Świętochowski Aleksander
Grażyna Borkowska

Świętochowski Aleksander
Grażyna Borkowska

Pisarz, publicysta, działacz społeczny, redaktor. Pseudonimy i kryptonimy: A.; A.H.; A.S.; A.Ś.; A.Św.; Al.Ś.; Ari; As; Buraczkiewicz; D.; Dr; Dr A.S.; dr A.Ś.; Gezyasz; h.; H.; H.A.; Henryk Dołęga; H.D.; J.A.; Juliusz Polkowski; K.; Liber; m.; M.; N.; m.G.; Nauczyciel; O.; O. Remus; Okoński; Or.; Oremus; p.; P.; p.p.; P.P.; Poseł Prawdy; Red.; S.; S.S.; Stary Dziennikarz; w.; W.; W.O.; W. Okoński; Was; Wł. Okoński; Władysław Okoński; Wo.

Informacje biograficzne. Urodził się 18 I 1849 w Stoczku (Łukowskim) jako syn Feliksa i Michaliny ze Skupniewskich h. Belina. Uczył się w Kazimierzu, Siedlcach i Lublinie. W l. 1866–1870 studiował na Wydziale Filologiczno-Historycznym Szkoły Głównej. Po uzyskaniu dyplomu zaczął współpracę z „Przeglądem Tygodniowym”, czyniąc z tej gazety główny organ kampanii pozytywistycznej (współredagował tu felieton zbiorowy Echa warszawskie). W 1874 r., nie zrywając kontaktu z prasą Królestwa i nie zarzucając twórczości literackiej, wyjechał na studia do Lipska, gdzie w 1875 r. uzyskał stopień doktora filozofii (na podstawie pracy O powstawaniu praw moralnych, wyd. niem. 1876, pol. 1877). W Wigilię 1875 r. znalazł się w Krakowie, zabiegał tu bezskutecznie o posadę docenta na którymś z uniwersytetów galicyjskich (w tym czasie nawiązał współpracę z lwowskim „Tygodniem Literackim, Artystycznym, Naukowym i Społecznym”). W 1876 r. wrócił do Warszawy, gdzie przez dwa lata prowadził redakcję „Przeglądu Tygodniowego”. W sierpniu 1878 r. objął redakcję „Nowin” (tu: cykl felietonowy Listy z Paragwaju oraz Pamiętnik). W 1881 r. założył tygodnik „Prawda”, który redagował do 1902 r.; był autorem ważnych artykułów publicystycznych oraz felietonu Liberum veto podpisywanego: Poseł Prawdy. Choć był zwolennikiem jawności sfery publicznej, brał udział w życiu konspiracyjnym, przygotowując broszurę Stan ogólny Królestwa Polskiego (1891) pod pseudonimem T.L. (pierwsza wersja 1889 r.). W 1905 r. uaktywnił się politycznie, założył Związek Postępowo-Demokratyczny i został jego prezesem, a w 1906 r. – Towarzystwo Kultury Polskiej. Wydawał czasopisma „Kultura Polska” (1908–1912), „Humanista Polski” (1913–1915). Od 1910 r. dzielił czas między Warszawę a Gołotczyznę k. Ciechanowa (w 1930 r. zamieszkał tu na stałe), gdzie funkcjonowała założona przez Aleksandrę Bąkowską szkoła rolnicza dla dziewcząt („Krzewnia”); na podarowanej parceli Świętochowski zbudował szkołę dla chłopców („Bratne”). Obie placówki przekazano w 1920 r. państwu. W 1915 r. był razem z Józefem Weyssenhoffem i Henrykiem Konicem założycielem organizacji Klub Demokratyczny opowiadającej się za sojuszem z państwami koalicji. W wolnej Polsce stał się krytykiem kolejnych rządów, Piłsudskiego i sanacji; związał się z prasą prawicową – „Myślą Narodową”, „Gazetą Warszawską”, „Prosto z Mostu”, od 1931 r. incydentalnie drukował w „Wiadomościach Literackich” i prasie centrowej.

Był żonaty z Wandą Trzcińską, miał kilkoro dzieci: Maurycego, zmarłego w dzieciństwie, Aurelego, Ryszarda i Reginę, Zenona (zmarł przedwcześnie). Małżeństwo było nieudane i przez lata istniało tylko formalnie (separacja, brak zgody żony na rozwód). Po śmierci żony w 1932 r. poślubił Marię Żydowo, z którą był związany przez lata. Zmarł w Gołotczyźnie 25 IV 1938. Został pochowany na cmentarzu w Sońsku.

Obok twórczości publicystycznej uprawiał dramat (Niewinni, 1875; Helvia, 1876; trylogia dramatyczna Nieśmiertelne dusze, 1876–1878; Aspazja, 1885; Aureli Wiszar, 1888; Regina, 1899), pisał opowiadania (O życie, 1879; Klemens Boruta, 1880; Tragikomedia prawdy, 1893; Klub szachistów, 1894), powieści (Drygałowie, 1913–1914, wyd. osob. 1915; Nałęcze, 1929; Twinko, 1935–1936, wyd. osob. 1936), eseje (Dumania pesymisty, 1876, wyd. osob. 1877; Poeta jako człowiek pierwotny, 1896), rozprawy z historii filozofii (Wolter, 1878; O epikureizmie, 1880; Źródła moralności, 1912) i nauk społecznych (O prawach człowieka i obywatela, O prawach mniejszości, 1906, wyd. osob. 1907; Ofiarność obywatelska, 1911; Genealogia teraźniejszości, 1935, wyd. osob. 1936). Był autorem prac historycznych (Utopie w rozwoju historycznym, 1909, wyd. osob. 1910; Historia chłopów polskich w zarysie, t. 1–2, 1925–1928).

Wystąpienia bojowe. Niepodpisywane (na ogół) artykuły wstępne publikowane przez Świętochowskiego we wczesnych latach 70. na łamach „Przeglądu Tygodniowego” trudno nazwać wystąpieniami programowymi w dziedzinie literatury i sztuki. Nie znajdziemy w nich konkretnych postulatów ani jasnych idei przewodnich. Publicysta skupia się na wskazywaniu stanu kryzysowego, co miałoby zniechęcać użytkowników kultury do konsumpcji istniejącej produkcji literackiej. W artykule Pasożyty literackie („Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 29) autor przedstawia współczesnych sobie literatów jako gromadę ludzi niewykształconych, próżniaczych, nastawionych na poklask ze strony równie niewyrobionych odbiorców kultury. Wśród wielu gatunków „literackich pasożytów” wymienia humorystów korzystających z wątpliwej umiejętności bawienia tłumów i szkodników wyższej rangi, czyli „dystrybutorów opinii”, rozdających patenty na wielkość. Literatura jest drzewem, które oblazło plugawe robactwo – konkluduje. Poza Józefem Ignacym Kraszewskim nikt z żyjących nie ma szans na obronę przed bezpardonową agresją publicysty. W roli arbitrów pojawiają się romantyczni poeci, Juliusz Słowacki, Zygmunt Krasiński, Adam Mickiewicz, a także Maurycy Mochnacki, krytyk domagający się od twórców kultury poważnej refleksji intelektualnej. W następnym artykule Świętochowski wyjawia swoje stanowisko w kwestii przewodniej roli literatury; powinna iść o krok przed społeczeństwem, oswajając je z nadchodzącymi zmianami, postępem (Pleśń społeczna i literacka, tamże, nr 31). Niezależnie od poglądów własnych, wyznawanych w zaciszu domowym, literaci nie stają po stronie postępu, siejąc przesąd, bojaźń, obskuranckie poglądy, stosując uniki. „Tych genialnych wieszczów, którzy kamienieją na widok spustoszenia, jakie nauka w ich wycacanym świecie zrobiła, należy uważać jako szkodliwe owady, jako ostatki maruderów, których po kątach wystrzeliwać należy” (tamże).

