
Woronicz Jan Paweł
Poeta, kaznodzieja, krytyk literacki. Kryptonimy: I.W.; J.W.
Informacje biograficzne. Jan Paweł Woronicz urodził się 28 VI 1757 w Brodowie k. Ostroga lub w Tajkurach jako syn Pawła i Magdaleny z Jackowskich. Uczył się w kolegium jezuickim w Ostrogu, w 1770 r. wstąpił do zakonu Jezuitów. Po jego kasacie studiował prawo w Akademii Wileńskiej, później uczył w szkołach pojezuickich w Ostrogu. Od 1781 r. studiował teologię w warszawskim seminarium księży misjonarzy. W 1784 r. objął probostwo w Liwie, a później kolejno kanonię chełmską (1794), warszawską (1795), włocławską (1798). W l. 1800–1802 był proboszczem w Kazimierzu Dolnym (i pozostawał w kręgu Puław Czartoryskich), w 1803 r. objął probostwo w Powsinie. Karierę polityczną rozpoczął w czasie Sejmu Czteroletniego, pisząc mowy sejmowe dla biskupów – kijowskiego Kaspra Cieciszowskiego i chełmskiego Macieja Garnysza. W czasie powstania kościuszkowskiego był komisarzem Komisji Porządkowej Księstwa Mazowieckiego. W okresie Księstwa Warszawskiego rozwijała się jego kariera kościelna i polityczna: w 1807 r. został radcą stanu i kanonikiem katedralnym warszawskim, w 1809 r. otrzymał urząd dziekana kapituły warszawskiej, w 1810 r. stał się członkiem deputacji do spraw reformy Kościoła. W 1815 r. mianowano go biskupem krakowskim i tym samym senatorem. Odnowił pałac biskupów, chcąc uczynić go „świątynią narodowej pamięci”; prowadził tam salon na wzór obiadów czwartkowych i organizował amatorskie spektakle teatralne. Zreformował seminaria duchowne w Krakowie i Kielcach, zakładał szkoły elementarne, był członkiem Wielkiej Rady Uniwersytetu i Wielkim Kanclerzem Akademii Krakowskiej. W 1815 r. został też wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Biblijnego. Był fundatorem (1817) i protektorem pierwszej filharmonii krakowskiej działającej pod nazwą Towarzystwo Przyjaciół Muzyki. W 1828 r. został prymasem Królestwa Polskiego. Zmarł 6 XII 1829 w Wiedniu.
Obowiązki kościelne i publiczne Woronicz łączył z zatrudnieniami poety i kaznodziei. Był autorem ód, sielanek, pieśni (Hymn do Boga), poematów (Na pokoje nowe w Zamku królewskim, 1786; Zjawienie Emilki, 1796; Świątynia Sybilli, 1801; Assarmot, 1801; Lech, 1806), a także kazań związanych z pracą duszpasterską (Kazania, czyli nauki parafialne na niedziele i święta, wyd. 1829) oraz kazań o charakterze patriotycznym, często wiążących się z wydarzeniami politycznymi (m.in. sejmy 1809 i 1812 r.; pogrzeby J. Poniatowskiego, T. Kościuszki).
Działalność krytycznoliteracka. Jako krytyk literacki Woronicz był przede wszystkim autorem rozpraw o charakterze programowym związanych z działalnością Towarzystwa Przyjaciół Nauk, którego był współzałożycielem. Na posiedzeniu publicznym TPN 5 V 1803 wygłosił Rozprawę pierwszą o pieśniach narodowych, dwie następne kolejno 15 V 1805 i 17 V 1806. Inne pisma teoretyczne: Głos poprzedzający odczytanie drugiej części poematu „Lechiady” (określany też jako Rozprawa czwarta), wstęp do „pierwszego rysu” Jagiellonidy oraz dwa listy do Hugona Kołłątaja są ściśle związane z problematyką rozpraw.
