Humań
Roman Koropeckyj, UCLA, Los Angeles

Humań
Roman Koropeckyj, UCLA, Los Angeles

Nie jest to z pewnością wielka turystyczna atrakcja. Pod względem architektonicznym miasto stanowi dość bezbarwną mieszankę carskich gmachów, komunistycznych blokowisk i poradzieckiej nowoczesności. Przyjeżdża się tutaj zazwyczaj z dwóch powodów. Po pierwsze, aby zachwycać się Zofiówką, okazałym założeniem ogrodowym stworzonym przez Stanisława Szczęsnego Potockiego i wciąż znakomicie zachowanym na wschodnich obrzeżach miasta. Po drugie, aby w święto Rosz ha-Szana uczestniczyć w dorocznej pielgrzymce do grobu Nachmana z Bracławia – otaczanego powszechną czcią chasydzkiego admora, który osiedlił się w Humaniu na krótko przed swoją śmiercią w 1810 roku, żeby, jak podobno oświadczył, móc zostać pochowanym pośród „dusz męczenników (zamordowanych przez Gontę)”. Natomiast rzadko kto odwiedza Humań, aby upamiętnić ową rzeź, tak zwaną koliszczyznę, kiedy późną wiosną 1768 roku połączone siły Kozaków, ukraińskich chłopów oraz zwykłych zbirów pod dowództwem Maksyma Żeleźniaka i Iwana Gonty zmasakrowały kilka tysięcy mieszkających w Humaniu Polaków i Żydów. Jedyną ocalałą pamiątką po tym wydarzeniu jest XVIII-wieczny bazyliański klasztor, którego gmach, „we środku miasta zbudowany, o trzech […] liniach i o dwóch piętrach, leżąc między wschodem i południem”[1], wymaga pilnego remontu.

Jest w tym jakaś psychoanalityczna logika, bo właśnie ten zdewastowany klasztor, wraz z mieszczącą się w nim niegdyś szkołą, trwa jako wielce wymowne ogniwo łączące barokową frenezję przywołaną przez rabina Nachmana z neoklasycystyczną sielskością drzew i fontann Zofiówki. Zgodnie bowiem z miejscową legendą, zapisaną przez Aleksandra Grozę w jego poemacie Śmieciński z 1860 roku, „była głęboka, pełna najdoskonalszej wody studnia na Bazyliańskim dziedzińcu, ale gdy jedna kropla krwi niewinnej do niej wpadła, woda znikła, a rizuny pustą krynicę zarzucili ciałami studentów. Później woda ta okazała się w jarze, w którym założono Zofijówkę”[2]. Przede wszystkim jednak dzięki wyjątkowej grupie uczniów, którzy uczęszczali do bazyliańskiej szkoły jakieś pięćdziesiąt lat po masakrze – chodzi tu między innymi o Józefa Bohdana Zaleskiego, Seweryna Goszczyńskiego, Michała Grabowskiego (tworzących grupę Za-Go-Gra), Jana Krechowieckiego i samego Grozę – Humań pojawił się na mapie romantycznej wyobraźni jako symboliczne centrum polskiej mitycznej Ukrainy, zarazem jako locus amoenuslocus horribilis.

Tak klasztor, jak i ulokowana w nim szkoła zawdzięczały swoje istnienie Franciszkowi Salezemu Potockiemu, „królikowi Rusi”, który w 1766 roku, podczas jednej z okresowych renowacji miasta, zaprosił bazylianów do osiedlenia się w Humaniu. Usytuowane w ówczesnym województwie bracławskim Rzeczypospolitej Obojga Narodów, na przecięciu dróg z osmańskiej Mołdawii i Jedysanu (od południa) oraz ziem ruskich i kozackiego Zaporoża (od północy i wschodu), miasto doświadczało przemocy i przelewu krwi już od samych swoich narodzin, gdy na początku XVII stulecia wyłoniło się jako handlowe centrum tego żyznego, ale niestabilnego terytorium. Rabunkowe najazdy Tatarów na tak zwanym czarnym szlaku należały do zdarzeń powszednich. W roku 1648 miasto, wraz ze swoim „olbrzymim drewnianym zamkiem […] okopami […] i kwadratowymi basztami”[3], zostało zajęte przez wojska hetmana Bohdana Chmielnickiego, który wprowadził tam kozacki pułk rejestrowy (tzw. pułk humański) i uczynił z Humania jeden z ośrodków administracyjnych w jego nowo powstałym państwie. W czasie kozackiej wojny domowej, tzw. ruiny, która rozpoczęła się po śmierci Chmielnickiego (zmarł w roku 1657), miasto przechodziło z rąk do rąk, stając się raz za razem własnością współzawodniczących hetmanów oraz ich polskich, rosyjskich lub osmańskich sprzymierzeńców. Ci ostatni w 1674 roku zrównali miasto z ziemią, wycinając w pień niemal wszystkich mieszkańców; „na pamiątkę” pozostało przedmieście nazywane Turkiem.

