FRANCISZKAŃSKA 27 (Wydział Szkolny)

Heniek Fogiel

ONI ,III A (20.04.1942)

„W getcie ruch ogromny, każdy chce dostać się do pracy, aby nie pójść na komisję. Wszyscy więksi dygnitarze wepchnęli swoich do resortów, a ten biedny robotnik, który nie ma protekcji, zawsze pada ofiarą. Z tego powodu we wszystkich resortach wybuchł strajk, gdyż żądali, aby zrobić listę z ich najbliższych i dać im karty pracy, gdyż tylko z ich pracy utrzymuje się getto i resort, a koniec końcem ich rodzice muszą stanąć na komisję, a ci z protekcji wchodzą do pracy. Więc po obiedzie we wszystkich resortach robotnicy podawali swoich najbliższych i te listy przesłano na Bałucki Rynek. Dzieci od 10 lat wypełniali [!] ankiety w Wydziale Szkolnym i zaraz dostali [!] skierowanie do resortów jako uczniowie. Dziś już był pierwszy dzień komisji lekarskiej, badanie wcale się nie odbywa, tylko pytają o zawód, lat [!], datę urodzenia itp. Potem kładą stempel na piersiach, stemple są różnego rodzaju, to znaczy różne litery, potem każdy otrzymuje obiad. Przygnębienie wielkie, na ten temat krążą już różne plotki, że tych stemplowanych wyślą osobno, ażeby rozdzielić rodziny. Że zdrowych wezmą na robotę, pracujący mają zostać. Głowa boli od samego przysłuchiwania się. Ale swoim porządkiem nikt jeszcze nic nie wie, Minia [Feldmark]podała mamę i teściową na listę, jutro będzie odpowiedź.” (s. 39)

ONI, III A (22.04.1942)

„Dziś poszły dzieci do Wydziału Szkolnego [Franciszkańska 27] wypełnić ankiety, tak jak przedwczoraj, nie przeczuwając niczego, tymczasem policja żydowska zrobiła obławę, złapała wszystkie dzieci i zaprowadziła na komisję lekarską, to było z rozkazu prezesa, to jest czyn godny potępienia i odpowiada takiemu właśnie człowiekowi jak nasz prezes. Oczywiście, że my nie mamy szczęścia, jak zwykle, bo moja mama nie dostała Arbeitskarty i musiała pójść się odstemplować.” (s. 40).

ONI, III B (1.07.1942)

„Więc Wydział Szkolny [Franciszkańska 27] rejestruje dzieci od lat 7 do 10, które idą do resortów jako uczniowie, nic nie robią, tylko dostają porcję chleba, talon na rację i już!” (s. 79)

Lolek Lubiński

JA/ONI, II A
Niedziela, 26 stycznia 1941 r.
Na 8.30 stawiłem się na Dworskiej [Dworska 1]. [Jojne]Jabłecznik (sekretarz) przepisał nam na maszynie podanie, które podpisał dyrektor. Poszliśmy następnie do Wydziału Szkolnego [Franciszkańska 27], skąd wzięliśmy podpisy Karo i Lewa (kuratorzy). Mając podanie gotowe, udaliśmy się z delegacją, tj. Waks, Rozenberg i ja, do szefa [Wydziału] Personalnego Franka [Dworska 1]. Jako delegacja długo nie czekaliśmy, a to z protekcji siostry Waksa. Gdy Frank nas przyjął, zreferowaliśmy mu całą sprawę, jak się ma. Ten wysłuchał nas bardzo spokojnie, wypytując się o różne sprawy. Pod koniec powiedział nam, że on tej sprawy Rumkowskiemu przedstawić nie może. Poradził nam, by w jakiś bądź [!] sposób doręczyć ofertę tę Prezesowi, a wtedy on będzie mógł zrobić nam wszystko, co w jego mocy. Następnie powiedział nam, by starać się w Wydziale Szkolnym [Franciszkańska 27] u Karo, a on dużo może zrobić. Widząc, że nic nie daje się u niego zrobić, poszliśmy.(s. 40)

JA, II A
Środa, 29 stycznia 1941 r.
[…] Byłem w Wydziale Szkolnym [Franciszkańska 27] dowiedzieć się, co słychać z naszym podaniem. Odpowiedź była: „To nie tak prędko, jak się chce”. […] (s. 41,42)

JA/ONI, II A
Niedziela, 2 lutego 1941 r.
Byli dziś u mnie [Franciszkańska 38] [Julek]Waks i [Szymek]Nyssel. Powiedzieli mi, że byli u Karo [Franciszkańska 27], który powiedział im, że był u Rumkowskiego [Bałucki Rynek] i przedstawił mu naszą sprawę. Ten, słysząc to, powiedział, że potrzebuje fachowców i przyjmie nas do fabryki, ale teraz ma zawróconą głowę pilniejszymi sprawami. Postanowiliśmy pójść z delegacją po raz drugi do Franka [Dworska 1]. Umówiliśmy się na wtorek [na] 10.30. (s. 43)

