Tunka
Jan Zieliński, UKSW, Warszawa

Tunka
Jan Zieliński, UKSW, Warszawa

Ołówkiem” na książeczce o Tunce

Osobliwy tytuł tego wiersza, napisanego przez Norwida jesienią roku 1875 po przeczytaniu książki ks. Wacława Nowakowskiego pod długaśnym tytułem Wspomnienie o duchowieństwie polskim znajdującym się na wygnaniu w Syberii, w Tunce (Poznań 1875). Trzy rzeczowniki i trzy, przynajmniej gramatycznie rzecz biorąc, zdrobnienia. „Ołówkiem” od ołowiu. Etymologia nieaktualna, jako że wkłady ołówków w dziewiętnastym wieku robiło się na ogół z grafitu, ale historycznie uzasadniona. Samo słowo jest tu szczególnie „na miejscu”, jako że na Syberii, właśnie w górach koło Tunki, były kopalnie grafitu, odkryte przez Francuza Aliberta. A w pobliżu katorżnicy pracowali w szkodliwych dla zdrowia warunkach w kopalniach srebra i ołowiu. „Książeczce” od książki. Zdrobnienie uzasadnione ósemkowym formatem publikacji o zesłanych księżach, ale też znaczące: kojarzy się z książeczką do nabożeństwa. I wreszcie „o Tunce”: w duchu języka polskiego Tunka może być odbierana jako forma zdrobniała, przez analogię z takimi rzeczownikami jak słomka czy lufka.

Jako gdy trąba porwie warstwę lata
I rzuci w północ gestem osobliwym,
I jakby nie był tylko sprawiedliwym
Twórca-przyrody, lecz i Ojcem świata,
I sprawy czynił wyjątkowej treści,
A meteory grały Mu choralnie,
Śnieg rozpłakiwał się i czuł boleści
Ludzi okutych, co w nim brodzą walnie – –

W pierwszej strofie mowa o przestrzeni. Miejsce, ukonkretnione i nazwane dopiero na końcu składającego się z dwóch rozbudowanych porównań, wprowadzonych słówkiem „Jako” – owa Tunka, czyli miejscowość i otoczona wysokimi górami dolina na południe od jeziora Bajkał – jest tu porównane najpierw do „warstwy lata”, trąbą powietrzną oderwanej od podłoża i przeniesionej na północ. Na północ, zatem, można domniemywać, z południa. Sprawcą tego przeniesienia jest Bóg, nazwany tu nie tylko „sprawiedliwym Twórcą-przyrody” (sprawiedliwym, a więc tutaj beznamiętnym, obojętnym, postępującym ściśle według praw natury), ale i „Ojcem świata”, który czyni sprawy „wyjątkowej treści” a więc istotą, mającą do spraw ziemskich stosunek osobisty, miłosny, władną interweniować w porządek natury. Owo przeniesienie odbywa się przy akompaniamencie ciał niebieskich („A meteory grały Mu choralnie”), zaś przyroda współczuje ludziom, uczestniczącym w tym wyjątkowym, nadnaturalnym wydarzeniu. „Śnieg rozpłakiwał się” – użyty forma iteratywna czasownika wskazuje na znaczną liczbę katorżników („ludzi okutych”), którzy w nim brodzili i cierpieli.

Jaki jest drugi człon porównania? Mówiąc otwartym tekstem: Pan Bóg przeniósł do Tunki, z Ziemi Świętej na Syberię, Betlejem. Miejsce, w którym zebrano stu kilkudziesięciu wyłuskanych z transportów polskich kapłanów, stało się nowym miejscem Wcielenia – które niesie w sobie zapowiedź Męki (stąd „rozpłakiwanie się” i „boleści”).