Koliszczyzna zapisała się w XVIII-wiecznej historii Humania jako największy i najbardziej makabryczny spośród kilku hajdamackich najazdów na miasto. W kilka lat po jej nie mniej makabrycznym stłumieniu Humań rozkwitał na nowo, w znacznej mierze dzięki staraniom, których nie szczędził nowy właściciel miasta, syn Franciszka – Stanisław Szczęsny. Z odnowioną szkołą, a także z nowym, wspaniałym parkiem na początku XIX wieku Humań stał się „jakoby ogniskiem życia społecznego w Ukrainie”[4]. W rękach rodziny Potockich pozostał do roku 1832, kiedy to z rozkazu cara Mikołaja I został skonfiskowany synowi Stanisława, Aleksandrowi, z powodu jego udziału w powstaniu listopadowym. Niedługo potem miasto przekształcono w „kolonię wojskową kijowskiej i podolskiej guberni”, a Zofiówkę przemianowano (przynajmniej nieoficjalnie) na Carycyn Sad (Ogród carycy)[5]. Szkoła bazyliańska została zamknięta już wcześniej, w roku 1831, „z powodu cholery, rzekomo grasującej w różnych [okolicznych] powiatach”; nigdy nie została otwarta ponownie[6].

Chociaż od czasu koliszczyzny wiele się w Humaniu zmieniło – znikły mosty zwodzone, warowne bramy, cytadela gubernatora, a także otaczająca miasto drewniana palisada – to w drugiej dekadzie XIX stulecia niejedno wciąż przypominało o tamtych wydarzeniach. Można tu chociażby wymienić „dość znaczną fosę” położoną zaraz za murami bazyliańskiego klasztoru, „którędy Gonta i Żeleźniak podstępem weszli do miasta”[7], a także odrestaurowany rzymskokatolicki kościół św. Antoniego, „obdarty brzydko” przez hajdamaków: „podłoga z niego wyrzucona, ławki porąbane; środek rozkopany został jamą, w której szukano zakopanych pieniędzy”[8]. W grubych murach klasztoru ślady koliszczyzny były najbardziej namacalne. „Wzdłuż kurytarza – wspomina jeden z byłych uczniów – [wisiały] ogromne obrazy św. Bazylego, Mikołaja, Onufrego i Jozafata, poprzestrzelane i pokłute podczas rzezi Humańskiej”[9]. U wejścia do biblioteki zawieszono obraz przedstawiający śmierć ojca Herakliusza Kosteckiego, pierwszego rektora szkoły, zabitego przez hajdamaków. Obraz ten nie tylko rzucał się w oczy, ale pełnił też funkcję codziennego memento, ukazującego uczniom objęte przez nich dziedzictwo i stanowiącego porękę, że w ostatecznym rozrachunku męczeństwo jest nagradzane: „Stoi on na dwóch skrwawionych włóczniach, w lewej ręce krucyfiks, w prawej Przenajświętszy Sakrament z piersią dwiema ranami pokrytą. Scena odbywa się za obrębem klasztoru w perspektywie źle zachowanej. Hajdamacy mordują klęczących zakonników i studentów. Ciała ich wrzucają do znajdującej się obok studni. Postawa męczennika wzniosła, szlachetna, oblicze wypogodzone, piękne ślady umartwionego życia noszące, z bródką krótko zaokrągloną, tą cechą misjonarskiego w zakonie powołania, podpis pod obrazem łaciński, jako w obronie wiary św. Katolickiej «crudiliter occisus»”[10].

Nad ową osławioną studnią, jeszcze do roku 1779 oznaczoną mogilnym kopcem, wzniesiono wszakże nowy ratusz.

Jednak, jeśli wierzyć słowom poety Aleksandra Grozy, to właśnie woda z tej studni „młodzież jasnym napawała stokiem”[11] – wszelako nie w samym mieście, lecz jakąś godzinę marszu na wschód, w Zofiówce, gdzie parku „przejrzyste fale / Żywym potokiem zaszumiały w skale”[12]. Uczniowie odwiedzali ogród w soboty (podobno w celu uniknięcia tłumów[13], przy czym sami stawiali się dość licznie) i wędrowali pośród natury, „Co tak rozkwita urocznie, dziewiczo, / Między surową krain tych dziczą, / Jak niebiański rumieniec, kwiat świętej wieczności”[14]. Park, położony tuż przy południowym krańcu sławetnego „lasu greckiego”, w którym hajdamacy Żeleźniaka rozbili obóz w czasie oblężenia Humania, —– został założony w 1796 roku przez Stanisława Potockiego, określonego w „Sofiówce” jako „Humania pan”, i był prezentem dla jego trzeciej żony. Przy czym, jak natychmiast zauważa jego panegirysta, w krainie, gdzie nie tak dawno temu „z szlachtą wielokrotnie łamały się chłopi”, gdzie „to sieczowe nachody, to tauryckiej ordy / zdradne zawsze nad karkiem strzały, spisy, kordy; / dzicz wnętrzna, częsty rozruch i sąsiad niemiły / majętniejszych opodal mieszkać niewoliły” – w ostatecznym rozrachunku prezent ten mógł się zmaterializować dzięki Katarzynie II, niegdysiejszej patronce Potockiego, która „zniosła Zaporoża i Krymu rozboje” oraz ujarzmiła ten „barbarzyński” kraj z pożytkiem dla jego polskiego właściciela[15].

