„Epidemia Sienkiewicziana”
Wielka popularność polskiego pisarza, jaką przyniosła mu we Włoszech publikacja przekładu Quo vadis, od początku miała wymiar dość dwuznaczny — na co kilkakrotnie zwracał uwagę w swoich artykułach Luigi Marinelli (1984, 1997, 2002)[1]. Nie ulega wątpliwości, że powieść zrobiła wielkie wrażenie na czytelnikach i rozpaliła ich wyobraźnię, czego wyrazem było szybkie przenikanie Quo vadis do różnych stref kultury, w tym szybko mnożące się adaptacje teatralne i muzyczne (na ten temat por. m.in. Kosętka 1997, Urbański 2016, Szargot 2018). Pierwszą przeróbkę teatralną, dokonaną przez Silvana d’Arborio (właśc. Adamo Ficarelli), pokazano na scenie Teatro Mercadante w Neapolu już w 1900 roku, potem trafiła ona także do Teatro Manzoni w Rzymie, wystawiono ją nawet po hiszpańsku w Barcelonie (Bonzi, Busquets 1995: 241). W Rzymie sztuka stała się największym hitem w dziejach Teatro Manzoni, utrzymywała się na afiszu przez dwa lata, przy wielkim aplauzie publiczności, reagującej żywiołowo na wydarzenia pokazywane na scenie: w sumie dano 270 przedstawień (Possenti 1984: 59). W roli Petroniusza wystąpił ulubieniec publiczności Dillo Lombardi, a w Nerona wcielił się Amleto Novelli, później znany aktor kina niemego i Winicjusz w filmie Guazzoniego w 1913 roku[2]. W 1902 roku swoją adaptację sceniczną Quo Vadis? Dramma storico dei tempi di Nerone zaproponował dominikanin („z klasztoru Minerwy w Rzymie”, precyzowała strona tytułowa) Antonino Catulli, a w 1903 ukazało się Quo vadis. Scene romane tratte dal romanzo omonimo di E. Sienkiewicz e divise in 6 quadri autora ukrywającego się pod inicjałami G.F. Nie wiadomo, czy teksty te, napisane w duchu dydaktyczno-katolickim, doczekały się wystawienia, podobnie jak nieco późniejsze Quo vadis? Azione drammatica in sei quadri Giovanniego Zanoccolego (1911). Przynajmniej jednym wystawieniem może się natomiast pochwalić przeróbka Quo vadis? Scene romane in 4 atti Angela i Gigiego (Luigiego) Michelottich (1910), na stronie redakcyjnej podano bowiem dumnie informację „Wystawione po raz pierwszy w Turynie przez członków Klubu Silvio Pellico, w zewnętrznym teatrze salezjańskim w Valdocco, wieczorem 27 maja 1900 roku”[3].
Jeszcze chętniej adaptowano dzieło Sienkiewicza na formy muzyczne: do napisanego w 1900 roku krótkiego libretta Pasquale De Luki Quadro lirico dal „Quo vadis” [4] stworzono aż dwa utwory, Artura Marucellego (1900) i Giuseppe Bezziego (1901)[5]. W 1903 Quo vadis? Scene liriche in un atto skomponował lub raczej napisał Rocco Trimarchi[6] (Urbański 2016: 84–85), w 1907 powstała opera Francesca Saveria Colliny do libretta Vitaliana Riderellego, o której nic bliższego nie wiadomo, nieco później Quo vadis? Dramma in sei quadri: ridotto per soli uomini ad uso degli oratorii di campagna (1912) Lorenza Quaresminiego, napisane dla szkół i obywające się bez głosów kobiecych, oraz Quo vadis? Quadri di carattere storico, scritti pel Teatro lirico (1914)[7] Vittoria Fontany[8]. Trudno powiedzieć, ile powstać mogło utworów drobniejszych, takich jak Quo vadis. Marcia popolare per banda del maestro G.B. Frosali (1902) czy Quo vadis. Marcia per due mandolini e chitarra niejakiego Luigiego Bottachiariego z tegoż roku.[9].
Wyrazem hołdu dla powieści były też obrazy, rzeźby, liczne utwory poetyckie w wersjach dialektalnych, takie jak rzymskie sonety Giggiego Pizziraniego Quo vadise: sonetti romaneschi (1900), Quo vadis? Sonetti satirici romaneschi (1901) Nina Ilariego, Quo vadis? Sonetti umoristici satirici romaneschi (1905) Settimia di Vico, Nuovo Quo vadis. Sonetti umoristici in dialetto perugino (1901) Adriana Silveria Angeliniego (por. Marinelli 1984: 142)[10]. Wśród imion nadawanych dzieciom niezwykle popularne stały się Vinicio i Licia, a nawet Ursus (De Felice 1987: 67).
Te wszystkie echa entuzjastycznego odbioru Quo vadis — dzisiaj będące już bez wyjątku wyłącznie historyczną ciekawostką — były jednak tylko potwierdzeniem popularności utworu, a nie jego literackiego statusu. Można nawet powiedzieć, że materialne przejawy popularności utworu, takie jak ilustracje, pocztówki [11], kalendarzyki fryzjerskie, reklamy ocierające się o kicz albo otwarcie kicz proponujące, obniżały poniekąd rangę samej powieści. Włoska prasa chętnie drukowała informacje o rekordowych sprzedażach książki, jubileusz Sienkiewicza uczczono kolorową stroną tytułową w „Domenica del Corriere”, ale włoscy krytycy i intelektualiści, z bardzo nielicznymi wyjątkami[12], od początku przyjęli powieść z pewną rezerwą, postrzegając ją jako tekst literatury popularnej, zajmującą lekturę pozbawioną większych wartości artystycznych. Sienkiewicz wyskoczył na włoski rynek literacki jak diabeł z pudełka: nikt o nim nic nie wiedział, nie znano też jego wcześniejszych utworów[13].