Projekt pieśnioksięgu. W rozprawach Woronicz projektował ułożenie pieśnioksięgu narodowego zawierającego to, co najcenniejsze w dorobku literatury polskiej, a podzielonego „na trzy główniejsze szeregi: pieśni religijnych, moralnych i historycznych” (Rozprawa I). Miał on obejmować wszystko, „co tylko chrześcijanina, człowieka i Polaka obchodzić może” (tamże). Woronicz nawiązywał do projektu zgłoszonego w 1801 r. przez Jana Albertrandiego, który – określając cele TPN – apelował m.in. o zbieranie zachowanych egzemplarzy dzieł pisarzy staropolskich; rok później zgłaszał projekt założenia „księgarni narodowej”, za nim Woronicz nazywał pieśnioksiąg „żywą księgarnią w ustach wszystkich ludzi językiem naszym przemawiających” (Rozprawa II). Podobne programy formułowali Jan Śniadecki (1803), Stanisław Staszic (1805), Kazimierz Brodziński; proponowali jednak genologiczne uporządkowanie materiału, wzorując się na pracach o literaturze Charles’a Batteux i Jean-François La Harpe’a. Koncepcja Woronicza była w l. 1803–1805 siedmiokrotnie bardzo wysoko oceniana przez komisje, w skład których wchodzili Franciszek Ksawery Dmochowski, Onufry Kopczyński i Adam Prażmowski. Dwie pierwsze części pieśnioksięgu zostały zaakceptowane i zamknięte. Do części pierwszej Woronicz napisał Hymn do Boga (i odczytał go, przedstawiając na posiedzeniu TPN rozprawę drugą). Część trzecią, którą miały otwierać jego poematy – Assarmot i Lech, podzieloną na dwie części („ogólne czyny całego narodu” i „szczególnych osób znakomitsze charaktery”), winny dopełnić dzieła pisarzy współczesnych, jednak apele o przysyłanie utworów nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Do wydania pieśnioksięgu nie doszło, ale koncepcję części pierwszej Woronicz podjął, opracowując chrześcijański modlitewnik Dziennik nabożeństwa dla użytku prawowiernych chrześcijan rzymskokatolickiego Kościoła ułożony z uwagami o modlitwie (1825), gdzie znalazły się m.in. przekłady psalmów Jana Kochanowskiego i pieśni religijne Franciszka Karpińskiego.
Poezja – język – naród. W Rozprawie I Woronicz uzasadniał konieczność podjęcia prac nad pieśnioksięgiem. Domagał się zwrócenia uwagi na poezję – „tę znakomitą gałąź literatury, która […] wszystkie wieki, przemiany i zaburzenia świata przetrwała, a w sercu i czuciu człowieka nieprzeżyte panowanie założyła” (Rozprawa I), gdyż cel główny TPN, tj. „utrzymywanie przez nauki języka narodowego, tej to ostatniej i niezatartej cechy rodu naszego”, jest już realizowany w dziedzinach przekładu, gramatyki, słownika oraz wydań „zagubionych wiekami uczonych prac dawnych Polaków” (tamże). Woronicz miał na myśli przekład Iliady Franciszka Ksawerego Dmochowskiego (1800–1801), może także wcześniejsze przekłady dzieł Homera i Hezjoda dokonane przez Jacka Przybylskiego; „zaszczepiony smak szkoły Kornela i Rasyna na teatrze naszym” (tamże) – przekłady Ludwika Osińskiego (Corneille’a) i Jana Kruszyńskiego (Racine’a); gramatykę języka polskiego (chodzi o zapowiadany 15 V 1802 druk gramatyki polskiej ks. K. Kamińskiego); słownik (S.B. Linde zapowiedział druk na posiedzeniu TPN 16 XI 1802) oraz wydawaną od 1803 r. serię Tadeusza Mostowskiego „Wybór Pisarzów Polskich”. Sam, odczytując w 1804 r. na posiedzeniu TPN ocenę pracy Onufrego Kopczyńskiego O duchu języka polskiego (mającej być wstępem do gramatyki opracowywanej przez tego badacza), wysoko ocenił fragment, w którym autor „zastanawia się […] logicznie nad naturą mowy człowieka”; podkreślił, że „odkrywa […] ducha języka naszego, czuciom i poruszeniom duszy w przyrodzonej prostocie i krótkości odpowiadającego”, a „gramatykę prawdziwą i dokładną języka naszego” określił jako dzieło „przez tyle wieków w narodzie naszym czekane”, które „i każdego rodaka pocieszy, i cudzoziemca do oswojenia się z tą szacowną gałęzią języków sławieńskich pociągnie” (Raport o piśmie ks. Kopczyńskiego pod tytułem „O duchu języka polskiego”, rkps AGAD). Woronicz zwracał uwagę na typy prac nad językiem, wokół których długo będą ogniskowały się spory i refleksje teoretyczne. Pozycja języka greckiego i jego relacje z językiem polskim stały się istotnym tematem rozpoczętego kilkanaście lat później „sporu o język”; z wydaniem słownika Samuela Bogumiła Lindego (1807–1814) oraz gramatyki Kopczyńskiego (wyd. 1817 jako dzieło pozgonne) wiązały się dyskusje nad pochodzeniem języka i sposobami jego badania.
