Pustynia
We wczesnych poematach Słowackiego dochodzi także do głosu ukształtowane przez Rzewuskiego skojarzenie Araba z mieszkańcem ukraińskich stepów (Wacław) oraz powracające wielokrotnie także u innych romantyków przekonanie o wyjątkowej więzi Araba z koniem – to tylko dzięki niemu bezkres pustyni nie jest przeszkodą dla realizacji jego pragnień. Koń zgodnie z XX-wiecznymi wykładniami psychoanalitycznymi symbolizujący męskie libido – to nieodłączny rekwizyt romantycznego wyobrażenia o męskości idealnej, który wejdzie na trwałe do kultury polskiej. Motyw tej sławionej w poezji (choćby w dumkach Zaleskiego) więzi pojawi się także w relacjach podróżniczych: u oficera napoleońskiego Szumlańskiego, u Wężyka i Manna.
Mimo młodzieńczej fascynacji Orientem jego obrazy nie zintensyfikują się w poezji Słowackiego po podróży na Wschód, która – zgodnie z rozpoznaniem takich badaczy jak Ryszard Przybylski czy Jarosław Ławski – wpłynęła zasadniczo na światopogląd poety, prowadząc go ku mistycznej przemianie. Znakiem wrażenia, jakie wywarł na nim Orient, jest nie nadmiar, ale raczej brak jego opisów w późniejszej poezji. W pierwszej pieśni Podróży do Ziemi Świętej z Neapolu poeta ironizował, że przedsięwziął podróż na pustynię pod wpływem szatańskiej pokusy – i rzeczywiście, podczas tej podróży pustynia bajroniczna przemieni się na powrót w pustynię biblijną, dającą silnie odczuć przemijanie, marność ciała i nicość spraw ludzkich. Słowacki spędził na pustyni około trzech tygodni, wędrując z karawaną z Kairu do El-Arish i zatrzymując się tam na obowiązkową kwarantannę. Pobyt ten opisał w listach do matki, dzienniku oraz we wstępie do Ojca zadżumionych, który jest najważniejszym jego utworem poświęconym doświadczeniu pustyni. Opisana w nim kwarantanna w El-Arish to miejsce absurdalne, w którym miłujący wolność beduini poddają się rozkazom okrutnego, choć odległego władcy i – zdani wyłącznie na swoje siły, odizolowani od otoczenia, pod okiem obojętnych strażników – czekają na rozwój ewentualnej choroby. To miejsce obnażające absurdalność ludzkiego porządku narzuconego naturze, ale także obojętne okrucieństwo samej natury. Słowacki wydobywa w opisie krajobrazu grobowiec zadżumionych, przypominający mu architekturą kościotrupa, i pobliski meczet. W tym poetyckim skrócie pustynia okazuje się miejscem śmierci i próby wiary, czyli miejscem konfrontującym z tragizmem egzystencji i wymagającym radykalnego przemyślenia jej sensu. Pustynia w Ojcu zadżumionych to pustynia odczarowana, postrzegana przede wszystkim jako palące i niszczące słońce – w poemacie dwukrotnie powraca zestawienie słońca i zarazy. Romantyczny urok pustyni rozwiewa się wobec nadmiaru ludzkiego cierpienia. Cierpienie ujawnia także zależność obrazu natury od emocji patrzącego – Słowacki przeprowadza więc tu krytykę antropologizacji natury, podobną do tej, którą Goethe przeprowadził w Cierpieniach młodego Wertera, a Novalis w Uczniach z Säis. Słońce pustyni odsłania w utworze swoje bezlitosne, niemal demoniczne oblicze. Odczarowana natura nie współczuje z człowiekiem; słońce, niebo i księżyc są bytami obcymi i całkowicie obojętnymi. Pustynia okazuje się miejscem ostatecznej samotności wobec losu i okrutnego Boga, a także cmentarzem. Choć stary Arab-ojciec przywodzi na myśl biblijnego Hioba, lepszym dla niego punktem odniesienia jest właściwe islamowi rozumienie historii o Abrahamie – Arab nie rozumie swojego doświadczenia w kategoriach próby wiary, ponieważ jego wiara jest niewzruszona aż po apologię boskiego okrucieństwa. Bóg islamu okazuje się tu nie tyle odległy i niezrozumiały jak Bóg Hioba, co przede wszystkim dziki. Doświadczenie pustyni będzie rzutowało jeszcze na Anhellego, pisanego wkrótce potem w czasie odosobnienia w libańskim klasztorze. Inaczej niż w Ojcu zadżumionych, cierpienie uzyska tutaj jednak chrześcijański, zbawczy sens.