W jednym z najwcześniejszych esejów, które ukazały się po opublikowaniu Quo vadis, Gaetano Negri bez skrępowania parafrazował sławne pytanie don Abbondia[14] z Narzeczonych Manzoniego, zastanawiając się: Sienkiewicz? Chi è costui? (cyt. za Mazzucchetti 1899: 848). Krytycy nie zawsze nawet zdawali sobie sprawę, że Sienkiewicz był Polakiem: w 1899 roku recenzent ukrywający się pod pseudonimem „Feder” zapewniał czytelników „Corriere della Sera”, że „ten Słowianin nie przypomina zbytnio (…) swoich rodaków; nie cechują go mroczne, bolesne, a czasem szalone tony Dostojewskiego”[15]. Rok później Vincenzo Boccafurni, recenzując włoski przekład Bez dogmatu, wciąż traktował autora jako pisarza rosyjskiego (por. Bernardini 2017: 219). Można powiedzieć, że włoskim krytykom brakowało narzędzi i wiedzy, by zdobyć się na głębsze zrozumienie i analizę pisarstwa Sienkiewicza (to znaczące, że we włoskiej prasie tego okresu spotyka się często przedruki esejów zagranicznych na temat autora Quo vadis)[16]. W wielu wypowiedziach pobrzmiewa nawet nuta irytacji, że jakiś „pisarz z północy” czytany jest przez Włochów chętniej niż rodzimi autorzy. W liście do „Gazzetta Letteraria” czytelnik podpisujący się jako „prof. G.C., Palermo” stwierdzał: „wydaje się nam przesadne ekshumowanie wszystkich pięknych i marnych utworów Sienkiewicza. Nie jesteśmy nawet wielkimi entuzjastami Quo vadis, którego np. Francuzi wcale nie przetłumaczyli. Ale u nas często zdarzają się takie gorączki, te nadmierne egzaltacje”[17].
W 1900 Luigi Filippo Bolaffi o, omawiając dwa włoskie studia krytyczne na temat Quo vadis[18], oświadczał stanowczo, że we Włoszech, „gdzie mamy wspaniałe dzieło Pietra Cossy”[19], nie czuło się potrzeby „nowego Nerona zredukowanego w barbarzyńskiej prozie, podczas gdy Cossa pos ługuje się najczystszym wersem”; a wyśmiewając (skądinąd rzeczywiście żałosną) analizę porównawczą między Quo vadis a Narzeczonymi, konkludował kategorycznie: „Petroniusz to jedyna postać Sienkiewicza, powtórzmy to, jedyna, która pozostanie żywa. Natomiast w Narzeczonych nawet służąca don Abbondia to kreacja”[20]. W podobnym tonie wypowiadał się niedługo później Baldassare Labanca, podkreślając z ulgą: „dobrze chociaż, że uznano niezaprzeczoną wyższość Narzeczonych nad przesadnymi pochwałami Quo vadis”[21]. W 1901 „prof. Antonio Cavalli” wydał w Piacenzy rozprawkę, w której przeprowadzał skrupulatne porównanie między Narzeczonymi a Quo vadis, przyznawał tym pierwszym wyższość artystyczną, ale wspaniałomyślnie stawiał polską powieść „na drugim miejscu” (por. Cavalli 1901).
Pojawiły się także pomówienia o plagiat, choć kontrowersje nie sięgnęły tak wielkiej skali jak we Francji. Dopatrzono się mianowicie podobieństwa Sienkiewiczowskiej powieści do fabuły mało znanej książki Agostina della Sala Spada — Mondo antico (1877–1878).
Włoski pisarz na fali wielkiego sukcesu Quo vadis wznowił swój własny utwór, opatrując nowe wydanie dwuznaczną przedmową, sugerującą istnienie pokrewieństwa między obiema opowieściami[22]. O ile niektóre pisma potraktowały sprawę jako ciekawostkę, przytomnie zwracając uwagę: „trzeba dodać, że opowieść Agostina della Spada nie ma rozmachu narracji Sienkiewicza, a jej styl nigdy nie wznosi się ponad pospolitość”[23], o tyle niektórzy krytycy wykorzystali okazję, by zdeprecjonować polskie dzieło: najbardziej charakterystycznym przykładem takiej operacji była rozprawka Attilia de Antonia „Quo vadis” di Enrico Sienkiewicz e „Mondo Antico” di Agostino della Sala Spada. Studio critico (1901). Autor nie tylko udowadniał w niej, że podobieństwa między dwiema powieściami były nieprzypadkowe, ale i wysuwał tezę, że pod wieloma względami pisarz włoski przewyższał Polaka, gdyż jego wersja historii była bardziej „skrupulatna i uporządkowana” (più ordinato e coscienzioso, 11). De Antonio jako pierwszy przekręcił też wypowiedź Sienkiewicza, który w znanym liście do Kozakiewicza, opublikowanym w „Figaro” z 7 maja 1901, ironizował: „Niedawno przecie jakaś gazeta włoska doniosła, że Quo vadis jest po prostu plagiatem z powieści włoskiej, której tytułu nie pamiętam, napisanej przez autora, którego nazwiska także nie pamiętam, co zresztą nie jest dziwne, bo nikt nigdy o nich nie słyszał” (Listy, t. III, cz. 1: 199). De Antonio powoływał się na ten list, traktując go jako „przyznanie się do winy” polskiego autora i oburzając na pogardliwy ton, jakim mówi o włoskiej powieści. Tego opacznego odczytania słów Sienkiewicza nikt już później nie sprostował. We wstępie do niewydarzonej powieści Ursus. Seguito al „Quo vadis”, o której będzie jeszcze mowa, „prof. Francesco Sabatini, archeologo” stwierdzał: „Brunetière we Francji, pani Pia Treves i mgr Attilio de Antonio we Włoszech ujawnili plagiat w dziele, które odniosło sukces w całej Europie. Wtedy H. Sienkiewicz przyznał, że wykorzystał dzieło, którego tytułu i