W następnych artykułach krytyk wskazuje siły, które są zdolne odmienić bieg zdarzeń. Źródło zmian stanowią „młodzi”, w perspektywie publicysty – bezkompromisowi, otwarci, zdolni, przejęci ideałami pracy i gotowi podjąć wysiłek dla dobra ogółu. Ich przeciwnikiem jest zbiorowość „starych” uwikłana w układy, przywiązana do stereotypów, niezdolna do działania (My i wy, tamże, nr 44; Młodzi, „Przegląd Tygodniowy” 1872, nr 23; Starzy, tamże, nr 24). Świętochowski nie wierzy w harmonijną wymianę międzypokoleniową. Domaga się bezwarunkowej kapitulacji „starych”. Atakując młode pokolenie, „starzy” przypieczętowali swoją klęskę. Publicysta nie charakteryzuje żadnego z obozów, nie wymienia ani nazwisk, ani działań, które pozwalałyby na identyfikację stron. Wyjaśnia jedynie, że nie chodzi o młodość i starość w sensie wyłącznie metrykalnym. Młody wiekiem może być zarażony starością. Inkluzywne „my” to zbiorowość aktywnie wyznająca – bliżej nieokreślone – ideały postępowe, żywe, wolne od martwoty. Dopiero artykuły z 1872 r. wskazują na genealogię „młodych” ukształtowanych w Szkole Głównej i w redakcjach pism postępowych („Przegląd Tygodniowy”, „Niwa”, „Opiekun Domowy”, „Przyroda i Przemysł”). Publicysta różnicuje też zbiorowość „starych”. Obok ludzi aktywnych i ludzi całkowicie biernych, istniejących poza czasem, funkcjonuje grupa jednostek zawiedzionych, niespełnionych, jak można sądzić – przegranych w bojach z historią (przemilczane słowo: powstania), którzy kibicują nowemu pokoleniu, pokładają w nim nadzieje. Tych Świętochowski gotów jest obdarzyć szacunkiem, którego odmawia innym (Starzy).

Młodzieńcze wystąpienia publicysty stanowią czystą retorykę; nie ma w nich elementów programowych, następuje mniej lub bardziej radykalny podział sceny publicznej, wyjątkowo wyrazisty rytuał intronizacyjny, którego agresywność można tłumaczyć tylko reakcją, jaką wzbudzał.

Praktyka recenzencka i krytycznoliteracka. Jedynie w pierwszym dziesięcioleciu aktywności publicystycznej Świętochowski prowadził systematyczną działalność recenzencką (pisał także recenzje i komentarze teatralne, niekiedy relacjonował też wrażenia z wystaw malarskich). Bliska mu była literatura podejmująca poważne zagadnienia społeczne. Temperament krytyczny i niezależność intelektualna często brały górę nad założeniami ogólnymi, pozwalając na swobodę sądów uwolnionych od wpływu konkretnej doktryny. To różniło Świętochowskiego od innych krytyków, ściśle podporządkowanych linii pisma, w którym pracowali, lub wyznawanemu światopoglądowi. Publicysta nierzadko zaskakiwał surowością opinii na temat dzieła zgodnego z programem pozytywistycznym. Zdarzało się też, choć rzadko, że komplementował utwór ideowo indyferentny, nic niewnoszący do zasadniczego sporu światopoglądowego, jaki rozgorzał w Królestwie Polskim w latach 70. XIX w. między zwolennikami, umownie ujmując, „tradycji” i „postępu”.

Dobrym przykładem takiej strategii krytycznej jest m.in. recenzja powieści Elizy Orzeszkowej Cnotliwi. Publicysta ceni powieściowe ujęcie zjawiska moralności, dalekie od absolutyzowania cnót, pokazujące związek między etyką a uwarunkowaniami społecznymi. Ujęcie to, bliskie filozoficznym zainteresowaniom Świętochowskiego, nie znalazło jednak zdaniem publicysty właściwego rozwiązania artystycznego, zbudowanego wokół „jednego nikłego frazesu”, nieciekawych postaci, sprawiając, że powieść „w całym wykonaniu jest mdłą, nudną i pustą” („Cnotliwi” Elizy Orzeszko, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 26). O twórczości Orzeszkowej będzie pisał Świętochowski wielokrotnie: z szacunkiem, ale bez entuzjazmu, o co zresztą w jego przypadku było trudno. Chwalił Pana Grabę, dostrzegając ważne treści społeczne (zależność między życiem zbiorowości a sposobem wychowania jednostek), a także doskonałą realizację idei i pomysłu. Błędem psychologicznym było natomiast zdaniem publicysty przeciąganie relacji łączącej Kamillę z jej występnym mężem („Pan Graba”, powieść w 3. częściach Elizy Orzeszkowej, „Przegląd Tygodniowy” 1872, nr 32). Doceniał piękność Nad Niemnem, dystansował się jednak pośrednio od prawdziwości przedstawionego obrazu, pisząc: „Dajmy Nad Niemnem do przeczytania Zoli – roześmieje się i powie: romans na wyspie szczęścia!” (E. Orzeszkowa, „Nad Niemnem”, powieść, trzy tomy, „Prawda” 1888, nr 22).

W latach 70. Świętochowski obejmował recenzenckim okiem znaczną część bieżącej produkcji literackiej. Nie mógł (a może i nie chciał) ograniczać się do utworów najlepszych (najgłośniejszych). Recenzowanie twórczości słabej lub przeciętnej dawało wgląd w gust zwykłego czytelnika i w ambicje autorów aspirujących do popularności. Pozwalało też na wyrażenie sprzeciwu wobec literatury rozrywkowej, pustej, pisanej dla chleba. Powieść Edwarda Lubowskiego Aktorka nie tylko chwyta się modnego tematu, ale czyni to nieudolnie, skrótowo, w sposób pozbawiony logiki („Aktorka”, powieść Edwarda Lubowskiego, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 18). Recenzja nie jest wolna od argumentów ad personam: zdaniem publicysty autor powieści stanowi uosobienie przeciętności, która staje się również miarą jego obfitej produkcji literackiej. Recenzując Piękną Panią Kraszewskiego, krytyk powątpiewa, czy patologiczne sytuacje i patologiczne charaktery, które dostrzega w tym utworze, stanowią właściwy materiał na powieść, czy można napisać dobrą powieść rozumianą jako studium patologii („Piękna Pani”, powieść-studium J.I. Kraszewskiego, tamże, nr 34). Wątpliwość ta oddaje krytyczny stosunek publicysty do naturalizmu i szkoły pisarskiej Émile’a Zoli. Dobrym wykładnikiem tych zastrzeżeń jest komentarz odredakcyjny Świętochowskiego do entuzjastycznego wobec Zoli artykułu Józefa Freudensohna Naturalizm powieściowy wobec „anarchii warszawskiej” („Prawda” 1883, nr 22–23). Komentator zarzuca Zoli dogmatyzm, utrzymuje, że istnieje hierarchia tematów literackich; nie wszystkie zasługują na zainteresowanie i poważne traktowanie (Redakcja, [komentarz do:] J. Freudensohn, Naturalizm…, „Prawda” 1883, nr 23). Nie ceniąc w Zoli powieściopisarza i teoretyka powieści, Świętochowski szanował jego odwagę cywilną i bezkompromisowy udział w obronie Alfreda Dreyfusa; uważał, że sławny pisarz, szczególnie taki, który cieszy się uznaniem światowym, jest niejako powołany do obrony pokrzywdzonych (Liberum veto. Prądy zarazy, „Prawda” 1898, nr 4). Umiarkowane otwarcie na pozaideowe walory literackie (postawa nieczęsta u krytyków tej epoki) Świętochowski demonstruje w recenzji powieści Michała Bałuckiego Żydówka. Krytyk dostrzega podjęcie kolejnego modnego tematu, zauważa pogmatwaną i niewiarygodną fabułę, ale ulega „dziwnemu” – jak pisze – urokowi tej powieści, którą „czyta się z zajęciem, a kończy z prawdziwym zadowoleniem” („Żydówka”, powieść Michała Bałuckiego, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 20).

