OKOPOWA (CMENTARZ ŻYDOWSKI) – GLINIANA – SMOCZA – LIBELTA – SMOCZA – NOWOLIPKI – KARMELICKA – DZIKA [TRASA]

Bogdan Wojdowski

II, F

„Biegnąc jeszcze miał w uszach dźwięk tego nie milknącego głosu, który w zachwyceniu, z naglą radością i dumą unosił się nad dołami. ”Bravo. Meiner Treu, er ist hinderlieb.” Za nimi zostało wielkie okopisko, za nimi zostali tragarze, tłum żywych i martwych, i Niemcy, i ta żółta parasolka-powiewająca lekko na niebie ponad dołami wydobytej w pośpiechu ziemi-spod której dobywały się westchnienia, leciutki trzepot, leniwie urwane słowa, ginące w omdlałym przydechu, niedbale rozciągnięte niemieckie zdania. Za nimi został pogodny śmiech i te słowa rzucone w powietrze cmentarne: “Tränen standen mir in den Augen!” I turyści, którzy przybyli za mur oglądać żydowskie trupy, i stosy zwłok zawinięrych w gałgany i papier, i wyryte doły otwarte w oczekiwaniu na zwłoki, i brodaty starzec, co wygrażał niebu kijem, i człowiek w mundurze feldgrau, który nie wypuszczał z dłoni smukłego parabellum, i ten drugi oficer z aparatem zawieszonym na szyi, który wołał: ,,Ich schiesse. Bums!” A potem przewijał film. Uciekli stamtąd i na przełaj pognali przez zarosłe bujnym chwastem gruzy gubiąc trepy z nóg w pośpiechu. Jeszcze jedna uliczka leżąca sennie w pełnym słońcu. Otwarta na wylot i sczerniała ruina wypalonej kamienicy, gdzie wionęło im w nozdrza sadzą, kwaśnym swądem rozprażonych w płomieniach i rozkruszonych, zawilgłych na deszczu cegieł. Jeszcze placyk pełen szeleszczących papierów i śmieci, w których grzęzły nogi… A potem przewijał film i oznajmiał: ”Totalansicht”. Biegli wtedy ulicą Glinianą, która wiła się i dłużyła jak zły sen, z rozpędu zabrnęli w ślepy wąwóz Libelta, cofnęli się do Smoczej, Smoczą biegli mijając przecznice Gęsią, Pawią, Dzielną, skręcili w Nowolipki, minęli kościół na Nowolipkach, przecięli Karmelicką nie zwalniając kroku. I zatrzymali się dopiero na rogu Dzikiej…”. s. 291

 

 

Bibliografia

– Bogdan Wojdowski, Chleb rzucony umarłym, PIW, Warszawa 1978.