Poeta Władysław Wężyk zwiedzał Bliski Wschód w latach 1839–1842. W 1842 roku w Warszawie ukazały się jego Podróże po starożytnym świecie. Książka ta składa się z szeregu luźnych, bardzo plastycznych obrazów, a także anegdot, legend i refleksji własnych – które dziś rażą stereotypowością. Wężyk rozpoczął swoją dwuletnią podróż po Bliskim Wschodzie od Egiptu, przybywając statkiem do Aleksandrii. Podczas pobytu w Kairze wyprawił się w odwiedziny do emira Matruda pod Damanhur. Wężyk żyje jeszcze mitem Arabów jako wolnych i szczęśliwych dzieci natury, który u niego zamienia się już w kliszę: „U was słońce zawsze grzeje, / Niebo zawsze błękitnieje. Wasze dziewy – Czarnobrewy, A rumaki – Lotne ptaki!”. W jego opisach uderza naiwność idealizacji: beduini są gościnni, szlachetni i piękni, miłują wolność i czują się sobie równi. Mniej konwencjonalny jest jego zachwyt surowym śpiewem arabskim, który Wężyk przeciwstawia muzyce europejskiej. Podróżnik wyprawił się w górę Nilu do I katarakty, skąd drogą lądową, czyli przez Kenię i Pustynię Wschodnią, dotarł z karawaną pielgrzymów udających się do Mekki do portu Kosseir (Al-Kusajr) nad Morzem Czerwonym. Pustynia budzi jego zachwyt, ale opisywane widoki i zjawiska należą do przewidywalnego już repertuaru. Pojawiają się tu oczywiście nocne ogniska, opowieści Arabów, księżyc nad pustynią, wycie szakali i ryki tygrysów oraz niebezpieczni beduini, a także skojarzenie Arabów z Kozakami.
Maurycy Mann, autor trzytomowej Podróży na Wschód wydanej w Krakowie w latach 1854–1855, pozostawił najobszerniejszą relację z podróży przez „małą pustynię”, czyli opis drogi z Kairu do El-Arish (do Ziemi Świętej wyruszano także stamtąd dłuższą drogą do Gazy przez tak zwaną „wielką pustynię”). Relacja Manna dostarcza wielu ciekawych szczegółów dotyczących podróży karawaną – opisu techniki jazdy na wielbłądach, ich ras, sposobu ich objuczania, zwyczajów i wyglądu prowadzących karawanę „kamelierów”, a także wyglądu pustyni, która, najczęściej porośnięta ubogą roślinnością, zgodnie z jego relacją rzadko jest pustynią z romantycznych wyobrażeń o naprawdę pustej przestrzeni. Mann podróżuje w niebezpiecznym czasie chamsinu i przytacza relację o tragedii, która spotkała w taką porę inną karawanę, ale sam dementuje wyobrażenie o tym wietrze jako wiejącym nieustannie przez 50 dni – ten okres to tylko czas, kiedy chamsin w ogóle może się pojawić. Podróżujący niecałe 20 lat po Słowackim Mann opisuje w zupełnie inny już sposób niż poeta kwarantannę w El-Arish: prawdziwym powodem jej istnienia nie jest groźba zarazy, ale napięcia dyplomatyczne pomiędzy Turcją a Egiptem, których ofiarą padają podróżnicy zmuszeni do stracenia tu kilka dni w czymś w rodzaju kosztownej oberży. Umilają sobie ten czas jak mogą, a potem, po zdawkowej kontroli lekarskiej, ruszają w dalszą drogę. Mann opisuje także zamieszkiwane niegdyś przez anachoretów pustkowia Ziemi Świętej i Pustynię Syryjską – w drugim i trzecim tomie dzieła często powraca motyw beduinów, których postrzega w podobny sposób jak Rzewuski.
