„Śmierć białej pończochy”

Nazajutrz w jednej z sal zamkowych. Jadwiga w długiej, niezgrabnej sukience, jak do mieszczańskiej fotografii; bawi się paskiem.

 

MATKA 

Przesssstań! (Jadwiga nieruchomieje) Wyprostuj się.

 

Jadwiga prostuje się, ale równocześnie spod fałdów sukni wydobywa lalkę czarnowłosą.

 

MISTRZ CEREMONII (kocim chapem wyrywa jej lalkę i natychmiast powraca do sztywnej i godnej postawy; przez zęby) 

Co to – to nie. Niech jaśnie panienka zechce się uśmiechnąć. (Jadwiga robi grymas „uśmiechu”) Na Rzym! Na Krym! Nie tak! Oczami też trzeba radość wewnętrzną wyrazić, nie tylko wargami. Co powiedzą posłowie Wielkiego Księcia?!

MATKA

Wstyd! Ma być królową, a zwykłego uśmiechu skombinować nie potrafi! Ja w twoim wieku…

 

Słychać tupot. Obecni sztywnieją jak polani woskiem.
Poseł I wpada, staje jak wryty, otwiera coraz szerzej usta z zachwytu, wybucha litewskim śmiechem i zaczyna bić się po udach. Poseł II tuż po nim, objuczony potężną torbą podróżną. Identyczna reakcja.

 

POSEŁ II (do kolegi)

Kuszajtis! Mniam! mniam! Istnajtis konfiturajtis!

POSEŁ I 

Krasiwosza! Jak malinosza! Dupajtis!

JADWIGA (w przerażeniu) 

Keine dupajtis. Keine Lektion. Deutsch oder polnisch sprechen![1]

MATKA (chwyta ją za rękę) 

Przestań!

MISTRZ CEREMONII (strasznie rozkazującym szeptem) 

Uśmiech – bo zabiję! Formułka!

JADWIGA (uśmiecha się) 

Besten Dank, meine Herren![2] (plus arcyksiążęcy ruch rączką)

POSEŁ I (tym razem na szczęście łamaną polszczyzną) 

Radujemy się… i nasz Wielki Kniaź Jogaiło uraduje się… jak mu opowiemy o diewicy-krasno-pticy-sinogarlicy! Zołoteńkoj!

 

Poseł II przyklęka na jedno kolano i wydobywa z torby niekończące się zwoje bursztynowych korali. Kiedy wysypie je u stóp Jadwigi, reflektory rozjarzą ten skarb należycie.

 

MATKA 

Aaa! Oooo!

JADWIGA (wstaje) 

Mein Gott…

MISTRZ CEREMONII (do Jadwigi) 

Formułka numer dwa.

JADWIGA

Besten Dank, meine Herren! Dziękuję…

MISTRZ CEREMONII 

Dalej.

JADWIGA 

Proszę przekazać Wielkiemu Księciu wyrazy mej…

MISTRZ CEREMONII 

…radości…

JADWIGA 

…radości. (opada na krzesło)

MISTRZ CEREMONII (do Matki) 

Madame, (półgłosem) schnell[3]! (kłania się Jadwidze)

 

Matka skinieniem głowy żegna córkę. Mistrz Ceremonii wymownym gestem zaprasza Posłów do przejścia do innej sali.

 

JADWIGA (sama, szlochając) 

Keine dupajtis… Keine Lektion… (mdleje)

 

Bocznymi drzwiami, od ogrodu, wsuwa się Szpiegini księcia Wilhelma, młodziutkiego niedoszłego małżonka Jadwigi, który, jak to zobaczymy, będzie walczył w obronie swych praw.

 

SZPIEGINI (podbiega do Jadwigi) 

Liebe Königin Hedwig… (Jadwiga otwiera oczy) Młoda królowa musi umieć haftować… srebrem lamować, księżycować jasną igłą, na jedwab gwiazd ponasypywać i tym podobnych Vergissmeinnichtblumenów[4]

JADWIGA (przychodząc do siebie) 

Aaa… Cieszę się bardzo… ale zamiast haftów wolałabym coś dla mej lali uszyć.

SZPIEGINI (udając oburzoną, mówi w stronę drzwi, za którymi zniknęli Posłowie) 

Trzeba przede wszystkim pomyśleć o wielkim misterium robienia pończoch na drutach. Rodzenie dzieci i wyhaczkowywanie z siebie niekończącej się pończochy – oto gesty kobiety. (wyciąga z torby dwa długie druty, bierze je pod pachy) Zaczynamy. Ein-zwei-drei, oczko do oczka, usiadła mi sroczka, usiadła na lipie, ein-zwei-drei, modrą przędzę sypie, jedno dodaję, jedno spuszczam, karym okiem łypie i woła: „Już maj”. (ciszej) Książę Wilhelm pod Krakowem. (głośniej) Dwa dorzucam, dwa dodaję, ein, zwei, sroczko, złap mi oczko, przestań wołać, że „już maj”. (ciszej) Prosi o rozmowę w ogrodzie, gdzie praczki do Wisły chadzają. (głośniej) Nić urwana, sroczka skrzeczy, dwa dorzucam, ein i zwei! (ciszej) Nikt nie widzi, prędziuteńko! Liebe Hedwig, rękę daj!

JADWIGA (rozkłada bezradnie ręce) 

Nie… mogę.

SZPIEGINI (zdenerwowana) 

Liebe Königin… mein Kind[5]… Musisz.

JADWIGA (zaczyna pociągać nosem) 

Nie mogę… (płacze)

SZPIEGINI (nie panując nad sobą, przyskakuje do Jadwigi i ciągnie ją za rękę) 

Chodź. I to już! (naraz zauważa że spod długiej sukienki Jadwigi wyłazi sznur, którym ją przywiązano do dębowego krzesła, żeby jej uniemożliwić ucieczkę w czasie wizyty Posłów) Mein Gott! Wie eine koza![6] (nie tracąc otuchy, podbiega do okna, otwiera je i gwiżdże w sposób niedający się opisać)

 

Gwizd budzi gwizdy coraz dalsze i coraz liczniejsze. I noc zapada pofastrygowana gwizdami austriackich spiskowców.

 

*

Przypisy

  1. Keine Lektion. Deutsch oder polnisch sprechen! (niem.) – Żadnej lekcji. Mówić po niemiecku lub po polsku!
  2. Besten Dank, meine Herren! (niem.) – Dziękuję bardzo, moi panowie.
  3. Schnell (niem.) – szybko.
  4. Vergissmeinnichtblumen (niem.) – kwiaty niezapominajki.
  5. Mein Kind (niem.) – moje dziecko.
  6. Wie eine koza! (niem.) – Jak jakaś koza!