Groza opowiada w Śmiecińskim, jak to w Zofiówce „[…] przywabione młode pokolenie, / Na jasne zdroje i na chłodne cienie, / Krzepiło serce i ducha i wolę, / I na szerokie wyszło świata pole, / Z pieśnią – jakowej nie słyszano jeszcze, / A jaką pieją ukraińscy wieszcze”[16]. I faktycznie, wszyscy towarzysze Grozy wydają się być zafascynowani parkiem („skąd widok był piękniejszy”[17]), po którym, trzymając się pod rękę i „sprzeczając się” – jak pisze Groza w swoich wspominkach Mozaika kontraktowa z 1857 roku – po wielokroć się przechadzali. W notatkach do swojego pamiętnika Goszczyński wspomina, jak w pewnym momencie dzielił z Zaleskim kwaterę w domostwie położonym na samym skraju Zofiówki, którą zdarzało im się odwiedzać „przed czwartą rano”[18]. O ile wczesny poemat Goszczyńskiego Noc w Zofiówce (1824) dość wyraźnie już ukazuje, z jaką mocą przyroda parku może jednocześnie stymulować i wyrażać romantyczną wyobraźnię, o tyle równie słusznie można twierdzić, jak robi to Józef Tretiak w pierwszym tomie biografii Zaleskiego, że w przypadku ostatniego z wymienionych przyroda Zofiówki, jej „wody, skały, wzgórza, bujna zieloność i bielejące na jej tle posągi”, nadała charakter całej jego poetyckiej twórczości[19]. Jest w tym sporo racji, bo koniec końców to Zofiówka właśnie ukształtowała wspomnienia Zaleskiego o Humaniu, a w konsekwencji – również o całej Ukrainie. W późnych latach życia, dumając nad dniami, które przepędził tam jako młodzieniec, tak pisał w poemacie zatytułowanym Nieszpor:

„Śnię, Ukraino, wiecznie śnię o tobie!

Gdzieś w Zofijówce twojej i w Humaniu

Goduję wesół, jak na dnia zaraniu.

[…]

I widzę ciebie, jak na dnia zaraniu,

Tam w Zofijówce twojej i w Humaniu,

Rozkoszny sadzie mój, o rajska strono,

Po dziś dzień gonisz mnie ciągle jak zmora;

Widzę cię jakby pożegnaną wczoraj”[20].

Humań Zaleskiego, synonimiczny – tak jak w tym przypadku – z oszałamiająco piękną, niemniej jednak ludzką ręką stworzoną i przez człowieka doglądaną przyrodą Zofiówki, ustanawia Ukrainę jako przedmiot świadomości, poza obręb której, by przywołać Trembeckiego, „Wygnała barbarzyństwo rzeczy postać inna / I obfita ziemica jest, czym być powinna”[21].

Jednak to, co tłumione, zwykle potrafi się na powrót uobecnić, i to w nader nieprzyjemny sposób. A wówczas, jak w niejednym utworze Goszczyńskiego, Grabowskiego i Grozy (przedstawicieli tak zwanej szkoły ukraińskiej), ale również całego pokolenia romantyków, którzy odnajdywali swoje źródła na Ukrainie, dochodzi tu do zintensyfikowania podskórnego pierwiastka: „surowej krain tych dziczy”.

Jeżeli portret ojca Kosteckiego nie był dla uczniów bazyliańskiej szkoły wystarczającą przestrogą przed siłą żywiołów czających się pod zwodniczą powierzchnią tej „miłej oku”[22] ziemi, mieli zawsze na podorędziu klasztorną kronikę, zawierającą sugestywne – a w związku z tym odpowiednio umoralniające – opowieści o losach ich poprzedników, przykładowo Rzeź humańską, narracyjny poemat napisany przez niejakiego Darowskiego, ucznia szkoły, który „całą rzeź przesiedział w kopule farnego kościoła”, a następnie opisał swe zatrważające doświadczenia w ramach szkolnego wypracowania[23].

Równie przejmujące, szczególnie w przypadku formacji literackiej, która przywiązywała ogromną wagę do głosu gminu, były przekazy mówione tych, „którzy byli oczywistymi świadkami tych strasznych wypadków, a mało się znajdzie, kto by o nich nie słyszał dokładnych powieści”[24]. W krótkiej charakterystyce zakonu bazylianów na Ukrainie (1871) Krechowiecki wraca pamięcią do jednego z takich ocalałych; był to „żyjący jeszcze za czasów moich podeszły w wieku obywatel, sąsiad mój Kajetan Ułaszyn, dziedzic wsi Kopiowaty, [który] sam mi opowiadał, iż był wtedy studentem w tej szkole, i że już po zamordowaniu ks. Kosteckiego, kiedy całą gromadkę studentów spędzono dla przyjęcia Chrztu prawosławnego do studni obok klasztorku będącej, w którą uporczywszych wtrącono, wśród zamieszania udało mu się umknąć i szczęśliwie dobiec do futoru zamiejskiego”[25]. Podobne wzmianki, dające wiarę miejscowym legendom oraz relacjom naocznych świadków, odgrywają ważną rolę w słowie wstępnym, którym Goszczyński poprzedził swój Zamek kaniowski (1832) – jak również w samym poemacie, a także w politycznej powieści Michała Czajkowskiego Wernyhora (1838) i w Śmiecińskim Grozy, gdzie sprawdzają się nie tylko jako poręczenie prawdziwości fikcyjnych fabuł – „jako najwierniejszy obraz tej krwawej dramy”[26] – ale są również sygnałem, że sami ich autorzy podjęli archeologiczny trud wydobycia na światło dzienne strzępków historycznych wydarzeń oraz zachowania ich dla potomności. Właśnie dlatego pierwszoosobowy narrator dokumentalnej powieści Koliszczyzna i stepy (1838) Grabowskiego ubolewa nad faktem, że relacje o rzezi słyszał „z ust stronnika Polaków”. „Sądzę – kontynuuje – że opowiadanie o tej samej rzeczy, szczerego hajdamaki, byłoby daleko wyższej barwy”[27].

