DYGASIŃSKIEGO 6 (poza gettem)

Dawid Sierakowiak

I A,   JA/ONI

2 września 1939 r.:  „Wieczorem siedzę do jedenastej na dyżurze. Przyjeżdża do nas łącznik dzielnicowy i oświadcza, że z wieży ciśnień [na ul. Dygasińskiego 6] widać jakieś światła. Patrzymy z bliska i nic nie widzimy. Tak samo zdziwiony jest łącznik. W godzinę po tym przyjeżdża dwóch policjantów na koniach w pełnym uzbrojeniu, z których jeden oświadcza, że widział światło w wieży oraz światło w jednym z bloków. Zaniepokojony komendant Wężyk idzie z policjantem, ze mną, Markiem i Olkiem do parku [im. ZUS], aby stamtąd obserwować okna podejrzane. W parku spotykamy łączników dzielnicowych, którzy przyłączają się do stwierdzenia o świetle w oknie bloku. Idziemy na koniec parku, gdzie siedzi przodownik z dwoma policjantami i kilkoma ludźmi, też obserwującymi okno. Postanowiono, że Marczewski pójdzie na górę i pod pretekstem zauważenia światła na ulicy otworzy drzwi z jednego pokoju do drugiego dla stwierdzenia przez pozostających w parku, czy światło, które się wówczas przedostanie do niezasłoniętego pokoju, jest światłem zauważonym poprzednio przez policję. Dla poznania Marczewskiego miał on dać sygnał swą zieloną latarką. Komendant Marczewski spełnił powierzone mu zadanie, ale okazało się, iż światło, które się teraz przedostało, jest słabe, a poprzednio zauważone było jasne i wyraźnie puszczone w celach sygnalizacyjnych. Sprawa stawała się coraz bardziej intrygująca i niepokojąca. Policja przyrzekła obserwować mieszkanie i jego właściciela, pana Ringa (ciekawe, niemieckie nazwisko!). Wracamy do bloków i ja z Markiem obchodzimy do końca naszego dyżuru teren. Spokojnie i cicho. O jedenastej kładę się spać, zasypiając snem kamiennym.” (s. 55)

3 września 1939 r.:   „O wpół do pierwszej w nocy alarm. Przeklinam, ile wlezie. Na ulicy [Sanockiej] zimno, ciemno, paskudnie. W schronie chcemy się trochę rozweselić, a tu walą baby jak zawsze z piskiem, że to nie żart, że to wojna. Wynosimy się na ulicę. Lepsze bomby, zimno niż stare baby! O tym należy zawsze pamiętać. Niech żyje moc, precz z histerią!

Wtem przylatują ludzie z Pabianickiej szosy z krzykiem. Co to za światła u was widać, kto to sygnalizuje z wieży [przy ul. Dygasińskiego 6]! Okazało się, że to już trzeci raz widać wyraźne sygnały z piątego piętra wieży (znajduje się tam rezerwuar). Idziemy na Pabianicką i rzeczywiście widać jasne sygnały. Kilka osób wchodzi na górę i nic nie znajduje. Światło znika. Alarm przechodzi spokojnie, kładziemy się spać.” (s. 56)

Bibliografia

Dawid Sierakowiak, Dziennik, oprac. A. Sitarek, E. Wiatr, Warszawa: Żydowski Instytut Historyczny, 2016.