18. Żal po Indze Bartsch

                                                                   Moim Studentkom i Studentom,

z którymi czytaliśmy «Ingę Bartsch»

 

Przed pogłębioną lekturą wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego doradzałbym obejrzenie filmu Boba Fosse’a Kabaret (1972). Dotyka on tego samego czasu i miejsca. Berlin, dojście do władzy nazistów, kabaret, splot erotyki z historią.

Ballada Inge Bartsch ukazała się w druku pod koniec grudnia 1934 roku w czasopiśmie „Na Szerokim Świecie” (nr 50), którego nakład był znaczny (ok. 50 tys. egzemplarzy), ale prestiż literacki raczej niski. Publikowano tam przede wszystkim reportaże i relacje z podróży dla mało wymagającej publiczności. Skąd tu ballada? Otóż Gałczyński chętnie posługiwał się tym gatunkiem, często podkreślając balladowość w tytule – takich w jego dorobku jest piętnaście. Inge Bartsch to osobliwe połączenie ballady z poetyką reportażu, który w latach trzydziestych dynamicznie się rozwijał i przenikał do liryki.

Czy przypadek sprawił, a może po prostu chęć uzyskania wyższego honorarium, że poeta zdecydował się wysłać wiersz z Wilna, gdzie wtedy mieszkał, do krakowskiego tygodnika? Można podejrzewać, że to nie przypadek i że w tym kontekście znajduje się jeden z kluczy do interpretacji Inge Bartsch, pozwalający traktować wiersz jako poetycki reportaż. Można też usytuować go w nurcie „funeralnym poezji Gałczyńskiego, w którym kilkanaście utworów ma w tytule słowo „śmierć” lub „grób”. Wszystkie one służą oswajaniu rzeczy ostatecznych i, tak czy inaczej, próbują mu ocierać łzy, pocieszać żartem albo wskazywać perspektywę wiecznego trwania.

Strona: 123456789