Połączenie Syberii z Ziemią Świętą już się wcześniej dokonało, za sprawą Anhellego, który powstał w klasztorze libańskim, bezpośrednio po pielgrzymce Słowackiego do Betlejem i Jerozolimy. Norwid w wykładach O Juliuszu Słowackim (1860) nazywał Anhellego jednym z niewielu we współczesnej literaturze polskiej „dzieł dopełnionych i pogodnych” (pozostałe to: Grażyna, W SzwajcariiIrydion) oraz podkreślał właściwą Słowackiemu „współczesność”, bez której „poeta jest tylko kaligrafem lub notariuszem”. Owa współczesność polegała na tym, że gdy panie z towarzystwa nie dostrzegały wywózek – młodzi wstawali nocą by milcząco pożegnać wywożonych kolegów a Słowacki „z drugiego końca Europy Anhellego ojczyźnie przysyłał […]”. Cytował też Norwid z aprobatą opinię z listu Krasińskiego, pisanego po śmierci Słowackiego, wedle której napis „Autorowi Anhellego” na nagrobku „wystarczy dla zapewnienia mu sławy na pokolenia przyszłe […]”. A po ostatnim wykładzie słuchacze ofiarowali mu, z podpisami, egzemplarz pierwszego wydania Anhellego (Paryż 1838), taki sam jak te, które poeta posyłał ojczyźnie „z drugiego krańca Europy”. W wierszu o Tunce wiele jest zbieżności z motywami, występującymi w Anhellim (choćby: kołyska, rączka dziecka, ołów).

Jako – (pobrzmiewam Kochanowskich lutnią) –
Sierotka męża wielkiego, lubo ją
U-pogardliwią, lubo u-wierutnią,
Skazuje w przyszłość drobną rączką swoją
I własnej zda się rokować piastunce –
A ludzie, czując, co jest nad-człowiecze,
Szepcą, iż Anioł przez niemowlę rzecze –
– Tak… w owej „Tunce”!…

W drugiej strofie mowa o czasie. Zdrobnienia („sierotka”, „drobną rączką”) odwołują do wyobrażeń związanych z ciągiem Betlejem – szopka – żłobek – Dzieciątko. Z małego – wielkie. Z dziecka – Bóg. Druga sfera skojarzeń wiąże się Trenami Kochanowskiego. Orszula, nim „osierociła” swego ojca („sierotka męża wielkiego”), okazywała nadzwyczajne zdolności („[…] NIEPOSPOLITEJ DZIECINIE, KTÓRA, CNÓT WSZYSTKICH I DZIELNOŚCI PANIEŃSKIEJ POCZĄTKI WIELKIE POKAZAWSZY […]”, czytamy w dedykacji Trenów). Od słówka „Jako” zaczyna się tren piąty, porównujący zmarłą córkę do drzewka oliwkowego (symbol chrystologiczny), a zakończony akcentem nadziei: „O zła Persefono, / Mogłażeś tak wielu łzam dać upłynąć płono?” W trenie osiemnastym pojawia się podobnie wprowadzone porównanie („jako śnieg niszczeje / Kiedy mu słońce niebieskie dogrzeje”), rozwinięte potem przez Norwida w obrazowaniu pierwszej zwrotki.

Wtrącenie „pobrzmiewam Kochanowskich lutnią” pobrzmiewa też toposem „lutni po Bekwarku”, będąc zarazem nawiązaniem do trenu szóstego, wedle którego córka („Safo słowieńska”) miała odziedziczyć po ojcu lutnię. Wiersz o Tunce, będąc wierszem „tekstualnym” (Ewartowski) a także w znacznym stopniu intertekstualnym, wpisuje w tę poetycką genealogię postać samego autora.

W ramach tej intertekstualności można przywołać jeszcze jeden tekst, również oparty na rozbudowanym porównaniu, wprowadzonym tym razem słówkiem „jak”, a mianowicie Inwokację z Pana Tadeusza: „Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem / (Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę / Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę / I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu / Iść za wrócone życie podziękować Bogu)” wraz z nie przywołanym wprost, przemilczanym, ale przecież obecnym w pamięci, a jakże w kontekście sybirackim ważnym następnym wersem: „Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono”.

