Wilno romantyczne
Jerzy Borowczyk, UAM, Poznań

Wilno romantyczne
Jerzy Borowczyk, UAM, Poznań

 

III

7. Klasztor Bazylianów – Pałac Biskupi („mistyczna i tajemnicza” „sprawa uczniów wileńskich”). Mickiewicz rozpiął akcję Prologu i pierwszego aktu III części Dziadów wzdłuż głównej osi miasta, która wiedzie od południowej Ostrej Bramy na północ, aż do Góry Giedymina. W pobliżu Ostrej stoi inna Brama – Bazyliańska, a przez nią wejście do klasztoru „przerobionego na więzienie stanu”. Stąd (i z innych klasztorów) uwięzionych filomatów wodzono przed komisję śledczą Nowosilcowa, urzędującą w dzisiejszym Pałacu Prezydenckim Litwy, wówczas Pałacu Biskupim, zajętym przez rosyjskiego gubernatora. Prowadzano ich wzdłuż wspomnianej osi – ulicami Wielką, Zamkową a dalej zapewne Świętojańską i Uniwersytecką, bo pałac niemal przylega do dużego kompleksu zabudowań uniwersyteckich.

Plan miasta stał się w dramacie także areną akcji metafizycznej, poligonem mesjanistycznej historiozofii. W tym celu Mickiewicz wykreował dwa jej centra – właśnie celę u Bazylianów i pałacowe wnętrza. W dawnym klasztorze miało miejsce przede wszystkim misterium romantycznego bohatera – przemiana Konrada, improwizacje oraz egzorcyzmowanie poety-więźnia przez ks. Piotra. Tutaj dokonało się również objawienie sensu historii. W tym celu poeta w bazyliańskim wnętrzu, za pośrednictwem opowieści Jana, odsłonił inne fragmenty miasta, leżące obok siebie: kościół (św. Kazimierza), więzienie i ratusz. Stały się one areną niewinnej, dziecięcej ofiary współbieżnej ze sprawowaną w świątyni eucharystią. Z kolei w pałacu (w didaskaliach mówi się o wspaniałych pokojach, przedpokoju i sali balowej) rozegrały się sceny symbolicznej i całkiem dosłownej przemocy, ale także w tych pomieszczeniach zgromadzono świadków nadprzyrodzonej interwencji – zatrzymujących się zegarów, pomieszania muzyki i wreszcie gromu, który zabija mieszkającego w pobliżu Doktora. Polityczna i historiozoficzna sakralizacja przestrzeni Wilna – to wydaje mi się najdonioślejszym efektem III części Dziadów.

Rodzi się pytanie: czy nie jest tak, że Mickiewicz w 1832 roku uśmiercił dla literatury Wilno współczesne? To znaczy: stworzył tak sugestywny i podporządkowany idei mesjanistycznej jego obraz, iż na długie lata twórcy nie byli w stanie zaproponować równie wyrazistej jego wizji? Wydaje mi się, że Mickiewicz zawładnął Wilnem, podporządkował sobie miejsce swej młodości. Narzucił pewnym obiektom w mieście silne piętno. Nie byłoby to możliwe bez wieloletniego pobytu tutaj i oddychania tutejszą atmosferą, a szczególnie bez doświadczenia dziewięciomiesięcznego aresztu i wygnania z miasta przez Rosjan. Mówię o zawładnięciu, o zaprogramowaniu przez poetę symbolicznych i duchowych domen miasta także dlatego, że odtąd (od roku 1832) w samym Wilnie, ale także w kulturze polskiej cela w klasztorze Bazylianów stanie się miejscem swoistego kultu. Jego sygnałem jest przemianowanie jej na Celę Konrada. Tak oto utwór literacki wkroczył w topografię i toponimię Wilna. Kolejne przejawy: trzymani w latach trzydziestych w klasztorze Bazylianów polscy spiskowcy patrzyli na swoje położenie przez pryzmat słów Konrada i ks. Piotra. Polscy twórcy w międzywojennym Wilnie urządzili w Celi Konrada środy literackie. Było to możliwe dzięki archeologicznym i interpretacyjnym dociekaniom Stanisława Pigonia, który w latach dwudziestych ubiegłego wieku zlokalizował izbę, w której miał być więziony Mickiewicz między październikiem 1823 a kwietniem roku następnego. Może nie będzie przesadą zaproponowanie roku 1832 jako cezury w mówieniu o Wilnie romantycznym?