autora nie pamiętał”[24]. W 1934 w artykule poświęconym twórczości della Spady w czasopiśmie „Alexandria” wspominano o „ogromnym skandalu” związanym z zależnością Quo vadis od Mondo antico, powiększonym jeszcze przez „afektowaną nonszalancję” (affettata noncuranza) okazaną przez polskiego pisarza (Oddone 1934: 37). W 1965 w broszurze poświęconej Agostinowi della Spadzie w piędziesięciolecie śmierci niejaki Abele Truffa również podawał jako fakt, że Sienkiewicz „przyznał się” do zaczerpnięcia inspiracji z włoskiej powieści (Truffa 1965: 9), i przekonywał, że w Mondo antico della Spada sięgnął „szczytów sztuki” (13)[25]. Jeszcze w 1968 Enciclopedia SEI w haśle biograficznym della Spady podawała beztrosko „Jego powieść Mondo antico została splagiatowana przez Henryka Sienkiewicza w sławnym Quo vadis”. Alfons Bronarski (1923), analizując szczegółowo treść obu utworów, doszedł do wniosku, że rzeczywiście istnieją między nimi pewne podobieństwa, i sugerował, że autor Quo vadis mógł znać włoską powieść. Jednak nawet sami krytycy włoscy, którzy sugerowali plagiat, przypominali jednocześnie, nie widząc w tym żadnej sprzeczności, że powieść della Spady, wydana w 1877 w Casale di Monferrato, praktycznie nie miała czytelników, „opublikowana przez autora w ograniczonym nakładzie, w małym mieście, u wydawcy, który nie był w stanie jej promować”[26]. Nie wiadomo, dlaczego Sienkiewicz miałby emfatycznie zaprzeczać znajomości włoskiej książki w liście do Kozakiewicza, skoro wyliczył inne literackie źródła, które go zainspirowały. Poza tym trudno wyobrazić sobie, żeby był w stanie przeczytać to sześciusetstronicowe, niemal nieznane romansidło napisane archaizującym, bombastycznym stylem, nawet gdyby jakimś dziwnym trafem wpadło mu w ręce: jego krótkie listy po francusku do Verdinois wskazują jasno, że nie znał włoskiego nawet na tyle, aby napisać w tym języku krótką dedykację na zdjęciu przesłanym tłumaczowi. Przyznanie Sienkiewiczowi Nagrody Nobla w 1905 roku nie zmieniło nastawienia krytyki włoskiej do pisarza, można nawet powiedzieć, że pogłębiło jej niechęć. Jednym z najpoważniejszych rywali polskiego pisarza do przyznania nagrody był poeta Giosuè Carducci i wielu włoskich krytyków odebrało decyzję komisji sztokholmskiej jako afront wobec ich własnego kandydata. Szczególnie zjadliwy komentarz zamieścił na łamach „Ars et Labor” Giuseppe Lipparini:
Dali ją [Nagrodę Nobla] Sienkiewiczowi, autorowi tego Quo vadis[27], które we Włoszech czytali nawet analfabeci. (…) Chciałbym zwrócić uwagę tylko na jedną rzecz. Uhonorowanie Sienkiewicza zostało przyjęte we Włoszech tysiącem krytyk i nie zabrakło nawet obelg pod adresem tego biedaka. Nie przyszło nam jednak na myśl, że to my ponosimy w dużej mierze winę: bo w jakim kraju na świecie bardziej czytano i uwielbiano Henryka Sienkiewicza? Przez kilka lat nasi wydawcy publikowali gorączkowo nowele i powieści tego polskiego Chrzanowskiego[28] literatury; nasze gazety, tak niechętne autorom rodzimym, otworzyły się dla niego na oścież, drukując liczne długie dysertacje na temat autora i jego twórczości. Prawie przyznaliśmy mu obywatelstwo włoskie i niemal wznieśliśmy jego pomnik na Kapitolu. W dwa czy trzy lata wykupiliśmy pół miliona egzemplarzy Quo vadis: najzwyklejsze opowiadania tego niezwykle płodnego pisarza wydawały się nam arcydziełem. To było całkiem coś innego niż te trudne i surowe Ody barbarzyńskie, z których poczciwi czytelnicy nic w ząb nie rozumieją. A teraz dziwimy się, że Nobel został przyznany Sienkiewiczowi zamiast Carducciemu i protestujemy krzykami. Czyja to wina?[29]
Literacka Nagroda Nobla przyznana Carducciemu rok później, w 1906, pomogła zapewne złagodzić ten resentyment[30], ale choć popularność Quo vadis wciąż była wysoka — do wybuchu pierwszej wojny światowej co roku ukazywało się co najmniej jedno, częściej kilka nowych wydań powieści — zainteresowanie krytyków polskim pisarzem właściwie wygasło[31]. Dwadzieścia lat później Giovanni Maver w artykule poświęconym Trylogii trafnie podsumowywał ten wczesny etap recepcji krytycznej Sienkiewicza we Włoszech:
Kiedy jakiś pisarz w krótkim czasie jest w stanie narzucić się uwadze rodzimych i zagranicznych odbiorców, kiedy do wielkiej popularności jego utworów przyczynia się bezkształtna rzesza czytelników pochodzących z różnych warstw społecznych i o odmiennym poziomie kultury, instynktownie rodzi się uczucie nieufności. (…) Wielkiej łatwości, z jaką podbita została publiczność, odpowiada równie wielka łatwość, z jaką można pogrążyć takie dzieła czy też raczej sądzi się, że można je pogrążyć. Żeby to zrobić, nie trzeba nawet szukać specjalnych powodów; formuła, jakiej używa się w takich wypadkach, jest już gotowa: nazywa się „płytkość”. A ponieważ krytycy nie lubią zajmować się pisarzami „płytkimi”, często ci beniaminkowie czytelników są zaniedbywani przez krytykę[32].
