MARYSIN (domy wypoczunkowe – heimy)

Jakub Poznański

ONI, II A
Lipiec 1941 (zapis 7 III 1943)

„Przed dwoma laty urządził Prezes [Mordechaj Chaim Rumkowski] Dom Wypoczynkowy na Marysinie dla wyższych dygnitarzy. Czas pobytu był określony na siedem dni. W pierwszych turach przyjechali najwyżsi dygnitarze i najbliżsi jego sercu ludzie. Dano tam dobrze jeść. Ludność podniosła krzyk na tę niesprawiedliwość, że ci co mają i tak lepsze przydziały (B, L, Ph i inni), a nawet dostają specjalne talony od Prezesa, nie potrzebują lepszego wyżywienia, tym bardziej, że pierwszymi turnusami pojechali ludzie, których praca absolutnie nie wycieńczała, bo nic nie robią. Pod naciskiem opinii publicznej zaczęli posyłać do Heimu i urzędników na takich stanowiskach, jak radców biura, referentów starszych itd. Wciąż jeszcze ludzi uprzywilejowanych. Dopiero w końcu lata 1942 urządzono nowe Heimy dla robotników i zaczęto gremialnie posyłać robotników z resortów. Teraz funkcjonują cztery Heimy: dla urzędników dwa i dla robotników dwa. Posyła się teraz przez cały rok, obecnie pierwszeństwo mają ci, co przeszli tyfus brzuszny. Tak wygląda sprawa Heimu. W zasadzie i w myśli bardzo dobra instytucja i bardzo pożyteczna, w wykonaniu, w praktykach, jak wszystko, wykręcone na opak”.
(s. 50).

ONI, VA
30 VIII 1943
„Jak wczoraj mówiono, Heimy zostały skasowane. Słusznie i niesłusznie. Niesłusznie dlatego, że jednak przy tak wycieńczającym życiu, jakie my tu w getcie prowadzimy, przy tak marnym u jednostajnym pożywieniu, jakie my otrzymujemy, przy tak nerwowym życiu, jakie my tu prowadzimy, odpoczynek 7-dniowy, z dobrym łóżkiem, dobrym i urozmaiconym i przepełnionym tłuszczem i białkami pożywieniem, bardzo dużo znaczy i bardzo dużo daje wyczerpanemu organizmowi. Słusznie zaś dlatego, że jak wszystko w getcie, korzystało z tych Heimów mało grono osób, blisko stojących władzy [oraz ją] dzierżących. Było dużo takich, co całymi miesiącami, a bardzo dużo takich, co po kilka tygodni tam siedzieli, wypaśli się tam jak świnie. A ogół bardzo mało korzystał. Ten rzeczywiście potrzebujący i łaknący tego odpoczynku o pożywienia, normalny, przeciętny szary obywatel, prawie że nie mógł marzyć o Heimie, chyba że się urodził w czepku. Dlatego też patrzono na tych jadących tramwajem gości Heimu z walizkami i pledami, na powracających, opalonych i wypasłych, jak na wrogów, jak na wyjątkowych szczęśliwców”.
(s. 102)

Bibliografia

Jakub Poznański, Dziennik z łódzkiego getta, Warszawa 2002.