
18. Żal po Indze Bartsch
Interpretacja
Konstanty Ildefons Gałczyński
Inge Bartsch
Inge Bartsch, aktorka, po przewrocie zaginiona wśród tajemniczych okoliczności…
Oto słowo o Inge Bartsch,
w całej prostocie,
dla potomności.
5 Ona była ruda, ale niezupełnie – pewien połysk na włosach grasował –
żyła z Finkiem. Fink był reżyser. Przez snobizm komunizował
(są tacy też – na Mazowieckiej).
A Inge? Inge miała w sobie jakiś smak niemiecki,
ten akcent w słowie „Mond” – księżyc… der Mond, im Monde…
10 A Fink był dureń i blondyn.
Historia prosta: właśnie przyjechałem z Polski…
Berlin… Berliiin… deszcz…
Fryderyk z żelaza jak niestrawność serce mi gniótł…
Nuda – i nagle cud!
15 Teatrzyk! Maleńkie serce w podziemiach!
Idzie piosenka: autor: Kurt Tucholsky.
Widzę: Inge siedzi przy fortepianie,
śpiewa i gra; ach, jakaż musi być śliczna, gdy wstanie!
Wstała. Piersi miała małe, doskonałe
20 i – wybaczcie mi państwo – brzuch
tak się cudownie pod suknią rysował,
że zacząłem bić brawo i wrzeszczeć: – Niech żyje brzuch!
aż pewien Anglik mruknął: – He’s gone mad. – On zwariował.
Przeszło lato, jesień i zima,
25 i jeszcze wiosna, i jeszcze jakieś lato,
i znowu jesień w mgłach jak w dymach.
(Jesieni jestem amator.)
Aż tu nagle pewnego dnia
zamach stanu. Coup d’état.
30 Zamach stanu nb. miał w sobie coś z gwiazdy betlejemskiej,
za którą ciągnęło 3 000 000 magików.
I wszystko stało się jak na scenie:
siedziałem z Ingą w Tiergartenie,
a jesień w Berlinie, w Tiergartenie,
35 to są, proszę państwa, takie struny…
Z drzew mgłą kurzyło,
wiatr niski jak bas –
i nagle Inge: – Wiffen Sie waf?
(Ona miała coś takiego w głosie czy w zębach.)
40 Wissen Sie was? Życie
mi się znudziło.
– Hm…
Spojrzałem na nią, papierosa ćmiąc –
nie jestem Wyspiański, ale bądź co bądź
45 to powiedzenie mnie wzruszyło.
Za późno: Rewolwer nie był większy od róży:
Pik! i Inge rozpoczęła podróże
w Au-delà, w metafizykę niemiecką.
Jakiś grubas, co siedział przy piwie,
50 nawet nie drgnął ani się nie zdziwił,
bo takie pik! to się mogło zabić najwyżej dziecko.
A potem miała jeszcze dłuższą rzęsę;
trup pachniał jesienią, czarną kawą, grzybami i nonsensem.
Bartsch Ingo!
55 Szkoda!
Twój talent to mogło być dużo szterlingów.
Inge Bartsch!!!
Wróciłem do hotelu.
40 fajek w jedną noc – pokój aż sczerniał od dymu…
60 Nie, to nie można tak: to jest zbyt proste: nuda,
tu trzeba, że się tak wyrażę,
przyszpilić jakieś komentarze –
że, czy ja wiem, że krwawa zbrodnia reżimu,
że podejrzana o semityzm,
65 że… marchew… w obozie… zgniłą…
Będzie na 300 wierszy artykuł znakomity.
(W Polsce zwany „kobyłą”.)
Powiedzmy, że to było na jesieni,
dajmy na to trzy lata temu.
70 No, i jeśli redaktor nie zmieni,
pójdzie tak:
„Nie wytrzymała w dusznych klamrach systemu
Inge Bartsch, aktorka, po przewrocie zaginiona wśród tajemniczych
okoliczności…”
A na końcu może z Rilkego coś
75 o miłości,
o samotności,
a tytuł prosty: Inge Bartsch.
Szkoda.
Ładna.
80 Młoda.
Plecy jak perski aksamit.
I było w niej coś…
kobiece,
nieuchwytne,
85 dalekie,
coś, co trzeba chwytać pazurami.
Pierwodruk: 1934.
Tekst wg: Konstanty Ildefons Gałczyński, Poezje, t. 1, w: tegoż, Dzieła, Warszawa 1979, s. 227–229.