23. To jedno

Między poetą a czytelnikiem (słuchaczem) jego poezji, stopniowo, podczas poznawania wiersza, odsłania się wspólne pole doświadczeniowe – ono pozwala czytającemu stać się współuczestnikiem świata zawartego w utworze, a także zrozumieć miejsca, które nie zostały przez autora dopowiedziane dookreślone. Otóż we fragmencie poprzedzającym przywołany trójwers pojawiło się dookreślenie sytuacji: „Kiedy spadł pierwszy śnieg”, a zaraz po nim autor mówi o „radości oczu”. Banalnie łatwa jest identyfikacja z podmiotowym doświadczeniem. Ono, wzmocnione naszym czytelniczym, najbardziej prywatnym, każe uwierzyć, czy wspomaga iluzję, że zachwyt „pierwszym śniegiem”, który zmienił pejzaż, jest najważniejszym doznaniem bohatera-wędrowca. Przywołane ponownie trzy kolejne wersy mówią jednak, że niekoniecznie, albo po prostu – nie. Być może pierwszy śnieg, zmieniając pejzaż, „uświetniając” go, pozwolił  dostrzec coś, czego najczęściej nie widzi się tak wyraźnie i przede wszystkim – mocno. Otóż wszystkie elementy poprzedzające przywołany trójwers (zamknięta, „osobna” regularność, np. przerzutnie „określające” cały początkowy fragment, w ten sposób rysujące się wyglądy[1]i sensy…), przekonują, że fraza: „Wszystko było rytmem […]”, jest wypowiedzeniem przez poetę najważniejszego lirycznego sensu, którego apogeum urzeczywistniło się (zostało rozpisane) w późniejszych pięciu wersach (już ostatnich). „Przesuwające się drzewa”, „ptak w locie”, „pociąg na wiadukcie” są obrazem ukonkretnionego, odsłaniającego się rytmu, organizującego jakąś wielką (największą?) całość, w której mówiący jest zanurzony i nagle tę „organizację”  wielkiej Całości zauważa.

I znów: można by sięgnąć do uczonych rozpraw, od estetyk średniowiecznych poczynając (np. do myśli o pięknie i rytmie jako jego komponencie u św. Augustyna), żeby rozjaśnić punkt centralny utworu. Nie jest to bezwzględnie konieczne, ponieważ rytm, kategoria niby muzyczna, realnie odnosi do tego co bardziej uniwersalne, dostępne każdemu; powtarzalność, miara, formuła powielanego dystansu, wpisuje się – znów – w doświadczenie każdego. Spróbujmy je dopełnić (zwerbalizować), posiłkując się historią myśli z zakresu estetyki:

Rytm był istotnym pojęciem starożytnej estetyki i był w niej pojmowany matematycznie; u Rzymian miał nawet tę sama nazwę numerus, co liczba. Ale był pojęciem stosowanym prawie wyłącznie w muzyce. Inaczej u Augustyna: uczynił on rytm podstawowym pojęciem całej estetyki, dojrzał w nim źródło wszelkiego piękna. Aby móc to uczynić, rozszerzył pojęcie tak, aby objęło  nie tylko rytm słyszany, ale i widziany, nie tylko rytm ciał, ale i duszy, zarówno w człowieku, jak w przyrodzie, zarówno rytm doznań, jak i czynności, postrzeżeń, jak pamięci, zarówno  rytm przemijający zjawisk, jak wieczny rytm świata. Wysunął pojęcia rytmu na czoło estetyki, ale również tak je rozszerzył, że czynnik ilościowy, matematyczny, przestał być niezbędnym czynnikiem rytmu[2].

Strona: 1234567891011

Przypisy

  1. Chodzi o warstwę wyglądów – termin wprowadzony przez Romana Ingardena.
  2. Władysław Tatarkiewicz, Historia estetyki, t. 2, Warszawa 2009, s. 58; wyróżnienia – B.K.-Ch.