Struktura recenzji. Recenzje Świętochowskiego cechowały się określonym układem, specyficzną formą. Ich struktura miała własności „gatunkowe” stosowane również przez innych krytyków, ale miała też cechy osobnicze, własne. Ważny element recenzji stanowiło streszczenie utworu. Ponieważ Świętochowski omawiał głównie utwory prozatorskie, robiąc wyjątek dla kilku zaledwie poetów – Felicjana Faleńskiego, Marii Konopnickiej, Marii Bartusówny, Adama Asnyka, Heinricha Heinego w przekładzie na język polski (romantycy rodzimi pojawiali się we właściwej sobie roli), streszczał fabułę, wskazywał główne zawęźlenia akcji oraz epizody, które traktował na ogół jako zaburzenie jasnego biegu zdarzeń. Może się nawet wydawać, że przesadne skupienie uwagi na streszczeniu fabuły stanowi czasami unik pozwalający odsunąć od krytyka obowiązek oceny dzieła, którego ze względu na szacunek dla autora nie chciał deprecjonować (J.I. Kraszewski, Powieści historyczne, IV: „Masław”, „Przegląd Tygodniowy” 1877, nr 20; atrybucja niepewna). Uprzywilejowanie streszczenia w artykule krytycznym stanowi obiegowy rys recenzji pozytywistycznej. Nie jest natomiast obiegowe poprzedzanie recenzji właściwej omówieniem szerszego zjawiska, które znajduje swoje potwierdzenie (lub zaprzeczenie) w analizowanym utworze. Wyznaczony tak horyzont intelektualny może uchodzić za znak firmowy recenzji Świętochowskiego.

Profile, czyli portrety literackie. Znaczącym postaciom życia literackiego Świętochowski poświęcał obszerne omówienia ich biografii i twórczości. Jeśli nie liczyć szkolnego jeszcze szkicu o Sewerynie Goszczyńskim (Seweryn Goszczyński: szkic biograficzno-literacki, „Opiekun Domowy” 1871, nr 16–17), najskromniej wypada pierwszy artykuł z serii Profile skoncentrowany na Felicjanie Faleńskim, głównie zaś na omówieniu dwu zbiorków jego poezji – Kwiaty i kolce (1856) oraz Odgłosy z gór (1871). Ewolucję talentu Faleńskiego uznał krytyk za niekorzystną, a późną poezję – w przeciwieństwie do liryki opisowej pierwszego zbiorku – za pretensjonalną. Profil Faleńskiego nie zawiera żadnych informacji biograficznych i kontekstualnych (Felicjan (Faleński), „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 14). I tym się różni od następnych ogniw tego nieformalnego cyklu.

Znacznie pełniejszy, dociekliwszy wywód stanowi omówienie twórczości Narcyzy Żmichowskiej (Gabryelli). Po ogólnym przedstawieniu pisarki krytyk dokonuje szczegółowego rozbioru jej utworów (ukazały się w czterotomowym wydaniu w 1861 r.; trudno zatem wskazać bezpośredni powód zajęcia się tą właśnie postacią). I w tym szkicu brakuje informacji biograficznych, jedynie kobiecość Żmichowskiej znalazła się w polu widzenia krytyka: jego zdaniem obdarzona świetnym talentem Gabryella marnuje dary natury, nie mogąc ich zainwestować w – niedostępne wiedzy i doświadczeniu kobiecemu – tematy istotne, realne, społeczne. Tworzy z ulotnej materii marzeń i powoli przełamywanych dogmatów. Nie zna świata, odwołuje się więc do skromnych doświadczeń własnych, które przesyca dydaktyzmem, nadmiernie rozbudowaną wrażliwością religijną i pewnego rodzaju dziwactwem. Nie przekonują też Świętochowskiego eksperymenty formalne pisarki: narracje urwane, wątki niedokończone, rękopisy odnajdywane i gubione zaciemniają sens i nie trafiają prostą drogą do czytelnika. Mimo talentu milczenie Żmichowskiej wydaje się w tej sytuacji prawie naturalne (Gabryela. Narcyza Żmichowska, „Przegląd Tygodniowy” 1872, nr 14, 17–20).

Prawdziwym majstersztykiem jest (już bez wprowadzania tego terminu) „profil” Henryka Sienkiewicza. Autor szkicu kreśli wspólną genealogię pokolenia Szkoły Głównej, osobność Sienkiewicza w tym gronie, jego niestabilność światopoglądową, typową – zdaniem krytyka – dla wielu beletrystów, którzy mają upodobania, a nie zasady (Sienkiewicz przyszedł do literatury z „proporcem czerwonym”, ale w demokratyzmie pisarza można było bez trudu rozpoznać „żyłki szlacheckie”). Omówiwszy pierwsze utwory Litwosa, krytyk podkreślił rolę podróży amerykańskiej w kształtowaniu się talentu pisarza („wyjazd do Ameryki był dla Sienkiewicza rzutem niezmiernie szczęśliwym”). Nowy kontynent dostarczył pisarzowi niebagatelnego materiału obserwacyjnego, poza tym wyraźnie go zdemokratyzował, czego dowodem są ostre i krytyczne wobec rodzimego społeczeństwa Szkice węglem. Niedługo po powrocie do kraju Sienkiewicz dokonał rachunku strat i zysków i dramatem Na jedną kartę zgłosił swój akces do obozu konserwatywnego. Wybór przypieczętował powieścią historyczną Ogniem i mieczem, przeciw której krytyk wytacza rozmaite argumenty: po pierwsze, uznaje gatunek za źródło blagi, po drugie, ma poważne zastrzeżenia do prawdy historycznej w ujęciu Sienkiewicza, przedstawione wypadki nie mają genezy, po trzecie, opisy są realistyczne i barwne, ale rysunki postaci – fantastyczne i nieprawdopodobne (Henryk Sienkiewicz (Litwos), „Prawda” 1884, nr 28–32). Swego rodzaju dopełnieniem tego cyklu artykułów jest recenzja Potopu. Świętochowski dokładnie streszcza powieść, by wyprowadzić z fabuły wnioski radykalne; powieść maluje zupełne rozprzężenie obyczajów i pokazuje taką społeczność, w której istnienie wątpią etnolodzy: zbiorowość bez żadnej moralności (H. Sienkiewicza „Potop”, tomów sześć, „Prawda” 1887, nr 17). Zamknięcie zaś zmagań Świętochowskiego z Sienkiewiczem przynosi utrzymany w tonie apologii artykuł O Sienkiewiczu, w którym krytyk dokonuje paraleli między pisarzem historycznym a Janem Matejką, zauważając, że ich obrazy nie mają rysów prawdziwych, lecz zrodziły się z geniuszu „owładniętego bezmierną miłością ojczyzny i oczarowały cały naród” (O Sienkiewiczu, „Gazeta Warszawska” 1924, nr 294).

