MARIAŃSKA 1 (Szkoła pielęgniarstwa)

Helena Szereszewska

JA/ONI, III A

„Irena mieszkała w szkole pielęgniarek na rogu Pańskiej i Mariańskiej, obok ruin zbombardowanego domu. Ruiny zbombardowanego domu. W tym czasie nie było jednej ulicy w getcie bez ruin, ale te właśnie miały swoją wymowę. Nie dla wszystkich – tylko dla mnie jednej. Bo wryły mi się w pamięć od czasu, kiedy pewnego dnia ujrzałam przechodzącego przez nie (nie przez Mariańską, a właśnie przez ruiny) znanego w Warszawie kardiologa, doktora Semmerau-Siemienieckiego[1]. Prowadził go Żyd w opasce. Z pewnością przyszedł ze strony „aryjskiej” do chorego na serce. Do bardzo chorego na serce. Uproszony, może ubłagany… Nie było to bowiem dla niego bezpieczne. Tak bardzo byłam wtedy przejęta na widok tego lekarza, że zawsze później łączyłam jego osobę ze szkołą pielęgniarek i minami domu. Tak samo było i teraz. W jednej chwili ujrzałam w wyobraźni ten nieodłączny splot obrazów.” (s. 85-86)

„W hallu przy biurku siedziała dyrektorka, pani Bielicka. Za nią było okno, przysłonięte portierą. W rogu stała budka telefoniczna – co nam się wydało dziwne. Przed nami w ciemnej ramie wisiał portret inżyniera Weissblatta, kierownika administracyjnego szkoły. „Czy może nas pani przenocować? Tę jedną noc tylko. Wróciliśmy Z Umschlagu.”
Powrót z Umschlagu był w tym czasie pewnego rodzaju legitymacją. Budził podziw, niedowierzanie, zdziwienie, a nawet szacunek. Wracający z Umschlagu byli jak gdyby z martwych powstali. Należało mieć dla nich względy. Czy mogła nam odmówić? Nie mogła. Szkoła mimo wszystko jeszcze funkcjonowała. Palta uczennic wisiały na wieszakach. Jeden z profesorów miał nawet wykład tego dnia. Kobiety należące do personelu, ubrane w białe fartuchy, kręciły się po korytarzu i przychodziły do dyrektorki po instrukcje. Jednakże już wyczuwało się rozprzężenie. Uczennice: Margolis, Ołomucka i Bieleńki – przeszły na stronę „aryjską”[2]. Zofia Turkoenig wyjechała do Otwocka, gdzie miała matkę pracującą w sanatorium ,,Brijus”. Dwoje dzieci dyrektorki –chłopczyk i dziewczynka, które zawsze widywało się w hallu, nie przychodziło więcej. Gdzie były te dzieci?
Zaprowadziła nas do wąskiego pokoiku o dwóch łóżkach. Jedyne jego okno nie miało firanki. Krótki lambrekin wisiał na ramie. Pokój był na niskim parterze – przechodzący patrol niemiecki czy policjant polski mógł nas od razu zobaczyć. Nie zmrużyliśmy oczu przez całą noc. Rzucaliśmy się na łóżkach i wzdychaliśmy. Straciliśmy wiele osób z naszej rodziny i byliśmy niepocieszeni.
Rano ujrzałam przez okno przejeżdżający wóz, zaprzężony w konie. Nie była to nawet platforma, tylko zwykły, duży chłopski wóz. Stali na nim ciasno stłoczeni mężczyźni, kobiety i dzieci. Poznałam wśród nich Janinę Majde, starszą siostrę mojej szwagierki, Stefanii Szereszewskiej. Miała na sobie niebieską suknię w duże bukiety kwiatów, a może był to szlafrok? Możliwe, że był to szlafrok, bo była siódma godzina – nie było jeszcze ósmej. Janina mogła być jeszcze w szlafroku i tak ją Niemcy zabrali. Nieraz się przecież zdarzało, że wywlekali z łóżek i zabierali ludzi w bieliźnie.
[…]
Nikt nie lamentował na tym wozie, nikt się nie buntował, nie bronił. Wszyscy byli obojętni i zdeterminowani. Janina Majde miała twarz znieruchomiałą w zdziwieniu.” (s. 86-87)

„Na początku wysiedleń, kiedy mieszkaliśmy w „małym getcie” przy ulicy Waliców, zdarzyło się raz, że uciekliśmy z naszego mieszkania i nocowaliśmy w szkole pielęgniarek przy ulicy Pańskiej. Wyjrzałam przypadkiem przez okno i zobaczyłam wóz jadący na Umschlag i stojących na nim, zbitych w kłąb ludzi. Wśród nich zobaczyłam Janinę Majde, siostrę mojej szwagierki, Stefanii Szereszewskiej. Stała spokojna i otumaniona. Nikkt z jadących na wozie nie płakał, nie wołał ratunku, nie krzyczał.” (s. 207)

 

Przypisy

  1. Mściwój Semerau-Siemianowski – (19 maja 1885 – 20 czerwca 1953) internista, kardiolog, jeden z pionierów zastosowań elektrokardiografii do badań klinicznych, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Ziem Zachodnich, Uniwersytetu Łódzkiego, Akademii Lekarskiej w Gdańsku. Wraz z rodziną w czasie II wojny światowej brał czynny udział w konspiracji. Wielokrotnie udzielał pomocy osobom przebywających w getcie, przedostając się do niego w ukryciu.
  2. Alina Margolis wyszła z getta po drugiej akcji likwidacyjnej, która zaczęła się 18 stycznia 1943 r.

Bibliografia

– Helena Szereszewska, Krzyż i mezuza, Warszawa 1993.