206, 228–230, 249–253, 276–278, 287, 289, 302–303; 1853, nr 21–22;

Marzenia mieszkańca brzegów Teterowa, rkps BN sygn. 6038;

[b.t.] [możliwe, że to Uwagi o romansie], rkps BN sygn. 6039;

Myśli o rozwoju kultury i cywilizacji, rkps BN sygn. II 6040;

Myśli przelotne Teterowianina, rkps BN sygn. 6041;

Uwagi nad naszym obecnym stanem, rkps BN sygn. 6046;

O stosunkach literatury z historią, rkps BN sygn. II 6047;

Otia domestica, rkps BN sygn. 6050;

O autorach nowych szkoły filozofii katolicko-statystycznej. Hrabia de Maistre, vicehrabia de Bonald, ksiądz La Mennais, rkps BN sygn. I 6053.

Opracowania:

J.I. Kraszewski, Przedmowa, w: H. Rzewuski, Próbki historyczne, Paryż 1868;

Z. Szweykowski, Powieści historyczne Henryka Rzewuskiego, Warszawa 1922;

J. Łytkowski, Józef de Maistre a Henryk Rzewuski, Kraków 1925;

A. Bar, O apostazji politycznej Henryka Rzewuskiego, „Przegląd Współczesny” 1928, t. 27, nr 78;

T. Grabowski, Krytyka literacka w Polsce w epoce romantyzmu (1831–1863), Kraków 1931;

M. Straszewska, Czasopisma literackie w Królestwie Polskim w latach 1832–1848, cz. 1–2, Wrocław 1953–1959;

A. Zajączkowski, Henryk Rzewuski i jego „Dziennik Warszawski” (1851–1854), „Przegląd Nauk Historycznych i Społecznych” 1957;

M. Inglot, Poglądy literackie koterii petersburskiej w latach 1841–1843, Wrocław 1961;

W. Karpiński, Jakobin prawicy, „Twórczość” 1973, nr 12;

R. Ludwikowski, Henryk Rzewuski – anachroniczny apologeta złotej wolności szlacheckiej, Warszawa–Kraków 1975;

E. Tomaszewski, Prasa Królestwa Polskiego i Ziem Litewsko-Ruskich okresu międzypowstaniowego (1832–1864), Warszawa 1976;

J. Urbaniak, Konserwatyzm w poglądach społeczno-filozoficznych Henryka Rzewuskiego, Poznań 1979;

A.F. Grabski, Prywatne wyznania „jakobina prawicy”, w: tegoż, Troski i nadzieje. Z dziejów polskiej myśli społecznej i politycznej XIX wieku, Łódź 1981;

L. Bazylow, Polacy w Petersburgu, Wrocław 1984;

A. Ślisz, Henryk Rzewuski. Życie i poglądy, Warszawa 1986;

A. Waśko, Romantyczny sarmatyzm. Tradycja szlachecka w literaturze polskiej lat 1831–1863, Kraków 1995;

B. Bartnicka, O języku Henryka Rzewuskiego, Kielce–Warszawa 1996;

M. Inglot, Spowiedź kolaboranta. (O „Mieszaninach obyczajowych”), w: Pogranicze kultur, red. C. Kłak, Rzeszów 1997;

B. Bartnicka, O języku Henryka Rzewuskiego ciąg dalszy, Kielce 1998;

J. Tazbir, Wstęp, w: H. Rzewuski, Listopad, wstęp i oprac. J. Tazbir, Kraków 2000;

D. Kukuć, Stosunek „Tygodnika Petersburskiego” do myśli zaprzecznej Henryka Rzewuskiego, „Prace Polonistyczne” 2005, t. 60;

B. Szleszyński, Przymierzanie kontusza. Henryk Rzewuski i Henryk Sienkiewicz – najwybitniejsi twórcy XIX-wiecznego nurtu sarmackiego, Warszawa 2007;

K. Bartoszyński, O podmiotowości literackiej – nowe lektury dzieł Henryka Rzewuskiego, „Teksty Drugie” 2008, z. 8;

I. Węgrzyn, W świecie powieści Henryka Rzewuskiego, Kraków 2012; I. Węgrzyn, Konserwatysta wobec wyzwań nowoczesnego rynku prasowego. „Dziennik warszawski” Henryka Rzewuskiego, w: Romantyzm warszawski (1815–1864), red. O. Krysowski, Warszawa 2016;

T. Kłusek, Dwie koncepcje konserwatyzmu romantycznego: Krasiński i Rzewuski, Lublin 2020;

I. Węgrzyn, Wyczerpana tradycja. Szkice o literaturze polskiej XIX wieku, Warszawa 2021.