WOLBORSKA 5/6 (mieszkanie Chajusi Guterman)

Rywka Lipszyc

V A, JA/ONI

12 X 1943: „Wczoraj w biurze czytałam te nowele, które wczoraj zaniosłam Chajusi, więc czytałam Sonatę cierpienia” (s. 16).

15 I 1944: „Powrotną drogą my z Ewą wstąpiłyśmy do Chajusi, by jej zwrócić żurnal, jakoś rozmawiałyśmy o szperze. Ewa się trochę wygadała, zdaje się, że jej było lżej, ja prawie milczałam, bo cóż miałam mówić?… Chajusia nam opowiedziała, jak oni się wyratowali z Czarnieckiego (już tam byli w szperze). Ta rozmowa i w ogóle wszystko mnie przybiło…” (s. 68).

7 II 1944: „Mam zmartwienie przez Cypkę, bo jest słaba i jeszcze przy tej racji [żywnościowej] nie spróbowała łyżeczki cukru. Chanusia schowała na Pesach i trochę się zdejmowało do babki, a jak się zdejmowało, to już Minia jadła trochę na chleb itp. Tak samo z innymi rzeczami…) Gdy to powiedziałam Surci (poszłam do Chajusi i później przyszła Surcia), powiedziała, że to trzeba koniecznie załatwić u p. Zelickiej, boję się, że jest [to] nie bardzo wykonalne… Poza tym Chajusia mi czytała z Chowot ha-lewawot i to mi także dużo daje. Później kazała mi się zastanowić nad „przyzwyczajeniem”, na przyszłą sobotę dokończy… Ale jeszcze za mało…” (s. 96).

V B, JA/ONI

12 II 1944: Ach, Boże, cóż to się dzieje w getto? Znów wysiedlenie!… Na Czarnieckiego jest pełno dzieci, nawet pięcioletnich, jako zakładników za tych, którzy otrzymali wezwania… Krochmalnikowa (ona jest krewną jednego z „K”, sąsiadka nasza) powiedziała, że teraz się dopiero zaczyna i jeszcze w ogóle nie wiadomo, ile osób się wysiedli… Wczoraj wieczorem byłam u Chajusi (był piątek, poszłam do Surci, ale już jej nie zastałam). Był tam Mani Bardes ojciec. Gdy zeszłyśmy, dowiedziałam się, że Mania jest na Czarnieckiego jako zakładniczka za ojca… Boże! Uderzyło to we mnie jak gromem. Mania na Czarnieckiego!… Nie, nie do wytrzymania!…
[…]
Dziś jak tylko się ubrałam, poszłam do Chajusi, miałyśmy dalszy ciąg Chowot ha-lewawot i mówiłyśmy o „przyzwyczajeniu”. To taki rozległy temat, że postaram się nawet coś o tym napisać, będzie to dla mnie bardzo miłą pamiątką i to także dużo daje. Wśród przyszła Fela z Baśką… Później poszłam z Felą do nas… Przez cały czas gadano o jedzeniu. Rzeczywiście kuzynki bardzo źle już trzymają z chlebem…
Ach, zostawcie już mnie… Później znowuż poszłam do Chajusi. Surcia nie mogła przyjść, bo jej wcieka [do butów]. Wtem przyszła p. Bardes i powiedziała, że Mania już nie jest na Czarnieckiego, tylko w rewirze… Kto wie? Oby z Boską pomocą wszystko było w porządku… Później wyszła racja i… nie wiem dlaczego, zrobiło się trochę weselej… […]
Pod koniec soboty, gdy siedziałam u Chajusi, także pod wpływem tego wysiedlenia wspominałam, trochę nawet opowiedziałam Chajusi. Chajusia mi powiedziała, żebym się postarała przybliżyć do Cypki, żebym z nią rozmawiała, pytała ją, co o tym myśli, o tamtym itp. Postaram się, to przecież nawet mój obowiązek, muszę jej zastąpić matkę w miarę możności, przecież właś ciwie jeszcze się do pracy nie zabrałam, chociaż tyle o tym myślę” (s. 106-109).

15 III 1944: „Więc, wczoraj wieczorem umówiłyśmy się, że w trójkę (Chanusia jest trochę chora, wczoraj miała silną temperaturę, dziś jej lepiej) pójdziemy po węgiel. Do odebrania miałyśmy 100 kg, a do soboty całe getto musi odebrać. Ja poszłam osobno, gdyż chciałam wstąpić do Chajusi…” (s. 174).

Bibliografia

Rywka Lipszyc, Dziennik z łódzkiego getta, opr. Ewa Wiatr, Kraków: Wydawnictwo Austeria 2017.