01. Umieranie Ukochanych, zawsze śmierć

 

Jan Kochanowski

 

Tren IIII

 

       Zgwałciłaś, niepobożna śmierci, oczy moje,

             Żem widział umierając miłe dziecię swoje.

       Widziałem, kiedyś trzęsła owoc niedordzały,

             A rodzicom nieszczęsnym serca sie krajały.

5           Nigdyć by ona była bez wielkiej żałości

             Mojej umrzeć nie mogła, nigdy bez ciężkości

       I serdecznego bolu, w którymkolwiek lecie

             Mnie by smutnego była odbiegła na świecie;

       Alem ja już z jej śmierci nigdy żałościwszy,

10                         Nigdy smutniejszy nie mógł być ani teskliwszy.

       A ona (by był Bóg chciał) dłuższym wiekiem swoim

             Siła pociech przymnożyć mogła oczom moim.

       A przynamniej tym czasem mogłem był odprawić

             Wiek swój i Persefonie ostatniej się stawić,

15        Nie uczuwszy na sercu tak wielkiej żałości,

             Której równia nie widzę w tej tu śmiertelności.

       Nie dziwuję Nijobie, że na martwe ciała

             Swoich namilszych dziatek patrząc skamieniała.