 

 

IV

8. „Czym jest miasto dla poety” (w latach trzydziestych XIX wieku). Cytuję tutaj tytuł jednego z rozdziałów Poety i świata (1839) Kraszewskiego, utworu dającego bodaj pierwsze literackie obrazki (migawki) z życia Wilna polistopadowego. Tu oraz w Powieści bez tytułu (1854–1855; szersze, ambitniejsze ujęcie tematu miasta – „wileńska Lalka”*) ówczesna stolica rosyjskiej guberni występuje w roli typu dużego miasta, które, owszem, oferuje wykształcenie, dostęp do księgarń, wstęp na literackie salony, ale w istocie stanowi bezduszną, zatłoczoną pułapkę zastawioną przez świat na wrażliwe indywidua (artystów). Nie przeszkadza to jednak Kraszewskiemu w szkicowaniu scen (nie tylko obyczajowych) z życia Wilna w latach trzydziestych i czterdziestych. W obu powieściach miasto stało się również areną miłosnych niepowodzeń bohaterów – (nad)wrażliwych artystów. W Powieści bez tytułu wątek romansowy uzyskuje jednak szczególną postać. Chodzi o motyw nieszczęśliwej miłości bohatera i młodej Żydówki, której pochodzenie jest przez autora akcentowane.

Wilno współczesne sączy w pisarza i wykreowany przez niego świat mało oryginalne i niezbyt budujące światoodczucie. Potwierdzają to także obrazki z cytowanych już Wspomnień Wilna. Chodzi tu na przykład o opis karnawałowych maskarad wileńskich z lat trzydziestych. Składają się na nie zaryglowane sale, łatwe do rozszyfrowania kostiumy i maski, zużyte orientalne ozdoby. Autor odczuwa znużenie miastem: „Nie postrzeżesz […] nic, czego byś gdzie indziej już w podobnej amalgamie nie widział. Brudne sklepiki żydowskie i Żydzi dość brudni, szynk w każdym prawie domu na dole ze swoją właściwą czeredą pijaków, kramiki z drzemiącymi w nich Żydowicami, o kilku półkach spleśniałych towarów…”. Pojawiają się również Niemcy od XVI wieku modlący się i słuchający niemieckich kazań w kościele św. Anny.. Z kolei w pobliżu Ostrej Bramy i cerkwi Świętego Ducha pamiętnikarz dostrzegł „dom kupców ruskich, dom gościnny, w którym od wieków stawali przybylcy”. Dla Kraszewskiego – historyka Wilna oraz autora opisów wielu miejsc Wielkiego Księstwa, do których nie raz podróżował – litewska stolica jest tylko jednym z wielu przykładów amalgamatowego charakteru litewskiego księstwa i jego społeczności.

9. „Nadzieja nowohebrajskiego Wilna”. W XIX wieku sercem dzielnicy żydowskiej w Wilnie była ul. Niemiecka (zburzona w czasie drugiej wojny światowej, potem przebudowana na szeroką arterię bez jakichkolwiek śladów żydowskich). Od niej odchodziła (na wschód i na zachód) gęsta siec uliczek tutejszego obszernego getta. W jej pobliżu wreszcie stała wielka synagoga – serce wileńskiego judaizmu znajdującego się pod silnym wpływem haskali. Tutaj urodził się i zadebiutował pod koniec lat trzydziestych Julian Klaczko. Romantyczne wiersze – stylistycznie i ideowo bliskie twórczości Mickiewicza i Krasińskiego – pisał w języku nowohebrajskim i poświęcał elementom swej judaistycznej inicjacji oraz motywom z dziejów narodu wybranego. Równolegle tłumaczył na hebrajski m.in. wileńskie Poezje Mickiewicza i planował opracowanie litewskiej mitologii, czym wpisywał się w przebudzenie narodowe Litwinów w tamtym okresie.