Uzasadniając kompozycję pieśnioksięgu i dobór utworów, które miały go wypełnić, Woronicz rozważał podstawowe dla estetyki klasycystycznej zagadnienia: genezę i funkcję poezji, jej mimetyczny charakter, kwestię wzorów literackich, a także miejsce cudowności w epice. Jednak jego rozważania ogniskowały się wokół dwóch kategorii: narodu i poezji. Jego program poezji narodowej korespondował z jednej strony z klasycystycznymi poetykami oświecenia (F.K. Dmochowski, F.N. Golański), w których umieszczano pierwsze zarysy historii literatury polskiej, wprowadzając imiona poetów polskich zamiast występujących w dawnych poetykach nazwisk pisarzy starożytnych i francuskich; z drugiej – z pracami badaczy słowiańszczyzny (J. Ossoliński, F.S. Czaykowski czy J.A. Jabłonowski), którzy pragnęli dowieść wielkości i starożytności języka oraz poezji polskiej. Woronicz rozumie naród jako wspólnotę związaną religią, wzorcami moralnymi i historią, zwornikiem konstytuującym jego tożsamość jest zaś język. Stąd podział pieśnioksięgu na odpowiadające tym kategoriom części. Naród jest trwalszy niż państwo, bowiem „odmiana rządu i składu politycznego bynajmniej narodów nie umarza” (Rozprawa I). Woronicz, pamiętając, że przemijalność jest cechą wszystkich „rzeczy ludzkich”, podkreślał jednak, że „ten tylko naród na wzgardę i zapomnienie wieczne zasługuje, który […] czym był, ani szlachetnie uczuć, ani drugim powiedzieć nie zdoła” (Rozprawa III). Jeśli szczytnym zadaniem jest przyczynienie się na wielu polach do „uratowania najdroższego ułomku roztrąconej istności naszej, w języku narodowym pozostałej” (Rozprawa I), tym ważniejsze jest zachowanie i utrwalanie, ale także tworzenie nowych dzieł poezji, gdyż spośród wszystkich odmian języka najdoskonalszy jest język poetycki. Tylko poezja może „z potęgą pożerczego czasu wojować” (tamże), albowiem „to pewniejszym, co w ustach niewygubnych pokoleń nie boi się pożaru i oręża” (tamże; najbardziej znane romantyczne ujęcie tego motywu znajdzie się w Konradzie Wallenrodzie A. Mickiewicza).
Język poezji. Woronicz, zapewne za myślą Giambattisty Vica i Johanna Gottfrieda Herdera, uważał, że język pierwszych ludzi miał charakter poetycki i był wyrazem emocji, a nie rozumowych spekulacji. Zaś „cześć bóstwa była najpierwszym przedmiotem uczuć człowieka, a następnie i głosem poezji” (tamże). Świadczy o tym wspólna dla dawnych ludów, zarówno Południa (postacie Linusa, Amfiona i Orfeusza), jak i Północy (skaldowie, bardowie, druidzi), wiara, że dar poetycki pochodzi od bogów. Przekonanie o sakralnej genezie poezji Woronicz dzielił z oświeceniowymi poetykami (F. Karpiński, F.K. Dmochowski, I. Krasicki) i tak jak ich autorzy łączył je z poglądem o naśladowczym charakterze poezji.
