Piesek przydrożny II
Piotr Sobolczyk

Piesek przydrożny II
Piotr Sobolczyk

Zamysł Pieska przydrożnego charakteryzuje autodefinicja Czesława Miłosza, należąca już do skrzydlatych słów w dyskursie społecznym – „poszukiwanie formy bardziej pojemnej”. Bardziej pojemnej niż tradycyjnie pojmowana forma wierszowa, prozatorska, eseistyczna; a także niż gatunki pośrednie, szczególnie „poemat prozą” czy „proza poetycka”. Tym samym zbiór miesza wszystkie te żywioły, stając się czymś w rodzaju sylwy w rozumieniu dawnym (silva rerum) i (po)nowoczesnym, jak w ujęciu Ryszarda Nycza. Zarazem można go określić mianem „wyrywek z dziennika”, nie dziennikiem jednak. Nie chcę jednak pisać takiego dziennika, czyli nie chcę się odsłaniać. Bo ostatecznie komu by to przyniosło pożytek, poza historykami literatury?, pyta w notatce Gdybym prowadził dziennik. Zdradza w niej, że chodzi o dziennik taki jak Zofii Nałkowskiej i Marii Dąbrowskiej.

Być może jednak za pewien wzorzec dla zapisów z Pieska dałyby się uznać partie Dziennika Witolda Gombrowicza (jak też i Rozkurz Mirona Białoszewskiego), który nie do końca mieści się w strategii „odsłaniania”, a w znacznej mierze w strategii „zasłaniania”. W Piesku Miłosz jednakże niejednokrotnie się „odsłania”. Powyższy cytat zwraca jednak uwagę także na jego pragnienie zainteresowania treściami Pieska odbiorcy szerszego niż wąska grupa „historyków literatury”. Niewykluczone, że to niesprawiedliwe wobec diarystyki stwierdzenie jest prowokacją.

Tytułowy „piesek” zostaje objaśniony w pierwszej notatce – jego obowiązkiem jest obszczekiwanie jadących przez litewską wieś wozów. Poeta sugeruje analogię: Myślałem nie tylko o ludziach, którzy tam mieszkali, także o pokoleniach piesków im w codziennej krzątaninie towarzyszących, i raz, nie wiadomo skąd, pewnie we śnie nad ranem, zjawiła się ta śmieszna i czuła nazwa: „piesek przydrożny” .

Nie oznacza to jednak, że zapisy Miłosza są obszczekiwaniem znanych mu dawno temu ludzi. Zasadniczy krąg tematyczny stanowi osoba samego Miłosza. W notatkach tych powracają jego twórcze i filozoficzne obsesje, znane także z wcześniejszych książek poetyckich i eseistycznych. Pierwszy krąg tematów dotyczy nienasyconego pragnienia poznawczego Miłosza, wyrażającego się zarówno w pożądliwych lekturach książek, jak i patrzeniu na świat przyrody i ludzi (Ograniczony, Oczy, Uważność), przy czym poeta walczy tu z uczuciem rezygnacji.

Drugi krąg tematyczny stanowią rozważania religijne i metareligijne, dotyczące głównie chrześcijaństwa, rzadziej buddyzmu, bardzo rzadko islamu. Miłosz próbuje zmieścić się w ramach ortodoksji teologii katolickiej, ale kiedy nie może, polemizuje z nią. Oto cytat z notatki Wdzięczny:

 

Jestem wdzięczny za to, że kiedyś, dawno, w drewnianym kościołku między dębami przyjęto mnie do rzymskokatolickiego Kościoła. Jak też za to, że miałem długie życie i mogłem, wierząc albo nie wierząc, rozmyślać o dwóch tysiącach lat mojej historii. W Wierzyć, nie wierzyć zaś wyznaje sprzeczne uczucia: Byłem człowiekiem głęboko wierzącym. Byłem człowiekiem najzupełniej nie wierzącym. Sprzeczność tak duża, że nie wiadomo, jak z nią żyć. 

