Widelce – dar ułanów dla Napoleona

Eksponat wypożyczony z muzeum wojny w Paryżu za specjalną zgodą prezydenta Emmanuela Macrona.

 

Muzealne zbiory, w tym także widelce, były tematem rozmowy Jacka Cieślaka i Dominiki Kluźniak, grającej na Scenie przy Wierzbowej rolę Zosi:

 

CIEŚLAK Co mamy do obejrzenia w Muzeum Wszech-Ułaństwa Polskiego?

 

KLUŹNIAK A choćby widelce od prezydenta Macrona, taki żart polityczny zrozumiały chyba dla każdego. Są nogawki ułana oderwane podczas wybuchu.

 

CIEŚLAK Są też deski ze spalonego dworu w Soplicowie, a wiele motywów można łączyć z tworzeniem mitu katastrofy smoleńskiej.

 

KLUŹNIAK Widmo Księcia Poniatowskiego przez dekady przypominało o obowiązku życia i umierania dla ojczyzny, ale na próbach rozmawialiśmy też o współczesnej niemocy takich widm, o ich słabnięciu. Piotr chciał pokazać, jak widmo słabnie z aktu na akt. Był nawet pomysł, by pod koniec spektaklu wychodziło na scenę z kroplówką. Ostatecznie uznał, że byłoby to zbyt dosłowne. I tak wiadomo, że stare i nowe mity są wyeksploatowane, zużyte, wyblakłe. Dlatego Zosia wybiera Feldmarszała. Nie będę ukrywała, że zawsze robi mi się smutno pod koniec trzeciego aktu. Mam wtedy świadomość, że nie jest wydumany, tylko dzieje się tu i teraz, naprawdę. Zajmujemy się nieskuteczną komisją do spraw wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, a czas i świat uciekają. Zamiast ciągle oglądać się w przeszłość – powinniśmy się zająć bieżącymi sprawami. Z niepokojem przeglądam książkę do historii mojej nastoletniej córki, jestem na bieżąco z postępującymi w programie zmianami. Podręcznik, tak jak Ułani, jest nasycony treściami patriotycznymi, zaś historia Europy i świata znajduje się na marginesie. O Michale Aniele jest ledwie jeden akapit. Nasi bohaterowie, tacy jak Kopernik, są już tak rozsmarowani na kanapce cieniutko, że niedługo już nic z nich nie zostanie.

 

Widmo słabnie z aktu na akt, rozmowa Jacka Cieślaka z Dominiką Kluźniak, „Teatr” nr 6/2018.

Bibliografia