Woronicz określał naśladowanie, odwołując się do kategorii czucia – „serce czułe, szlachetne i wyniesione”, imaginacji – „imaginacja żywa, przenikła, obejmująca” (tamże), dowcipu i pojęcia. Nie oznacza ono kopiowania, a duch poezji jest czymś całkowicie odmiennym od jej „powierzchownej szaty”. Nie oznacza również wymyślania nowych światów, to raczej malowanie „twórczym wyobraźni pędzlem” (tamże), będące próbą odtworzenia boskiego procesu kreacji. Człowiek pierwotny „czuł […] w sobie coś twórczego i bożego; a kiedy sam będąc stworzeniem, nowych istot tworzyć i wyprowadzać nie mógł, usiłował przynajmniej naśladować tego nienaśledniego mistrza, który mu rzemiosła swojego dociekać pozwalał” (tamże). Przedmiotem naśladowania jest postrzegana zmysłowo natura; wywołuje ona uczucie zachwytu, uruchomia dowcip – rozumiany tu jako talent, który „przeradzał niejako samą naturę” (tamże) – oraz pojęcie, które w rozprawie nie jest definiowane, ale zbliżone znaczeniem do „pojęcia rzeczy” z pracy O wymowie w prozie albo wierszu Franciszka Karpińskiego, pojęcia identyfikowanego jako poznanie rozumowe.
Zasady sztuki poetyckiej. Taka hierarchizacja atrybutów pierwszego człowieka i zarazem poety – od czucia i wyobraźni do dowcipu i pojęcia – zadecydowała o rozumieniu zasad sztuki poetyckiej. Nie są one odgórnie, „samowładnie” narzucane poetom, zrodziły się naturalnie, zostały zaczerpnięte z serca człowieka, które „co raz wdzięcznym i przyjemnym uznało, zawsze w nim sobie smakować i podobać będzie” (tamże). Zasady (reguły, normy) Woronicz uważał zatem za ponadczasowe. Nie ograniczają one twórców, przeciwnie, ujmują pierwotne czucie i wyobraźnię w „tysiące odmiennych postaci” (tamże). „Postaci” te Woronicz rozumiał dwojako: jako porządek genologiczny i przypisany gatunkom porządek wzorów literackich. Genologiczne uporządkowanie literatury, dominujące w poetykach XVIII w. i bliskie członkom TPN, znacząco zmodyfikował, za najdoskonalsze uznał bowiem biblijne wzorce poezji – hymnicznej i profetycznej – która „dziwy niepojęte Twórcy wdzięczną arfą Dawida wysławia” i „pokoleniom w głębi tajemnic ukryte wyroki ogłasza” (tamże). Sakralna natura poezji zyskuje szczególną moc, gdy twórcy zwracają się do Boga chrześcijańskiego, który „jednym wyrzeczeniem »stań się!« wyprowadza świat z łożyska nicości”, a ten, „kto pierwszy tak go wyobrażać zaczął, musiał na Boga patrzyć” (tamże). Związek ten wzmacnia porównanie poezji do ognia, który w Biblii jest znakiem Boga, poezja bowiem „jak ogień w gromach i błyskawicy przelotny, wszystko trawiąc i pożerając, czuć siebie i szanować, ale nie pojmować zdumionemu stworzeniu pozwala” (tamże). Następnie Woronicz wylicza gatunki i wzorcowych twórców takiej poezji, która zeszła, jak to określa, „na poziome niziny” (tamże). Hierarchizacja odpowiada porządkowi z poetyk klasycystycznych: epopeja (Homer i Wergiliusz), tragedia (Sofokles), poezja bohaterska (Tyrteusz), sielanka (Teokryt), oda (Pindar, Anakreont, Horacy), elegia (Owidiusz), satyra (bez patrona), bajka (Ezop).
Odpowiedzi na pytanie, jaka jest funkcja wzorów w Woroniczowym myśleniu o poezji, trzeba szukać w jego twórczości. Jej cechą charakterystyczną jest przenikanie się dwóch tradycji – antycznej i chrześcijańskiej. Zarówno Assarmot, jak i Lech są wzorowane na Eneidzie. Assarmot został oparty na proroctwie Anchizesa z księgi VI epopei Wergiliusza, z której Woronicz przejął zarówno strukturę tekstu, jak i główne przesłanie. Do tegoż dzieła nawiązywał także w Lechu, jak można sądzić – na podstawie kilku zapożyczonych stamtąd epizodów oraz motta: Antiquam exquirite matrem. Równocześnie Assarmot jest biblijnym patriarchą. Najwyżej ceniąc biblijną poezję profetyczną, Woronicz nadał Assarmotowi formę proroctwa, ale ułożonego według antycznego toposu vaticinium ex eventu. Kiedy przekładał IV eklogę Wergiliusza, podstawą była schrystianizowana wersja Alexandra Pope’a. Ważny ideowo motyw Exoriare aliquis nostris ex ossibus ultor (do którego czterokrotnie odwoływał się w utworach) miał zaś dwa źródła: Eneidę i Księgę Ezechiela.
