23. To jedno

Tonacja emocjonalna ostatnich pięciu wersów utworu zdaje się szczególnie podkreślać trzy zaznaczone wyżej wiersze. Poprzedzone one zostają – i zamknięte (pierwszy i ostatni z przywołanego fragmentu) – formułami „oznajmienia”, suchej relacji, chociaż przekazują ważne komunikaty, są poetycką syntezą i jednocześnie powściągliwym przedstawieniem stanu wewnętrznego bohatera, jego myśli rozpoznającej sytuację. Pierwszy z przywołanych wersów („Wraca po latach, niczego nie żąda”) jest nawiązaniem do początkowego: „Wędrowiec przybywa”, swoistym „ustabilizowaniem” podłoża wierszowych wydarzeń; przybycie, powrót do miejsca, w którym pamięć ożywia niezwykłe doznanie, budzące kategorie ruchu, rytmu, ale też – piękna, sprzęgniętego z nadzwyczajnym przeżyciem, o którym była mowa wcześniej. Następująca później informacja: „niczego nie żąda”, będąca wyrazem osiągniętej samowiedzy, ujawnia pewien stopień dojrzałości wewnętrznej podmiotu/bohatera, a może obojętność, biorącą się z jego „wypalenia”, znużenia światem? Istnieje tu pewna korespondencja ze stanem osoby mówiącej we wcześniej przywoływanym Darze. Tyle, że bohater wiersza To jedno idzie jednak dalej – bo co prawda „niczego nie żąda”, ale tak naprawdę tylko dlatego, żeby tym mocniej stwierdzić: „Chce jednej tylko, drogocennej rzeczy”. I ta formuła rozpoczyna trójwersowe wyznanie: „Być samym czystym patrzeniem bez nazwy”. Czego „chce” – tak bardzo „chce” – bohater, tożsamy z podmiotem autorskim, choć w całym wierszu wypowiada się w trzeciej osobie? Słowo „drogocenna” wywołuje m.in. klejnot, coś absolutnie jedynego; w 1977 roku Miłosz tłumaczy apokryficzny Hymn o perle, narzucający również dość zdecydowane konotacje. Może pojawił się tu ślad minionego doświadczenia twórczego, a może jest tu tylko pamięć języka i desygnatu? „Drogocenna perła” nie tworzy stałego związku frazeologicznego, natomiast wprowadza określoną wyobraźniową i znaczeniową perspektywę czytania wersu, zwłaszcza wówczas, gdy przypomnimy sobie kontekst perły ewangelicznej („Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją”[1]). W wierszu Miłosza klejnot, perła, to, co jedyne i przewyższa wszystko inne, nazwane zostało w zdaniu: „Być samym czystym patrzeniem bez nazwy”. Na konieczną uwagę zasługują implikowane: intensywność patrzenia, przylgnięcie do tego, na co się patrzy – wtopienie się w to tak, jak we wszystko, co wyzwala w człowieku krańcowe pragnienie. Niepokoi jednak pytanie: patrzenie na co? Czy przywołany wcześniej ewangeliczny fragment nic tu nie znaczy czy może gdzieś prowadzi?

Poeta akcentuje samo „czyste” patrzenie, „patrzenie bez nazwy”; jednak pamiętamy z wersów wcześniejszych: „przesuwające się drzewa”, „ptaka w locie”, widzenie „pierwszego śniegu”, które wprowadzają człowieka patrzącego we wszechobejmujący Rytm, o którym była mowa wcześniej. Nie mamy podstaw, by mówić w tej sytuacji na przykład o mistyce patrzenia czy innych zbliżonych do niej kontekstach. Można by mówić o widzeniu, ale autor używa formy czasownikowej – „być patrzeniem”, formuła „być widzeniem” nie spełniłaby precyzyjnie funkcji słów użytych przez autora, przede wszystkim nie do końca zrekonstruowałaby sens poetycki właściwy wierszowi. Bezokolicznik (być) wprowadza walor uogólniający, podkreśla bezczas czy może pragnienie (znów!) wyjścia poza czas, „bez oczekiwań, lęków i nadziei”; wyzwolenie. Można by powiedzieć: wyzwolenie do patrzenia, które trwa, intensyfikuje się.

Strona: 1234567891011

Przypisy

  1. Mt 13, 46; cyt. wg Biblii Tysiąclecia, wyd. IV.