Róg ulic FURMAŃSKA/KAROWA (poza gettem)

Basia Temkin-Bermanowa

JA, III A (05.09.1942, pierwsze chwile po ucieczce)

„Po trzech „szmalcach:, zdenerwowani i na wpół przytomni, wylądowaliśmy w knajpie na rogu Furmańskiej i Karowej. Ciągle jestem w asyście ostatniego szmalcownika, w którym wyczułam raczej łobuza niż zimnego drania. Dzwonię do Dory [Akerman], która miała wystarać się o mieszkanie, ale po prostu nie zastałam jej. Miałam wrażenie, że ziemia rozstępuje się przed nami. Spławiłam szmalcownika, bo bałam się dzwonić w jego obecności do osób, których nazwiska trzeba było wymienić. Pożegnał się uprzejmie, zapłacił za mnie telefon (tak!) i wyniósł się. Gdy zobaczyłam, że wraz ze swoim kolegą oddala się, idąc tzw. ślimakiem [na Karowej – BK] w górę, zadzwoniłam do Zofii [Rodziewicz] do jej biura. Na szczęście była przy telefonie i obiecała zaraz stawić się w knajpie.

Trzy kwadranse oczekiwania trwały jak wieki. W międzyczasie, odzwyczajeni od normalnych głosów ulicy, przysłuchiwaliśmy się przez otwarte okno, jak ludzie normalnie żyją. Było to dziwne i jakby egzotyczne. Ze zdumieniem usłyszeliśmy śpiew staruszki żebraczki. Jak to? Starcy chodzą po ulicy! I wolno żebrać! Wydawało się to szczytem wolności. I jeszcze dzieci się śmieją, dzieci, których na ulicy nie widzieliśmy już sześć tygodni, chyba te pędzone na Umschlagplatz. Na wózkach sprzedają pomidory, przekupnie wołają. Ludzie rozmawiają o wczorajszym nalocie. Też pasjonujący temat sobie znaleźli! Nie czuje się wcale, że o pół kilometra stąd ginie dziś tylu ludzi.” (s. 22-23)

Bibliografia

– Basia Temkin-Bermanowa, Dziennik z podziemia, wstęp, oprac., przypisy A. Grupińska i P. Szapiro, Warszawa: ŻIH, „Twój Styl” 2000, ss. 390.