Zniewolony umysł
Elżbieta Kiślak

Zniewolony umysł
Elżbieta Kiślak

Pierwsza emigracyjna książka Miłosza, napisana w 1951 (wiosna – późna jesień) w Maisons-Lafitte, domu „Kultury”, wydana w 1953, słynne i zarazem najbardziej znane w świecie jego dzieło – 95 wydań w 14 językach do 2004, lektura obowiązkowa dla amerykańskich studentów, zajmujących się historią XX wieku. Rozrachunkowy esej zawiera odpowiedź na pytanie „Jak można żyć i myśleć w krajach stalinizmu?” (według określenia z autorskiego wstępu), dając przenikliwy opis funkcjonowania totalitarnych mechanizmów, na przykładzie polskiego środowiska literackiego.

Miłosz opisał cztery modelowe przypadki akcesu do systemu: Jerzego Andrzejewskiego, Tadeusza Borowskiego, Jerzego Putramenta i Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, ukrywając ich nazwiska pod kryptonimami greckich liter. Wbrew pozorom jest to jednak książka bardzo osobista, zakamuflowane wyznanie twórcy, który sam znajdował się pod ciśnieniem nowej rzeczywistości. Jak sam autor stwierdził w słowie wstępnym: „jest w niej tyleż obserwacji, co introspekcji”. Jeszcze w Roku myśliwego Miłosz przypominał szok, wywołany ekspansją komunizmu, która położyła kres marzeniom o wolnej Polsce. Niezależnie od nagonki w kraju, gdzie książkę oficjalnie wydano dopiero w 1989, nieprzychylnie przyjęła Zniewolony umysł polska emigracja, oskarżając autora nawet o krypto-komunistyczne poglądy; zarzucano mu niewielki związek z rzeczywistością, przecenianie intelektualnych motywów akceptacji nowej władzy, bagatelizowanie zaś codziennych lęków i trywialnego instynktu samozachowawczego i odczytywano książkę jako rodzaj wykrętnego tłumaczenia skomplikowanych motywów wstąpienia Miłosza do służby dyplomatycznej totalitarnej władzy, mimo odrębnych poglądów, dalekich od komunistycznej ortodoksji. Polemizował z Miłoszem również Gustaw Herling-Grudziński. Wiele tez książki antycypuje Traktat moralny, a niektóre jej wątki kontynuuje Traktat poetycki. Jakkolwiek książka, odznaczająca się wielkim walorem diagnozy socjologicznej, znalazła uznanie na Zachodzie, w krajach anglosaskich (wysoko ocenili ją Karl Jaspers oraz Dwight MacDonald), Miłosz uważał, że narzuciła mu fałszywą tożsamość antykomunistycznego krytyka i daleka jest od jego prawdziwych zainteresowań; świadomie też nie kontynuował wątku tej błyskotliwej krytyki komunizmu w swojej twórczości. W autorskiej interpretacji, potwierdzonej recepcją, Zniewolony umysł może być odczytywany uniwersalnie – stosowany do „różnych wierzeń masowych”.

Za motto książki służą słowa „starego Żyda z Podkarpacia” o niebezpieczeństwach posiadania stuprocentowej racji, podsunięte przez Stanisława Vincenza. W krótkim słowie odautorskim Miłosz wyjaśnia społeczne znaczenie środowiska literackiego, literatury i zadekretowanego socrealizmu, ale przede wszystkim określa własną odrębną pozycję – odcinając się zarówno od polityków antykomunistycznych, jak byłych komunistów, kładąc nacisk na wewnętrzne doświadczenie komunizmu, tytułowe wewnętrzne zniewolenie umysłu, swoistą „grę” z systemem, który stanowi rodzaj świeckiej religii, Nową Wiarę – i usprawiedliwiając się niejako z opóźnionej decyzji zerwania ze służbą dyplomatyczną i wyboru emigracji. W pierwszym rozdziale dowodzi, że nie można rozpatrywać losu krajów komunistycznych „tylko w kategoriach przymusu i przemocy”, i odwoławszy się do katastroficznego dzieła Witkacego, wprowadza efektowną metaforę, zaczerpniętą z Nienasycenia– pigułki Murti-Bing. „przenoszące światopogląd drogą organiczną” czyli ułatwiające akceptację systemu w sposób dający delikwentowi wewnętrzną harmonię. Lista warunków, prowadzących do murti-bingizmu, składa się na stan świadomości podatny na Nową Wiarę: swoista alienacja społeczna intelektualistów i artystów, którym materializm dialektyczny, narzucony całemu społeczeństwu, przywrócił użyteczność i łączność z masami; nienawiść do inercji mieszczaństwa i pragnienie, na przekór tej inercji, ukształtowania nowego człowieka i uszczęśliwienia ludzkości; wewnętrzną niemożność intelektualnego przeciwstawienia się oficjalnym dogmatom; uznanie konieczności kompromisów i bezcelowości oporu wobec doktryny socrealizmu, również z powodu chęci dotarcia do publiczności i poczucia przynależności do awangardy myśli; wreszcie fascynacja imponującymi imperialnymi sukcesami Nowej Wiary, zdobywającej rzesze zwolenników w skali całego globu.