Najgłośniejszym bodaj echem w krytyce i pamięci czytelników odbił się „profil” Prusa (Aleksander Głowacki. (Bolesław Prus), „Prawda” 1890, nr 32–39). Po interesującym wstępie metakrytycznym, do którego powrócimy, krytyk nakreślił pewne fakty z biografii pisarza, zaznaczając, że był on raczej luźno związany ze środowiskiem pozytywistycznym i grał w nim rolę „kaznodziei zdrowego rozsądku” (tamże, nr 33). Talent Prusa rozwijał się powoli; w Listach ze starego obozu był przede wszystkim piewcą common sense’u, później gust pisarza przesunął się w stronę humoru, nie zawsze najwyższego lotu. Kłopoty babuni Świętochowski nazywa „zwitkiem dziecinnych konceptów w starokalendarzowym stylu”, zaś Pałac i ruderę – pierwszym ogniwem w łańcuchu Prusowskich „tragikomedii” (tamże). Pisząc o Prusie, krytyk stosuje strategię „ganić, chwaląc”. Docenia spostrzegawczość i dowcip pisarza m.in. jako felietonisty, który jednak zdecydował się publikować Kroniki tygodniowe w „Kurierze Warszawskim”, piśmie konserwatywnym raczej niż postępowym. Świętochowski przekonuje, że decyzja ta jest wyrazem ideowego zagubienia Prusa, a nie racjonalnej decyzji. Gatunkowo kroniki – zauważa krytyk – odpowiadają talentowi ich autora, którego umysł jest „zwinny”, ale „przyziemny” (tamże, nr 34). Podobnie jak opowiadania i nowelki uświęcające zmarginalizowanych, biednych, cierpiących bohaterów. Świętochowski zauważa, że realizm Prusa jest sui generis – tkwi w szczegółach. Im większa, bardziej rozbudowana forma, im ambitniejszy zamysł twórczy, tym więcej potknięć (Omyłkę określa krytyk jako „odrażający melodramat”, podziwia Anielkę, roztrząsa połowiczność sukcesu Placówki; tamże, nr 37). Ta cecha talentu Prusa, przyziemność, umiejętność kreślenia postaci charakterystycznych, zaważyła również na Lalce, szczególnie zaś na próbie naszkicowania mocnego charakteru, jakim miał być Wokulski. Rezultat nie sięgnął zamiarów; bohater Lalki pozostał postacią wewnętrznie sprzeczną, nieprzekonującą. W konkluzji artykułu Świętochowski zarzucił Prusowi bezideowość i fałszywą diagnozę rzeczywistości społecznej, do której rozpoznania od młodości aspirował. Prus odpowiedział polemiką Słówko o krytyce pozytywnej („Kurier Codzienny” 1890, nr 308, 310–316), prowokując Świętochowskiego do nowego cyklu polemicznego Unikat literacki („Prawda” 1890, nr 47–50). Krytyk zapewniał, że przystąpił do pracy z zamiarem dokonania życzliwej i bezstronnej charakterystyki warsztatu literackiego Prusa. Rękojmią jego działań była metoda Hippolyte’a Taine’a, który – zdaniem Świętochowskiego – wymaga nakreślenia znamiennych rysów omawianej postaci. Ani pochwała, ani krytyka, lecz zrozumienie wewnętrznych uwarunkowań warsztatu Prusa stanowiło więc cel artykułu. Inkrustując wypowiedź obszernymi cytatami z artykułu Prusa, Świętochowski odsuwał zarzuty, posługując się kpiną i ironią. Uznał, że poważny autor byłby wdzięczny za poświęcenie mu obszernego i – w jego mniemaniu – rzetelnego studium, a polemikę nazwał „wstrętną rozprawą” (tamże, nr 50).

„Profilem” jest też cykl artykułów składających się na sylwetkę Jana Lama (Jan Lam, „Prawda” 1886, nr 33–37), w której autor podkreślał związki pisarza z dziennikarstwem i jego talent satyryczny (talent karykaturzysty).

Nieco skromniejszy zamysł przyświecał omówieniu sylwetki Voltaire’a w stulecie jego śmierci (Jubileusz Voltaire’a, „Przegląd Tygodniowy” 1878, nr 23). Publicysta przypomniał krańcowo różne opinie na temat filozofa, jakie ujawniły się we współczesnej Francji z okazji jubileuszu (protest kleru wobec uroczystości urzędowych). Cytował też entuzjastyczną opinię markiza de Condorcet (pochodzącą prawdopodobnie z jego pracy Vie de Voltaire, 1789) i jeśli nawet tonował jej wymowę, to w pełni potwierdzał wielkość jubilata i jego zasługi nie tylko dla Francji, ale i dla Europy. Przyznał mu wyższość wobec Jean-Jacques’a Rousseau, którego koncepcjom przypisał wartość historyczną. Obaj myśliciele przygotowali mentalnie wielką rewolucję, Voltaire – od strony umysłowej, Rousseau – od strony społecznej (Stuletni jubileusz Rousseau, „Przegląd Tygodniowy” 1878, nr 27). Artykuły poświęcone Voltaire’owi i Rousseau sytuowały się na granicy dwu podgatunków publicystyki literackiej: profili, których pomysł i wykonanie zaczerpnął Świętochowski od Taine’a, a może także innych krytyków francuskich, oraz wypowiedzi okolicznościowej odnoszącej się do śmierci znaczącej osoby, czyli obituary.

Obituaries. Świętochowski żartował, że długi żywot, którego doświadczał, obliguje go do redagowania wspomnień pośmiertnych dotyczących bliskich lub znanych mu osób. Żegnał przedwcześnie zmarłego Józefa Szujskiego, rozpoznając w nim przeciwnika o najwyższych umiejętnościach, zaangażowanego w budowanie naukowej historiografii i nowej sceny politycznej, z której podstawami Świętochowski się nie zgadzał, ale wysiłek ten doceniał (Józef Szujski. (Wspomnienie pośmiertne), „Prawda” 1883, nr 7). Intrygujący jest szkic poświęcony Józefowi Bohdanowi Zaleskiemu. Krytyk uznał, że poeta przeżył siebie samego. Liryzm jego wierszy jest powierzchowny, a poglądy polityczne, zdaniem Świętochowskiego bliskie ultramontanizmowi, nie budzą zainteresowania (Józef Bohdan Zaleski. (Wspomnienie pośmiertne), „Prawda” 1886, nr 15–16). Po śmierci Kraszewskiego pisał, że ubył nie jeden, ale wielu w jednym. I szybko dokonywał podliczenia „kadr”, wymieniając zaledwie kilkoro powieściopisarzy, którzy i tak nie zastąpią mistrza w płodności (Liberum veto. Rozmyślania nadgrobne, „Prawda” 1887, nr 13). Kapitalnie charakteryzował Zygmunta Kaczkowskiego, postrzegając go jako typ „na wskroś polski”: „Demokrata, ale szlachecki, liberał, ale religijny, tolerant, ale z upodobaniami kastowości, radykał, ale wróg wszelkiej rewolucji” (Zygmunt Kaczkowski. (Wspomnienie pozgonne), „Prawda” 1896, nr 38). Zasługi Antoniego Gustawa Bema wyliczał z przekonaniem (Antoni Gustaw Bem. (Wspomnienie pośmiertne), „Prawda” 1902, nr 22). Serdecznie żegnał Piotra Chmielowskiego; przypomniał obiegową opinię na temat zmarłego wytykającą mu brak wrażliwości artystycznej. Świętochowski podtrzymywał to rozpoznanie, dodając wszakże, że w pracy krytycznej „nie chodzi wyłącznie o wybuchy podziwu lub obrzydzenia, o kiperstwo estetyczne”, to przede wszystkim szkoła umiejętności obejmująca chłodną analizę, powinowactwa, zależności – i w tej materii Chmielowski radził sobie świetnie (Piotr Chmielowski. (Wspomnienie pozgonne), „Prawda” 1904, nr 18).

