Wydany w 1962 roku tom Sól gromadzi wiele wierszy, które wchodzą w skład kanonu najdoskonalszych i najbardziej znanych utworów poetki – by wymienić tylko Rozmowę z kamieniem, W rzece Heraklita czy Wieżę Babel. Dominującą cechą tomiku, zwracającą od razu uwagę, jest niezwykła różnorodność zebranych tekstów. Każdy z nich wydaje się realizacją odrębnie pomyślanego konceptu poetyckiego. Zarazem, obok tych wielokształtnych form czytający z łatwością dostrzega konsekwencję myśli i logikę emocji, czyniące z tego zbioru tekstów spójną całość.
Podstawowym tematem Soli jest pojmowana w najróżniejszy sposób nieoczywistość – jako względność, pozór, przebranie rzekomej oczywistości, źródło paradoksu, jedyny pewnik. Nieoczywista bywa miłość, nieoczywistym jawi się poznanie, nieoczywista, płynna zdaje się natura bytu. Nie przypadkiem głównym żywiołem tego tomu jest woda, podstawowe pojęcie Heraklitejskiej filozofii. Dzięki wodzie możliwy staje się kontakt ze światem: „Jakie to lekkie w kropli deszczu. / Jak delikatnie dotyka mnie świat.” (Woda). Osiągnięte w ten sposób zmysłowe doświadczenie wszystkiego „cokolwiek kiedykolwiek gdziekolwiek się działo” nie ma jednak nic wspólnego poznaniem, którego domaga się intelekt: „Nie starczy ust do wymówienia / przelotnych imion twoich, wodo.” Żadna z nazw i żadne z pojęcie nie zdoła wyczerpać mnogości fenomenów. Mimo to (a może właśnie dlatego) poetka podejmuje próbę i nie waha się przedstawić jej daremnego efektu. Jest nim wiersz W rzece Heraklita, w którym wieczysta zmienność bytu uniemożliwia adekwatne nazwanie czegokolwiek, wymagałoby to bowiem – niewykonalnego – unieruchomienia. To dlatego „W rzece Heraklita / ryba łowi ryby, / ryba ćwiartuje rybą ostrą rybą, / ryba buduje rybę, ryba mieszka w rybie, / ryba ucieka z oblężonej ryby.”
Poznawcze ograniczenia człowieka, jego zależność od pośrednictwa pojęć raz po raz okazują się pułapką: „Historia zaokrągla szkielety do zera. / Tysiąc i jeden to wciąż jeszcze tysiąc.” (Obóz głodowy pod Jasłem). Posługiwanie się językiem skazuje nas na generalizacje (Przypowieść). „Prawdy ogólne”, towarzyskie konwencje, skostniałe rytuały – to wszystko oddziela nas od realności i od innych. Odkrycie nieoczywistości kontaktów międzyludzkich to temat Niespodziewanego spotkania i Wieży Babel. W obu wierszach w odmienny poetycko sposób powiedziane zostało to samo – porozumienie dwojga ludzi nie jest możliwe. Czy kiedykolwiek zaistniało? Czy też zawsze było fikcją? Na te pytania nie udziela Szymborska jednoznacznej odpowiedzi. W Niespodziewanym spotkaniu ułomny charakter kontaktu sygnalizuje seria metafor („Nasze tygrysy piją mleko. / Nasze jastrzębie chodzą pieszo. / Nasze rekiny toną w wodzie. / Nasze wilki ziewają przed otwartą klatką.”), ukazujących nienaturalne zachowania zwierząt oraz ich swoiste spospolicenie i „odpoetyzowanie” („małpy [otrząsnęły się] z natchnień, pawie z piór.”)
Szansą na spotkanie z innym, sugeruje poetka, jest osiągnięcie spontaniczności właściwej naturze. Niestety, potrafią tego dokonać tylko namalowane Kobiety Rubensa, ten, który śni (Sen) albo „wyrzeczeniec” (Clochard). Wywabieni raz „z wnętrza gatunku”, na zawsze „ubyliśmy zwierzętom” (Notatka), naszym „ubogim krewnym”, którzy wiedzą o nas wszystko, „chociaż się sobie nie kłaniamy” (Małpa). Motyw domyślnej wiedzy świata pozaludzkiego o człowieku pojawił się w poezji Szymborskiej wcześniej w tomie Wołanie do Yeti w utworze Dwie małpy Breughla. Z tej zewnętrznej perspektywy uderza głównie śmieszność zachowań homo sapiens. Staje się ona tematem aż kilku wierszy zbioru Sól. Chwila w Troi ukazuje, że warunkiem uczestniczenia w ludzkim świecie jest zgoda na sztuczność, a proces jej uczenia się rozpoczyna się bardzo wcześnie. Wstrząsającym odkryciem Szymborskiej jest rozpoznanie udziału nieautentycznych zachowań w miłości. Wydawałoby się, że nieszczerość staje się zagrożeniem dopiero wtedy, kiedy uczucia zaczynają przemijać. Pisała na temat poetka już wcześniej, w Wołaniu do Yeti w utworze Buffo, a w tomie Sól aż trzy wiersze (Bez tytułu, Złote gody, *** (Jestem za blisko…)) poświęca sprawie konwencjonalizacji gestów wśród osób najbliższych. Jednak pod przenikliwym spojrzeniem Szymborskiej teatralność okazuje się cechą każdej miłości.
W utworze Przy winie dokonuje poetka precyzyjnej i bezwzględnej analizy jedynego w swoim rodzaju theatrum rodzącego się uczucia: „Śmieję się, przechylam głowę / ostrożnie, jakbym sprawdzała / wynalazek. Tańczę, tańczę / w zdumionej skórze, w objęciu, / które mnie stwarza.” Spontaniczność zakochanych okazuje się wykalkulowanym („Mówię mu, co chce”) sposobem wywołania w drugiej osobie pożądanego wrażenia („A ja jestem urojona, / urojona nie do wiary, / urojona aż do krwi.”). Choć Szymborska zdaje się szczególnie uczulona na przejawy nieautentyczności, i potrafi zareagować na nie nawet drwiną (Konkurs piękności męskiej), jej obserwację pozbawione są intencji napiętnowania. Zauważa też te sfery istnienia, które bez pomocy sztuczności nie mogą się obyć – jak sztuka (Reszta, Koloratura), czy ludzka psychika (Ballada, Wizerunek). Godzi się nawet na nieautentyczność wspomnień: „Kaukaski orzeł szybuje / nad rekonstrukcją wąwozu, / złoto słońca nieszczere / fałszywe kamienie.” (Elegia podróżna). Dostrzeżenie nieautentyczności to raczej rewers tęsknoty za bezpośredniością, za „zmysłem udziału” (Rozmowa z kamieniem), który wytrwale stara się w człowieku, także w „swoim człowieku”, odnaleźć.
Spis treści:
Małpa
Lekcja
Muzeum
Chwila w Troi
Cień
Reszta
Clochard
Słówka
Elegia podróżna
Bez tytułu
Niespodziane spotkanie
Złote gody
Obóz głodowy pod Jasłem
Przypowieść
Ballada
Przy winie
Kobiety Rubensa
Koloratura
Konkurs piękności męskiej
Wieczór autorski
Nagrobek
Prolog komedii
Wizerunek
*** (Jestem za blisko…)
Na wieży Babel
Sen
Woda
Streszczenie .
W rzece Heraklita
Wiersz ku czci
Notatka
Rozmowa z kamieniem