„Spowiedź w drewnie”
Muszę poprzedzić moją spowiedź w klocku lipy wyznaniem jeszcze jednego grzechu: ten szkic
dramatyczny nie jest utworem całkowicie oryginalnym. Co prawda jego fabuła, jego sens, jak
również dramatis personae są owocem mojej wyobraźni, ale owoc ten wyciągnął zbyt wiele
soków z książki Tadeusza Seweryna, aby – choć daleko padło jabłko od jabłoni – wyprzeć się
swojego z nią powinowactwa. Zresztą nie tylko z nią: również i z balladą o Powsinodze
Zegadłowicza i z notatkami o Jędrzeju Wowrze Kozikowskiego.
Brak mi krótkiego, jednoznacznego terminu na określenie tych zależności. Nie jest to ani
adaptacja, ani pastisz, ani Rymkiewiczowe „imitowanie”. Kompilacja? Też nie. Już raczej
collage, tyle że to słowo wyjęte ze słownika malarskiego, nieliterackiego. Sądzę, że
najuczciwszym będzie stwierdzenie, że jest to utwór własny, inkrustowany mową Jędrzeja
Wowry, a zainspirowany przepiękną książką Tadeusza Seweryna o Świątkarzu Powsinodze.
J. W.