
01. Umieranie Ukochanych, zawsze śmierć
Wiersze (2+1)
Te pochodzą z innych epok. Najpierw przeczytałam, dawno temu, Treny Kochanowskiego. Wtedy, kiedy pisał Jan z Czarnolasu, wiersz Piotra Sommera nie istniał, a nawet samego poety, urodzonego w roku 1948, nie było jeszcze na świecie. Potem, zupełnie niedawno, przeczytałam tom Lata praktyki (2022), a w nim wiersz To jest imię i nazwisko. Moje myśli, wzburzone tym wierszem, wróciły do Trenów, zawróciły mnie samą, czytającą, zwłaszcza do Trenu IIII i Trenu X w arcydzielnym cyklu epoki polskiego odrodzenia.
Wierszy nie wiąże epoka. Treny powstały w końcu wieku XVI, u początków polszczyzny – tę, jako język poetycki, poeta z Czarnolasu właściwie stworzył; wiersz Sommera pochodzi z pierwszej ćwierci XXI stulecia; dzieli je zatem nieledwie pół tysiąca lat. Nie łączy czytanych tutaj tekstów poetyckich, jak się zdaje, także poetyka: [poetyka|→] Kochanowski, prawodawca liryki pisanej po polsku, odwołuje się expressis verbis do gatunku, nazywa ten gatunek; [gatunek|→] Sommer, „nowojorczyk” [1] w polszczyźnie, daje wiersz o tytule tyleż intrygującym, co klarownym, a dopiero po przeczytaniu – okazuje się – że zwodnym.