Z analogiczną funkcją – jednoczesnego poświadczania, uwiarygodniania i zachowywania – wiązano te relacje z koliszczyzny, które, zapewne w wiele lat po samej rzezi, zostały spisane przez naocznych świadków, najwyraźniej nader chętnych, by dzielić się swoimi rękopisami z wszystkimi zainteresowanymi. I jeżeli w 1832 roku Goszczyński wyrażał obawy, że opowieści takie, jak jego znajomej, Weroniki z Mładanowiczów Krebsowej, córki zamordowanego przez hajdamaków gubernatora Humania, mogłyby z czasem zaginąć[28], to martwił się bez potrzeby. Rękopis Krebsowej został bowiem opublikowany w 1840 roku jako jedno z wielu podobnych świadectw, które w latach trzydziestych i czterdziestych XIX wieku ukazały się drukiem. Fakt, że na przykład Bunt hajdamaków Jana Lippomana w wydaniu Edwarda Raczyńskiego miał dwa nakłady (1842, 1854), mógłby wskazywać, iż istniała wówczas chętna publiczność dla tego „teatru niesłychanych mordów”[29].

Spoiwem, które łączyło owe relacje naocznych świadków, jest pewien zasób nieodzownych atrybutów, w pełni współgrających z estetyczną wrażliwością pokolenia wychowanego na Szekspirze, Scotcie, Byronie i powieści gotyckiej: ufortyfikowane miasto, usytuowane na nierządzącym się żadnymi prawami i na poły egzotycznym pograniczu; okrutni łajdacy o nieco egzotycznych imionach (Szwaczka, Szyło, Neżyvyj, Żurba); knujący (prawosławny) mnich; tajemnicze nocne obrzędy (poświęcenie noży); zdradziecki sługa kozacki, który w dodatku morduje swoje własne dzieci (Gonta); niewinna młoda panna, która „tylko brwiom czarnym” zawdzięcza ratunek i może opowiedzieć historię (Krebsowa)[30]; no i oczywiście sama rzeź: „Kłóto, rznięto, zabijano po ulicach i domach, bez żadnego ni na osoby, ni na płacz i prośby względu, rzucano w górę na powietrze, lub na dachy przeszyte niemowlęta, a kiedy spadłszy żyły, tęż samą im mękę zadając, powtórnie gubiono. Płacz, wrzask, prośby napełniały powietrze; okropny jęk wydawały matki, którym pruto wnętrzności, aby z nich wydobyty płód okrucieńskim zatracono sposobem”[31].

By użyć słów hrabiego Henryka Krasińskiego, który wprowadził Humań do świata anglojęzycznego swoim „dramatem historycznym” Gonta (1848)[32], jak również złożoną z „uwag biograficznych” książką The Cossacks of the Ukraine (1848), było w koliszczyźnie coś takiego, co pozwalało opisywać ją przy użyciu „przedziwnej mieszanki wschodniego, południowego i północnego obrazowania; [gdzie stoją obok siebie] anioły i demony, gwarna zabawa oraz ponure tony i rozpacz. A także, w pewnej mierze, Arab na pustyni, Kozak na swoim rumaku, biały orzeł i dziecię Osjana, wszystko to w dość jawnej sprzeczności, w gruncie rzeczy jednak doskonale przystające do ziem, które zwiedziłem, dzikiej poezji, którą umiłowałem, i do rozmaitych przygód, które stały się moim udziałem”[33]. Można by do tej wyliczanki dodać jeszcze coś, co da się określić mianem sporej dawki pornografii krwi.

W praktyce prowadziło to do stałego zacierania granicy pomiędzy fikcją i dokumentem, przy czym autorzy opowieści fikcyjnych kształtowali swoje fabuły, jak sugerował Czajkowski, „na tle historycznym i bez żadnego krzywienia wypadków”[34], natomiast autorzy relacji dokumentalnych dawali świadectwo prawdziwości czegoś, co pod wieloma względami dowodziło, że jest dziwniejsze od fikcji – począwszy od idącej w dziesiątki tysięcy liczby ofiar, na opowiadaniu o Goncie mordującym swoich dwóch młodych synów skończywszy. O ile jednak sam charakter zdarzeń, nawet w takiej postaci, w jakiej zostały one zrekonstruowane przez względnie nieuprzedzonych historyków współczesnych – takich jak Władysław Serczyk bądź Hryhorii Iu. Khraban[35], był na tyle drastyczny, że niemal wszystko było zdane na łaskę i niełaskę autorskiej wyobraźni, o tyle materialna topografia rzezi pozostawała zawsze ta sama: mosty zwodzone, palisada oraz baszty, z których mieszkańcy Humania, mając do dyspozycji armaty i broń palną, próbowali bronić się podczas pierwszego dnia oblężenia; brama, przez którą spanikowany gubernator Mładanowicz, kierując się naiwnym instynktem samozachowawczym, pozwolił wkroczyć do miasta Żeleźniakowi i Goncie; cytadela, ratusz, rzymskokatolicki kościół, kaplica bazyliańska, a także szul, w którym zabito licznych mieszkańców miasta, daremnie szukających schronienia przed siejącymi zniszczenie hajdamakami; prawosławny kościół św. Michała, w którym katolicy i Żydzi, zdeterminowani, by przeżyć, zgadzali się na chrzest według obrządku wschodniego; na koniec wreszcie – wyschnięta studnia, do której w dzień po masakrze wrzucano rozkładające się zwłoki.