W późniejszym okresie o Sienkiewiczu pisać już będą właściwie tylko poloniści, z reguły w specjalistycznych czasopismach poświęconych literaturom słowiańskim.
Co ciekawe, i oni — Enrico Damiani w obszernym eseju Note e appunti ogłoszonym z okazji dziesięciolecia śmierci pisarza w 1926 roku, cytowany powyżej Giovanni Maver (także w późniejszej przedmowie do wydania Quo vadis z 1964), a potem Luigi Marinelli — w swoich artykułach bardzo się starają, aby nie wygłosić zbyt pochlebnego sądu o Powieści z czasów Nerona. Damiani w swojej apologii Sienkiewicza chwalił przede wszystkim Trylogię, wyrokując, że Quo vadis nie jest arcydziełem, i przypisywał popularność powieści fascynującej tematyce, którą podejmuje (Damiani 1926: 501). Maver, który najwyżej z utworów Sienkiewicza cenił Ogniem i mieczem, w eseju z 1964 roku odwoływał się do wspomnianego już szkicu Gaetana Negriego z 1899 roku, solidaryzując się z wyrażoną w nim opinią, że wyobraźnia polskiego autora jest „trochę teatralna” i że jego wybujała wyobraźnia oddala go od prawdy historycznej. I choć w zakończeniu tekstu deklarował, że „obrona twórczości Sienkiewicza jest możliwa i konieczna”, wcześniej cytował in extenso sławną deprecjonującą opinię o pisarzu, wyrażoną przez Witolda Gombrowicza w jego Dzienniku[33].
W 1985 roku, w artykule poświęconym sukcesowi Quo vadis we Włoszech, który ukazał się na łamach dziennika „La Stampa” z okazji wejścia na antenę serialu telewizyjnego na podstawie powieści, polonista Pietro Marchesani (dzisiaj pamiętany przede wszystkim jako tłumacz Wisławy Szymborskiej) ironizował: „Naprawdę, ten Sienkiewicz jest dokuczliwy jak nazbyt sterczący pryszcz, którego nie da się zamaskować, z racji tysiąca wydań, przekładów tak licznych, że nie da się ich nawet zliczyć”[34]. Autor przypominał ze smakiem co bardziej złośliwe opinie o polskim pisarzu, wypominał Sienkiewiczowi wizję Rzymu nasuwającą na myśl kartonowe dekoracje rodem z Hollywood, wyrokował, że wymagającym czytelnikom lektura powieści nie może przynieść satysfakcji, i konkludował, że na „ambarasujące” pytanie o przyczynę jej popularności nie da się znaleźć satysfakcjonującej odpowiedzi. Naturalnie nie odmówił sobie zacytowania wypowiedzi Gombrowicza o Quo vadis. Gombrowicza chętnie cytuje też w esejach o Quo vadis Luigi Marinelli, który postrzega sukces powieści głównie jako fenomen socjologiczny, a w ocenie jej wartości literackiej zbliża się, osobliwie, do krytyków z początku XX wieku, sytuując powieść „na pograniczu między humanitarnym zaangażowaniem postrisorgimentalnym w stylu De Amicisa” a „późnym romantyzmem w tanim wydaniu takiej Caroliny Invernizio” (Marinelli 2002: 207). Można odnieść wrażenie, że włoska krytyka, ani ta wczesna, mało zorientowana w kontekście literackim powieści, ani późniejsze osądy ze strony polonistów, nie wyszła nigdy poza percepcję dzieła jako tekstu łatwo rozpoznawalnego, bo posługującego się motywami i wątkami zapisanymi już w encyklopedii kulturowej odbiorcy. Z wielu powodów jest to perspektywa narzucająca się szczególnie w zagranicznym odbiorze dzieła, prowadzi ona jednak także do zawężenia jego interpretacji, bo jak zauważył Tadeusz Bujnicki „trudnej sztuce odczytywania różnych warstw dzieła może się przeciwstawić łatwość powierzchownej percepcji. A wówczas nieuchronna staje się lektura w konwencji kiczu” (Bujnicki 1990: 187).
Choć negatywne opinie włoskich krytyków na temat Quo vadis wydać się mogą często przesadzone, a także zrodzone raczej z intelektualnego snobizmu niż z rzetelnej analizy literackiej dzieła, trzeba pamiętać, że — zwłaszcza we wczesnym okresie recepcji dzieła we Włoszech — nikt nie miał do czynienia z jego oryginalną wersją: ani czytelnicy, ani wydawcy, ani sami tłumacze. Zdanie na jego temat wyrabiano sobie na podstawie przekładów — a te były z reguły fatalne[35]. Wydawcami i większością tłumaczy nie powodowało bynajmniej autentyczne zainteresowanie twórczością Sienkiewicza czy ambicja przybliżenia jej włoskim odbiorcom, a jedynie nadzieja na szybki zysk. Nie było w tej optyce miejsca na troskę o literacką wartość tekstu czy o jakość tłumaczenia. Przekładano szybko i niechlujnie z języka, który akurat znał dany tłumacz, i w rezultacie wszystkie wersje utworów polskiego pisarza, które zalały włoski rynek na początku XX wieku, to zaledwie blady cień oryginalnych tekstów. O skali bylejakości wydawniczej świadczą już błędy w tytułach i pisowni nazwiska polskiego pisarza. Na przykład Verdinois, który kreował się na „oficjalnego” tłumacza Sienkiewicza we Włoszech, działającego za zgodą i upoważnieniem autora, wydał przekład Rodziny Połanieckich pod tytułem La famiglia Polanieski (pisownię poprawiono dopiero w wydaniu z 1909 roku). W łacińskim tytule Quo vadis trudno było coś zepsuć, za to można było przekręcić nazwisko autora: pierwsze włoskie wydanie powieści podpisane było „Henrik Sienkievicz”. W szóstym wznowieniu dzieła poprawiono „Henrik” na „Henryk”, ale pisownia „Sienkievicz” powtarza się we wszystkich późniejszych wydaniach przekładu Verdinois. Było to zresztą i tak niewielkie tylko zniekształcenie nazwiska, które doczekać się miało — nie tylko we wczesnych, ale i w powojennych wydaniach powieści — licznych bardziej i mniej fantazyjnych wersji: Sienhkiewicz, Sienkievcz, Schienkiewicz, Scienkiewicz, Sienkiewics, Synkiewicz… Skoro takie rażące błędy pojawiały się już na okładce, cóż dopiero mówić o samym tekście!