 

Religia wydaje się poecie tracić na wartości we współczesnym świecie i stawać się wartością dla intelektualistów, odwrotnie niż dawniej, kiedy to wierzył plebs. W cyklu notatek pt. Dyskretny wdzięk nihilizmu Miłosz podejmuje dyskusję z myśleniem areligijnym i sceptycyzmem. Podejmuje marksistowskie określenie „religia to opium dla ludu”, dyskutuje z Nietzschem, ale też Kościołem katolickim mieszającym się w doraźną politykę. Broni też Schopenhauera. Paradoksalnie stwierdza, że dla umierającego katolicyzmu szansą na odrodzenie będzie powrót do święta pogańskiego:

 

Odrodzenie religijności w Polsce powinno zaczynać się od największego w Polsce święta, którym nie jest ani Boże Narodzenie, ani Wielkanoc, ale dzień Zaduszny, czyli pogańskie święto obcowania z umarłymi (Odrodzenie religijności).

 

Kolejny kluczowy i bodaj najobfitszy wątek tematyczny to rola poety i identyfikacja samego Miłosza z nią. Bycie poetą nieustannie deprecjonuje on jako coś wstydliwego (Dlaczego wstyd?), dziecinnego i egoistycznego (Zamiast, Dziecinność), niemęskiego (Niemęskie, Płeć poezji), jako chorobową przypadłość (Tymczasem i na niby). Pisanie poezji kojarzy on z czynnościami rodnymi lub fizjologicznymi:

 

Poezja jest sprawą wstydliwą, ponieważ poczyna się za blisko czynności, które noszą nazwę intymnych. (…) Wstydziłem się, że jestem poetą, tak jakbym, rozebrany, obnosił publicznie cielesny defekt. Zazdrościłem ludziom, którzy wierszy nie piszą i których dlatego zaliczałem do normalnych, w czym zresztą się myliłem, bo na tę nazwę zasługuje niewielu (Dlaczego wstyd?).

 

Metafora ta może nawiązywać do Anny Świrszczyńskiej, która pisanie wiersza porównała do znoszenia jajka.

Formalnie większość z kilkuset zapisów w Piesku ma charakter wypisu, notatki filozoficznej, glosy, przypisku. Znajdują się tu jednak także zapisy przypominające wiersze, np. Dzień stworzenia, Biegają, Pelikany (Costa Rica) i inne. Cykl Dyskretny wdzięk nihilizmu ma pozór krótkiego traktatu filozoficznego. Niektóre fragmenty, jak np. Stroje, Tropiki, Te feerie, kojarzą się z poematami prozą. Nauka, Czyżby i inne przypominają natomiast aforyzmy. Osobny cykl stanowi Osobny zeszyt – kartki odnalezione, dawne notatki i wiersze (głównie z połowy lat 70.). Drugą zasadniczą część Pieska stanowią Tematy do odstąpienia, w założeniu pomysły, które mógłby zrealizować jakiś inny pisarz. W istocie jednak wydają się one w większości pomysłami nie do podjęcia – ze względu na swoje formalne zamknięcie, co zauważała także krytyka (np. Aleksander Fiut).

Piesku napisał Aleksander Fiut:

 

W zamyśle autora „Piesek przydrożny” wydaje się być swego rodzaju figuratywną summą jego twórczości, a przynajmniej ważnym bilansem artystycznym dotychczasowego dorobku. Domysł tym bardziej uzasadniony, że książka zachęca, by postępować jeszcze inaczej. Na przykład rekonstruować wątek autobiograficzny i dorzucać nowe elementy do już posiadanej wiedzy o życiowych przygodach autora. Z rozsianych fragmentów układać esej o nihilizmie współczesnej cywilizacji, szkic historycznoliteracki o nienapisanej i nie dającej się napisać powieści psychologicznej czy studium o procesie twórczym. Słowem – można tę układankę rozsypywać i porządkować na rozmaite sposoby.

 

Książkę uhonorowano Nagrodą Nike w 1998 r.

Bibliografia

Biedrzycki K., „Znak” nr 12/1998.

Fiut A., Aksamitne pasmo języka, w: „Rzeczpospolita” z 10 marca/1998.

Fiut A., Moment wieczny. Poezja Czesława Miłosza, Kraków 1998.

Matuszewski R., „Nowe Książki” nr 12/1997.

Stala M., W drodze do paru znaków doskonale czystych, w: „Tygodnik Powszechny” nr 38/1997.

Tischner Ł., „Znak” nr 12/1998.

Zawada A., „Odra” nr 3/1998.