Ale w takim razie rzeź humańska, jako zarazem kulminacja koliszczyzny i jej owiany najczarniejszą sławą epizod – stanowi jeden z owych wybitnie naddeterminowanych (by użyć terminu Freuda) momentów w polskiej historii, natychmiast podchwyconych przez romantyczną imaginację, która przekopywała się przez ich ukryte znaczenia i odniesienia. Następując w przededniu pierwszego rozbioru, a także przecinając się na linii czasu z konfederacją barską, owo bezwzględne starcie pomiędzy ukraińskim poddanym i polskim panem, pomiędzy prawosławiem i kościołem katolickim (vel unickim), pomiędzy barbarzyńskim Wschodem i cywilizowanym Zachodem, z rzekomo pociągającą za wszystkie sznurki nikczemną Rosją w tle, mogło być w rezultacie interpretowane jako hipertroficzny wyraz nawarstwionych napięć – o charakterze społecznym, religijnym, etnicznym, politycznym – które na długo określiły relacje Polski z Ukrainą i jej mieszkańcami. W związku z tym Humań zaczyna służyć jako potężny metonimiczny symbol, dzięki swej wieloznaczności potrafiący wyartykułować zarówno bajroniczny bunt w Zamku kaniowskim i we Wsi Serby Lucjana Siemieńskiego, jak i Scottowski patriarchalizm w Koliszczyźnie i stepach oraz w Nestorze Pisance Zenona Fisza; zarówno naiwnie paternalistyczną wizję polsko-ukraińskiej solidarności w Wernyhorze, jak i radykalny program rezydującego na wyspie Jersey odłamu organizacji Lud Polski, którego decyzja, by „przybrać nazwisko Humania”, była pomyślana jako „pokorna ekspijacja za winy ojców […] za prześladowanie ludu Ukrainy”[36]. Co jednak istotniejsze – w sposób wzorcowy widać to w Śnie srebrnym Salomei Słowackiego – jest figurą tego, co zdaniem niektórych stanowi samo sedno ukraińskiego mitu w polskim romantyzmie: pośród odrażającej i obscenicznej obfitości dokonuje się orgia obscenicznej przemocy, znamionująca konwulsyjną agonię I Rzeczypospolitej, a zarazem proces wyłaniania się dwóch nowoczesnych bytów narodowych[37].

Naszkicowany przez romantyków obraz Humania nie został jednak bez odpowiedzi. W 1841 roku ukraiński poeta Taras Szewczenko ogłosił poemat Hajdamacy, którego kulminacyjny fragment przedstawia rzeź humańską i apokryficzne zamordowanie przez Gontę jego dwóch synów, obu – podobnież – uczniów bazyliańskiej szkoły. Sam Szewczenko urodził się na prawobrzeżnej Ukrainie, jakieś 100 kilometrów na północny wschód od Humania, i w „pomowie-przedmowie” do swojego poematu stwierdza: „O tem, co działo się na Ukrainie w 1768 r., rozpowiadam tak jak słyszałem od starych ludzi”. A następnie dodaje: „drukowanego i krytykowanego nic nie czytałem, a zdaje się, że i nic nie ma”[38]. Nie jest to prawda. Szewczenko czerpie pełnymi garściami z Wernyhory Czajkowskiego, a w szczególności wykorzystuje informacje stamtąd w swoich własnych objaśnieniach. Pełnią one w Hajdamakach tę samą funkcję, co w polskich dziełach opisujących rzeź, ale zarazem stanowią coś w rodzaju polemiki. I pod tym względem zapewne najbardziej wymowny w swoim minimalizmie – oraz w swej ironii – jest przypis dołączony przez Szewczenkę do rozdziału zatytułowanego „Gonta w Humaniu”: „Humań – miasto powiatowe w guberni kijowskiej”. Ani mniej, ani więcej, po prostu jeszcze jedno miasto na Ukrainie.

POSTSCRIPTUM

W dniu 5 grudnia 2015 r., niemalże ćwierć wieku po powstaniu niepodległego państwa ukraińskiego, w Humaniu odsłonięto oficjalnie pomnik Iwanowi Goncie i Maksymowi Żeleźniakowi na ulicy Radzieckiej, w równej odległości (650 metrów) od grobu Rabina Nachmana i od klasztoru Bazylianów.[39] Budowę pomnika, według koncepcji Iwana Honczara, przewidywano jeszcze w 1968 roku, w okresie kiedy przedstawiano koliszczyznę wedle interpretacji marksistowsko-leninowskiej jako „antyszlacheckie [vel antyfeudalne] powstanie chłopów” spowodowane „zaostrzenie[m] pańszczyzny, przymus[em] przechodzenia ludności ukr. na obrządek unicki i związanie[m] konfederacji Barskiej, przekreślającej żądania dyzunitów, które dla celów polit. popierała cesarzowa Katarzyna II”.[40] Tablica z przodu zrealizowanego po 43 latach pomnika (błogosławionego tego grudniowego dnia przez miejskich hierarchów prawosławnych) brzmi nieco inaczej: „Maksym Żeleźniak. Iwan Gonta. Bohaterowie koliszczyzny, hajdamackiego ruchu narodowo-wyzwoleńczego na Ukrainie Prawobrzeżnej 1768-69 r.”[41]

Przekład: Grzegorz Marzec, IBL PAN.  Tekst oryginalny jest zamieszczony tutaj.