Omawiając Sienkiewiczowską technikę obrazowania w Quo vadis, w starym już, ale bardzo przenikliwym szkicu, Ignacy Matuszewski zauważał (1898: 119):
Jedno słowo, ale na właściwym postawione miejscu, jedno pospolite na pozór, ale niesłychanie trafne i malownicze porównanie, jeden przymiotnik dodany od niechcenia do rzeczownika i przed oczyma naszymi powstanie od razu cała wypukła i żywa postać, rysuje się obraz, sytuacja, scena[36].
Okaleczone, niezdarne, często puszczane do druku bez technicznej i stylistycznej korekty, teksty polskiego pisarza traciły więc, bez wyjątku, najcenniejszą cechę utworów oryginalnych: niezrównane wyczucie stylu i języka. Dlatego też trudno nie zgodzić się z Mieczysławem Brahmerem, że „czytelnikowi francuskiemu powieści te muszą wydać się spóźnionymi rywalami narracyjnej werwy Dumasa lub Wiktora Hugo, a w oczach Włocha nie dorównują Narzeczonym Manzoniego” (Brahmer 1980: 289). Tym bardziej wrażenie takie mogli odnieść krytycy literaccy.
Przypisy
- Oczywiście nie jest on jedynym badaczem, który zwraca na to uwagę: o dwuznaczności sukcesu powieści pisał m.in. Tadeusz Bujnicki (1990).
- Tak przynajmniej podają opracowania na temat teatru i kinematografii we Włoszech w początkach XX wieku. W rzeczywistości wydaje się wątpliwe, aby Novelli mógł grać w teatrze w 1900 roku, bo zgodnie z datą podaną na jego grobie na cmentarzu Verano w Rzymie urodził się 21 października 1895 roku — w chwili premiery w Teatro Manzoni miałby więc zaledwie piętnaście lat. Być może chodzi o innego włoskiego aktora o tym samym nazwisku: prawdopodobnym kandydatem byłby znany aktor komiczny Ermete Novelli, co prawda nieco już wtedy starawy (ur. 1851), który w tym okresie mieszkał w Rzymie.
- [Rappresentato per la prima volta in Torino dai soci del Circolo Silvio Pellico, nel teatro esterno salesiano di Valdocco, la sera del 27 maggio 1900]. Jedyne dwa zachowane do dzisiaj egzemplarze tego tekstu (jeden z nich z nierozciętymi nawet stronami) zostały wydane przez Società Editrice „Pro Famiglia” w 1910 roku, z rejestrów Bollettino della proprietà intelettuale wynika jednak, że po raz pierwszy opublikowany został przez to samo wydawnictwo w 1900. Również z rejestrów Bollettino wynika, że bracia Michelotti (zachęceni sukcesem pierwszej adaptacji?) opracowali nową, dłuższą wersję w 6 aktach, wystawioną 12 stycznia 1902 roku w Turynie, która jednak pozostała w rękopisie — być może spoczywa zapomniana w jakimś archiwum (por. Bollettino della propiretà intelettuale, XXV (1927), Supplemento al Fascicolo di Luglio 1927 nr 13–14, Roma: Editoriato Generale dello Stato, 12).
- Pasquale de Luca (1865–1929), werysta, pisarz w swoim czasie bardzo popularny, dzisiaj zupełnie już zapomniany, był autorem licznych powieści o tematyce patriotycznej, utworów dramatycznych i librett operowych. Przez wiele lat piastował także stanowisko redaktora naczelnego czasopisma„Natura e Arte”.
- Dokładną analizę tekstu Pasquale de Luki przeprowadza Barbara Szargot (2018).
- Rocco Trimarchi (1861–1936) był kompozytorem, a także autorem tekstów teatralnych. Jednoaktowe Quo vadis?, zachowane w Bibliotece Narodowej we Florencji, liczy zaledwie 16 stron, akcja rozpoczyna się od pożaru Rzymu i ogranicza do kilku niezbyt powiązanych scen: duetu miłosnego Ligii i Winicjusza, chóru chrześcijan deklarujących gotowość do męczeństwa, Chilona nakłaniającego cesarza do prześladowania chrześcijan, Nerona śpiewającego swoje pieśni. Oszałamiające tempo ma ostatnia, dwustronicowa scena: Winicjusz i Ligia, eskortowani przez pretorian, idą zginąć na arenie, Petroniusz oświadcza Neronowi, że ten jest marnym komediantem, i też schodzi ze sceny, ścigany przez pretorian, którym cesarz rozkazał „rozszarpać jego ciało na kawałki” (a brandelli il suo corpo), Glaukos woła zza kulis, że płonie, i przebacza skruszonemu natychmiast Chilonowi, Chilon krzyczy na całe gardło, że to Neron podpalił Rzym, chór woła „śmierć matkobójcy” (sia morte al marticida), Neron, Poppea i cały dwór uciekają w popłochu, po czym „zawalają się mury. Pojawia się piękny podmiejski krajobraz Rzymu. W oddali, owiana mistycznymi białym światłem, figura Chrystusa i Piotra. — opada kurtyna”. [Crollano le mura. Vedesi la ridente campagna di Roma. Da lontano avvolta in una mistica luce bianca appare la figura di Cristo e di Pietro. — cala la tela] (Trimarchi 1901: 16). Nie udało się ustalić, czy dzieło to zostało kiedyś wystawione, choć w 1906 roku niemiecki „Sig nale für die musikalische Welt” informował, że w Rzymie ma się odbyć jego premiera.