Świętochowski jako teoretyk i historyk kultury. Trwanie „długiego dnia”. Świętochowski nie był historykiem literatury, od lat 80. XIX w. nie prowadził też systematycznej działalności krytycznej. Uwagi na temat konkretnych dzieł lub zjawisk stanowiły część felietonów z Liberum veto. Tym samym wypowiedzi na temat dawnej i współczesnej literatury włączały się w rozważania poświęcone kulturze, ewolucji społecznej, mentalności, prawidłowościom historycznym. Trudno w nich szukać przede wszystkim ocen krytycznoliterackich, często są to tylko lub aż przyczynki do dyskusji na tematy pozaliterackie albo argumenty w sporach natury ideowej (estetycznej, społecznej, politycznej). Okoliczności te nie odbierają znaczenia wypowiedziom, komplikują natomiast ich interpretację. Stopień aktualizacji podjętych tematów jest oczywiście różny: raz dominuje temperament polemiczny autora, innym razem – jego wiedza i badawcza dociekliwość, a jeszcze innym – czysty podziw wyrażany mimo wszelkich różnic i zastrzeżeń. Zwykle jednak miernikiem oceny jest współczesność, pozytywistyczny rodowód krytyka, który szuka w kulturze prawd o wartości społecznej wyrażonych jasno, przejrzyście, zrozumiale. Wspomnienie o Kochanowskim (Liberum veto, „Prawda” 1884, nr 38) jest okazją do kpin ze współczesnej poezji: „Żadna wołowa skóra nie zmieściłaby tych banialuk, jakie wyśpiewali i wyśpiewują idealni kuzynowie Apollina na warszawskim bruku” (tamże), a także wyrazem niechęci do galicyjskich uniwersytetów, które zdaniem publicysty windowały na katedry ludzi średnich zdolności (opinia na temat R. Pilata), pomijając innych (np. P. Chmielowskiego). Obszernie komentując korespondencję Jana Śniadeckiego Listy w sprawach publicznych od r. 1788 do 1830 pisane wydane z autografów przez Kraszewskiego (1878), dziwił się, że dla astronoma ważniejsze były kwestie uczelniane niż ogólnopaństwowe (Listy Jana Śniadeckiego, „Przegląd Tygodniowy” 1878, nr 32), być może wyrażając tak swój stosunek do elit oświeceniowych. Kuźnicę Kołłątajowską, scharakteryzowaną w monografii Władysława Smoleńskiego Kuźnica Kołłątajowska, studium historyczne (1885), Świętochowski określił jako jedno z nielicznych źródeł polskiej myśli liberalnej (Kuźnica Kołłątajowska, „Prawda” 1885, nr 41–42).

Najciekawsze są wypowiedzi na temat romantyków, Świętochowski nie ma wobec nich kompleksów, są dla niego postaciami wybitnymi, ale historycznymi, w sensie weberowskim „odczarowanymi”, poddającymi się racjonalnej ocenie. Omawiając pracę austriackiego publicysty Wilhelma Goldbauma Entlegene Kulturen (1877), krytyk akceptuje wyrażone w niej opinie, podziwia ich trafność, wynosi ponad rodzimą historię literatury, która negliżuje pisarza i przedstawia go w szlafroku (za taką książkę uważa monografię A. Małeckiego o J. Słowackim). Świętochowski szczególnie dużo miejsca poświęca fenomenowi Zygmunta Krasińskiego, pobożnego heglisty, który skomplikowaną architektonikę niemieckiego filozofa usiłował przenieść do poezji. „Nigdzie heglowska dialektyka nie zrządziła tyle szkody, ile między Polakami, których, nie wyłączając Cieszkowskiego i Libelta, na świętoszków zamieniła”, zauważa (Z polskiego Parnasu, „Przegląd Tygodniowy” 1877, nr 25). Krasiński popadł w ortodoksję narodową i religijną; wytrwał w niej do końca. Mickiewicz porwany przez mistycyzm, któremu autor Irydiona nie uległ – zamilkł. Krasiński nie jest nowatorem i nie jest mistrzem formy, a jednak postawienie go obok Mickiewicza i Słowackiego nie stanowi pomyłki. Historiografię Krasińskiego krytyk nazywa utopijną i wspaniałą, podniesienie sprawy narodowej do rangi sprawy boskiej – imponuje (tamże, nr 25). Idąc za Goldbaumem, Świętochowski przypomina casus Aleksandra Fredry, komediopisarza oskarżonego o nienarodowość, który naznaczony „klątwą” przez jednego z wczesnych rewolucjonistów sceny literackiej (S. Goszczyńskiego) usunął się w cień, ale tworzył dalej, zostając – wprawdzie po śmierci – autorem wybitnym i docenionym.

Świętochowski był szczególnie wyczulony na zgodność sposobu życia z ideałami literackimi, na jedność prawdy i poezji (świadczy o tym np. artykuł Tołstoj i tołstoizm, „Prawda” 1904, nr 43, dystansujący się wobec Apostoła ubóstwa, arystokraty żyjącego w dostatku). Zdaniem krytyka pośród rozmaitych pisarzy „narodowych” tylko biografia Mickiewicza spełnia warunek pełnej zgodności prawdy życia i prawdy poezji. Dlatego uwielbienie Polaków dla autora Dziadów jest tak bezgraniczne, tak zasłużenie wyjątkowe (Liberum veto. Dla Mickiewicza, „Prawda” 1897, nr 12). Krytyk powtórzy tę opinię bez zastrzeżeń, z niespotykaną u niego dziecinną ufnością i wiarą, w jubileuszowym wspomnieniu przygotowanym na 50. rocznicę śmierci poety (Pamiętnik. Rocznica, „Prawda” 1905, nr 45–46). Charakteryzując korespondencję romantyków, a konkretnie wydawane systematycznie przez Leopolda Méyeta (w l. 1893–1909) listy Słowackiego, Świętochowski podkreślał ich podniosły ton, nieustające oddanie sprawom zbiorowości. Zwraca uwagę stosunek publicysty do towianizmu. Świętochowski, indyferentny religijnie, być może ateista, nazywał towianizm obłędem, ale dostrzegał w mistycyzmie romantycznej diaspory siłę ducha tworzącą „najwspanialszy obłęd w dziejach literatury powszechnej” (A. Świętochowski o listach wielkich romantyków, „Tydzień”, dod. „Kuriera Lwowskiego” 1898, nr 51).

Z tego samego punktu widzenia, wyznaczonego przez jasno sformułowane ideały kulturowe i społeczne, Świętochowski oceniał modernizm. Rozumiał, że piękny obraz mocniej zapada w duszę czytelnika niż czysta idea; oczekiwał jednak od utworów wybitnych wrażeń trwalszych od dystrakcji estetycznych (Liberum veto. Idee w sztuce, „Prawda” 1899, nr 1). Nie odmawiał niektórym dziełom i autorom przełomu wieków oryginalności i talentu; z zastrzeżeniem wobec pornograficznej wyobraźni akceptował Stefana Żeromskiego, doceniał Stanisława Wyspiańskiego, choć ganił za niejasność, dostrzegał walory dzieł Wacława Sieroszewskiego, Gustawa Daniłowskiego, Andrzeja Niemojewskiego, zarzucał im natomiast rozmijanie się z oczekiwaniami społecznymi, niezrozumiałość, mglistość, manieryzm: „Młode pokolenie dzwoni na jutrznię odrodzenia, ale społeczeństwo, zebrawszy się na nabożeństwo, odprawiane przez reformowanych kapłanów, widząc czarowniczy sabat i widząc jakieś niezrozumiałe pokrzyki, rozumie tylko, że dawny kult umiera i nowy po nim nastąpi” (Znaczenie ostatniej fali w sztuce, „Prawda” 1903, nr 43). Krytyk wyrażał nadzieję, że po burzy nastanie słoneczny i orzeźwiający dzień (tamże). Dopóki tak się nie stanie, osoby głośno wypowiadające swój sprzeciw wobec niezrozumialstwa nowej sztuki będą się narażać na miano kabotynów (Głos kabotyna, „Prawda” 1904, nr 3). Artykuł Znaczenie ostatniej fali w sztuce sprowokował reakcję Stanisława Brzozowskiego, który dał wyraz rozczarowaniu, jakie wywołały słowa szanowanego przedstawiciela starej generacji, jedynego zasługującego na podziw i uwielbienie. Brzozowski przyznawał się do pewnego pokrewieństwa ze Świętochowskim, co odpowiadało zresztą ocenom późniejszych historyków kultury: „Poseł Prawdy jest nam wzorem ducha, który nie zniżył nigdy swej myśli, nie zwęził i nie okaleczył swego czynu. Młoda Polska potrafi wytrwać przy tym wzorze – choćby nawet wbrew wszystkim i wbrew samemu swemu wzorodawcy. Samotności nasze są różne, lecz pomimo to mogą być w różności swej jednako piękne” (List otwarty do Posła Prawdy, „Głos” 1903, nr 44). Replikując, Świętochowski stwierdzał, że współczesna poezja rozmija się z oczekiwaniami cywilizacyjnymi; jest powrotem do muzycznych efektów poezji dawnej, a przez swój wysoki estetyzm sytuuje się poza zasięgiem demokratyzującego się społeczeństwa (Odpowiedź, tamże, nr 46). Reakcja krytyka po przedwczesnej śmierci Brzozowskiego była bardzo powściągliwa: „Był to duży, ale chory talent” (Po śmierci S. Brzozowskiego, „Kultura Polska” 1911, nr 6).

