MARYSIŃSKA 25 (Mieszkanie Fogla) – ŁAGIEWNICKA 36/38 (szpital nr 1, punkt zborny), MARYSIŃSKA 25 (mieszkanie Fogla) – ŁAGIEWNICKA 36/38 (szpital nr 1, punkt zborny)[TRASA]
Heniek Fogiel
JA, V A (15.09.1942)
„Więc zaraz trzeciego dnia była u nas [Marysińska 25] komisja, a że dotychczas nie wiedzieliśmy co i jak, więc zeszliśmy w trójkę na podwórze na przegląd. Ja i Mirka [Feldmark]zostaliśmy zwolnieni, a mamę wzięto na wóz, nikt sobie tego nie wyobrazi, co się wtedy ze mną działo, latałem po mieszkaniu jak wariat, zresztą, nie mogę w ogóle opisać tego. Nie wiedziałem co robić, a tu już wychodzić nie wolno, dom obstawiony policją. Nagle wpada mi myśl, pożyczam u sąsiadki, pielęgniarki, opaskę, ubieram ją i lecę do szpitala na punkt zbiorczy [Łagiewnicka 36/38]. Nie będę opisywał, co się działo w szpitalu, aż się dostałem do środka. A tam płacz dzieci bez matek. Nareszcie znalazłem mamusię w pokoju, siedzącą na workach, gdy mnie zobaczyła, to serce Jej podskoczyło. Ale to jeszcze nic, wyratować Ją jeszcze nie mogę, bo przy każdych drzwiach stoi policja! Ale znajduję znajomą siostrę, schodzę na parter, a Ona mi przyrzeka sprowadzić Ją na dół, nareszcie jest na dole, ale jak Ją wydostać na ulicę przez bramę, która jest pilnowana przez 20 policjantów. Kręcę się po podwórzu, łapią mnie, kto jestem, zabierają mi opaskę, więc już jestem bez broni, ale wchodzę do biura, płaczę, błagam, otrzymuję opaskę z powrotem. Ale tu już pod wieczór, a ciągle to samo, a tu nadchodzą świeże transporty ludzi! Nareszcie po drugiej stronie szpitala jest duży ogród, ale wejście do ogrodu jest pilnowane! Ale nie patrzę na to i podsadzam mamę i siup, już jest w ogrodzie, każę Jej iść na sam koniec parku, do płotu, który wychodzi na Ceglaną! Ja też chcę się przedostać do parku, ale już mnie zauważono, muszę się już cofnąć. Kręcę się i wiercę, i muszę wyjść ze szpitala, a mamę zostawiam w parku. Wychodzę, a przed bramą obstawione gęsto policją i do szpitala nie ma dostępu! Po drugiej stronie stoi Mirka i na mój widok aż zaczyna płakać! Bo cały dzień tam byłem, a tu już wieczór i myślała, że mnie też już nie chcą wypuścić i że została sama! No ale mówię Jej, co załatwiłem, i idziemy do domu, nie mamy chleba, pożyczamy parę deka chleba, zabieramy chleb dla mamy, chustkę, bo myślimy, że przez płot podamy Jej to i będzie się ukrywać w ogrodzie! Przychodzimy tam, idzie ze mną mój kolega, D. Zylter, i Mirka, dochodzę do płotu, mama jest. Zapomniałem zaznaczyć, że zanim poszedłem do domu, sprawdziłem, że mama jest w ogrodzie i kazałem [koniec tekstu].” (s. 107 – 109)
Bibliografia
– Dziennik Heńka Fogla z getta łódzkiego, oprac. Adam Sitarek, Ewa Wiatr, Warszawa: Żydowski Instytut Historyczny 2019.