LESZNO 78 (Szop trykotarski firmy Karl Georg Schultz, dawniej fabryka Bro-Ro [Braun i Rowiński])
Stanisław Gombiński
ONI, IV A (19.01.1943)
„Drugiego dnia iskra elektryzuje getto: pierwsze wypadki oporu. W getcie, na ul. Niskiej w pobliżu Zamenhofa [prawdopodobnie 58] trzech żandarmów weszło do opuszczonego domu, zobaczyli na podwórzu młodą, siedemnastoletnią dziewczynę i dwóch mężczyzn. Kazali im wyjść na ulicę, wtedy dziewczyna rzuciła granat. Żandarmi odpowiedzieli ogniem z rozpylaczy i natychmiast wycofali się, jeden z nich ranny. Dziewczyna i jeden mężczyzna zostali zabici, drugi mężczyzna, ranny, zdołał zbiec. W kilka minut później dom został otoczony, bomba zapalająca w jednej chwili zamieniła cały narożnik w stos płomieni.
Drugi wypadek oporu miał miejsce na Lesznie [78]: gdy żandarmi weszli do shopu trykotarskiego firmy Karl Georg Schultz (dawniej Braun i Rowiński), zostali powitani jednym czy dwoma pociskami, jedni mówią – gazowymi, drudzy dymnymi.”
Leokadia Schmidt
JA, III A
„Tegoż dnia, stojąc na balkonie naszego mieszkania, zakłopotana i zmartwiona, zauważyłam w oknie obok naszego sąsiada Rosenberga. W jednej chwili uświadomiłam sobie, że jego żona pracuje od 15 lat w fabryce Bro-Ro (Braun i Rowiński) przy ul. Leszno 78, która obecnie produkuje, jak mi kiedyś wspomniała, dla wojska niemieckiego. Zapytałam więc, nie wierząc w rezultat, czy mógłby coś załatwić u nich dla mego męża. On zaś odpowiedział, że owszem, nawet dziś może przynieść za tysiąc złotych legitymację stwierdzającą przyjęcie do pracy męża i zaświadczenie dla mnie i dziecka. Ogarnęła mnie tak wielka niecierpliwość, że nie czekając na męża, napisałam na kartce wszelkie personalia i dała 2 fotografie męża prosząc o pośpiech. Po godzinie Rosenberg wróci z podaniem, które należało złożyć do biura dyrekcji z prośbą o przyjęcie. W tym samym czasie nadszedł mąż. Okazało się, że prosił o załatwienie pracy u tzw. Dużego Schultza na Nowolipiu [44]. Był to duży szop na terenie garbarni Blunka. Mieściły się tam fabryki pracujące dla Niemców. Bez namysłu radziła odwołać to miejsce. Tego samego dnia złożyliśmy podanie do formy Karol George Schultz, który obecnie objął fabrykę Bro-Ro. Nie ma on nic wspólnego z Dużym Schultzem.” (s. 24)
JA, III A
„Dostałam się bez trudności na teren fabryki, gdyż w bramie czekał już na mnie mąż. Za sprowadzenie mnie z dzieckiem zapłacił policjantowi 50 zł. Rozejrzałam się po podwórzu. Wszędzie gęsto. W bramach, na obu podwórzach, na klatkach schodowych pełno ludzi. Zdziwiona zapytałam męża, po co tyle ludzi i dlaczego kazał mię sprowadzić. Wtedy dowiedziałam się, że K.[arl] G.[eorg] Schultz oznajmił, iż w domach skoszarowanych na Nalewkach [33, 35, 37] i Lesznie 76 mają się dziś odbyć blokady niemieckie. Ponieważ on pragnie ochronić rodziny i dzieci swoich pracowników, przeto wskazane jest, aby wszyscy skupili się na terenie fabrycznym. Wtedy będzie mógł wystąpić ze skuteczną obroną. Wysłał również specjalną eskortę żydowskiej policji, aby żony i dzieci pracowników zamieszkałych na Nalewkach zostały bezpiecznie przeprowadzone na Leszno, do fabryki. Mąż pokazał mi grupę, która właśnie przed chwilą przybyła. Rozejrzałam się bacznie dookoła i zobaczyłam w samym środku podwórza po raz pierwszy Schultza. Był olbrzymiego wzrostu. Górował i wyróżniał się wśród tłumu. Człowiek o okrutnej twarzy i zimnych jasnoniebieskich oczach. Wyczytałam w nich tyle okrucieństwa i nienawiści do otaczających, że w jednej chwili, jak w jasnowidzeniu, przejrzałam i zrozumiałam wszystko.
– To jest zasadzka! Zwykła pułapka! On was oszukał, a wy, głupcy, uwierzyliście mu. Teraz jesteśmy w jego mocy. Musimy wydostać się stąd za wszelką cenę – powiedziałam do męża.” (s. 58-59)
ONI, III B
„W ciągu tych sześciu dni K. G. Schultz kazał postawić mur dookoła naszych dwóch domów, Leszno 76 i 78. Nikt obcy nie mógł wchodzić, pracownicy zaś byli uwięzieni w domach i nie wolno było wydalać się poza ich obręb pod karą wyrzucenia z pracy, co równało się śmierci. Brama domu nr 76 była zamknięta i nieczynna. Oba domy łączył przebity wielki otwór. Nie było sposobu, aby się przekraść do wnętrza.” (s. 121)
JA, III C
„Siostra Jadzi tymczasem, zaprowadziwszy matkę do ciotki, udała się pod bramę fabryki, na Leszno 78, by opowiedzieć o naszym cudownym ocaleniu mężowi i Jadzi. Przyniosła mi od męża 500 zł i list oraz moją fotografię. Mąż pisał, że na razie nie ma mowy o dostaniu się do domu. Mam się starać o pracę u Dużego Schultza, zatrudniano tam bowiem tysiące robotników i nie było takich ograniczeń jak u nas.” (s. 123)
Henryk Makower
JA, III
„Doc. Zweibaum […] miał więcej szczęścia. On także wpadł podczas łapanki niemieckiej na Lesznie. Stał już w długim szeregu. Wśród obecnych funkcjonariuszy znalazł się jeden z naszych słuchaczy. […] Po niedługim czasie spędzonym w szopie <małego Schultza> na Lesznie 78 docent, którego rodzina już wpierw przeniosła się na <stronę aryjską>, szczęśliwie przedostał się do swoich.” (s. 98)
Bibliografia
– Stanisław Gombiński (Jan Mawult), Wspomnienia policjanta z warszawskiego getta, red. naukowa i wprow. M. Janczewska, Warszawa 2010, ss. 282.
– Leokadia Schmidt, Cudem przeżyliśmy czas zagłady, przedmowa i objaśnienia Władysław Bartoszewski, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1983.
– Henryk Makower, Pamiętnik z getta warszawskiego. Październik 1940-styczeń 1943, Opracowała i uzupełniła Noemi Makowerowa, Ossolineum 1987.