 

Przypisy

  1. Wołyniak [Jan Marek Antoni Giżycki], O Bazylianach w Humaniu, „Przewodnik Naukowy i Literacki” 1899, nr 10, s. 943.
  2. Aleksander Groza, Śmieciński. Powieść szlachecko-ukraińska, Żytomierz 1860, s. 192.
  3. Paul of Aleppo [Paweł z Aleppo], The Travels of Macarius, Patriarch of Antioch, translated by F.C. Belfour, vol. 1, London 1836, s. 185.
  4. E. Heleniusz [Eustachy Heleniusz Iwanowski], Rozmowy o Polskiej Koronie, t. 1, Kraków 1873, s. 568.
  5. I. I. Kryvosheia, Pototsʹki na Umanshchyni: persha polovyna XIX stolittia (naukovo-metodychni materialy do vyvchennia tem z istoriï Ukraïny XIX st.), Kyiv 1999, s. 21.
  6. Wołyniak, O Bazylianach w Humaniu (ciąg dalszy), „Przewodnik Naukowy i Literacki” 1899, nr 12, s. 1147.
  7. Tamże, s. 1146–47.
  8. [Paweł Mładanowicz], Rzeź humańska czyli historia rewolucji zrobionej przez Żeleźniaka i Gontę, w: Bunt hajdamaków na Ukrainie r. 1768 opisany przez Lippomana i dwóch bezimiennych, wyd. E. Raczyński, Poznań 1854, s. 97.
  9. Słowa Edmunda Liwskiego cyt. za: Wołyniak, O Bazylianach w Humaniu, tamże, s. 1146.
  10. Jan Krechowiecki, Księża Bazylianie na Wołyniu, Podolu i Ukrainie, „Przegląd Lwowski” 1871, z. 15, R. 1, t. 2, s. 151.
  11. Aleksander Groza, op. cit., s. 192.
  12. Tamże.
  13. Aleksander Groza, Mozaika kontraktowa. Pamiętnik z roku 1851, Wilno 1857, s.127.
  14. Seweryn Goszczyński, Noc w Zofiówce, w: tegoż, Dzieła zbiorowe Seweryna Goszczyńskiego, wyd. Z. Wasilewski, Lwów 1911, s. 15.
  15. Stanisław Trembecki, Sofijówka, red. i opr. J. Snopek, Biblioteka Pisarzy Polskiego Oświecenia, t. 1, Warszawa 2000, s. 21–22.
  16. Aleksander Groza, Śmieciński, s. 192–193.
  17. Aleksander Groza, Mozaika kontraktowa, s. 127.
  18. Seweryn Goszczyński, Podróż mojego życia. Urywki wspomnień i zapiski do pamiętnika: 1801–1842, wyd. S. Pigoń, „Rozprawy i Materiały Wydziału I Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie”, t. 1, z. 3, Wilno 1924, s. 17.
  19. Józef Tretiak, Bohdan Zaleski do upadku powstania listopadowego 1802–1831. Życie i poezja. Karta z dziejów romantyzmu polskiego, Kraków 1911, s. 47.
  20. Józef Bohdan Zaleski, Bohdana Zaleskiego dzieła pośmiertne, z przedmową S. Tarnowskiego, t. 1, Kraków 1899, s. 18.
  21. Stanisław Trembecki, Sofijówka, s. 22.
  22. Tamże, s. 21.
  23. Seweryn Goszczyński, Kilka słów o Ukrainie i rzezi humańskiej. Przedmowa do «Zamku Kaniowskiego», w: tegoż, Zamek Kaniowski. Powieść, opr. J. Tretiak, Biblioteka Narodowa I: 44, Kraków 1925, s. 162; tegoż, Podróż mojego życia, s. 84. Por. Hryhorii Iu. Khraban, Memuary iak istoriohrafichne dzherelo vyvchennia narodno-vyzvolʹnoho povstannia 1768 r., w: Koliîvshchyna 1768. Materialy juvileinoî sesiî, prysviachenoî 200-richchiu povstannia, red. P.T. Tronko [i inni], Kyiv 1970, s. 139.
  24. Michał Grabowski, Literatura i krytyka, Wilno 1839, s. 130.
  25. Jan Krechowiecki, Księża Bazylianie na Wołyniu, Podolu i Ukrainie, s. 150.
  26. Seweryn Goszczyński, Zamek kaniowski, s. 61.