W wielu punktach Miłosz akcentuje swoisty fatalizm historyczny – wizję człowieka podporządkowanego nieodwołalnie prawom dziejowym, które kulminują w przyszłym, nieuchronnym, światowym zwycięstwie komunizmu. Drugi rozdział – Zachód – traktuje o gwałtownych zmianach świadomości w następstwie wojennego kataklizmu – bliskości śmierci, zniszczenia dotychczasowego ładu – podważających również przeświadczenie o stabilności porządku w krajach zachodniej demokracji; Miłosz zajmuje się tu stosunkiem do Zachodu człowieka z Europy Środkowej i Wschodniej, z uwzględnieniem różnic między wariantem oficjalnym walki ze „zgniłym Zachodem” i potępieniem kosmopolityzmu a rzeczywistością, oraz odmiennymi mentalnościami – rozważania niewątpliwie oparte w dużej części na doświadczeniach amerykańskich autora (m.in. obserwacjach kultury masowej czy pozycji artystów oraz intelektualistów). Modelowy stosunek do Zachodu intelektualisty, poddającego się terrorowi „Metody” czyli materializmu dialektycznego, oscyluje ambiwalentnie między sympatią – zawiedzionaą – a sarkazmem. Znalazło się tu także podsumowanie zachodniej krytyki Nowej Wiary – celnej, ale jałowej, która nie wskazuje dróg wyjścia.

Trzeci rozdział, Ketman, przywołuje za Arturem Gobineau charakterystyczną postawę wobec ścisłej islamskiej ortodoksji w Persji, która prowadzi nie tylko do przemilczenia prawdziwych przekonań, zwłaszcza w warunkach przymusu lub zagrożenia, lecz nawet do ich publicznego wyrzeczenia się. Ketman staje się drugą, sugestywną i kluczową w książce, metaforą gry z totalitarnym systemem, codziennego aktorstwa. W komunistycznym wariancie sprowadza się do realizowania siebie, własnych ambicji i zainteresowań, w niesprzyjających warunkach, do ukrywania nader ograniczonej przestrzeni wewnętrznej wolności przez nieustanne kłamstwo, które usprawiedliwia akces do Nowej Wiary. Miłosz daje niezbyt konsekwentną, mieszającą kryteria klasyfikację kilku odmian dwudziestowiecznego ketmanu, opisując jego różnorodne przejawy i rozmaite poziomy, różne maski kłamstwa, wyróżniając kolejno ketman narodowy (ukrywający pogardę dla wszystkiego, co rosyjskie, skupiony na interesie narodowym, ale popierający imperialne „zewnętrzne akcje” ZSRR ), czystości rewolucyjnej (wiara w „święty ogień rewolucji”, pozwalająca godzić się z wypaczeniami w imię przyszłego odrodzenia rewolucyjnej idei, popularna w ZSRR podczas wojny), estetyczny (wyrażający się w różnych formach eskapistycznych sztuki i literatury), pracy zawodowej (usprawiedliwiający się dokonaniami na tym właśnie polu), sceptyczny (komunizm traktujący jako rodzaj powszechnego obłędu, z którego czerpie się wiedzę o człowieku, ale cynicznie dostosowujący się do obowiązujących linii partyjnych), metafizyczny (w różnych odmianach stosowany przez katolików, zwłaszcza „postępowych”, świadomych kryzysu wiary w metafizycznym wymiarze, ale także przez artystów, unikających problematyki metafizycznej, źle widzianej przez władze), etyczny (spotykany najczęściej u starych komunistów, w opinii ogółu nieskazitelnej prawości, jednakże hołdujących aksjologii, w której dobro ogółu jest miernikiem wartości i w jego imieniu poświęcających dobro jednostki, uprawiających też donosicielstwo). Ketman stanowi również alibi dla poczucia pustki wewnętrznej i metafizycznej i w tym punkcie rozważań Zniewolony umysł łączy się z późniejszymi esejami Miłosza, poświęconymi krytyce kultury współczesnej, Widzeniami nad Zatoką San Francisco oraz Ziemią Ulro.