JA/ONI, II A
Czwartek, 6 lutego 1941 r.
Całą noc nie mogłem spać przez tego złodzieja, z którym miałem wczoraj do czynienia.
Po obiedzie byłem u Lulka Waksa [Podrzeczna 9], by się umówić do Karo [Franciszkańska 27]. Ten powiedział mi, że za kilka dni Rumkowski sam będzie przeglądał wszystkie podania.
Byłem dziś z Franią w organizacji [Okopowa 138] . Zbiórki nie było, tylko umówiliśmy się na sobotę na godzinę 11. (s. 45)

JA/ONI, II A
Piątek, 7 lutego 1941 r.
Byliśmy – [Lulek]Waks, [Dawid]Rozenberg i ja – u Karo [Franciszkańska 27], który bardzo źle nas przyjął, mówiąc, by do niego nie przychodzić, po czym kazał woźnemu nas wyprowadzić. Poszliśmy następnie do dyrektora, który przyjął nas wyjątkowo dobrze i przyrzekł nam, że pójdzie do Wołkówny [Dworska 1] w naszej sprawie. […] (s. 45,46)

JA, II A
Wtorek, 11 lutego 1941 r.
Rano wyciągnął mnie dozorca z łóżka, bym poszedł odebrać zapomogę. Dostałem 19 mk i pokwitowanie 1 mk na wydatki domowe. Poszedłem następnie do sekretariatu szkolnego [Franciszkańska 27], by wypisali podanie i dali dyrektorowi, który chce iść z tym do Rumkowskiego [Bałucki Rynek]. (s. 47)

JA/ONI, II A
Piątek, 21 lutego 1941 r.
[…]Poszedłem dziś o 8 godz. do Rozenberga [Limanowskiego 38], z którym poszedłem do „Starego” [ Piwna 15] wraz z [Chaimem Majerem]Kozienickim. Wyciągnęliśmy go z łóżka i zawlekliśmy do szkoły [Franciszkańska 76/78 , gdzie po porozumieniu z dyrektorem napisał opinię. Poszliśmy potem do Wydziału Szkolnego [Franciszkańska 27], by bliżej dowiedzieć się o całej sprawie. Tu Karo powiedział nam, że był u Rumkowskiego [Bałucki Rynek] i przedstawił mu całą sprawę. Prezes, usłyszawszy to, odniósł się przychylnie, tylko powiedział, że chce wiedzieć, kim są ci absolwenci, jak się nazywają i gdzie mieszkają. Ze słów jego wywnioskowałem, że podanie nasze zgubił i zreferował sprawę tę, nie mając podania. Przeto zwrócił się do dyrekcji szkolnej z wymówką, że musi mieć opinię. (s.54,55)

JA, II A
Niedziela, 23 marca 1942 r.
Ubrałem się dziś po 7 godz., bo chciałem dostać się do szpitala do dr. Altermana[Łagiewnicka 36]. Gdy przyszedłem, stała już bardzo wielka kolejka, lecz ja przez przypadkową protekcję dostałem bilet, nie stojąc w kolejce. Lekarz ten przyjmuje o 4 po południu. Poszedłem następnie do Wydziału Szkolnego [Franciszkańska 27]. […] (s. 71,72)

JA/ONI, II A
Wtorek, 25 marca 1941 r.
Rano przyszli do mnie koledzy szkolni Dawid R. i Szymek N. i wyciągnęli mnie z łóżka. Poszliśmy do Franka [Dworska 1]. Ten powiedział nam, że najprawdopodobniej wezwany będzie w tym tygodniu do Prezesa i sprawę naszą przedstawi. Poszliśmy następnie do Karo [Franciszkańska 27], czekaliśmy dość długo, póki będzie wolny, a gdy przyszła już ta chwila, to powiedział że nie chce z nami rozmawiać. Nie pomogły żadne protesty ani prośby, kazał nas, jak już kiedyś, przez woźnego wyprowadzić. Coś w tym jest, co – to na razie nie wiem. […] (s. 72)

JA, II A
Wtorek, 1 kwietnia 1941 r.
O 11 godz. przyszedł do mnie Szymek Nyssel, z którym poszedłem do Karo [Franciszkańska 27]. Po godzinnym czekaniu dostaliśmy się do niego, który powiedział nam, że listę naszą odesłał do Warszawskiego. […] (s. 75)

Bibliografia

Dziennik Heńka Fogla z getta łódzkiego, oprac. Adam Sitarek, Ewa Wiatr, Warszawa: Żydowski Instytut Historyczny 2019.

Lolek Lubiński, Dziennik, oprac. Anna Łagodzińska, Łódź: Muzeum Miasta Łodzi, 2014.