Także z zasobów poezji polskiej Woronicz wybierał wzory, ale dążył do utworzenia z nich nowej, doskonalszej całości. Wybrawszy do części pierwszej pieśnioksięgu 24 przekłady psalmów z przekładów Jana Kochanowskiego, Jana i Macieja Rybińskich, Piotra Artomiusza, Wacława Rzewuskiego oraz Franciszka Karpińskiego, wyjaśniał: „Że zaś to dzieło dla krótkości swojej nie zbiorem tylko, ale najściślejszym przebranych piękności powinno być wyborem, nie oszczędziliśmy pracy w dopełnieniu wzajemnym cząstkowych usterków jednego tłumacza ogniem i żywością drugiego; i znowu skąpość w innym miejscu tego samego nagradzając bogactwy pierwszego, albo też nowym wcale obrotem jasność, dobitność, harmonią prostując […]. Użyta wolność takowa bynajmniej nie zmniejsza szacunku i wdzięczności dla tłumaczów” (Rozprawa II). Tak więc w tej całości widać porządkującą rękę Woronicza dającego sobie prawo do „udoskonalania” wybranych tekstów i dostosowania ich brzmienia do założonej normy „piękności”.
Poezja narodowa. Ułożenie pieśnioksięgu wymagało zdefiniowania poezji narodowej. Inaczej niż w bliskim rozprawom dziele Ignacego Krasickiego O rymotwórstwie i rymotwórcach poezja narodowa określona jest jako poezja w języku polskim. Woronicz, doceniając dokonania polskich autorów piszących po łacinie, uważał jednak, że odebrało to „tyle rzadkich geniuszów językowi polskiemu” (Rozprawa I). Dlatego pieśnioksiąg miała otwierać Bogurodzica jako pierwszy zachowany wiersz polski, a zarazem utwór doskonały, świadczący o starożytności języka polskiego, bo napisany, „jak mniemanie niesie”, przez św. Wojciecha, „jest razem szacownym znamieniem natury języka naszego, który już w owych nawet czasach do rymu i śpiewania […] był zdatny i teraz nam zrozumiały, kiedy inne narody z gruzów rozsypanego państwa rzymskiego otrzęsione dopiero namyślały się, jaki język z rozmaitej mieszaniny skleić i do nauki go przysposobić” (tamże). Dowodzenie dawności i doskonałości języka polskiego, który jest „w składni greckiemu i łacińskiemu nieustępujący, równie do wydania […] serca poruszeń, jak do najwyższych duszy polotów sposobny” (Rozprawa II), mogło również służyć jego obronie – przeciwdziałaniu tym, którzy mowę ojczystą „zapleniają […] obcą łataniną” (tamże).
Epopeja. W omówieniu części trzeciej pieśnioksięgu Woronicz zawarł rozważania nad epopeją. Podstawowy problem, który próbował rozwiązać, dotyczył kategorii cudowności, w klasycystycznej teorii traktowanej jako element techniki literackiej. Problem ten, podniesiony w okresie sporów starożytników z nowożytnikami, był w polskiej refleksji teoretycznoliterackiej nadal aktualny na początku XIX w., łączył się bowiem z zagadnieniem słowiańskich korzeni narodu. Pytanie, czy można zastąpić mity greckie postaciami z Biblii, Woronicz rozstrzygnął, czyniąc tytułowego bohatera Assarmota postacią biblijną, nie tylko prorokiem natchnionym „duchem wieszczym”, ale także „narodów sarmackich patriarchą”. Wiedza Woronicza o przedchrześcijańskiej Słowiańszczyźnie była obszerna, choć chaotyczna. Pochodziła od historyków starożytnych, staropolskich kronikarzy i autorów współczesnych, których prace były przedstawiane i dyskutowane na posiedzeniach TPN. Zdając sobie sprawę, że źródła te są „labiryntem sprzecznych zawiłości” (Rozprawa