ŻYDOWSKA 10

Jakub Poznański

JA/ONI, VII
17 I 1945,
„Ukrywamy się w piwnicy domu przy ulicy Żydowskiej 10. Nasz nowy loch ma dwanaście metrów głębokości. Jeszcze latem spuściliśmy tu ławki i stoły, a także pościel. Jedna żarówka, połączona z głównym pionem, daje nieco światła.
Jest to schron, z którego zamierzaliśmy skorzystać w sierpniu ubie­głego roku, zanim powzięliśmy decyzję poszukania kryjówki w resorcie pap1ermczym.
Nie jesteśmy tu sami. Towarzyszy nam spore grono – przeszło czter­dzieści osób. Wszyscy dzwonimy zębami – ze strachu i z zimna – choć każdy z nas ma na sobie przynajmniej po dwa ubrania i dwa komplety bie­lizny. Zdajemy sobie sprawę, że Niemcy przed wycofaniem się z Łodzi zamierzają zgotować nam rzeź.
W lochu panuje grobowa cisza. Śpimy na zmianę. Noc. Godzina dziesiąta”.
(s. 263)

JA/ONI, VII
18 I 1945
„Cały dzień przesiedzieliśmy na walizie wniesionej do lochu jeszcze w listopadzie, w przededniu zgłoszenia się do obozu.
Mamy zapas wody – około sześciuset litrów. Postanowiliśmy, że każdy z nas będzie otrzymywać po trzy szklanki dziennie. Do wspólnej puli powędrowały również wszystkie tłuszcze: olej, masło, margaryna. Rano odbywa się przydział „racji żywnościowych” na całą dobę. Zdenerwowanie nasze przekracza granice ludzkiej wytrzymałości. Wciąż nam się zdaje, że Niemcy są na podwórzu i szukają nas …
Mamy, a jakże, swój wywiad: kilku zwinnych chłopców. O brzasku wyprawili się na Jakuba 16 i zdobyli osiemnaście bochenków chleba. Ze ścian lochu kapie woda. Zapałka gaśnie momentalnie – dowód, że w kryjówce brak już tlenu. Jak długo tu wytrzymamy?!
W tej chwili weszli chłopcy. Są bardzo wystraszeni. Byli po raz drugi w obozie. Widzieli, jak na dziedziniec zajechały auta ciężarowe. To po nas … Słyszeli rozmowę Niemców. Mają nas wywieźć na cmentarz żydowski, gdzie tydzień ternu kazano wykopać dziewięć dużych grobów każdy – na sto osób …
Za chwilę rozpoczną się poszukiwania …
Gdyby trafili do naszej kryjówki, pozostawię w lochu te zeszyty – może będzie to ostatni po nas ślad…”.
(s. 263-264)

JA/ONI, VIII
20 I 1945
„Wczoraj (zegarek mój wskazywał dokładnie godzinę jedenastą) ktoś nagle podważył klapę zamykającą nasz loch i usłyszeliśmy radosny okrzyk: „Panowie! Niech żyje Polska!”
Nie wierzyliśmy własnym uszom. Sceptycy krzyczeli, że to prowokacja. Jednak wołający wzywał niektórych z nas po imieniu. Przezwyciężyliśmy strach. Wspinając się po drabinie, wyszliśmy na powierzchnię. Wyłącznie mężczyźni. Kobiety zostały w piwnicy.
Oślepiło nas światło dzienne. Potem istny szal radości. Uściski i pocałunki – częstokroć z obcymi ludźmi”.
(s. 264)

 

Bibliografia

Jakub Poznański, Dziennik z łódzkiego getta, Warszawa 2002.