GĘSIA 22/24 (Ogródek policyjny)

Ita Dimant

JA/ONI, IIA

„Gdy tylko się zrobiło ciepło, zaczęłyśmy z dziećmi chodzić do ogródka, który został zrobiony z placu przylegającego do byłego więzienia na Gęsiej. Co pierw tam było, nie wiem. Nie był to właściwie plac, gdyż drzewa i krzaki ciągnęły się tam wszędzie. Policja się tym zajęła, porobiono trawniki, aleje, place do gry i poustawiano ławki. Był to tak zwany “ogródek policyjny” i wejście było płatne.
Dla mojej siódemki biednych wystarałam się o maksymalną ulgę, a kilka groszy jeszcze wydobyłam z komitetu domowego. Nie mogłam przecież zostawić tych dzieci w domu. Ile gadaniny było o tę siódemkę, gdy trzeba było coś dla nich uzyskać. Przy tym ja właściwie najwięcej dawałam, gdyż gdybym na ich miejsce przyjęła siódemkę płatnych dzieci, moje dochody byłyby większe.” (s. 24)

JA/ONI, IIB

„Przez całe lato, przy pogodzie, siedzieliśmy z dziećmi przez cały dzień w ogródku. Obiad przynosiły im matki, bo to było męczące prowadzić je do domu.” (s. 25)

JA, IID

„Zbliżało się lato 1942 roku. Cały dzień siedziałam z dziećmi w ogródku. Czerwiec był piękny. Przyjęłam nauczycielkę rytmiki (sama znałam tylko ćwiczenia podstawowe i to trochę, co się w klubie sportowym nauczyłam). Chodziłam z nimi do teatru kukiełek, który się znajdował na placu obok ogródka. Często zbijano z desek scenę na środku ogródka i dzieci ze szkoły tańca popisywały się swoimi umiejętnościami.” (s. 39)

Bibliografia

– Ita Dimant, Moja cząstka życia, Warszawa 2002.