- W przedmowie autor twierdził, że utwór został napisany w 1899 roku, i podkreślał, że inspiracja powieścią Sienkiewicza była minimalna, bo sięgnął głównie do źródeł historycznych. Melodramatyczna akcja rozpada się jednak na szereg obrazów pozbawionych sensu i logiki: jest tu romans Poppei i Tygellina, Ligia, której wystarcza jedna rozmowa w ogrodzie, aby nawrócić Winicjusza na chrześcijaństwo, uwięzieni z bliżej nieznanego powodu chrześcijanie (bo pożar wybucha dopiero pod koniec aktu rozgrywającego się na arenie), śmierć Ligii uratowanej wcześniej przez Ursusa (także nie wiadomo właściwie dlaczego) oraz skruszona Poppea, której Ursus przebacza popełnione występki. Utwór zamyka scena Quo vadis, Domine? z tym że Chrystus objawia się świętemu Piotrowi ni stąd, ni zowąd przy grobie Ligii. Po każdym akcie zamieszczone zostały wskazówki techniczne autora co do inscenizacji dzieła na scenie, na szczęście nikomu nie przyszło na myś l, by dopisać muzykę do tego arcydzieła grafomanii.
- Opracowania muzycznego doczekały się też we Włoszech inne utwory Sienkiewicza: bodaj najbardziej zaskakującym jest La Vedova, dramma lirico in un atto dal romanzo di Enrico Sienkiewicz na podstawie powieści Na marne z 1908 roku. W wydaniu książkowym libretta autor, Antonio Menotti Buja, z dumą zamieścił list z podziękowaniami od autora, nieco zażenowanego wyciągnięciem z zapomnienia jego młodzieńczego utworu.
- Większość muzycznych adaptacji powieści stworzono, co zrozumiałe, na początku wieku, na fali entuzjazmu dla Quo vadis, kilka powstało jednak także w późniejszym okresie. Najbardziej znaną z nich jest opera z 1923 roku Petronio. Dramma lirico in tre atti e quattro quadri, ispirato da alcuni episodi del romanzo “Quo vadis” Gina Custera de Nobili (omówienie por. Szargot 2018a i 2018b). Nic bliższego nie wiadomo natomiast o operze Myrica Ettore de Giovanniego wystawionej w 1949 w teatrze w Piacenzy, do której muzykę napisał dwudziestotrzyletni Giovanni Zanaboni. Sądząc z noty zamieszczonej w „Corriere della Sera” (19 febbraio 1949: 2), było to dzieło owiane „aurą ciepłego i postępowego mistycyzmu” (caldo e progressivo misticismo) i ograniczało się do długiego duetu, ujętego w klamrę dwóch „chórów chrześcijańskich” na początku i końcu dzieła. W recenzji wytknięto kompozytorowi liczne błędy i niedoróbki dzieła, w sumie potraktowano jednak twórcę wyrozumiale, biorąc poprawkę na jego bardzo młody wiek.
- Nic wspólnego — poza tytułem — nie ma natomiast z powieścią Sienkiewicza cykl poetycki w dialekcie neapolitańskim Vittoria Fortunata Guarina Addo’ vaje? (Quo vadis?), notowany w bibliografiach włoskich i w Nowym Korbucie.
- Ogromna popularność pocztówek ukazujących sceny z Quo vadis miała charakter międzynarodowy i zdecydowana większość, niezależnie od kraju pochodzenia, to ilustracje o bardzo niskich walorach estetycznych (por. Górecka 2016). We Włoszech największą popularność zyskali sobie Domenico Mastroianni, Vincenzo La Bella, A. Alessandrelli, Giuseppe Garibaldi Bruno, Giuseppe Ripostelli.
- Pojawiały się także głosy wskazujące m.in. na zasługi książki w odrodzeniu zainteresowania Rzymem klasycznym. W 1900 roku Achille Coen pisał w „Atene e Roma”: „Podczas gdy do niedawna nasz kraj pozostawał całkowicie obojętnym wobec studiów o tej tematyce, sławna powieść Quo vadis (…) zdołała rozproszyć to otępienie” [Mentre fino a questi ultimi tempi il nostro paese era rimasto interamente estraneo agli studi e alle ricerche sopra indicate, si direbbe che adesso il celebre romanzo Quo vadis? (…) sia riuscito a scuotere il lungo torpore.] (Coen 1900: 253).
- Jak słusznie zauważył Luca Bernardini (2017), paradoksem recepcji Sienkiewicza we Włoszech jest to, że dla włoskich czytelników wszystkie dzieła polskiego pisarza zjawiły się „po” Quo vadis, wszystkie naraz, bez porządku i logiki, co zaburzyło ogląd i ocenę jego twórczości (2017: 211).
- „Karneades? A któż on zacz?” (rozdz. VII, tł. Barbara Sieroszewska). Karneades stał się we Włoszech synonimem autora nikomu nieznanego.
- [Questo Slavo non assomiglia molto (…) ai suoi connazionali; non ha le note cupe, dolorose e talvolta pazzesche del Dostoevskij.] („Corriere della Sera” 20–21 wrześ nia 1899: 1).