Istnieje pewien rozdźwięk między prywatnymi ocenami Świętochowskiego na temat twórczości modernistów a jego wypowiedziami oficjalnymi. Zwykle dzieje się odwrotnie; to, co się mówi głośno, jest wygładzoną formą tego, co myślimy naprawdę. W tym przypadku te opinie prywatne są znacznie pochlebniejsze od publikowanych, tak jak gdyby krytyk odmawiał sobie przyjemności wygłoszenia otwartej pochwały. W listach do Żeromskiego obdarzał adresata komplementami („Prześliczny talent Wasz”, pisał w korespondencji z 27 XII 1899, BN akc. 17 2018/39), zachwycając się głównie opowiadaniami młodszego kolegi, które – jak można wnioskować z daty listów – znał, zanim ukazały się drukiem m.in. w „Prawdzie” (Tabu, „Prawda” 1896, nr 41–42; list z 8 VII 1896, tamże).

Publikując utwory (niektórych) modernistów, krytyk nie przestawał przed nimi przestrzegać. Nowa fala w sztuce to według niego awantaż postaci i działań narzucanych siłą odbiorcom: „Niedawno ktoś wydobył z ukrycia lub zapomnienia utwory C[ypriana] Norwida i ogłosił je za arcydzieła literatury polskiej, wychłostawszy jej historyków za to, że go należycie nie ocenili, dotąd jeszcze trwają obchody bezgranicznej i bezkrytycznej czci dla Wyspiańskiego, wzbił się nagle pod niebiosa hymn uniesień dla J. Słowackiego, a zwłaszcza dla jego Króla-Ducha; wydawnictwo »Chimery«, będące prawdziwym rogiem obfitości dla rymów mistycznych, uznane zostało za pomnikowe, nawet tak potężną, w duchowym swym kształcie wyraźną postać jak Mickiewicz przetopiono w ogniach obecnej doby i odlano według nowej formy (Monsalwat)” (Nastrojowość naszego czasu, „Kultura Polska” 1908, nr 6). To, że tak łatwo przyjmują się prądy i kierunki emanujące niejasnością, mistycyzmem, brakiem logiki, wypływa, po pierwsze, z naśladowania obcych wzorów (głównie francuskich), po drugie – ze słabego treningu umysłowego rodzimego społeczeństwa, które – nie znając właściwie nauki – łatwo ulega wierze w fałszywych bogów (tamże). Miarą rzeczy pozostawały dla Świętochowskiego lata 70. i 80. XIX w., kiedy młodzi pozytywiści popełniali swoje „zbrodnie”: tłumaczyli i wydawali dzieła naukowe, zachęcali do nadganiania cywilizacyjnych zapóźnień. Literatura i prasa przełomu stuleci nie spełnia swego zadania. Naukę popularyzuje się ze stanowiska „szkolno-podręcznikowego”. „Dlatego ogół roznamiętnia się artyzmem, a nudzi się i straszliwie ziewa przy źródłach wiedzy” (Artyzm i nauka, „Prawda” 1899, nr 14).

Metoda, styl, język i zadania krytyki. Krytyka literacka nie była głównym zajęciem intelektualnym Świętochowskiego. Teoretycznym uwarunkowaniom jej roli i funkcji publicysta nie poświęcał zbyt dużo miejsca. O sposobie realizowania zadań krytycznych dowiadujemy się raczej z praktyki dziennikarsko-eseistycznej niż z ustaleń teoretycznych. Publicysta przyjmował, że rolą krytyka jest informowanie społeczności czytającej o wartości (lub braku wartości) dostarczonego jej dzieła („Skrupuły”, powieść przez Kazimierza Chłędowskiego, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 36). Poczucie obowiązków wobec publiczności oraz irytacja z powodu działań ad usum Delphini serwowanych dorosłym czytelnikom powodowało, że Świętochowski piętnował nieuczciwych edytorów, którzy poprawiali dzieła autorskie, odrzucając treści ich zdaniem niemoralne lub anachroniczne – działalność inkwizytorska dosięgła utworów Łukasza Górnickiego, Ignacego Krasickiego i in. (Nadużycia edytorów, „Przegląd Tygodniowy” 1878, nr 19).

Dopiero 1890 r., przynoszący gruntowne omówienie twórczości Prusa, wyzwolił w publicyście potrzebę ściślejszego przemyślenia i wyrażenia założeń krytycznych. Mieściły się one w oryginalnie pojętym wzorcu Taine’owskim, tj. w dążeniu do opisu reguł rządzących twórczością analizowanego pisarza, które tłumaczyłyby skłonność do konstruowania przez niego określonych fabuł, sytuacji, bohaterów. Świętochowski tak właśnie pojmował rolę krytyki – wyjaśnianie pewnych prawidłowości typowych dla tego, a nie innego twórcy. Wyjaśnianie, które jedynie wtórnie mogło zawierać elementy oceny (np. przez odniesienie do wzorcowego poety czy utworu), prymarnie stanowiłoby opis konkretnego przypadku, podobny do opisu przyrodnika klasyfikującego gatunki roślin lub zwierząt (Aleksander Głowacki. (Bolesław Prus). I, „Prawda” 1890, nr 32). Ujęcie to tylko z pozoru dawało akces do humanistyki zredukowanej, podszytej dominacją przyrodoznawstwa. W rzeczywistości uwalniało krytyka od konieczności sytuowania analizowanego dzieła w hierarchii estetycznej, która każe wybierać między klasycyzmem a romantyzmem, między jednym kierunkiem a drugim. Ujęcie opisowe pozwala na utrzymywanie otwartego rejestru zjawisk artystycznych, bez uporczywego obstawania przy rozwiązaniach zastanych: „Żaden inny myśliciel nie ulega w tym stopniu co krytyk artystyczny naiwnemu złudzeniu, że natura objawiająca się również – jak rzekliśmy – w sztuce wyczerpała już swoje pomysły i że pozostaje już tylko badać, porządkować i formułami związać postacie jej dotychczasowe” (tamże). Formuła Taine’a w ujęciu Świętochowskiego znosiła tę dolegliwość: każdy utwór był klejnotem i zasługiwał na uwagę; krytyk powinien wskazać jego pierwiastki składowe i zasadę krystalizacji (tamże). W innym tekście polemicznym dodawał: „Z wszelkich metod krytycznych najwłaściwsza wydaje mi się ta, której zasady dał H. Taine, a która wzorem nauk przyrodniczych nie mierzy autorów opatentowanym łokciem, nie wtłacza ich w formy szablonu, nie urządza literackiej superrewizji, nie chwali i gani, lecz przyjmuje tę rację bytu, jaką sami sobie wytworzyli, wykrywa ich rysy znamienne, ocenia ich siły, tłumaczy i objaśnia” (Unikat literacki, „Prawda” 1890, nr 47). W przypadku Świętochowskiego metoda krytyczna nawiązująca do paradygmatu naukowego i przyrodniczego nie stanowiła ograniczenia, nie zmuszała do zestandaryzowanych poszukiwań, lecz przeciwnie – przynosiła wolność dociekań ujętych w formułę respektującą integralność dzieła. Uwalniała też od tromtadracji krytycznej nakazującej obowiązek uwznioślenia przedmiotu badań; na przekłamania tego rodzaju były narażone zdaniem publicysty przede wszystkim prace biograficzne, w polskiej krytyce na ogół nierzetelne, oparte nie na faktach, lecz na „kokonach legend, zmyśleń i plotek” (Powieści biograficzne, „Prawda” 1896, nr 23).