Trzon książki natomiast stanowią cztery „eseje biograficzne” – przenikliwe i barwne portrety twórców, ukrytych pod kryptonimami liter greckich (łatwo rozszyfrowywalnych jedynie dla rodzimego czytelnika) – Alfa – czyli moralistaBeta – czyli nieszczęśliwy kochanekGamma – czyli niewolnik dziejówDelta – czyli trubadur. Opisy ich postaw rekonstruują osobne ścieżki i ukryte motywy, które doprowadziły różne osobowości o różnych doświadczeniach do akceptacji komunistycznej władzy. Swoich bohaterów Miłosz traktuje zresztą jako „ofiary sytuacji historycznej, mniej lub bardziej tego świadome”. W rozdziale Wróg ładu – człowiek omawia zagrożenia i przeszkody, jakie Nowa Wiara, dążąca do panowania nad umysłami, może spotkać w poszczególnych klasach społecznych: drobnomieszczaństwie, robotnikach, chłopach. Podkreśla także istnienie „reakcjonistów”, odpornych na jej zakusy.

W rozdziale ostatnim, Bałtowie, uważanym za najbardziej osobisty w książce, Miłosz porzuca wielogłosowość poprzednich rozważań, w których sugestywnie rekonstruował także komunistyczny punkt widzenia. Oddaje tu sprawiedliwość losowi udręczonych przez historię narodów bałtyckich: Litwy, Łotwy, Estonii – podlegających kolejno masowym represjom po włączeniu do ZSRR, terrorowi niemieckiej okupacji, który część mieszkańców skazał na zagładę, kolejnej fali represji po ponownym wkroczeniu wojsk radzieckich, i wreszcie systematycznej rusyfikacji. Właśnie w tym rozdziale, dotyczącym swoich stron rodzinnych, Miłosz manifestacyjnie odrzuca ideę konieczności historycznej i podnosi wagę indywidualnego sprzeciwu. Zaznaczając różnicę między terrorem długotrwałym a improwizowanym, podkreśla, że konieczność tego terroru, zastraszania obywateli, wpisana jest w komunistyczną pedagogię nowego człowieka –można to odczytać jako jeszcze jeden zawoalowany argument, tłumaczący jego spóźniony wybór emigracji. W ostatniej partii rozdziału wyróżnia kilka zasadniczych zjawisk, kształtujących życie pod władzą komunistyczną – fikcyjność oraz determinizm, brak spontaniczności. Uznaje jednak wpływ radzieckiego „Centrum” na temperowanie wzajemnych ambicji nacjonalistycznych narodów w całym regionie i kładzie nacisk na znaczenie inkorporacji krajów bałtyckich do ZSRR.

W zakończeniu wraca do swojej tożsamości literackiej i kreśli program poetycki – najpierw negatywny, polemizując z Pablem Nerudą, chwalcą ZSRR i przedstawicielem żywiących złudzenia komunistów zachodnich, wytyka słabości tzw. poezji rewolucyjnej, potem zarysowuje wysoki ideał antropologiczny własnej poezji, antymieszczański, dążący również do kształtowania nowego człowieka. W ostatnim rozdziale klamrę stanowi postać Tadeusza Krońskiego, niewymienionego zresztą z nazwiska poważnego „naukowca społecznej budowy”, i dyskusja z jego wizją świata, poddanego prawom Historii, dyskusja, którą Miłosz będzie kontynuował w Rodzinnej Europie.

Bibliografia

Bolecki W., Miłosz Cz., „Strach przed odpłynięciem okrętu” (Rozmowa o Zniewolonym umyśle), w: Czesław Miłosz, Zniewolony umysł, Kraków 1999.

Gorczyńska R. (Czarnecka E.), Rozmowa siódma – O „Traktacie moralnym” i „Zniewolonym umyśle”, w: Podróżny świata. Rozmowy z Czesławem Miłoszem. Komentarze, Kraków 1992.