Mann opisuje wrażenie, jakie robi na nim bezkres pustyni, który z jednej strony rzeczywiście budzi uczucia religijne, a z drugiej nie jest ani tak groźny, ani tak wspaniały jak w opisach romantyków. Podsumowuje krytycznie romantyczną tradycję, dostrzegając, że obrazy pustyni są w niej mylące, bo przepełnione gwałtownością, z którą rzadko ma się tutaj do czynienia: huragany, napady dzikich zwierząt i beduinów to odosobnione wydarzenia niezakłócające spokoju i ciszy. Koryguje także romantyczne wyobrażenie o tych ostatnich, tłumacząc, w jaki sposób ich awanturniczy tryb życia wpływa na ukształtowanie się pewnych cenionych cech charakteru: „Owa niepodległość, której używają, niebezpieczeństwa, na jakie są nagle wystawieni, to na puszczy, to w walkach pokoleń między sobą, wykształca w ich duszy pewną szlachetność, pomimo ciemnoty, dzikości, a nawet okrucieństwa. Pogarda śmierci i zaufanie w własnej sile, nadaje jakieś piętno wyższości, które częstokroć fałszywym przyciąga blaskiem, jak u bandytów”.
Od tradycji romantycznej znacznie odbiega także opis pustyni u Sienkiewicza, który w 1891 roku właściwie widział ją tylko z daleka, podróżując przez niedawno otworzony Kanał Sueski i Morze Czerwone do Afryki Wschodniej. Pustynia robi na nim wyłącznie przygnębiające wrażenie. Jej bezkres nie oznacza już wolności i ekstazy. Pustynia jest dla Sienkiewicza straszna, ponieważ ujawnia pustkę niebios, a uroku może nabrać jedynie przez skojarzenie z prostotą i powagą czasów patriarchów. Sienkiewicz nie ulega też romantycznemu wyobrażeniu jej mieszkańców – przeciwnie, zgodnie z utrwalającym się kolonialnym stereotypem widzi w nich ludzi prymitywnych, okrutnych i chciwych. Pustynia jest dla niego jedynie odpychającą przestrzenią śmierci: „Piasek, pomarszczony w taki sposób, jak marszczy się toń pod wiatrem, wygląda jakby skostniały; niebo nad nim szkli się, jak oczy umarłego człowieka, przez które nie patrzy dusza […] istnieje tu wszystko, co kojarzy się z pojęciem śmierci, więc i ogromna zgroza i ogromna cisza”. W powieści W pustyni i w puszczy, przedstawiona podobnie, będzie stanowić wyzwanie dla żelaznej woli białego człowieka.
Po romantyzmie wyobrażenie o pustyni jako miejscu egzystencjalnie doniosłym, godnym wyjątkowego bohatera, właściwie znika z kultury polskiej. Pustynię i jej mieszkańców zastąpią w powieściach dla młodzieży Indianie, a z literatury wysokiej tematy egzotyczne niemal znikną. Dla poromantycznej wyobraźni narodowej, niepodległościowej, związanej z tradycją wojskową i kawaleryjską żywą postacią pozostanie jednak emir Rzewuski. Odnajdziemy go na arabskim koniu na obrazach Piotra Michałowskiego i Juliusza Kossaka. Tu także Polak, mężczyzna, bohater i wojownik będzie stanowił jedno ze swoim arabskim koniem, wcielając polskie wyobrażenie o ideale męskości, pośrednio wciąż w ten sposób związane z postacią Araba, pojawiającego się w podobny sposób także w XIX- wiecznym malarstwie polskim: u Franciszka Tepy, Stanisława Chlebowskiego i Tadeusza Ajdukiewicza.
Bibliografia
1. Bystroń Jan, Polacy w Ziemi Świętej, Syrji i Egipcie 1147–1914, Kraków 1930.
2. Piwińska Marta, Złe wychowanie, Gdańsk 2005, rozdziały: „Podróż jest niemożliwa, zgoda, ale w którą stronę jedziemy?”, „Wschodnie maskarady”, s. 296–320.
3. Przybylski Ryszard, Podróż Juliusza Słowackiego na Wschód, Kraków 1982 (Warszawa 1957).
4. Reychman Jan, Podróż Juliusza Słowackiego na Wschód na tle orientalizmu romantycznego, „Przegląd Humanistyczny” 1960, t. 4, nr 3.
5. Reychman Jan, Zainteresowania orientalistyczne w środowisku mickiewiczowskim w Wilnie i w Petersburgu, w: Szkice z dziejów polskiej orientalistyki, t. 1, red. Jan Reychman, Warszawa 1957.
6. Reychman Jan, Podróżnicy polscy na Bliskim Wschodzie w XIX w., Warszawa 1972.
7. Słabczyński Wacław, Polscy podróżnicy i odkrywcy, Warszawa 1988, rozdziały: „Azja”, „Afryka”, s. 5–229.