Swoisty komentarz do wiersza stanowią dwa listy Norwida do Bronisława Zaleskiego (od którego poeta otrzymał książeczkę o polskich kapłanach w Tunce), oba opatrzone jedynie datą roczną „1875”. W pierwszym Norwid ocenia rzecz w najwyższych superlatywach: „Większej oceny skreślić nie mogę i nie umiem nad następną: Zaiste! Zacny Bronisławie, Chrystus Pan zmartwychwstał i jest w Tunce, w kraju Buriatów, między kapłany polskimi […]”. Zarazem jednak zwraca uwagę na braki merytoryczne (pisze obszernie o sferze „moralno-politycznej”) i na braki materialne. Egzemplarz, który otrzymał od Zaleskiego jest bowiem niekompletny („Czytałem połowę – albowiem w przysłanym egzemplarzu jest tylko połowa dwa razy przedrukowana […] Rad bym czytać całą i posiadać całą”). Toteż Norwid, wielbiąc tę książeczkę, traktuje ją zarazem jak makulaturę: żeby sobie oszczędzić przepisywania wycina fragment i wkleja do listu – „(Egzemplarz uważając za niecały, skracam przepisywanie i wycinam.)” – a także komentuje na marginesie. W ten sam najprawdopodobniej sposób powstał interesujący nas wiersz Ołówkiem” na książeczce o Tunce – aczkolwiek następnie został przepisany, i to starannie, uroczyście, w czarnej ramce, jak klepsydra czy tren.

W tym konkretnym wycinku ze s. 23/24 broszury ważniejsze od tego, co zostało wycięte, skomentowane i wklejone do listu wydaje się to, co nie wycięte, albo też wycięte i do innego celu użyte. Chodzi o obszerny przypis na dole s. 23. Autor (którego nazwisko nie było Norwidowi znane, na okładce widnieje tylko kryptonim E. z S. [Edward z Sulgustowa]) pisze tam o sobie i swoim bracie, z którym w romantyczny sposób zamienili się tożsamością: „Do tego spisu zmarłych doliczyć należy Karola Nowakowskiego, malarza, z warszawskiej szkoły Sztuk Pięknych, który w Tunce zostawał pod imieniem brata swego Wacława, kleryka kapucyńskiego (który na jego miejsce poszedł do robót katorżnych). Wydany przez zdrajcę Wrońskiego, i nadto oskarżony, jakoby należał do spisku i do sprawy zabajkalskiej, wywieziony do Irkucka, tam życie zakończył 2 Kwietnia 1867 r., pochowany na cmentarzu Irkuckim.” Ta część przypisu mogła Norwida zainteresować jako dramatyczne dzieje kolegi po fachu, malarza z Warszawy. Ciąg dalszy musiał go zainteresować jako poetę, autora konkretnego wiersza: „Był to ten sam, który pierwszy rozpoczął manifestacje warszawskie i 8 Kwietnia z krzyżem w ręku na placu Zygmuntowskim został wzięty. Krzyż strzaskany przez żołnierzy ma się znajdować w pewnych rękach. Mylnie Karol Baliński w prześlicznym swoim wierszu twierdził, jakoby jakiś Izraelita podjął upadły krzyż i w tej chwili z krzyżem był zabity. Nowakowski nie wypuszczał krzyża z rąk wcale.” Powinien on zainteresować Noriwda nie tyle ze względu na Balińskiego i słowa „Że gdy krzyż tłukli carowie / Bronił go – Żyd”, co ze względu na jego własny wiersz Żydowie polscy (1861), w którym pisał o tym, jak „Machabej na bruku w Warszawie” wybrał krzyż z tych, „za które się kona”.