III), Woronicz starał się je uporządkować tak, by dowieść starożytnej genealogii Polaków, potomków „Scytów, Sarmatów i Słowian” (tamże). Ten temat podjął w Assarmocie, a następnie w Lechu chciał ukazać proces wyodrębniania się Polaków ze słowiańskiej wspólnoty i zyskania przez nich świadomości narodowej, czym wpisywał się w „spór o Lecha”. Spór ten – zapoczątkowany już w latach 60. XVIII w. w konkursie ogłoszonym przez Józefa Aleksandra Jabłonowskiego, a wygranym przez Augusta Ludwika Schlötzera, który zaprzeczył historyczności Lecha – został podjęty na przełomie stuleci. Woronicz ponowił pytanie, czy Lech był postacią historyczną (czego dowodzili m.in. przywoływani w Rozprawie III – J.A. Jabłonowski i S.D. Kleczewski), czy literacką, jak sądził m.in. Hugo Kołłątaj, a wcześniej Krasicki. Zaproponował odpowiedź, która obok powiązania rozważań nad poezją z kategorią narodowości wydaje się najciekawszym elementem jego wywodu. Historyczności Lecha nie trzeba rozstrzygać, albowiem prawdziwości legend (jak stwierdzał już wcześniej w odniesieniu do podania o Assarmocie) „próżno […] dochodzić w przywalonej wiekami starożytności, która prócz słabych domysłów i podobieństw więcej nie pokaże” (Rozprawa II); zaś „większa połowa dziejów świata całego byłaby baśnią, gdyby jej pewność od tego tylko kresu liczono, kiedy się ludzie pisać nauczyli” (Rozprawa III). Zamiast skazanego na porażkę dowodzenia historycznej prawdziwości podań Woronicz proponował ukazanie w pieśnioksięgu świadomości Polaków – tej, która znalazła wyraz w poezji. A świadomość tę kształtuje nie to, co było, ale to, co zostało zapisane i zapamiętane. Woronicz nie używał terminu „mitologia narodowa”, ale ją właśnie miał na myśli. Razem z historią miała tworzyć zwornik narodowej tożsamości.
Lech, noszący podtytuł Poema historyczne, miał być w intencji Woronicza „zarodnią […] w tym rodzaju przyszłych tworów poetycznych”, inspiracją dla innych twórców. Niemniej zastrzegał: „Nie szukamy zapewne w tym dziele chlubnego imienia poematu epicznego, na które inny zakres dziejów naszych przeznaczyliśmy” (tamże). „Zakres dziejów” godny epopei widział w pierwszej unii polsko-litewskiej i to chciał uczynić tematem swojej Jagiellonidy. Zachowały się dokładny plan dzieła (mającego mieć jak Iliada 24 pieśni), wstęp o charakterze teoretycznym oraz licząca 22 wersy inwokacja. Przekonany zgodnie z klasycystyczną teorią genologiczną o najwyższej randze epopei, „tego wierzchołka Parnasu poetycznego”, Woronicz stwierdzał, że wszystkie „narody polerowne” mają swoje epopeje, które są próbami dorównania „pierwszym wzorom starożytności” (Pierwszy rys poematu pod tytułem „Jagiellonida”) – dziełom Homera i Wergiliusza. Wymienił także epopeje nowożytne: Raj utracony Johna Miltona, Jerozolimę wyzwoloną Torquata Tassa i Henriadę Voltaire’a. Naród polski, jako równy w cnotach i talentach Grekom oraz Rzymianom, ma „od wieków prawo być przekazanym do potomności trąbą Homera”, zwłaszcza w sytuacji „zniknienia swego w jestestwie politycznym” (tamże). Odwoławszy się do Arystotelesowskiego ujęcia różnicy między „latopiscem a poetą” (tamże), Woronicz zapowiedział, że plan dzieła został ułożony według „surowych prawideł mistrzów poezji” – określił temat, bohatera oraz przeszkody, na które natrafia.