Podzielam pogląd Marka Bieńczyka o swoistym pędzie Klaczki ku Krasińskiemu i Mickiewiczowi, w wyniku czego „tworzy się już niejasne przeczucie nowej przestrzeni egzystencji, przestrzeni imitacji drugiego stopnia, kiedy już nie tylko słowo będzie chciało naśladować słowo, lecz życie – życie” (Oczy Dürera. O melancholii romantycznej, 2002). I dodam, że podwójna legenda Wilna – północnej ostoi judaizmu oraz miejsca narodzin polskiego romantyzmu – miała swój udział w podsycaniu owego pędu. W pierwszej młody Klaczko uczestniczył zarówno z racji urodzenia, jak i pozycji jego rodziny, zwłaszcza matki, prowadzącej w Wilnie salon o zabarwieniu zapewne (przekonująca hipoteza Bieńczyka) emancypacyjnym. Młody twórca doskonale znał dotychczasową karierę literacką swego miasta. Przekładał utwory z pierwszego tomu Poezji Mickiewicza, umieszczał w swoich utworach wyraźne odwołania do poezji Mickiewicza i Krasińskiego. Żydowskie i romantyczne Wilno odegrało sporą rolę w formacji przyszłego wielkiego interpretatora kanonu polskiego romantyzmu. Trochę wygląda to tak, jakby silne miasto podbiło młody talent, odcisnęło na nim swoje piętno i pchnęło w świat. Przecież wielka kariera Klaczki rozegra się na paryskim bruku i pod włoskim niebem, a potem w pobliżu Wawelu. Wilno miało wprawę w ekspediowaniu w świat dobrze wykształconych, artystycznie uformowanych, poetycko nawiedzonych adeptów: Mickiewicza, Słowackiego, Kraszewskiego, Klaczki.

Wilno_ILU

10. Wilno księżycowe (melancholia i elegia). Księżyc Słowackiego powstał – jak głosi podpis pod wierszem – 26 marca 1825 roku. Został więc napisany w Wilnie, gdzie młody poeta wówczas studiował. Ostatnio badacze uznali Księżyc za pierwszy w pełni oryginalny i wart wysokiej oceny literackiej utwór Słowackiego. W poetyckiej medytacji przy świetle księżyca pojawia się obraz Wilna spowitego światłem księżyca i ulicznych lamp. Oświetlona Góra Giedymina i miejskie ulice przypominają hiszpańskie i arabskie (orientalizowane) fantastyczne ogrody. Wilia porównana została do „srebrnego błonia”. Nocna, księżycowa wizja miasta współtworzy melancholijną kondycję podmiotu w twórczości debiutanta. Zapewne kształtowała ją również lunarna sceneria silnie obecna w listach matki poety, Salomei Bécu, pisanych (właśnie w latach dwudziestych) do Antoniego Edwarda Odyńca. W kontekście Księżyca szczególnie warto zwrócić uwagę na epistołę Salomei z jesieni 1827 roku, w której silnie (emocjonalnie i melancholijnie) zaznaczona została – jak u poety – aura oświetlonej księżycem Góry Giedymina oraz pobliskich zabudowań.

Księżycu pojawia się również obraz pogrzebu, w którym można widzieć echa dwóch pochówków – ojca i ojczyma Juliusza (Euzebiusza, a potem Augusta Bécu), pogrzebanych w odstępie zaledwie 10 lat. Obaj spoczęli na wileńskiej Rossie. Cmentarz zostaje zdawkowo przywołany we fragmencie pamiętnika Słowackiego, zapisanym w Dreźnie pod datą 17 lipca 1831, a nawiązującym do roku 1817, kiedy to poeta przybył powtórnie do Wilna i nawiedził wraz z matką grób Euzebiusza Słowackiego: „Klęcząc na kamieniu zmówiłem pacierz i płakałem, bo o łzy u mnie nie było trudno. Grób mego Ojca jest jednym z najpiękniejszych na Rossy cmentarzu. W skale, ułożonej sztucznie z kamieni, wprawiona tablica ukośna, marmurowa…”. Jedno z miast młodości Słowackiego patronowało jego elegijno-melancholijnej twórczości. Wprowadziło motywy orientalne i funeralne, które wielokrotnie powracały w dojrzałej twórczości autora Balladyny. Zresztą podobną fakturę mają wileńskie odpryski, które trafiły do Godziny myśli, choć zostały tu upodrzędnione względem dominującej obraz Góry Królowej Bony w Krzemieńcu, traktowanego w poemacie jako źródło imaginacyjnej siły poetyckiej.

Strona: 12