W dalszym ciągu tekstu, po fragmencie wyciętym przez Norwida, ks. Nowakowski mówi o specyfice Tunki, wynikającej z tego, że codziennie odprawiano tam kilkadziesiąt mszy: „Kotlinę więc tę, zewsząd otoczoną niebotycznymi górami, można było w rzeczy samej nazwać naturalną, wspaniałą Bazyliką z mnóstwem kaplic”. Codziennie też odprawiano – podczas jego trwania – msze w intencji pierwszego soboru watykańskiego. Ten przykład duchowej więzi ze stolicą Kościoła mógł Norwidowi nasunąć myśl o duchowej więzi z Jerozolimą. Nowakowski, a także Kulaszyński i inni autorzy wspominający Tunkę zwracali też uwagę, że miejsce to było (skądinąd jest do dziś) miejscem świętym Buriatów. Norwid do Broisława Zaleskiego: „Moja inteligencja nie dozwala, aby mnie kto nauczył po tysiącu lat dziejów, że może być jakieś męczeństwo chrześcijańskie bez wszechstronności wyznawczej […]”.

Kilka lat po napisaniu wiersza o Tunce, 20 IV 1882 roku, Norwid był głównym mówcą na obchodzie ku pamięci Słowackiego, zorganizowanym w Paryżu przez Stowarzyszenie Byłych Uczniów Szkoły Batignolskiej (drugi mówca, Wacław Gasztowtt, wygłosił wówczas odczyt o Anhellim). Podczas uroczystości na wniosek Seweryny Duchińskiej zbierano pieniądze na ułatwienie zesłanym do Tunki kapłanom powrotu do kraju.

Ks. Wacław Nowakowski po powrocie z zesłania osiadł w Krakowie. Był bardzo czynny do końca długiego życia. Z długiej listy jego publikacji – często dotyczących historii sztuki, a zwłaszcza ikonografii chrześcijańskiej – wymieńmy tytułem przykładu O cudownych obrazach w Polsce Przenajśw. Matki Bożej. Wiadomości historyczne, bibliograficzne, ikonograficzne (Kraków 1902). Było to, jak pisze bibliograf ks. Nowakowskiego, dzieło „nagrodzone na kongresie międzynarodowym ku czci Matki Bożej w Sierpniu 1902 we Fryburgu szwajcarskim medalem złotym. Medal ten jest w formie krzyża z białej emalii […]. Jednym z rezultatów wspomnianego kongresu jest projekt założenia międzynarodowej Akademii mariologicznej we Fryburgu szwajcarskim i nie trudno było przewidzieć, że O. Wacław byłby jednym z pierwszych Polaków, którego by do tej instytucji zaproszono.”

Ks. Wacław Nowakowski, kapucyn z długą siwą brodą, był też popularnym w Krakowie i okolicach kaznodzieją. W tym właśnie charakterze po raz drugi wszedł do literatury, ponad ćwierć wieku po wierszu Norwida i znów anonimowo. Wtedy jako autor „książeczki o Tunce”, teraz jako Kaznodzieja w napisanym w roku 1902 Wyzwoleniu Wyspiańskiego. W czwartej scenie aktu pierwszego wzywa on braci „do góry”, „do lotu”, „pod gwiazdy”: „do góry, bracia, do góry, / gdzie orzeł, ptak białopióry, / Polskę na skrzydłach ponosi”.

Dekadę wcześniej, w latach 1890–92, zesłańcem w Tunce był Józef Piłsudski. Palił w piecu, gotował, polował, dyskutował, kochał się, czytał (zwłaszcza autorów rosyjskich: Bakunina, Czernyszewskiego, Dobrolubowa), recytował (z pamięci, głównie fragmenty Pana Tadeusza). W duchu tego poematu gotów był „obiecać Matce Boskiej Ostrobramskiej funtową świecę” w intencji uniknięcia przedłużenia kary. „W Tunce ukształtowały się jego poglądy i sposób postrzegania świata, prowadzenia polityki, umiejętność wsłuchiwania się w poglądy innych i dochodzenia do kompromisu – tak charakterystyczne dla pierwszego pokolenia polskich socjalistów” (Cisek).