  27. Michał Grabowski, Koliszczyzna i stepy, Wilno 1838, s. 97. Udaje się to natomiast narratorowi noweli Nestor Pisanka (1856) Zenona Fisza. Przedmiotem dyskusji pozostaje jednak pytanie, czy to, co słyszy on od tytułowego weterana powstania hajdamaków, jest rzeczywiście w jakimkolwiek stopniu „daleko wyższej barwy”.
  28. Seweryn Goszczyński, Zamek kaniowski, s. 161.
  29. Tamże, 159. W wydaniu Raczyńskiego, oprócz relacji Lippomana, znaleźć można również pamiętniki Pawła Mładanowicza (patrz wyżej, przyp. 10), młodszego brata Krebsowej, z którym w szkole w Międzyrzeczu Koreckim zaprzyjaźnił się Czajkowski; wspomnienia Mładanowicza posłużyły jako źródło do Wernyhory (zob. Michał Czajkowski, Wernyhora, wieszcz ukraiński. Powieść historyczna z roku 1768, t. 1, Lipsk 1868, s. 267–268).
  30. Tamże, s. 161.
  31. [Tuczapski], Opis Krótki rzezi w mieście Humaniu od czerni ukraińskiej dnia 20. miesiąca Czerwca 1768go roku zdziałanej, w: Bunt hajdamaków na Ukrainie, s. 130.
  32. Bezwstydnie przemilczająca ten fakt dramatyzacja pierwszego tomu Wernyhory Czajkowskiego.
  33. H. Krasinski [Henryk Krasiński], Gonta. An Historical Drama in Five Acts, London 1848, s. xiv.
  34. Michał Czajkowski, Wernyhora, wieszcz ukraiński, s. 258.
  35. Zob. Władysław Serczyk, Koliszczyzna, Kraków 1968; oraz Hryhorii Iu. Khraban, Spalakh hnivu narodnoho (Antyfeodalʹne, narodno-vyzvolʹne povstannia na Pravoberezhnii Ukraïni u 1768–1769 r.), Kyiv 1989.
  36. Lud Polski. Wybór dokumentów, wybór i wstęp H. Temkinowa, Warszawa 1957, s. 103.
  37. Zob. G. Grabowicz [Hryhorii Hrabovych], Hrani mifichnoho. Obraz Ukraïny v polʹsʹkomu ta ukraïnsʹkomu romantyzmi, w: tegoż, Do istoriï ukraïnsʹkoï literatury, Kyiv 1997, s. 175–178; Maria Janion, Maria Żmigrodzka, Romantyzm i historia, Warszawa 1978, s. 124–30.
  38. Taras Szewczenko, Hajdamacy, w: Leonard Sowiński, Szewczenko Taras. Studium z dołączeniem przekładu «Hajdamaków», Wilno 1861, s. 6.
  39. Zob. zapis wideo całej uroczystości (pobrane 9 lutego 2016): http://youtu.be/b835amveVh0. W rzeczy samej pomnik odsłonięto dwa tygodnie wcześniej, 21go listopada, dokładnie w dwa lata po wybuchu Euromajdanu. Jak można się spodziewać, wzniesienie pomnika wywołało różnorakie, i rzecz jasna żywe, reakcje u każdej z dotkniętych grup etnicznych, przykłady czego można zobaczyć googlując następujące np. frazy: „пам’ятник гонті умань”; „pomnik goncie humań”; „אומן גונטה אַנדַרטָה”; „אומאנער גאָנטע דענקמאָל”; „памятник гонте умань”; oraz „monument to gonta uman.
  40. Wielka encyklopedia powszechna PWN (Warsaw: PWN, 1965), s.v. “Koliszczyzna.” Cf. Wikipedia, “Пам’ятник Залізняку і Гонті (Умань),” https://uk.wikipedia.org/wiki/%D0%9F%D0%B0%D0%BC’%D1%8F%D1%82%D0%BD%D0%B8%D0%BA_%D0%97%D0%B0%D0%BB%D1%96%D0%B7%D0%BD%D1%8F%D0%BA%D1%83_%D1%96_%D0%93%D0%BE%D0%BD%D1%82%D1%96_%28%D0%A3%D0%BC%D0%B0%D0%BD%D1%8C%29?previous=yes (pobrane 7 lutego 2016).
  41. Na tablicach po pozostałych dwóch stronach pomnika widnieją:1) fragment wiersza Tarasa Szewczenki „Do Osnowianenka” (1840) oraz 2) cały tekst ukraińskiego hymnu duchowego „Boże wielki, jedyny”. Zob. ibid.