Ideał przystępności dzieła. Rozprawy były adresowane zarówno do uczonego grona członków TPN, jak i do literatów, którzy mieli go współtworzyć, zwłaszcza trzecią część. Woronicz zakładał, że odbiorcami pieśnioksięgu będą następne pokolenia Polaków, którzy powinni poznawać zapisane w języku poezji treści ustanawiające tożsamość narodu. W jego zamierzeniu pieśnioksiąg miał docierać nie tylko do „klasy oświeceńszych mieszkańców”, ale i do „najpoziomszej strzechy każdego krajowca” (Głos poprzedzający odczytanie drugiej części poematu „Lechiady”; marzenie o księgach, które „zbłądziły pod strzechy”, zapisze później Mickiewicz w Epilogu do Pana Tadeusza). Uważał, że trzeba dostosowywać charakter przekazu do możliwości odbiorcy i „przebiegając częściami ogół dziejów narodowych i z nich wyciskając to wszystko, co prawdziwie, jest godnym pamięci i naśladowania […], to samo […] krótszym i przyjemniejszym sposobem w rozmaitych pieśniach i obrazach poruszających malować” (Rozprawa II). Chciał pogodzić klasycystyczny ideał estetycznej doskonałości z ideą powszechnej przystępności, zrozumiałości dzieła. W myśli Woronicza o poezji uniwersalne klasycystyczne koncepcje literatury, jej norm, wzorów i hierarchizacji współistniały z projektem poezji narodowej, w znacznej mierze określanym przez sytuację polityczną.
Bibliografia
NK, t. 6/1
Źródła:
Raport o piśmie ks. Kopczyńskiego pod tytułem „O duchu języka polskiego”, w: Akta tyczące się raportów działu nauk o rozmaitych pismach oddanych Towarzystwu, t. 1, rkps Archiwum TWPN, AGAD;
Rozprawa pierwsza o pieśniach narodowych, „Roczniki Towarzystwa Warszawskiego Przyjaciół Nauk” 1803, t. 2, przedr. w: J.P. Woronicz, Pisma wybrane, wstęp, wyb. i komentarz M. Nesteruk, Z. Rejman, Warszawa 1993 [dalej: PW];
Rozprawa druga o pieśniach narodowych, „Roczniki TWPN” 1810, t. 6, przedr. PW;
Rozprawa trzecia o pieśniach narodowych, w: PW;
Głos poprzedzający odczytanie drugiej części poematu „Lechiady”, prwdr [b.m.r.], przedr. PW;
Pierwszy rys poematu epicznego pod tytułem „Jagiellonida” w XXIV pieśniach, w: PW.
Opracowania:
J. Czartoryski, Pochwała Jana Pawła Woronicza, Puławy 1830;
M. Mochnacki, Woronicz, „Kurier Polski” 1830, nr 42;
F. Wężyk, Przemowa, w: J.P. Woronicz, Pisma, Kraków 1832;
H. Biegeleisen, Nieznana epopeja Jana Pawła Woronicza pod tytułem „Jagiellonida”, „Kłosy” 1883, nr 926–929;
P. Chmielowski, Pogląd na poezję polską w pierwszej połowie XIX stulecia, w: Studia i szkice z dziejów literatury polskiej, seria 2, Kraków 1889;
E. Woroniecki, X. Prymas Jan Paweł Pawęża Woronicz i jego słowianofilstwo, „Przegląd Historyczny” 1913, t. 17;
A. Drogoszewski, Kilka dat do życiorysu i działalności pisarskiej Woronicza. Na marginesie badań nad Woroniczem, „Prace Komisji do Badań nad Historią Literatury i Oświaty” 1929, t. 3;
J. Trybusiewicz, Zagadnienie historyzmu w twórczości J.P. Woronicza, „Archiwum Historii Filozofii i Myśli Społecznej” 1959, t. 4;
J. Maślanka, Słowiańskie mity historyczne w literaturze polskiego oświecenia, Wrocław 1968;
A.F. Grabski, Myśl historyczna polskiego oświecenia, Warszawa 1976;
R. Przybylski, Klasycyzm, czyli Prawdziwy koniec Królestwa Polskiego, Warszawa 1983;
Z. Rejman, Jan Paweł Woronicz. Poeta i kapłan, Chotomów 1992;
M. Nesteruk, Z. Rejman, Wstęp, w: J.P. Woronicz, Pisma wybrane, wstęp, wyb. i komentarz M. Nesteruk, Z. Rejman, Warszawa 1993;
Z. Kloch, Spory o język, Warszawa 1995;
Z. Rejman, Jan Paweł Woronicz, w: Pisarze polskiego Oświecenia, t. 3, red. T. Kostkiewiczowa, Z. Goliński, Warszawa 1996;
M. Stanisz, Wczesnoromantyczne spory o poezję, Kraków 1998;
S. Musiał, „Jan Paweł Woronicz w świetle nieznanych dokumentów z lat 1795–1829”, praca doktorska, Uniwersytet Warszawski 2021, https://depotuw.ceon.pl/handle/item/4151 (dostęp: 1.08.2022).