
23. To jedno
Wbrew Miłoszowej (nieobowiązującej czytelnika) samointerpretacji, patrzę na to, co w wierszu jest „przed liniami”. Sięgam po samookreślające frazy poety: „wiersz pogodny”, „pogodzenia się z życiem”, „oderwania [się] od wszelkich trosk”. Ale w jednym i drugim przypadku jest to „punkt”, wyzwolenie się z przeszłości i nieoczekiwanie przyszłości. Zatem (jest tu) i moment, chwila (punkt), ale jednocześnie nie-moment, nie-chwila; przecież ten kto patrzy/widzi, jak powiedziałam wcześniej – „trwa”. Trwanie jest szczególnym (niedającym się ściśle dookreślić) przeciwieństwem chwili, której cechą znamienną jest ulotność, krótkotrwałość, efemeryczność, przemijalność, tymczasowość. Ale w wierszu Dar (1971), wcześniejszym niż To jedno (1985), przekaz dotyczący „trwania” wydaje się słabszy, istnieje zdecydowanie bardziej pośrednio. Jest może „kroplą” trwania, która przydarzyła się w jakiejś chwili. Ale nawet jeśli by tak było, liryczna sugestia tego trwania ma charakter rozlewający się, siłę tego, co może przytłoczyć, a nawet unicestwić doznanie przemijania. Być może jest ono odczuciem w pewien sposób zmysłowym (zob. wyżej autokomentarz Miłosza, związany również z doświadczeniami społecznymi i historycznymi), staje się inicjacją ścieżki wewnętrznej mówiącego, która ma szanse „umocować się” w kolejnych doświadczeniach. Wygląda to trochę tak, jakby wiersz To jedno rejestrował następny, bardziej doniosły etap „wycofania się”, redukcji wartości świata ziemskiego, z którego w Darze pozostało jeszcze „widzenie niebieskiego morza i żagli”. Niewybierane, nieposzukiwane, beznamiętne; całkowite niemal wygaszenie uczuć, pragnień, zatem i niepokojów, które wiązałyby ze światem („Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć. / Co przydarzyło się złego, zapomniałem. / Nie wstydziłem się myśleć, że byłem kim jestem. / Nie czułem w ciele żadnego bólu”). Wyzwolenie do trwania, ale trwania w widzeniu; uwolnienie do czegoś, co zatrzymane zostaje w trwaniu. Opozycja trwania i ulotności, poetycki zapis rezultatu ich mocowania się (czy możliwości mocowania się) są najważniejszym wspólnym polem obu liryków. Dynamika opozycji zdaje się prowadzić ścieżkę postępowania bohatera (podmiotu) wierszy, drogi prowadzącej przez czas. Tyle, że ulotność w To jedno jest zdecydowanie słabsza i stopniowo, być może, zanika. Tymczasem traktuję to zdanie jako hipotezę wstępną.
*
Wydaje się jednak, że ścieżka „pozostawania w trwaniu”, jego charakteru i jakości w liryku To jedno prowadzi zdecydowanie dalej. Wprowadzenie do myślenia o wierszu narzucającej się innej Miłoszowej miniatury poetyckiej (Dar) odsłoniło znaczenie formy bezokolicznikowej w To jedno, nadzwyczajny i kluczowy (jakby ważniejszy niż najczęściej w poezji) sens tytułu wiersza i przede wszystkim ciągle niepotwierdzoną w bliższym oglądzie intuicję, że redukcja tego, co „czasowe”, jest w nim szczególnie daleko posunięta. Po pierwszej lekturze tekstu wychwytujemy mglistą potrzebę uruchomienia uczonych kontekstów (problemy z psychologicznym i filozoficznym rozumieniem czasu np. Heraklita, św. Augustyna, filozofów późniejszych i dwudziestowiecznych, psychologii wspomnienia…), zwłaszcza tych, które dotyczą tożsamości człowieka w wibrującej nieustannie zmienności. Wydaje się jednak, że one, przyczyniając się do bogatej, erudycyjnej i „kolorowej” inkrustacji w zapisywanym toku prób zrozumienia wiersza, niekoniecznie pomogłyby w zrozumieniu tego utworu. Że skazani jesteśmy, jako czytelnicy tej miniatury, na samodzielne, w intensywnym, skupionym odbiorze, dotarcie do jego głębokiej, nierozerwalnej jedyności.