- Już w 1897 roku tygodnik „Minerva”, prezentując twórczość Sienkiewicza, wykorzystał artykuł Edmonda Cosse’a z „Contemporary Review”. Wyrażono w nim osąd, że „on [Sienkiewicz] to nie Tołstoj ani Meissonier, ale raczej scenograf o wielkim talencie i entuzjasta pracy. Lubi wielkie i wspaniałe obrazy, ale wyrafinowanie uczuć chroni go przed popadnięciem w melodramat i przesadę. Jeśli nie rozproszy swoich sił, co może mu grozić, mierząc się ze zbyt wieloma gatunkami, jego solidne zalety zapewnią mu miejsce wśród aktywnych i płodnych ojców krzepkiej, męskiej powieści, pomiędzy Scottem a Aleksandrem Dumasem” [egli non è né un Tolstoi ne un Meissonier; ma piuttosto uno scenografo di talento immenso ed entusiasta del lavoro. È grandioso e mag nifi co, ma una costante elevatezza di sentimento lo tien sempre lontano dall’ampolloso e melodrammatico. Se egli non isperderà, come ha accennato di voler fare, le sue forze, provandosi in generi troppo vari, sicuramente le sue robuste qualità gli varranno un posto fra gli attivi e fecondi padri del romanzo virilmente forte, fra lo Scott ed Alessandro Dumas] (12: 424–425). Ocenę tę powtarzać będzie w następnych latach wielu krytyków włoskich. W 1901 tygodnik „Minerva” przedrukował opinię z artykułu Johanna Schlafa w „Die Zeit”, który zauważał, że „Sienkiewicz to pisarz zręczny, utalentowany i nic więcej: brak mu sugestywnej osobowości takiego Zoli, Jacobsena, Ibsena, Tołstoja i innych” [egli è uno scrittore abile, pieno di talento, nulla di più: e sarà tutto fuorché una personalità suggestiva come Zola, Jacobsen, Ibsen, Tolstoi e altri], wytykał polskiemu pisarzowi schematyczność formuł fabularnych, a za jego najlepszą powieść uznawał Rodzinę Połanieckich („Minerva”, 1901: 436).
- [Ci sembra assai esagerata questa esumazione di opere belle e brutte di Sienkiewicz. Noti che noi non siamo neanche molto entusiasti di Quo vadis, che i francesi, per esempio, non hanno neanche tradotta. Ma da noi avvengono spesso di questi riscaldamenti di testa, di queste esaltazioni strepitose](„Gazzetta Letteraria” Corrispondenza, 1900, nr 18, 12 maja 1900, 7).
- Był to szkic A proposito del „Quo vadis” Filippa Rubiniego i Uno studio parallelo tra il “Quo vadis” e “I promessi sposi” Emilia Ravaglii.
- Chodzi o autora licznych sztuk teatralnych o tematyce historycznej: Nerone (Neron, 1872) był jego największym sukcesem.
- [In Italia, dove abbiamo la poderosa creazione di Pietro Cossa, non si sentiva il bisogno d’un altro Nerone ridotto in prosa barbara, mentre quello del Cossa è in versi purissimi. (…) Petronio è la sola creazione di Sienkiewicz, la sola, ripetiamo, che vivrà. Mentre nei Promessi sposi perfi no la serva di Don Abbondio è una creazione] (Bolaffi o 1900a: 1–2).
- [Meno male che si è riconosciuta la superiorità dei Promessi sposi rispetto alle esagerate lodi del Quo vadis] (Labanca 1903: 96).
- W przedmowie della Spada nie posuwał się jeszcze do oskarżenia Sienkiewicza o plagiat. Kilka lat później w powieści Il filo d’un romanzo, być może pokrzepiony opiniami wyrażanymi przez krytykę włoską, dawał już niedwuznacznie do zrozumienia, nie wymieniając co prawda nazwiska polskiego pisarza, że został obrabowany z pomysłu przez innego autora.
- [Giova anche aggiungere che il racconto di della Sala Spada è ben lungi dall’avere la forza di quello di Sienkiewicz e che lo stile non esce dal livello comune] (J.F. 1901: 727).
- [Il Brunetière, in Francia, la signora Pia Treves, ed il dott. Attilio de Antonio, in Italia, indicarono il plagio nell’opera che aveva incontrato il favore di tutta l’Europa, ed allora E. Sienkievicz confessò che egli si era valso di un’opera della quale gli sfuggiva il titolo, di un autore di cui non riteneva più il nome] (1905: VII-VIII). Na książkę tę natknął się w czasie swojej podróży do Włoch w 1906 roku Ludwik Masłowski, którego insynuacje Sabatiniego oburzyły do tego stopnia, że napisał do Sienkiewicza, cytując obszerne fragmenty przedmowy i sugerując, by pisarz zamieścił sprostowanie we włoskich dziennikach, a gdyby nie znalazł na to czasu, aby upoważnił do podjęcia odpowiednich w tym celu działań autora listu (rękopis listu przechowywany w zbiorach Ossolineum, sygn. 122/05).
- Przechodząc następnie, jak tylu włoskich autorów przed nim, do wyliczania motywów, dla których
powieść Włocha miałaby być lepsza od Quo vadis: ożywiona jest „oddechem chrześcijańskim”, postacie apostołów mają w niej większą rolę, bohaterowie mają „niepowtarzalną fizjognomię” itd. - [l’autore ha fatto pubblicare il suo libro in un numero esiguo di copie, in una città non grande, da un editore che fu incapace di slanciarlo] (de Antonio 1901: 8). Na ten sam czynnik zwracał uwagę Giurati w cytowanej już rozprawie Il plagio (452–453), wskazując, że plagiat z reguły związany jest
z poczytnością danego dzieła. - We Włoszech powszechne było — wtedy i później — przekonanie, że Sienkiewicz otrzymał nagrodę właśnie za Quo vadis.