Refleksję na temat natury poety i poezji przynosi rozprawa Poeta jako człowiek pierwotny (1896), w której publicysta buduje paralelę między animizmem charakteryzującym człowieka pierwotnego a wyobraźnią poetycką, która w podobny sposób odwołuje się do obrazów materii ożywionej (nierzadko uczłowieczonej). Punktem wyjścia były teorie XIX-wiecznych antropologów, m.in. Edwarda Tylora, Charles’a Letourneau, Henry’ego Lewisa Morgana, Friedricha Maxa Müllera, Macaulaya Hutchesona Posnetta, którzy badali społeczeństwa pierwotne; materiałem poddanym analizie była poezja Mickiewicza, Słowackiego, Goszczyńskiego, Krasińskiego, Zaleskiego, Kornela Ujejskiego i Marii Konopnickiej. Świętochowski uznał, że poeci wykorzystują pokłady animistycznej wyobraźni tkwiącej w języku. I że ta własność jest tożsama z poetyckością, choć istnieje także w języku codziennym. Myśl autora biegnie tym samym tropem co rozpoznania Giambattisty Vica, filozofa włoskiego oświecenia przeżywającego swój renesans w epoce modernizmu.

Świętochowski był nazywany czasami hetmanem albo papieżem pozytywizmu. Przypisywana mu władczość nie wynikała jedynie z rozmachu intelektualnego, rzetelnej, wciąż pogłębianej erudycji. Była też funkcją stylu: rozległej frazy, śmiałych porównań, zaskakujących metafor, misternych aforyzmów. Wszystkie te własności stawiały przed czytelnikiem pewien pułap wymagań i trudności, którym musiał sprostać, by móc podążać za mistrzem. Ten zaś nie oszczędzał ani odbiorcy, ani bohaterów swoich wypowiedzi. Nie stronił od kpiny, ostrego dowcipu, gryzącej ironii. Był mistrzem polemik, ale przede wszystkim wyróżniała go pewność siebie zbudowana na wierze w siłę rozumu i jasną wizję kultury.

Na ogół styl Świętochowskiego, także styl jego rozpraw krytycznych, ceniono wysoko. Z aprobatą, a nawet z zachwytem pisali o języku Posła Prawdy – Wilhelm Feldman, Władysław Prokesch, Adam Dobrowolski, Samuel Sandler, Maria Brykalska i in. Weryfikował te opinie Stefan Kołaczkowski (studium międzywojenne, wyd. 1968); zdaniem badacza styl Świętochowskiego – artystowski, dialektyczno-retoryczny – przegrywał w porównaniu z dziełami Aleksandra Brücknera, Cezarego Jellenty, Antoniego Potockiego.

Podsumowanie. Krytyka literacka uprawiana przez Aleksandra Świętochowskiego była zgodna z jego poglądami społecznymi i filozoficznymi; nie była jednak ich mechanicznym urzeczywistnieniem. Publicysta cenił literaturę wysoką, która niesie wyraźny przekaz ideowy, zbieżny z kierunkiem rozwoju cywilizacji. Kierunki te wyznaczała myśl zbudowana na filozofii przyjętej przez pozytywistów. Nie akceptował literatury, która rozwijała jedynie stronę estetyczną dzieła. Uważał ją za „bezcelową” (Smutna literatura, „Prawda” 1900, nr 7). Był jednym z najzagorzalszych przeciwników hasła „sztuka dla sztuki” (tamże). Ale był też przeciwnikiem literatury rozrywkowej, epatującej czytelnika oklepanymi fabułami, tanią erotyką. Łączył ten kierunek rozwoju sztuki z oddziaływaniem kultury francuskiej, której bieguny wyznaczał z jednej strony Zola, z drugiej – Alexandre Dumas syn, pośród autorów zażywających sławy przykład literata wyjątkowo „ograniczonego” (Po śmierci A. Dumas, „Prawda” 1895, nr 49). Niechęć do erotyki, połączona z mizoginizmem Świętochowskiego, była jednym z mierników jego stosunku do literatury współczesnej i w jakiejś mierze ciążyła na jego wypowiedziach krytycznych wyrażających m.in. niezgodę na modernizm.

Dysponując z pozoru dość wąsko określonym idealnym modelem dzieła literackiego (literatura wysoka, zorientowana społecznie, „racjonalna”, odwołująca się do współczesnej wiedzy o kulturze i cywilizacji), publicysta nie popadał w schematyzm. Jego najlepsze prace krytyczne („profile” i gatunki pokrewne) realizowały myśl o integralności dzieła literackiego i jego związkach z biografią autora, aktywowaną z umiarem, inteligentnie, bez uporczywego genetyzmu (sylwetka Prusa i późniejsza polemika z nim). Integralność zakładała też wysoki poziom oczekiwań estetycznych; nikt ostrzej niż Świętochowski nie wyśmiewał utworów „słusznych”, ale nudnych, źle skonstruowanych, o czym mogła przekonać się np. młoda Orzeszkowa.

Świętochowski był nie tylko pozytywistą, był również liberałem. Trudno powiedzieć, czy nieposkromione prawo do wolności słowa było źródłem (wielu wątpliwych i zaskakujących) wolt ideowych, jakie zaczęły się u niego przed I wojną światową. Nie zaznaczyły się w jego krytyce literackiej, bo w późniejszym okresie prawie jej nie uprawiał.

Bibliografia

NK, t. 15; PSB, t. 51

Źródła:

Felicjan (Faleński), „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 14;

[rec.] „Aktorka”, powieść Edwarda Lubowskiego, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 18;

[rec.] „Żydówka”, powieść Michała Bałuckiego, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 20;

[rec.] „Cnotliwi” Elizy Orzeszko, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 26;

Pasożyty literackie, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 29;

[rec.] „Piękna Pani”, powieść-studium J.I. Kraszewskiego, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 34;

[rec.] „Skrupuły”, powieść przez Kazimierza Chłędowskiego, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 36;

My i wy, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 44;

Seweryn Goszczyński: szkic biograficzno-literacki, „Opiekun Domowy” 1871, nr 16–17;

Gabryela Narcyza Żmichowska, „Przegląd Tygodniowy” 1872, nr 14, 17–20;

Młodzi, „Przegląd Tygodniowy” 1872, nr 23;

Starzy, „Przegląd Tygodniowy” 1872, nr 24;

[rec.] „Pan Graba”, powieść w 3. częściach Elizy Orzeszkowej, „Przegląd Tygodniowy” 1872, nr 32;

[rec.] J.I. Kraszewski, Powieści historyczne, IV: „Masław”, „Przegląd Tygodniowy” 1877, nr 20;

Z polskiego Parnasu, „Przegląd Tygodniowy” 1877, nr 24–25;

Nadużycia edytorów, „Przegląd Tygodniowy” 1878, nr 19;