Bibliografia

1. Bodrov Iurii, Umanʹ, Kyiv 1999.
2. Bunt hajdamaków na Ukrainie r. 1768 opisany przez Lippomana i dwóch bezimiennych, wyd. E. Raczyński, Poznań 1854.
3. Czajkowski Michał, Wernyhora, wieszcz ukraiński. Powieść historyczna z roku 1768, t. 1, Lipsk 1868.
4. Darowski M., Rzeź Humańska, http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/doccontent?id=116579&from=FBC; dostęp: 15.07.2009.
5. Galant I. V., K istorii umanskoi rezi 1768 goda. Materialy i issledovaniia po istorii Evreev v Polʹshe i Iugo-Zapadnoi Rossii, Kyiv 1908.
6. Goszczyński Seweryn, Dzieła zbiorowe Seweryna Goszczyńskiego, wyd. Z. Wasilewski, Lwów 1911.
7. Goszczyński Seweryn, Podróż mojego życia. Urywki wspomnień i zapiski do pamiętnika. 1801–1842, wyd. S. Pigoń, „Rozprawy i Materiały Wydziału I Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie”, t. 1, z. 3, Wilno 1924.
8. Goszczyński Seweryn, Zamek Kaniowski. Powieść, opr. J. Tretiak, Biblioteka Narodowa I: 44, Kraków 1925.
9. Grabowicz George [Hryhorii Hrabovych], Hrani mifichnoho. Obraz Ukraïny v polʹsʹkomu ta ukraïnsʹkomu romantyzmi, w: tegoż, Do istoriï ukraïnsʹkoï literatury, Kyiv 1997.
10. Grabowski Michał, Koliszczyzna i stepy, Wilno 1838.
11. Grabowski Michał, Literatura i krytyka, Wilno 1839.
12. Groza Aleksander, Mozaika kontraktowa. Pamiętnik z roku 1851, Wilno 1857.
13. Groza Aleksander, Śmieciński. Powieść szlachecko-ukraińska, Żytomierz 1860.
14. Heleniusz E. [Eustachy Heleniusz Iwanowski], Rozmowy o Polskiej Koronie, t. 1, Kraków 1873.
15. Humań, w: Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, pod red. F. Sulimierskiego, B. Chlebowskiego, W. Walewskiego, t. 3, Warszawa 1882.
16. Iwaszczenko W., Istoriczeskij oczerk Umani i caricyna sada (Sofijewki), Kyiv 1895.
17. Janion Maria, Żmigrodzka Maria, Romantyzm i historia, Warszawa 1978.
18. Khraban Hryhorii Iu., Spalakh hnivu narodnoho (Antyfeodalʹne, narodno-vyzvolʹne povstannia na Pravoberezhnii Ukraïni u 1768–1769 r.), Kyiv 1989.
19. Koliîvshchyna 1768. Materialy juvileinoî sesiî, prysviachenoî 200-richchiu povstannia, red. P.T. Tronko [i inni], Kyiv 1970.
20. Krasinski Henry [Krasiński Henryk], The Cossacks of the Ukraine. Comprising Biographical Notices of the Most Celebrated Cossack Chiefs or Attamans […] and a Description of the Ukraine […], London 1848.
21. Krasinski Henry [Henryk Krasiński], Gonta. An Historical Drama in Five Acts, London 1848.
22. Krebsowa Weronika z Mładanowiczów, Opis autentyczny rzezi humańskiej, z manuskryptów hr. T. Działyńskiego, przedrukowany z „Orędownika Naukowego”, Poznań 1840.
23. Krechowiecki Jan, Księża Bazylianie na Wołyniu, Podolu i Ukrainie, „Przegląd Lwowski” 1871, z. 15, R. 1, t. 2.
24. Kryvosheia I.I., Pototsʹki na Umanshchyni: persha polovyna XIX stolittia (naukovo-metodychni materialy do vyvchennia tem z istoriï Ukraïny XIX st.), Kyiv 1999.
25. Lud Polski. Wybór dokumentów, wybór i wstęp H. Temkinowa, Warszawa 1957.
26. Makowski Stanisław, Wernyhora. Przepowiednie i legenda. Warszawa 1995.
27. Moszczyński Adam, Pamiętnik do historii polskiej w ostatnich latach panowania Augusta III i pierwszych Stanisława Poniatowskiego, Poznań 1867.
28. Mytsyk Iu. A., Umanʹ kozatsʹka i haidamatsʹka, Kyiv 2002.
29. Navrotsʹkyi B., «Haidamaky»Tarasa Shevchenka. Dzherela. Stylʹ. Kompozytsiia, Kyiv 1928.
30. Padalica Tadeusz [Zenon Fisz], Powieści ukraińskie. Zosia Żytkiewiczówna; Nestor Pisanka, Warszawa 1898.
31. Paul of Aleppo [Paweł z Aleppo], The Travels of Macarius, Patriarch of Antioch, translated by F. C. Belfour, vol. 1, London 1836.
32. Serczyk Władysław, Koliszczyzna, Kraków 1968.
33. Shohetman Baruch, Uman, cyt. za:
34. http://www.jewishvirtuallibrary.org/jsource/judaica/ejud_0002_0020_0_20187.html; dostęp: 5.12.2014.
35. Siemieński Lucjan, Wieś Serby, w: tegoż, Ogrody i poeci. Wybór pism, red. M. Janion, Warszawa 1955.
36. Szewczenko Taras, Hajdamacy, w: Leonard Sowiński, Szewczenko Taras. Studium z dołączeniem przekładu «Hajdamaków», Wilno 1861.
37. Trembecki Stanisław, Sofijówka, red. i opr. J. Snopek, Biblioteka Pisarzy Polskiego Oświecenia, t. 1, Warszawa 2000.
38. Tretiak Józef, Bohdan Zaleski do upadku powstania listopadowego 1802–1831. Życie i poezja. Karta z dziejów romantyzmu polskiego, Kraków 1911.
39. Wołyniak [Jan Marek Antoni Giżycki], O Bazylianach w Humaniu, „Przewodnik Naukowy i Literacki” 1899, nr 10, nr 12.
40. Zaleski Józef Bohdan, Bohdana Zaleskiego dzieła pośmiertne, z przedmową S. Tarnowskiego, t. 1, Kraków 1899.
41. Zaleski Józef Bohdan, Korespondencja, wyd. D. Zaleski, t. 3, Lwów 1902.
42. Z dziejów hajdamaczyzny, red. H. Mościcki, cz. 1–2, Warszawa-Kraków 1905.