- Lipparini ma na myśli generała Chrzanowskiego, którego nazwisko często zniekształcano we
Włoszech. Chrzanowski dowodził wojskami piemonckimi w czasie pierwszej włoskiej wojny o niepodległość i w 1849 roku został pokonany przez marszałka Radetzky’ego pod Novarą. Jak łatwo się domyślić, nazwanie Sienkiewicza „Chrzanowskim literatury” nie ma pozytywnego wydźwięku. - [L’hanno invece dato a Sienkiewicz, l’autore di quel Quo vadis che in Italia è stato letto perfi no dagli analfabeti. (…). Voglio solo notare un fatto un fatto singolare. La premiazione del Sienkiewicz è stata accolta in Italia con mille censure e con qualche improperio contro il poveretto. Ma noi non abbiamo pensato che la colpa era in gran parte nostra: in qual paese del mondo è stato più letto e ammirato Sienkiewicz? I nostri editori si sono dati per qualche anno a stampar furiosamente le novelle e i romanzi di quel polacco Chrzanowski [sic!] della letteratura: le nostre riviste, così parche con gli autori nazionali, gli hanno spalancate le porte e hanno stampato lunghe e frequenti discquisizioni su lui e su l’opera sua. Non gli abbiamo quasi conferita la cittadinanza italiana, e quasi abbiamo collocata la sua statua in Campidoglio. Del Quo vadis noi abbiamo smaltito in due o tre anni più di mezzo milione di copie: e le più semplii novelline di quel fecondissimo autore ci parevano perfetti capolavori. Altro che quelle e aspre Odi Barbare in cui la gente per bene non capisce un cavolo! E oggi ci meravigliamo che il premio Nobel sia andato al Sienkiewicz piuttosto che al Carducci e anzi protestiamo con alte strida. Di chi la colpa?] (Lipparini 1906: 132).
- Jednak np. w 1909 roku, donosząc o przyznaniu literackiej Nagrody Nobla Selmie Lagerlöf, „Corriere della Sera” nie odmówił sobie zbytecznej uwagi, że twórczość pisarki „przez wielu krytyków uważana jest za bardziej wartościową i interesującą niż pisarstwo autora Quo vadis” [è giudicata da molti autori più robusta e interessante dell’autore del Quo vadis] (12 dicembre 1909). W tym samym roku czasopismo „Minerva” w artykule poświęconym przeglądowi literatury polskiej pisało z przekąsem o „dość żałosnym entuzjazmie” (entusiasmo assai ridicolo), z jakim przyjęto powieść we Włoszech, stwierdzając z irytacją, że inaczej niż we Francji, gdzie popadła w „zasłużone zapomnienie” (meritato oblio), „we Włoszech, niestety, niektórzy jeszcze ją czytają” (in Italia, aimè, c’è chi la legge) (1900 v. 29: 997).
- W artykule opublikowanym po śmierci Sienkiewicza w 1916 roku „Corriere della Sera” komentował: „Quo vadis nie cieszyło się wielką estymą intelektualistów, a jeś li sądzić z widocznego już spadku jego popularności, trzeba by uznać, że byli jasnowidzami w swoim osądzie” [Il Quo vadis ha avuto mediocre fortuna tra intelettuali, e se si dovesse giudicare dalla già cominciata decadenza della sua stessa popolarità, bisognerebbe dire che gli intelettuali furono giudici chiaroveggenti] (17 novembre 1916).
- [Quando uno scrittore riesce in breve tempo ad imporsi al pubblico proprio e quello straniero, quando alla grande diffusione delle sue opere contribuisce la massa amorfa di lettori di vari ceti sociali e di varia cultura, istintivamente, si è indotti a diffi darne. (…) alla grande facilità con cui il pubblico è stato conquistato, corrisponde l’altrettanto grande facilità con cui, volendolo, si riesce a demolire queste opere, o meglio, si crede di poterle demolire. Per farlo non occorre nemmeno andare in cerca di una motivazione speciale: la formula critica che si attaglia a casi di tal genere è di solito bell’ e pronta: ed è “la superfi cialità”. E poiché i critici non amano occuparsi degli scrittori “superfi ciali”, avviene spesso che questi beniamini del pubblico siano i più trascurati dalla critica] (Maver 1927: 65).
- „Czytam Sienkiewicza. Dręcząca lektura. Mówimy: to dosyć kiepskie, i czytamy dalej. Powiadamy: ależ to taniocha — i nie możemy się oderwać. Wykrzykujemy: nieznośna opera i czytamy w dalszym ciągu, urzeczeni” (Gombrowicz 1971: 292). Z obszernego eseju Gombrowicza o Sienkiewiczu najczęściej przytacza się właśnie początek, czasem wybrane fragmenty z dalszej części. Co ciekawe, cytaty we włoskich opracowaniach nieodmiennie pomijają zdanie o Kmicicu „wraz z Wołodyjowskim oraz Panem Hetmanem Wielkim”, których pisarz „wsadził do głowy” czytelnikom, co może stworzyć wrażenie, że wypowiedź autora Dziennika dotyczyła właśnie Quo vadis.
- [Davvero, questo Sienkiewicz procura fastidio come un foruncolo troppo esposto, non occultabile per via delle migliaia di edizioni, di traduzioni tanto numerose da non potersi contare] (Marchesani 1985: I).
- Czasami — chociaż rzadko — zdawali sobie z tego sprawę i sami Włosi. We wspomnianym już artykule pośmiertnym „Corriere della Sera” o Sienkiewiczu podkreślano: „Nie możemy jednak jeszcze wydać o nim [Sienkiewiczu] pewnego osądu. Jego ziomkowie poligloci — a jest ich stosunkowo dużo — zapewniają, że tłumaczenia powieści Sienkiewicza to interpretacja słaba i bezbarwna, niekiedy zniekształcono wartości, jaką mają jego dzieła wyrażone w czystej i eleganckiej prozie oryginału. Oceniamy zatem tylko w przybliżeniu”. [Ma noi non possiamo ancora giudicarlo con sicurezza. I suoi connazionali poliglotti — e ve ne sono relativamente molti — affermano che le traduzioni dei romanzi del Sienkiewicz rappresentano una interpretazione scialba e fiacca e qualche volta difforme, di ciò che veramente quei romanzi valgono nella limpida ed elegante prosa originale. Noi, dunque, giudichiamo appena per approssimazione] (17 novembre 1916).
- W okresie późniejszym środki językowe użyte do stylizacji łacińskiej w Quo vadis analizowali m.in. Stanisław Mikołajczak (Składnia „Quo vadis” H. Sienkiewicza w ujęciu statystycznym (dla potrzeb stylistyki, 1970) i Bogdan Walczak (Uwagi o języku „Quo vadis”, 1991).