Jubileusz Voltaire’a, „Przegląd Tygodniowy” 1878, nr 23;

Stuletni jubileusz Rousseau, „Przegląd Tygodniowy” 1878, nr 27;

Listy Jana Śniadeckiego, „Przegląd Tygodniowy” 1878, nr 32;

Józef Szujski. (Wspomnienie pośmiertne), „Prawda” 1883, nr 7;

Dwa bukiety poetyczne, „Prawda” 1883, nr 23–24;

Henryk Sienkiewicz (Litwos), „Prawda” 1884, nr 28–32;

Wspomnienie o Kochanowskim, „Prawda” 1884, nr 38;

Kuźnica Kołłątajowska, „Prawda” 1885, nr 41–42;

Maria Bartusówna, „Prawda” 1885, nr 42;

Józef Bohdan Zaleski. (Wspomnienie pośmiertne), „Prawda” 1886, nr 15–16;

Teatr, „Prawda” 1886, nr 20;

Jan Lam, „Prawda” 1886, nr 33–37;

Rozmyślania nadgrobne, „Prawda” 1887, nr 13;

[rec.] H. Sienkiewicza „Potop”, tomów sześć, „Prawda” 1887, nr 17;

[rec.] E. Orzeszkowa, „Nad Niemnem”, powieść, trzy tomy, „Prawda” 1888, nr 22;

Wystawa sztuk pięknych, „Prawda” 1888, nr 29;

Aleksander Głowacki. (Bolesław Prus), „Prawda” 1890, nr 32–39;

Unikat literacki, „Prawda” 1890, nr 47–50;

Po śmierci A. Dumasa, „Prawda” 1895, nr 49;

Poeta jako człowiek pierwotny, Kraków 1896;

Powieści biograficzne, „Prawda” 1896, nr 23;

Zygmunt Kaczkowski. (Wspomnienie pozgonne), „Prawda” 1896, nr 38;

Kim jest Asnyk?, „Prawda” 1896, nr 51;

Dla Mickiewicza, „Prawda” 1897, nr 12;

Nowy talent, „Prawda” 1897, nr 48;

A. Świętochowski o listach wielkich romantyków, „Tydzień”, dod. „Kuriera Lwowskiego” 1898, nr 51;

Prądy zarazy, „Prawda” 1898, nr 4;

Idee w sztuce, „Prawda” 1899, nr 1;

Artyzm i nauka, „Prawda” 1899, nr 14;

Smutna literatura, „Prawda” 1900, nr 7;

[rec.] Gustaw Daniłowski, „Z minionych dni”, „Prawda” 1902, nr 5;

Antoni Gustaw Bem. (Wspomnienie pośmiertne), „Prawda” 1902, nr 22;

Znaczenie ostatniej fali w sztuce, „Prawda” 1903, nr 43;

Odpowiedź, „Prawda” 1903, nr 46;

Głos kabotyna, „Prawda” 1904, nr 3;

Piotr Chmielowski. (Wspomnienie pozgonne), „Prawda” 1904, nr 18;

Tołstoj i tołstoizm, „Prawda” 1904, nr 43;

Pamiętnik. Rocznica, „Prawda” 1905, nr 45–46;

[rec.] „Dzieje grzechu” S. Żeromskiego, „Kultura Polska” 1908, nr 4;

Nastrojowość naszego czasu, „Kultura Polska” 1908, nr 6;

Literatura polska w cyfrach, „Kultura Polska” 1908, nr 7;

Co się komu podoba, „Prawda” 1910, nr 8;

Po śmierci S. Brzozowskiego, „Kultura Polska” 1911, nr 6;

O Sienkiewiczu, „Gazeta Warszawska” 1924, nr 294;

Literacki rodowód kinematografu, „Kurier Warszawski” 1927, nr 8;

Herezje i paradoksy, „Wiadomości Literackie” 1937, nr 14;

Wspomnienia, oprac. i wstęp S. Sandler, Wrocław 1966;

Wybór pism krytycznoliterackich, t. 1–2, wyb. S. Sandler, wstęp i przypisy M. Brykalska, Warszawa 1973.

Opracowania:

J. Ochorowicz, Portrety psychologiczne A.Ś. [A. Świętochowski], [ok. 1878], Ossolineum, rkps 13 357 I;

A. Dobrowolski, A. Świętochowski publicysta, „Niwa” 1896, nr 1;

S. Demby, Bibliografia pism Aleksandra Świętochowskiego (1867–1897), Kraków 1899;

W.F. [W. Feldman], Świętochowski-Krzywicki, „Krytyka” 1902, t. 2, z. 9;

I. Matuszewski, Sztuka i histeria społeczna, „Tygodnik Ilustrowany” 1902, nr 28;

W. Prokesch, Aleksander Świętochowski (1867–1907), „Nowa Reforma” 1907, nr 523;

S. Demby, Aleksander Świętochowski. W 60. rocznicę działalności literackiej i społecznej, „Kurier Warszawski” 1927, nr 315;

Z. Dębicki, Aleksander Świętochowski, w: tegoż, Portrety. Seria I, Warszawa 1927;

B. Suchodolski, Stanisław Brzozowski i Aleksander Świętochowski, „Ruch Literacki” 1932, nr 4;

E. Breiter, Aleksander Świętochowski, „Wiadomości Literackie” 1938, nr 20;

J. Kulczycka-Saloni, Aleksander Świętochowski 1849–1938, w: Literatura polska w okresie realizmu i naturalizmu, t. 2, red. J. Kulczycka-Saloni, H. Markiewicz, Z. Żabicki, Warszawa 1966;

T.J. Żółciński, Wspomnienia papieża pozytywistów, „Twórczość” 1967, nr 1;

S. Kołaczkowski, Artystyczna i publicystyczna działalność Aleksandra Świętochowskiego, w: tegoż, Pisma wybrane, t. 1: Portrety i zarysy literackie, oprac. S. Pigoń, Warszawa 1968;

M. Brykalska, Wstęp, w: A. Świętochowski, Wybór pism krytycznoliterackich, wyb. S. Sandler, wstęp i przypisy M. Brykalska, Warszawa 1973;

S. Sandler, O centrum pisarstwa Aleksandra Świętochowskiego, w: For Wiktor Weintraub, The Hague 1975;

M. Brykalska, Wstęp, w: A. Świętochowski, Aforyzmy, wyb., wstęp M. Brykalska, Warszawa 1979;

B. Mazan, Współpraca Aleksandra Świętochowskiego z lwowskim „Tygodniem”. Autorstwo „Listów z Niemiec” i „Listów z Krakowa”, „Rocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza” 1982–1983, R. 17–18;

M. Brykalska, Aleksander Świętochowski. Biografia, t. 1–2, Warszawa 1987;

M. Głowiński, Trzy młodopolskie manifesty literackie, „Pamiętnik Literacki” 1995, z. 2, przedr. w: tegoż, Ekspresja i empatia. Studia o młodopolskiej krytyce literackiej, Kraków 1997;

B. Mazan, Mistrzostwo stylu przywódcy „młodych” i jego zainteresowania stylem wypowiedzi, w: Świętochowski i rówieśnicy. Kotarbiński, Urbanowska, Zalewski, red. B. Mazan, Z. Przybyła, Częstochowa–Łódź 2001;

D. Kalinowski, Aforyzm, myśl, tekst programowy. O krytyce literackiej Adolfa Dygasińskiego, w: Polska krytyka literacka w XIX wieku, red. M. Strzyżewski, Toruń 2005;

D.M. Osiński, Aleksander Świętochowski. Biografia myśli, Warszawa 2011 (rozdz. 1);

M. Sadlik, Wobec modernizmu. Aleksander Świętochowski jako krytyk literacki, w: Aleksander Świętochowski, red. K. Stępnik, M. Gabryś, Lublin 2011.