„Śmierć białej pończochy”

Świetlica królewska. Drzwi po lewej, drzwi po prawej; na środku łoże. Resztki gwaru, brzęku kadzielnic i muzyki. Resztki śpiewów ruskich o basach wstrząsających ścianami. Wchodzi Jagiełło, tuż za nim Jadwiga. Zapach kadzideł z nich – aż na widownię.

 

JAGIEŁŁO (wiesza koronę na kołku, do pazia) 

Giedyminaś, chłopię, zakryj no drzwi.

JADWIGA (nadal w koronie, z trwogą w głosie) 

Nie-nieee! Tu tak gorąco.

JAGIEŁŁO (typowym śmiechem Litwina) 

Hiul-hiul-hi-ha-ha-laaa, zara będzie jeszcze większy upał! Hedwiżka, pódź no tu! (wyciąga do niej ręce) 

 

Skrzypią drzwi, zaraz potem drugie i widać w nich głowy, to niżej, to wyżej, oczekujące widoku „nocy poślubnej”. 

 

JAGIEŁŁO (w stronę drzwi)

Cooo jest?

BŁAZEN KRÓLEWSKI (wsuwa się, przybiera karykaturalną pozę włoskiego śpiewaka i wyciąga)

Żebyś ty, chmielu, na tyczki nie lazł,
nie robiłbyś ty z panienek niewiast.
Oj, chmielu, oj, niebożę,
(sprośny a wymowny ruch przedramienia przy zaciśniętej pięści)
to na dół, to ku górze,
chmielu, niebożę!
Ale ty, chmielu, po tyczkach łazisz,
niejedną pannę z wianeczka zrazisz.
Oj, chmielu, oj, niebożę,
(sprośny a wymowny ruch et cetera)
to na dół, to ku górze,
chmielu, niebożę!
Tra-li-la-li-laaaaaaaaaAA.

JAGIEŁŁO (grubym śmiechem) 

Hiul-hiul-haj-lala… (kopie Błazna czule w stronę drzwi; do Jadwigi) Ligaj! (niby że nasłuchuje) Czekaj… (imituje tętent konia) Tu-tu! Tu-tu! Hop-hop! To Wilhelmik umyka… aż się kurzy! Szkooooda, żeśmy go przestraszyli… mógłby jutro rano zamiast Giedyminasia wodę i ręczniki nagotować… Hiul-hiul-ha-ha-haaaa…

JADWIGA (grając na zwłokę) 

Bitte… niech król jeszcze przez okno pomacha ludziom…

JAGIEŁŁO (podchodzi do okna, otwiera je) 

Ani muchy na gównie.

JADWIGA 

Pewnie dlatego, że zimno…

JAGIEŁŁO (zły) 

Giedyminaś! Drzwi zakrywaj, bo dupa w siniec! (słychać i widać drzwi zatrzaskiwanie) Hedwiżka, ściągaj to… gzło kościelne… (zbliża się do niej, zdejmuje [jej] koronę i wiesza, wraca i nurza palce obu rąk w jej włosach)

 

Jadwiga przerażona kontaktem z jurnym podbrzuszem królewskim, odskakuje, ale Jagiełło nie puszcza jej włosów. Liliowy półmrok w świetlicy.

 

JAGIEŁŁO 

Hiul-hiul-hi-la-haaa… Dziabłaś się o kopię… nie bój się… Trafi dudek do dupli, aż mu pióra zafurczą! (drzwi skrzypią; Jadwiga próbuje się wyrwać) Giedyminaś, bo zęby dupą wyskoczą! (drzwi zatrzaśnięte; Jagiełło trąca Jadwigę na łoże, a sam ściąga haftowane w ruskie wzory szatę i koszulę. Tylko w spodniach i wysokich butach z czerwonej turzej skóry. Ponownie trąca wstającą z łoża Jadwigę) Ściągaj to gzło, mówię ci, bo mi się chce tu małego królewicza w try miga naheblować!

 

Wybuchy śmiechu za drzwiami.

 

JADWIGA (skacze przez łoże i dopada pierwszych drzwi, otwiera je, a tam Matka) 

Ratuj! Ich will nicht! Nein! Nein![1]

MATKA (tarasująca sobą przejście, uśmiecha się) 

Sei ruhig, mein Kind… cicho-cicho… To już taki los kobiet, że się boją, a potem się z tego śmieją. I mają bardzo ładne dzieci. Nosisz koronę Polski… masz być matką narodu! To nie co bądź, meine liebe Hedwig… Spróbuj, a nie pożałujesz. No, idź… bo pan Jagiełło czeka… (zamykając drzwi przed nosem Jadwigi, posyła jej jeszcze całusa)

JAGIEŁŁO (wściekły, zbliża się do Jadwigi i zdziera z niej suknię) 

Ligaj, bladina ty korolewna, bo pistuchom miżdu oczy zaiwaniu!

JADWIGA (upada i krzyczy, czołga się po łożu i skacze do drugich drzwi; napiera, aż ustąpią. W drzwiach zastępujący drogę Biskup)

Ratuj! (szeptem-jękiem) To poganin! To niewierca! To staruch, co cuchnie…

BISKUP (czyni znak krzyża na wszelki wypadek) 

Moje dziecko… niechaj się spełni, coś uroczyście przed Bogiem przyobiecała. (palec ku niebu) Niechaj naczynie się napełni, bo z niego dynastia… Korona Polska czeka na święto twego macierzyństwa… Amin. (drzwi zamknięte) 

 

Jagiełło dopada Jadwigę i wierzgającą, ryczącą i gryzącą go po rękach, niesie na łoże. Ciemność wypiera ostatki liliowego powietrza. Widać jedynie wstępujących po drabinkach Matkę i Biskupa. Poprzez szpary w suficie przyglądają się tej miłosnej mordowni. Reflektory na ich patrzackich twarzach. Naraz krzyk Jadwigi: „Nein! Nein! Aaaa…”. Rżenie koni za tło tej scenie.

 

*

Przypisy

  1. Ich will nicht! Nein! Nein! (niem.) – Nie chcę! Nie! Nie!