Pewnego dnia Piłsudski udał się po wróżbę do Cyganki: „Poszedłem pewnego razu do nędznej jurty, w której przebywała Cyganka trudniąca się wróżbiarstwem, zamawianiem i leczeniem. Zachciało się prosić. Coś tam mruczała, skrzeczała i wreszcie ujęła mnie za rękę. Gdy jednak spojrzała w dłoń, twarz się jej wykrzywiła strachem czy też zdziwieniem. Krzyknęła tylko: ‚Cariom budiesz!’ – i uciekła” (Lepecki).

Narzuca się zestawienie tej przepowiedni, która się przecież spełniła, z tajemniczymi słowami w wierszu Norwida o Tunce na temat „męża wielkiego” oraz tego, co „nad-człowiecze”. Nie może tu być mowy o jakichś związkach bezpośrednich – Piłsudski w chwili powstania wiersza miał siedem lat – ale o uderzającym przeczuciu, o intuicji.

Ciekawe, czy Piłsudski znał wiersz „Ołówkiem” na książeczce o Tunce? Teoretycznie jest to możliwe – pierwodruk wiersza ukazał się w roku 1933 w wydanym przez Przesmyckiego tomie Cypriana Norwida reszta wierszy odszukanych po dziś a dotąd niedrukowanych. Ktoś z otoczenia Marszałka, mający zainteresowania literackie (Wieniawa-Długoszowski?) mógł zwrócić uwagę na zbieżność nazwy. Domniemanie to wszakże z braku dowodu pozostaje hipotezą. Niewątpliwe natomiast wydaje się wielorakie duchowe oddziaływanie Tunki jako miejsca wybranego.

Bibliografia

  1. J.-P. Alibert, La mine de graphite de Sibérie découverte en 1847, Paris 1865.
  2. z S. [ks. Wacław Nowakowski], Wspomnienie o duchowieństwie polskim znajdującym się na wygnaniu w Syberii, w Tunce, Poznań 1875.
  3. M[ikołaj] K[ulaszyński], Tunka i jej okolice w Sajańskich Górach, Poznań 1877.
  4. Mieczysław Lepecki, Józef Piłsudski na Syberii, Warszawa 1936, s. 113.
  5. Zofia Trojanowiczowa, Tunka, „W Drodze” 1988 nr 11.
  6. Jan Zieliński, Dwojaka tradycja Piłsudskiego, ”Res Publica” 1989 nr 1, s. 132–134.
  7. Henry Petroski, The Pencil: A History of Design and Circumstance, New York 1990.
  8. Sybir romantyków, oprac. Z. Trojanowiczowa, J. Fiećko, Poznań 1993 s. 141–142, 543–545.
  9. Eugeniusz Niebielski, Duchowni na zesłaniu syberyjskim w Tunce w latach 1866–1877, Wrocław 2001.
  10. Eugeniusz Niebielski, Dla wolności Ojczyzny i Kościoła. Karmelici bosi z klasztorów Królestwa Polskiego w powstaniu 1863 roku i na zesłaniu w Rosji. W pracy zbiorowej pod red. Czesława Gila Karmelici bosi w Polsce 1605–2005. Księga jubileuszowa, Kraków 2005.
  11. Tomasz Ewartowski, Sybir sam, realnij! – !! imaginacyjny kompleks doświadczenia Syberii i jego realizacje. „Nowe Pismo” 2008 nr 2.
  12. Janusz Cisek, Sołdat w zęby kolbą uderza. „Rzeczpospolita”, 5 III 2009.
  13. Janusz Cisek, Nie poznała go nawet siostra Zula… „Rzeczpospolita”, 12 III 2009.