OGRODOWA 15
Mary Berg
ONI, IIA
22.XII.40: „Siedziba główna policji, tak zwana KSP, znajduje się przy Ogrodowej 15; pięć komend regionów ulokowano przy Twardej, Ogrodowej, Lesznie, Gęsiej w pobliżu Nalewek i przy cmentarzu żydowskim. Doświadczam dziwnego i całkowicie nielogicznego uczucia satysfakcji, gdy widzę na skrzyżowaniu policjanta żydowskiego – widok całkowicie nieznany w przedwojennej Polsce. Dumnie kieruje ruchem ulicznym, choć prawie nie trzeba nim kierować, bo z rzadka tylko przejeżdżają wozy konne, dorożki i karawany – te ostatnie widuje się najczęściej. Od czasu do czasu przejeżdżają z dużą szybkością auta Gestapo, lecz ich kierowcy nie zwracają uwagi na polecenia policjantów żydowskich i zupełnie nie dbają o to, czy potrącą kogoś z przechodniów” (s. 93).
ONI, IID
17.IV.42’: „Jestem niemal w stanie histerii. Dziś krótko przed szóstą kapitan policji Hertz wpadł, przejęty, do naszego mieszkania i oznajmił: „Proszę przygotować się na wszystko; o ósmej ma nastąpić pogrom”. Po czym wybiegł bez dalszych wyjaśnień. Całe getto ogarnęła panika. Ludzie pospiesznie zamykali sklepy. Gruchnęła wieść, że specjalny oddział niszczycielski (Vernichtungskommando), ten sam, który dokonał pogromu w Lublinie, przybył do Warszawy, żeby zorganizować tu masakrę. Mówiło się też, że straż w getcie obejmą teraz Ukraińcy i Litwini, bo Niemcy mają wyruszyć na front rosyjski. W urzędzie zaopatrzenia o szóstej zwolniono pracowników i polecono im jak najszybciej udać się do domów. Matka pospiesznie zapakowała do kosza trochę prowiantu i poszła z ojcem szukać w piwnicy jakiegoś bezpiecznego schronienia. Byłam przerażona, nie mogłam opanować drżenia. Każda minuta wydawała się wiekiem. Mijały godziny – siódma, ósma, dziewiąta… Teraz wybiła jedenasta, a w mieście panuje martwa cisza. Kilka minut temu ktoś zapukał do bramy domu. Byliśmy pewni, że to Niemcy. Ojciec otworzył – był to goniec z komendy głównej policji żydowskiej do kapitana Hertza z poleceniem natychmiastowego stawienia się na Ogrodowej. Musiało zdarzyć się coś naprawdę poważnego, jeśli wzywano go w nocy o tak późnej porze” (s. 238).
JA, IID
19.VII.42’: „Wyszliśmy z domu ze łzami w oczach. Rodzice szli pierwsi, obok siebie mając obu policjantów i wuja Abiego. Za nimi podążałam ja i moja siostra Ann. Towarzyszyły nam: panna Sala, Bronka, Rutka i Wera, które przyszły o świcie, żeby spędzić z nami kilka ostatnich godzin. Grupy ludzi ze wszystkich sąsiednich domów przy Chłodnej wyszły na zewnątrz i smutnym wzrokiem odprowadzały nasz pochód. […] Zaprowadzono nas na dziedziniec komisariatu policji przy Ogrodowej, gdzie ujrzeliśmy około siedmiuset obywateli rozmaitych neutralnych krajów europejskich i amerykańskich. Komisarz policji szybko sprawdził nasze dokumenty. Następnie oddział policjantów ustawił się w dwuszereg, uformował wokół nas zamknięty krąg i wydał polecenie wymarszu” (s. 268).
Bibliografia
– Mary Berg, Dziennik z getta warszawskiego, tłum. M. Salapska, Warszawa 1983.